Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Zegar wybił właśnie 8 rano, gdy usłyszałam pukanie do drzwi i głos taty:

-Dziewczyny, za pół godziny śniadanie-Powiedział tata i po chwili odszedł.

-Lily?-Spytałam, nawet nie otwierając oczu.

-Tak?-Spytała Lily, która leżała na dostawionym łóżku.

-Wstajemy?-Spytałam, powoli otwierając oczy.

-Tak-Odpowiedziała Lily i znów zasnęła.

Zaśmiałam się i zaczęłam łaskotać Lily, co skończyło się walką na poduszki i całym pokoju w pierzu.

-Do śniadania 4 minuty!-Krzyknęłam nagle, patrząc na zegar.

-Oj-Pisnęła Lily i pobiegła do mojej łazienki, a ja poleciałam do łazienki na korytarzu.

Po 3 minutach wróciłam do posprzątanego już przez skrzatkę pokoju, ubrana i gotowa, a Lily właśnie wychodziła z łazienki.

-Uwielbiam czary-Powiedziała Lily patrząc w lustro, po czym ruszyłyśmy biegiem na śniadanie.

Równo z wybiciem 8:30 wbiegłyśmy do jadalni i z uśmiechem usiadłyśmy po obu stronach taty.

-Jakie plany macie, aż do przyjścia gości?-Spytał mój Ojciec, na co odpowiedział mu dzwonek.

-Ciekawe kto to-Powiedział i wstał. Po chwili wrócił do pokoju śmiejąc się, a za nim szli rozbawieni Huncwoci(Lunatyk, Łapa, Rogacz). (Peter był chory).

-Co się stało?-Spytałam, jedząc naleśniki z czekoladą.

-Jakbyś widziała ich miny, gdy udawałem że nie wiem nic o żadnej imprezie-Odparła tata, na co wszyscy się zaśmiali.

-Nabrał nas Pan. Już chciałem uciekać-Odparł Łapa i usiadł obok mnie. Lunio usiadł obok Łapy, a Rogacz przy Lily i podjadał jej naleśniki z talerza.

-Glizdka, donieś naleśniki!-Zawołał tata, w stronę kuchni.

Po chwili każdy miał na talerzu sporą ilość naleśników i wesoło rozmawialiśmy.

-Ok, to ja się zmywam i wrócę jutro-Powiedział tata, po czym pocałował mnie w policzek i powiedział do chłopaków-Barek z umiarem.

Oni przytaknęli i tata deportował się.

-Fajnego masz Ojca-Powiedział Rogacz, a reszta przytaknęła.

-Wiem-Odparłam, na co reszta się zaśmiała.

-To co robimy?-Spytała się Lily, gdy wszyscy skończyliśmy śniadanie.

-Może coś poczytamy?-Zaproponował Lunio, lecz reszta nie była chętna.

-Może w coś zagramy?-Zaproponował Rogacz, klejąc się do Lily.

-W co?-Zapytał uśmiechnięty Łapa.

-Quidditch?-Zaproponowałam, na co oni spojrzeli na mnie z wielkimi oczami.

-CO?-Zapytałam zdziwiona.

-Rzadko jakaś dziewczyna chce grać w Quidditch-Odparł Lunio.

-Masz racje Lunio-Odpowiedziała Lily i zaproponowała inną grę-W chowanego?

-W co?-Zapytali równocześnie James i Syriusz, na co Lily pokręciła głową z niedowierzaniem.

-Jedna osoba się chowa, a reszta szuka?-Zapytał się Syriusz.

-Na odwrót-Odparła Lily.

-Więc jedna osoba szuka, a reszta się chowa?-Spytał się Rogacz.

-Tak-Odparł Lunio.

-Z zaklepywaniem?-Spytałam się.

-W domu lepiej nie. Jeszcze coś stłuczemy-Odpowiedziała Lily, patrząc na Jamesa i Syriusza w tym momencie.

-Więc bez zaklepywania-Odparłam.

-Piwnica zakazana i sypialnia taty. Obie są zamknięte na cztery spusty, więc się nie pomylicie-Powiedziałam i pociągnęłam Lily w stronę schodów, a Rogacz zaczął liczyć.

-Mam świetną kryjówkę-Powiedziałam i pociągnęłam ją na drugie piętro. Tam pociągnęłam ramę lustra, a ta odsłoniła wejście do dużego pokoju, gdzie znajdował się monitor, pokazujący co się dzieje na korytarzach i na całym parterze.

-Co to za pokój?-Spytała się zdziwiona Lily.

-Podobno poprzedni właściciel miał paranoje na punkcie bezpieczeństwa-Odparłam i pokazałam jej że Rogacz zaczął szukać. Pierwszego znalazł Lunia, który schował się w bibliotece i czytał grubą księgę. Następny był Syriusz, który leżał w wannie, która znajdowała się w łazience na 2 piętrze.

-Gdzie one są?!-Krzyknął po 30 minutach Rogacz. Przeszukał już wszystkie otwarte pokoje, nawet sprawdził pod łóżkami.

-Wychodzimy?-Spytałam się po 10 minutach. W końcu ile można się chować.

-Zgoda-Odparła Lily i po zobaczeniu gdzie wszyscy się znajdują, wyszliśmy z ukrytego pokoju.

-Gdzie byłyście?-Zapytał Rogacz, gdy weszłyśmy do salonu i chwycił Lily w mocny uścisk.

-Nie uduś mojej przyjaciółki-Odparłam i zaczęłam iść w jego stronę, lecz silne ramiona mnie oplotły.

-Szukaliśmy was ponad pół godziny-Powiedział mi Syriusz do ucha.

-Ale było warto-Odpowiedziałam z uśmiechem.

Syriusz tylko się zaśmiał.

-Panienko, co Glizdka ma podać na obiad?-Spytała skrzatka, deportując się w salonie.

-Na co macie ochotę?-Spytałam.

-Pizza!-Krzyknęła Lily, a reszta spojrzała na nią.

-Co to jest p..pi...no to co powiedziałaś?-Spytał Syriusz, który nadal mnie obejmował.

-Glizdko, pizzę-Odparłam do skrzatki, a ona deportowała się do kuchni.

-Coś dobrego-Odparła Lily do Syriusza.

Po 40 minutach siedzieliśmy w jadalni i zajadaliśmy się pizzą.

-DOBRE!-Krzyknęli równocześnie Huncwoci, a Glizdka podając kolejną, uśmiechnęła od ucha do ucha.

-To co teraz robimy?-Spytał się Rogacz.

-Może zagramy w butelkę? Kto skłamie pije dwie kolejki, a jeśli odpowie dobrze, to wszyscy piją jedną-Zaproponował Syriusz i już po chwili siedzieliśmy w salonie, obok dużego barku.

Poprzez tą zabawę dowiedziałam się dużo o moich nowych przyjaciołach, oraz o swojej dość mocnej głowie, gdyż Łapa i ja zasnęliśmy jako ostatni.

Spało mi się cudownie. Miałam bardzo ładnie pachnącą poduszkę i ciepłego misia do przytulania.

*Od kiedy to ja śpię z misiem?-Zdziwiłam się i powoli otworzyłam jedno oko.

Leżałam z głową położoną na ramieniu Łapy, nos miałam przysunięty do jego szyi, jego ręce obejmowały mnie zaborczo, a ja przytulałam się do niego.

Zegar właśnie wybił 9, a tata miał wrócić o 8:30, więc z powrotem przymknęłam oczy.

-9 rano!-Krzyknęłam nagle i zerwałam się na nogi, co spowodowało niezadowolenie Łapy, który nadal spał.

-Nie krzycz Nad, bo ich obudzisz-Zaśmiał się tata, który stał w drzwiach.

-Dawno wróciłeś?-Zapytałam z uśmiechem, po czym złapałam się za bolącą głowę. Ojciec znów się zaśmiał i podał mi eliksir na kaca, po tym jak go wypiłam, odpowiedział:

-30 minut temu-Po tych słowach udaliśmy się do jadalni na śniadanie, zostawiając moim przyjaciołom po eliksirze.

Huncwoci i Lily dołączyli do nas po 20 minutach, nerwowo zerkając na mojego tatę.

-Żeby mi to był ostatni raz!-Powiedział mój tata, udając wściekłego, a reszta się skuliła w sobie.

-Jak można było zasnąć na podłodze? Mogliście chociaż jakieś materace wziąć-Powiedział tata, kręcąc głową, po czym się zaśmiał z ich min.

-Nie gniewa się Pan?-Spytali zdziwieni Huncwoci.

-Nie takie rzeczy się robiło-Odparł tata śmiejąc się i wyszedł z jadalni.

-Obudziłam się na chwilę około 3 i ujrzałam coś pięknego-Odpowiedziała Lily, po czym pokazała nam zdjęcie, jak to leżę z głową na ramieniu Łapy, a on przytula mnie i się uśmiecha dumny.

-Zrób mi kopię-Odpowiedziałam momentalnie, równocześnie z Łapą.

-Wygodnie było?-Spytał się Rogacz, zerkając na Lily.

-Taak-Odparłam, po czym dałam Łapie buziaka.

-Za co?-Spytał się Syriusz.

-Za bycie wygodną i ciepłą poduszką, oraz miłym do tulenia misiem-Odparłam z uśmiechem.

-Chyba pluszowym pieskiem-Zaśmiał się Rogacz, do którego po chwili reszta dołączyła.

Reszta wakacji wyglądała podobnie. Spotykaliśmy się albo u mnie, albo u Rogacza, korzystając z sieci Fiuu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro