Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Nachylił się, zatrzymując centymetr od moich ust.

— Tak myślałem. — szepnął, tworząc mały obłok pary. Kciukiem starł samotną łzę. Jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot, budząc nowy rodzaj zdenerwowania. Patrząc mu w oczy, miałam niewyobrażalną ochotę położyć mu na policzku dłoń i poczuć jego rozgrzaną skórę. Zacisnęłam palce, by powstrzymać się przed tym odruchem. Spuścił wzrok na jedną z moich dłoni i uśmiechnął się kącikiem ust. Nie czując jego spojrzenia, odetchnęłam z ulgą. Złapał mnie za prawy nadgarstek. Jego palce powoli wspinały się po mojej dłoni, aż objęły ją całą. Poczułam, jak powoli odchyla każdy palec, gdy skończył, włożył  między nie coś ciężkiego i metalowego. Następnie znowu zacisnął mi dłoń w pięść i opuścił. Dlaczego to zrobił? Jaki to miało mieć cel? Wyprowadzenie mnie z równowagi?

Zapewne powiedziałabym jakąś ciętą ripostę, ale ten niezwykle czuły gest pozbawił mnie nowych pomysłów.

— Jedź ostrożnie, zobaczymy się rano.

— Musimy pogadać.

— Nie odpuścisz co? — Założyłam ramiona na piersi. — Dobra, przyjdę rano do ciebie i porozmawiamy. Tak w ogóle, skoro ochłonęłaś to, co sądzisz o mojej dzisiejszej walce? Tylko szczerze. — dodał z iskierkami w oczach.

Uśmiechnęłam się leniwie i zaczęłam kreślić palcem wzroki na jego piersi. Zaklaskałam w myślach jak mała dziewczynka, gdy się spiął pod moim dotykiem.

— Wiesz. — zaczęłam. — muszę powiedzieć, że byłeś niezły, wygrałeś, i to się liczy, ale twój przeciwnik był lepszy na swój sposób. Widzisz Fearless, on miał więcej fanów i z tego, co słyszałam, więcej kobiet chciało spędzić z nim noc. Jesteś dobry...

— Halsey, rób tak dalej, a nie pojedziesz do domu.

— Tylko co? — podniosłam prowakacyjnie brew.

— Pożałujesz tego.

— Czyżby? Naprawdę chcesz się przekonać, kto będzie tego żałował? To patrz, jak to się dla ciebie skończy.

— Przyjmuję wyzwanie. — skwitkował krótko.

— Dobra.

Odepchnęłam go od siebie i po blondyna, który robił orła na ziemi. Nachyliłam się do niego.

— Wiesz może gdzie znajdę Titan? Muszę przekazać mu, że przyjmuję propozycję.

—  A Fearless?

— Fearless połamie ci nogi i coś jeszcze, jeśli choć jedno słowo wyjdzie z twoich ust, a ty mała chodź, najwyraźniej nie uwolniłaś całkowicie swojej frustracji.

Stał za mną i położył mi ręce na biodrach, wsuwając kciuki pod bluzki i rysując na mojej skórze małe kółka.

Tym razem przesadził. Nie pozwolę się dotykać bez pozwolenia.

Złapałam go za dłonie i odepchnęłam od siebie. Odwróciłam się do niego i z całej siły uderzyłam go w widoczny siniak po walce. Syknął, wciągając powietrze przez zaciśnięte zęby.

— Za co to było suko?

—Za zasłużone rzeczy, skarbie. I jeszcze jedno, za każdym razem, gdy mnie obrazisz lub  dotkniesz bez mojego pozwolenia, twoją twarz będzie zdobił nowy odcisk mojej dłoni. A teraz kochanie, dobranoc. — pochyliłam się i pocałowałam go w policzek.

Wykorzystując jego dezorientację czmychnęłam do samochodu i ruszyłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro