Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

Złamałem prawdopodobnie wszystkie przepisy ruchu drogowego, ale udało mi się bezpiecznie zajechać pod szpital, nie ciągnąc za sobą sznurku radiowozów. Titan na bieżąco wskazywał drogę do sali gdzie przeniesiono Halsey, ponieważ za piątym zakrętem czułem się, jakbym chodził w kółko, a czas tylko pędził przed siebie.

— Cholera! — warknąłem pod nosem, rozglądając się na boki.

— Adam, tutaj!

Titan wyszedł zza drzwi, a ulga malująca na jego twarzy udowodniła, że dobrze zrobiłem, przyjeżdżając tu tak szybko.

— Teraz śpi, ale lekarz mówi, że niedługo się obudzi. Kompletnie oszalała. — założył ramiona na piersi. — krzyczała coś prysznicu i krwi. Gdy ktoś wyciągnął tabletki zbladła i powtarzała, że w różach najgorsze nie są kolce, tylko esencja, która je wypełnia. Nie patrz tak na mnie to jej słowa nie moje. — podniósł ręce w obronnym geście, ale zaraz je opuścił — Muszę wracać do siebie.

Pokazał mi jak trafić do Halsey zastrzegając, że dziewczyna nie jest taka sama i mam nie wierzyć w jej słowa. Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłem pod salę Halsey na miękkich nogach. Nie wiedziałem czego się spodziewać, a nic nie zapowiadało, że to spotkanie przyniesie coś dobrego.

Korytarz, gdzie znajdowała się sala Halsey była pusta. Drzwi były uchylone, więc nie musiałem nawet chwytać klamki, by zobaczyć fragment łóżka. Lekko pchnąłem drzwi, a zgrzyt w zawiasach sprawił, że dreszcz przebiegł mi po plecach. Halsey leżała przykuta do łóżka dość wąskimi skórzanymi pasami. Była blada, ale nadal potrafiłem dostrzec na jej skórze siatkę nabrzmiałych żył od walki z lekarzem. Stanąłem przy niej i  dotknąłem jej nadgarstek, przesuwając nieznacznie pas i dostrzegając dopiero co powstały mały siniec. Głowę miała odwróconą w stronę okna, jakby nie chciała widzieć nikogo kto przechodzi przez te drzwi. Jej pierś unosiła się i opadała w powolnym rytmie co potwierdzała aparatura, do której została podpięta. Wyglądała, jakby dopiero co zasnęła po koszmarze, który jeszcze zaledwie chwilę wcześniej zakłócił jej sen.

—  Powiesz mi, co tam się stało?— spytałem, wiedząc, że i tak mi nie odpowie. — Spóźniłem się.

Usiadłem obok na krześle, które wyglądało, jakby miało się załamać przy ledwie podmuchu wiatru, ale utrzymało mój ciężar.  Wziąłem jej dłoń i przykryłem ją swoją ręką. Kontrast moich dużych i ciepłych dłoni do jej zimnych i o wiele mniejszych palców przyprawił mnie o szybsze bicie serca.

— Przepraszam, kim pan jest? — Podniosłem nagle głowę, słysząc głos starszej kobiety wchodzącej do środka. Pielęgniarka.

— Jej brat...

— I już wiem wszystko. — kobieta machnęła ręką. — Nie będę przeszkadzać, już wychodzę.

Kobieta wypełniła tabelę przy łóżku dziewczyny i cicho wyszła.

Powiedziałem zaledwie dwa słowa z głosem, jakby niewidzialna ręka trzymała mnie za gardło i nie pozwalała uwolnić tego co kotłowało się wewnątrz mnie. Co się ze mną dzieje?!

Jeszcze raz spojrzałem na twarz Halsey i na myśl przyszła mi Śpiąca Królewna, która czeka na wybudzenie. Szkoda tylko, że to nie ja jestem tym, który pokona demony.

Poczułem wibracje telefonu w kieszeni i nawet nie patrząc na ekran, wiedziałem kto to jest.

— Coś się stało Titan? — spytałem cicho, cały czas rozgrzewając jej zimne ciało.

— Byłeś w naszym klubie odkąd Halsey trafiła do szpitala? — powiedział po chwili ciszy głosem, który był wyprany z jakichkolwiek emocji.

— Nie, Titan, co się Stało? Gadaj, do cholery! — Syknąłem, podnosząc głos w obawie co za chwilę powie.

— Wierzę ci, ale...— usłyszałem szum i stłumione rozmowy. — chciałem wrócić do siebie, ale coś mi mówiło, żebym zajrzał do Libro i...Fearless on nie żyje, został uduszony, a obok niego leżała książka ze zdjęciami jego. Na ostatniej stronie, a właściwie na jej połówce była fotografia jego  ostatniej walki. Wiesz, o kim mówię, prawda? Został jedynie fragment ciebie. Stary, policja cię szuka tym bardziej  że dostali anonimowy donos, że kręciłeś się w pobliżu, choć nagrania monitoringu nikogo nie zarejestrowały. Wkurzyłeś Tollesa, ale nie jesteś sam.

Tolles chce posłać swojego krewnego do pudła. Nie ma co, fatalny wujek 🔫 ☠

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro