Biel.
Szukam Jej,
Ale Jej nie widzę.
Biegnę przez pustkę,
Jasnego koloru.
Dookoła tylko
Rażący kolor.
Brak cienia.
Brak ciemności.
Brak kryjówki.
Słysze Jej szept.
Delikatny,
Miękki,
Wołający moje imię.
Gdzie szukać?
Gdzie iść?
Gdzie Ja jestem?
Czy Ją znajdę?
Czy dam radę?
Czy Ona dalej TO czuję?
Nic nie wiem.
Nie wiem,
Co robić?
Za dużo pytań.
Upadam.
Leżę
I się rozglądam.
Szukam.
Wstaje.
Biegnę.
Tylko gdzie można zabiec,
W jasnej przestrzeni?
Zatrzymuje się.
Kręcę się w koło.
Nic nie pamiętam.
Jedno wiem,
Kocham Ją.
Krzyczę.
Boję się.
Pierwszy raz czuje strach.
Boję się,
Że Ją stracę.
Musze się obudzić.
Natychmiast.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro