Symbol uczciwości
Deszcz bębnił w szyby kościoła, a ona opatuliła się ciaśniej białym bolerkiem. Ślub jesienią nie był najlepszym pomysłem. Zwłaszcza w Londynie.
W ślubnym bukiecie tkwiła biała chryzantema, symbol prawdy i uczciwości. Kasztanowe oczy dziewczyny błyszczały. Rudawe włosy zaplotła w niewinny warkocz.
Choć wcale nie była niewinna.
Wciąż widział ją z tamtym mężczyzną. Nie czuł już nic.
Chciałby mieć odwagę odwrócić się i odejść, lecz w pierwszej ławce siedziała jego matka. Pożółkła twarz kobiety promieniała. Cieszył ją ślub i dziecko, które być może nie było jego.
Spojrzał jeszcze raz na chryzantemę.
I znów na schorowaną matkę.
A potem podjął ostateczną decyzję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro