Rozdział 3
Zegar wybił właśnie 8 rano, gdy usłyszałam pukanie do drzwi i głos taty:
-Dziewczyny, za pół godziny śniadanie-Powiedział tata i po chwili odszedł.
-Lily?-Spytałam, nawet nie otwierając oczu.
-Tak?-Spytała Lily, która leżała na dostawionym łóżku.
-Wstajemy?-Spytałam, powoli otwierając oczy.
-Tak-Odpowiedziała Lily i znów zasnęła.
Zaśmiałam się i zaczęłam łaskotać Lily, co skończyło się walką na poduszki i całym pokoju w pierzu.
-Do śniadania 4 minuty!-Krzyknęłam nagle, patrząc na zegar.
-Oj-Pisnęła Lily i pobiegła do mojej łazienki, a ja poleciałam do łazienki na korytarzu.
Po 3 minutach wróciłam do posprzątanego już przez skrzatkę pokoju, ubrana i gotowa, a Lily właśnie wychodziła z łazienki.
-Uwielbiam czary-Powiedziała Lily patrząc w lustro, po czym ruszyłyśmy biegiem na śniadanie.
Równo z wybiciem 8:30 wbiegłyśmy do jadalni i z uśmiechem usiadłyśmy po obu stronach taty.
-Jakie plany macie, aż do przyjścia gości?-Spytał mój Ojciec, na co odpowiedział mu dzwonek.
-Ciekawe kto to-Powiedział i wstał. Po chwili wrócił do pokoju śmiejąc się, a za nim szli rozbawieni Huncwoci(Lunatyk, Łapa, Rogacz). (Peter był chory).
-Co się stało?-Spytałam, jedząc naleśniki z czekoladą.
-Jakbyś widziała ich miny, gdy udawałem że nie wiem nic o żadnej imprezie-Odparła tata, na co wszyscy się zaśmiali.
-Nabrał nas Pan. Już chciałem uciekać-Odparł Łapa i usiadł obok mnie. Lunio usiadł obok Łapy, a Rogacz przy Lily i podjadał jej naleśniki z talerza.
-Glizdka, donieś naleśniki!-Zawołał tata, w stronę kuchni.
Po chwili każdy miał na talerzu sporą ilość naleśników i wesoło rozmawialiśmy.
-Ok, to ja się zmywam i wrócę jutro-Powiedział tata, po czym pocałował mnie w policzek i powiedział do chłopaków-Barek z umiarem.
Oni przytaknęli i tata deportował się.
-Fajnego masz Ojca-Powiedział Rogacz, a reszta przytaknęła.
-Wiem-Odparłam, na co reszta się zaśmiała.
-To co robimy?-Spytała się Lily, gdy wszyscy skończyliśmy śniadanie.
-Może coś poczytamy?-Zaproponował Lunio, lecz reszta nie była chętna.
-Może w coś zagramy?-Zaproponował Rogacz, klejąc się do Lily.
-W co?-Zapytał uśmiechnięty Łapa.
-Quidditch?-Zaproponowałam, na co oni spojrzeli na mnie z wielkimi oczami.
-CO?-Zapytałam zdziwiona.
-Rzadko jakaś dziewczyna chce grać w Quidditch-Odparł Lunio.
-Masz racje Lunio-Odpowiedziała Lily i zaproponowała inną grę-W chowanego?
-W co?-Zapytali równocześnie James i Syriusz, na co Lily pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Jedna osoba się chowa, a reszta szuka?-Zapytał się Syriusz.
-Na odwrót-Odparła Lily.
-Więc jedna osoba szuka, a reszta się chowa?-Spytał się Rogacz.
-Tak-Odparł Lunio.
-Z zaklepywaniem?-Spytałam się.
-W domu lepiej nie. Jeszcze coś stłuczemy-Odpowiedziała Lily, patrząc na Jamesa i Syriusza w tym momencie.
-Więc bez zaklepywania-Odparłam.
-Piwnica zakazana i sypialnia taty. Obie są zamknięte na cztery spusty, więc się nie pomylicie-Powiedziałam i pociągnęłam Lily w stronę schodów, a Rogacz zaczął liczyć.
-Mam świetną kryjówkę-Powiedziałam i pociągnęłam ją na drugie piętro. Tam pociągnęłam ramę lustra, a ta odsłoniła wejście do dużego pokoju, gdzie znajdował się monitor, pokazujący co się dzieje na korytarzach i na całym parterze.
-Co to za pokój?-Spytała się zdziwiona Lily.
-Podobno poprzedni właściciel miał paranoje na punkcie bezpieczeństwa-Odparłam i pokazałam jej że Rogacz zaczął szukać. Pierwszego znalazł Lunia, który schował się w bibliotece i czytał grubą księgę. Następny był Syriusz, który leżał w wannie, która znajdowała się w łazience na 2 piętrze.
-Gdzie one są?!-Krzyknął po 30 minutach Rogacz. Przeszukał już wszystkie otwarte pokoje, nawet sprawdził pod łóżkami.
-Wychodzimy?-Spytałam się po 10 minutach. W końcu ile można się chować.
-Zgoda-Odparła Lily i po zobaczeniu gdzie wszyscy się znajdują, wyszliśmy z ukrytego pokoju.
-Gdzie byłyście?-Zapytał Rogacz, gdy weszłyśmy do salonu i chwycił Lily w mocny uścisk.
-Nie uduś mojej przyjaciółki-Odparłam i zaczęłam iść w jego stronę, lecz silne ramiona mnie oplotły.
-Szukaliśmy was ponad pół godziny-Powiedział mi Syriusz do ucha.
-Ale było warto-Odpowiedziałam z uśmiechem.
Syriusz tylko się zaśmiał.
-Panienko, co Glizdka ma podać na obiad?-Spytała skrzatka, deportując się w salonie.
-Na co macie ochotę?-Spytałam.
-Pizza!-Krzyknęła Lily, a reszta spojrzała na nią.
-Co to jest p..pi...no to co powiedziałaś?-Spytał Syriusz, który nadal mnie obejmował.
-Glizdko, pizzę-Odparłam do skrzatki, a ona deportowała się do kuchni.
-Coś dobrego-Odparła Lily do Syriusza.
Po 40 minutach siedzieliśmy w jadalni i zajadaliśmy się pizzą.
-DOBRE!-Krzyknęli równocześnie Huncwoci, a Glizdka podając kolejną, uśmiechnęła od ucha do ucha.
-To co teraz robimy?-Spytał się Rogacz.
-Może zagramy w butelkę? Kto skłamie pije dwie kolejki, a jeśli odpowie dobrze, to wszyscy piją jedną-Zaproponował Syriusz i już po chwili siedzieliśmy w salonie, obok dużego barku.
Poprzez tą zabawę dowiedziałam się dużo o moich nowych przyjaciołach, oraz o swojej dość mocnej głowie, gdyż Łapa i ja zasnęliśmy jako ostatni.
Spało mi się cudownie. Miałam bardzo ładnie pachnącą poduszkę i ciepłego misia do przytulania.
*Od kiedy to ja śpię z misiem?-Zdziwiłam się i powoli otworzyłam jedno oko.
Leżałam z głową położoną na ramieniu Łapy, nos miałam przysunięty do jego szyi, jego ręce obejmowały mnie zaborczo, a ja przytulałam się do niego.
Zegar właśnie wybił 9, a tata miał wrócić o 8:30, więc z powrotem przymknęłam oczy.
-9 rano!-Krzyknęłam nagle i zerwałam się na nogi, co spowodowało niezadowolenie Łapy, który nadal spał.
-Nie krzycz Nad, bo ich obudzisz-Zaśmiał się tata, który stał w drzwiach.
-Dawno wróciłeś?-Zapytałam z uśmiechem, po czym złapałam się za bolącą głowę. Ojciec znów się zaśmiał i podał mi eliksir na kaca, po tym jak go wypiłam, odpowiedział:
-30 minut temu-Po tych słowach udaliśmy się do jadalni na śniadanie, zostawiając moim przyjaciołom po eliksirze.
Huncwoci i Lily dołączyli do nas po 20 minutach, nerwowo zerkając na mojego tatę.
-Żeby mi to był ostatni raz!-Powiedział mój tata, udając wściekłego, a reszta się skuliła w sobie.
-Jak można było zasnąć na podłodze? Mogliście chociaż jakieś materace wziąć-Powiedział tata, kręcąc głową, po czym się zaśmiał z ich min.
-Nie gniewa się Pan?-Spytali zdziwieni Huncwoci.
-Nie takie rzeczy się robiło-Odparł tata śmiejąc się i wyszedł z jadalni.
-Obudziłam się na chwilę około 3 i ujrzałam coś pięknego-Odpowiedziała Lily, po czym pokazała nam zdjęcie, jak to leżę z głową na ramieniu Łapy, a on przytula mnie i się uśmiecha dumny.
-Zrób mi kopię-Odpowiedziałam momentalnie, równocześnie z Łapą.
-Wygodnie było?-Spytał się Rogacz, zerkając na Lily.
-Taak-Odparłam, po czym dałam Łapie buziaka.
-Za co?-Spytał się Syriusz.
-Za bycie wygodną i ciepłą poduszką, oraz miłym do tulenia misiem-Odparłam z uśmiechem.
-Chyba pluszowym pieskiem-Zaśmiał się Rogacz, do którego po chwili reszta dołączyła.
Reszta wakacji wyglądała podobnie. Spotykaliśmy się albo u mnie, albo u Rogacza, korzystając z sieci Fiuu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro