Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51

Halsey

— Dla mojego nieustraszonego chłopaka. — postawiłam przed Adamem karton pizzy. Podniósł głowę znad telefonu i spojrzał na mnie pytająco.

— Dzięki, a z jakiej okazji ten prezent?

Odłożył telefon i porwał mnie na swoje kolana. Gdy nie odpowiedziałam zaczął mnie łaskotać, ponawiając pytanie. Rzucałam się na wszystkie strony prosząc, by przestał.

— Czy nie mogę zrobić już dla ciebie niespodzianki?

— Możesz. — odpowiedział, biorąc pierwszy kęs pizzy. — Moja ulubiona.

Przyglądałam mu się, jak ze smakiem pochłania cały placek. Z każdą chwilą czułam jak kamień w moim gardle, który pojawił się od wczoraj zanikał. Wiem, że było to irracjonalne, ale czułam się winna po tym co wczoraj widziałam i robiłam. Objęłam Adama za szyję, gdy mój telefon zawibrował. Wystarczyło, że zerknęłam na zegar w pokoju, by wiedzieć, że teraz powinnam wstać i wyjść z domu.

— Idę do sklepu. Potrzebujesz czegoś?

—  Pójdę z tobą powinienem wyjść z domu. — poklepał się po pełnym brzuchu.

— Muszę kupić coś z kobiecego działu. — byłam z siebie dumna, że się nie zająknęłam.

— Nie ma sprawy, do jakiego sklepu idziemy?

— Chcesz stać przy mnie, gdy będę kupować podpaski?

— Wstydzisz się mnie, Halsey?

Zmrużyłam oczy mierząc Adama. Jego jedyną reakcją był szeroki uśmiech. Wiedział, że nie chodziło mi o zakup podpasek i miał zamiar mi to udowodnić.

— Nie, ale nie chcę byś czuł nieswojo. — odezwałam się powoli.

— Nie martw się kochanie, a jeśli pojawią się jakieś problemy z chęcią poszukam dla ciebie pracownika.

Na końcu języka miałam kilka nieprzyjemnych słów, ale połknęłam je aż stanęły mi w gardle. Wiedziałam, że Adam nie odpuści, ale to nie znaczyło, że nie mogłam to trzymać na lekki dystans.

— Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła. Jesteś taki troskliwy, ale mam nadzieję, że szybko wrócisz z wieczornego treningu.

Ciekawe, czy zauważył, jak uśmiech, którym mnie obdarzył lekko zrzedł. Wiedziałam, że i on miał tajemnice, z których mi się nie spowiadał. Zrobiłabym wszystko, by Adam nie dowiedział się co przygotował dla mnie Tolles.

— Niedługo wracasz na studia. Ciężko mi będzie przyzwyczaić się do tego, że rzadko będziesz bywać w domu. Masz czas w przyszłym tygodniu w środę?

— Co się wtedy dzieje?

— Moja walka.

— Więc jako twoja dziewczyna muszę tam być i dopingować cię najgłośniej.

— A ja muszę zadbać by jednym mężczyzną w twoim otoczeniu był ja.

— O to się nie martw, kochanie, mój chłopak dał mi lekcje jak znokautować  facetów wyższych od siebie.

— Do dziś czasem czuję niepokój po tamtych  wydarzaniach. Trochę współczuję manekinowi w piwnicy. Już nigdy nie umówi się z modelką z wystawy sklepowej. — dodał ze smutną miną.

Zaśmiałam się i wstałam z jego kolan. Kolejna wiadomość na telefonie dała mi kopa, którego potrzebowałam, by wyjść z domu. Musiałam jedynie sprawić, by Adam nie widział jak odbieram paczkę z rąk z otoczenia jego Tollesa i przekazuję je jego klientowi. Czyli jednym słowem wykonać niemożliwe.

Witam w kolejnym rozdziale. Siatka kłamstw powoli się rozwija i wciąga kolejne osoby. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu i zapraszam do innych opowieści na moim profilu. Czekam na Wasze komentarze ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro