38
Przemyłem twarz zimną wodą, licząc, że choć na chwilę zmęczenie mnie opuści. Za oknem szpitalnej łazienki widziałem, jak słońce wschodzi, nadając niebu tysiące barw, które kojarzyły się z jesienią. Kilka godzin temu przyjechałem do szpitala z Titanem, ponieważ stan Halsey pogarszał się z minuty na minutę. Przyjęli dziewczynę pod fałszywym imieniem i nazwiskiem, bo oboje wiedzieliśmy, że Tolles będzie węszył, a tym zabiegiem jedynie go opóźnimy.
Potrząsnąłem głową i kilka kroków później byłem z powrotem na pustym korytarzu niedaleko sali Halsey.
— Jak tam moja siostra? — usłyszałem za sobą głos Titana. Przez moment zaćmiło mnie ze zmęczenia. Przyjmując Halsey, Titan zaoferował się, podpisując dokumenty będzie jej bratem. Musiał to potwierdzić dowodem osobistym, gdy lekarz się z nami spotkał.
— Ty mi powiedz, nie pozwolą mi jej zobaczyć. — burknąłem, mając przed oczami minę lekarza, gdy patrzył na mnie z obrzydzeniem, mówiąc, że dziewczyna była wielokrotnie odurzana środkami nieznanego pochodzenia, bita i być może gwałcona. O mało co nie rzuciłem się na tego gnoja, który niemal wprost oskarżał mnie o jej zniszczenie. Od tego czasu mam zakaz wstępu nawet zbliżania się do drzwi.
— Zawiozłem Libro tam, gdzie się umawialiśmy. — usiadł obok, ignorując moje wcześniejsze słowa. — Naprawdę chcesz to zrobić? To znaczy, wiesz, rozumiem cię i obiecałem ci, że to ty go wykończysz, ale radziłbym ci się śpieszyć, bo przy jego obecnym stanie to śmierć i szczury cię przegonią.
— Nie dbam teraz o to. — oparłem się o ścianę, czując, jak powieki stają się coraz cięższe. Może na chwilę zamknę oczy, ale tylko na chwilę...
— Stary, patrząc na ciebie...— przerwał, z trudem powstrzymując się przed dokończeniem zdania. — Śmierdzisz i wyglądasz o wiele gorzej, niż gdy do mnie przyszedłeś o pomoc. Możesz wrócić do siebie, teren jest czysty, wierz mi.
Nie chciałem odchodzić. Musiałem wiedzieć jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje...po prostu chciałem przy niej być. Nawet jeśli tego nie chce. Ale nie mogłem też nie przyznać racji Titanowi, potrzebowałem prysznica i chociaż odrobiny snu.
— Jeśli to cię przekona to obiecuję— położył rękę na sercu— że powiadomię cię o wszystkim, co tylko się wydarzy. Idź, mój partnerze w interesach.
Przetarłem twarz, czując, jak drżę ze śmiechu.
— Nadal nie potrafię uwierzyć, że w to wszedłem. Czy my cokolwiek wiemy o prowadzeniu za dnia siłowni, a w nocy walk?
— Nie zaproponowałbym ci tego, gdybym nie był pewien. Poza tym mówiłeś, że byłeś przy całym tym procesie jak Tolles budował swoje imperium.
— I wiesz, jak to się skończyło.
— Trochę wiary Adam, żaden z nas nie jest do niego podobny.
Tego nie byłem pewien, ale on nie musiał tego wiedzieć. Zgodziłem się na to tylko dlatego, by pomógł mi odbić Halsey. Czasem byłem zbyt podobny do Tollesa i nie mogłem temu zaprzeczyć. To był mój sekret, który zabiorę ze sobą do grobu.
— Cześć, Alfredzie.
Pożegnałem się i jakimś cudem udało mi się wrócić do mieszkania, nie zaliczając gleby. Cały czas męczyło mnie przeczucie, że powinienem zostać.
Przekręcając klucz w zamku nie mogłem nie spojrzeć na drzwi Halsey, które w tym momencie wydawały mi się...zbyt puste i zimne. Pchnąłem drzwi i wszystko, co dalej było tylko mgłą, która zniknęła, gdy tylko zamknąłem oczy.
***
Komuś dzwonił telefon. Ten dźwięk ani trochę nie przypominał dzwonka komórki tylko wgryzający się w uszy jazgot, jednak podświadomość jasno mówiła, że to telefon.
Podniosłem powoli ociężałe powieki, czując w ustach piasek. Uświadomiłem sobie, że jestem w swoim łóżku ubrany we wczorajsze ubranie. Za oknem świeciło słońce. Oblizałem suche usta, ręką szukając tego ustrojstwa, które nie chciało nawet na sekundę zamilknąć.
Kiedy tylko udało mi się znaleźć telefon, zobaczyłem dziesięć nieodczytanych wiadomości i dwadzieścia nieodebranych połączeń.
Nie chciałem ich teraz odczytywać, tylko od razu wybrałem ostatni numer, Titana.
— Fearless?
Usłyszałem trzaski i krzyki. Od razu całkowicie się obudziłem.
— Coś się stało?
Jeśli coś ważnego mnie ominęło...
— Twoja dziewczyna się obudziła i...eee...zwariowała? Właśnie w tym momencie jest przy niej pięciu pielęgniarzy i lekarz.
W związku z licznymi pytaniami, kiedy następna część i tym, że we wtorek mam urodziny dodaję wcześniej. Z doświadczenia wiem, że w tygodniu nie ma się tyle czasu, a niedziela jest przygotowaniem poniedziałku.
Dziękuję, że jesteście i czytacie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro