2
Patrzyłam na niego oniemiała, że jeszcze się nie śmieje, tylko traktuje tę propozycję poważnie. Najchętniej wyrzuciłabym go z mieszkania tylko...naprawdę potrzebowałam pieniędzy, a jeśli dobrze to rozegra, może jeszcze zostać mi coś na przyszłość.
- Jeszcze kilka minut wcześniej mówiłeś, że dasz mi tyle czasu, ile potrzebuję. -Potrząsnęłam głową - Jakiego typu bonusy dostanę? Na czym w ogóle by polegało bycie twoją dziewczyną?
- Do twoich obowiązków należałoby, jeśli tylko byś się zgodziła, mieszkanie u mnie i udawanie, że ci na mnie należy, kiedy będą odwiedzać moje mieszkanie pewne ważne osoby. To, co będziesz widziała i słyszała zatrzymasz dla siebie. Nikt nie może o tym wiedzieć. Na początek oferuję za pierwszy tydzień pięć tysięcy w gotówce. Zależy mi na szybkiej odpowiedzi Halsey.
Pięć tysięcy? W gotówce? Za tydzień? Przytrzymałam się krzesła, by nie spaść na podłogę. Przełknęłam z trudem ślinę i udawałam, że ta kwota nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Tyle pieniędzy znacząco poprawiłoby moją sytuację finansową. Czy naprawdę rozważam tę propozycję? Chyba do końca zwariowałam.
- Zgoda.
- To dobrze, jeszcze dziś chcę, żebyś przeprowadziła się do mojego mieszkania. Masz czas do wieczora.
Wstał, a ja razem z nim.
- Czekaj, mówiłeś, że mam udawać twoją dziewczynę, gdy będziesz miał gości. Nie muszę przenosić do ciebie.
- Och Halsey, ja płacę i wymagam. Sądziłem, że jeśli się zgodziłaś to zrozumiałaś moje warunki.
- Warunki? Powiedziałeś jedynie, że mam tylko grać twoją partnerkę. Nie mam zamiaru być twoją niewolnicą za pieniądze.
Zamilkłam, gdy jego twarz skamieniała i nie wyrażała zupełnie nic. Nawet pogardy czy nienawiści.
- Zgoda, możesz jedynie nocować u siebie. Resztę dnia masz spędzać u mnie, żadnego seksu, czy zakochania się. To czysty biznes, rozumiesz?
- Spokojnie Casanova, nie mam zamiaru darzyć cię żadnymi dodatkowymi uczuciami. Jak powiedziałeś to tylko niepisany kontrakt. A z braku seksu to nawet jestem szczęśliwa. Moje życie nie potrzebuje dodatkowych problemów.
- Wiele tak mówiło. - powiedział cicho. -Cieszę, że się rozumiemy. Za godzinę wychodzimy, ale chcę byś wcześniej przyszła do mnie.
- Czekaj, gdzie idziemy? Jak mam się ubrać? Nie możesz po prostu rzucać żądań, sądząc, że nagle będę wszystko wiedziała. Mógłbyś mnie wprowadzić w swój plan.
- Halsey, wszystko, co potrzebujesz wiedzieć, już ci powiedziałem. - Ruszył w kierunku drzwi, ale zatrzymał się centymetr przed nimi.
- Jakie masz prawdziwe imię?
- Mów mi Fearless, a tak w ogóle widziałaś kiedyś nielegalne walki?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro