Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52

Opuszczając mieszkanie czułam na sobie jego ciężki wzrok. Ciężko mi było przed nim ukrywać, że jakoś sobie z tą nową sytuacją. Chwilę później usłyszałam za sobą jego kroki i poczułam, jak prawą dłonią mnie obejmuje w pasie. 

- Dokąd zmierzamy? 

- Niedaleko. Nie musisz ze mną iść. Jestem bezpieczna. 

- Skąd ta pewność? 

Zatrzymałam się,  gdy minęła nas staruszka z zakupami. Podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Nie wiedziałam jak odczytać jego wzrok. 

- Powiedz szczerze, ufasz mi? 

 - Tak, bezgranicznie. - odparł bez zastanowienia. 

- I dziękuję ci za to. Wiem, że domyślasz się, że muszę zrobić coś co ktoś polecił mi zrobić, ale nie potrzebuję byś się w to mieszał. Kocham cię i proszę nie martw się o mnie.

Uścisk w pasie nieznacznie się wzmocnił. Poczułam na karku jego westchnięcie i lekki dotyk ust.  

- Nie mogę ci obiecać, że nie będę się martwił i ciężko jest mi stać z daleka patrząc jak zostajesz zmuszana do rzeczy, których nie powinnaś robić. 

- Powiem ci, gdy potrzebować pomocy. - dałam mu szybkiego całusa w usta i uwolniłam się z jego objęć. - W międzyczasie możesz pomyśleć nad tematami do rozmowy z moim tatą. Powiedział, że chce się z tobą spotkać na kręglach w przyszły piątek. 

- I dopiero teraz mi to mówisz?! - wyrzucił ręce w górę z szokiem wypisanym na twarzy.

Poklepałam po piersi mojego mężczyznę, który wyglądał jakby wolał stoczyć ciężką walkę na ringu niż spotkać się z moim tatą w cztery oczy. Zapewniłam go, że nie ma się czym martwić i szybkim krokiem ruszyłam do sklepu kilka ulic dalej.

Musiałam przypomnieć sobie, dlaczego to robię zrobiłam pierwszy krok. Sklep nie był duży, a klientów można było policzyć na palcach jednej ręki. W wiadomości jaką dostałam musiałam podejść do jedymego kasjera w sklepie i pokazać mu SMS. Gdy to zrobiłam młody mulat podał mi sklepową zieloną reklamowkę wypełniona dwoma pudełkami. Nie miałam odwagi dłużej przyglądać się zawartości siatki i ruszyłam na parking. Według zaleceń na jego końcu miał czekać na mnie srebrna osobówka z naklejką tygrysa po prawej stronie. Nakazałam sobie zacisnąć zęby podając siatkę kierowcy. Jego samochód sam rzucał mi się w oczy. Mężczyzna, którego twarzy nie mogłam dojrzeć przez założony kaptur bez słowa wyciągnął da pudełka. Jedną ręką złapał mnie za nadgarstek sprawiając, że serce podeszło mi do gardła, a drugą rozerwał mniejsze pudełko.  Wyciągnął z niego mały nóż. Dopiero teraz zauważyłam , że z tyłu ktoś był, a teraz rzucał sięskrępowany więzami na siedzeniu . Kierowca    puścił mnie, a ja z trudem zmusiłam się do powolnego kroku oddalając się od parkingu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro