9.
POV. George
Wsiadałem właśnie do samochodu Clay'a, ponieważ ten chce mnie jeszcze gdzieś zabrać. Zaraz po mnie Dream usiadł na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w przyjemnej ciszy, zagłuszanej jedynie cicho grającą muzyką z radia.
– Jaką mam szanse, że mnie teraz gdzieś nie wywieziesz? – zapytałem.
– Żadnej – odpowiedział i puścił mi oczko, lekko przekręcając głowę w moją stronę. Rozsiadłem się wygodniej na siedzeniu i oparłem głowę o szybę. – Ale mam nadzieję, że mi choć trochę zaufasz – dopowiedział. Zastanowiłem się chwilę i stwierdziłem, że mu zaufam. Spojrzałem trochę podejrzliwie, bo uświadomiłem sobie, że jedziemy w głąb lasu.
– Czemu jedziemy w sam środek lasu? – zapytałem. Spojrzał na mnie i powiedział.
– Zobaczysz – powiedział i wrócił wzrokiem na ścieżkę, po której jechaliśmy. Postanowiłem się już nie odzywać. Mijaliśmy mnóstwo drzew (iglastych), było już ciemno, ponieważ dość późno wyszlismy z restauracji. Nagle Dream się zatrzymał, spojrzał na mnie, a ja na niego.
– Jesteśmy – oznajmił mi mój towarzysz. Rozejrzałem się i ujrzałem jedynie drzewa. Mnóstwo drzew. Clay wysiadł z samochodu i go okrążył by otworzyć mi drzwi. Wysiadłem z samochodu i rozejrzałem się ponownie.
Dream złapał mnie za rękę i zaczął mnie prowadzić w głąb lasu. Troche nie nadąrzałem za nim, przez te jego cholernie długie nogi. Przystanąłem, ponieważ Clay się zatrzymał. Stanąłem obok niego i spojrzałem przed siebie. Zamarłem przez długą chwilę z szoku jakiego doznałem. Przed sobą miałem mały most prowadzący przez niewielkie jezioro do pięknej altanki. Była ona cała w światełkach, które dodawały klimatu. Most był oświetlony małymi świeczkami na poręczy. Altanka była dość duża, w kolorze białym. W środku z tego co zauważyłem był głośnik.
Nie potrafiłem nic powiedzieć. Było tutaj przepięknie. Jak w bajce.
– Podoba ci się? Bo nie wiem co mam wywnioskować z twojej miny – patrzył na mnie wyczekująco, chyba bojąc się że mi się nie podoba.
– O-oczywiście. Jest pięknie – wyjąkałem. Dream odetchnął z wyraźną ulgą.
– Uff, już się bałem że ci się nie podoba – powiedział i zaczął się szczerzyć jak głupi do sera. Zauważyłem że dalej trzyma mnie za rękę. Spojrzałem na nasze splecione ręcę. Z zamyślenia wyrwał mnie Clay który zaczął ciągnąć mnie w stronę altanki. Szliśmy mosteczkiem, ponieważ nie był on za duży, ale za to romantyczny. Szliśmy powoli by móc się napatrzeć na piękny widok tafli jeziora, w której odbijają się lampki z mostu, jak i z altany. Przystanąłem, czym sprawiłem, że Dream również się zatrzymał. Oparłem się o poręcz przodem do jeziorka. I spojrzałem na piękny księżyc, który otoczony jest niezliczoną ilością gwiazd. Poczułem, że ktoś stoi za mną. Dream, pomyślałem.
– Jest tu pięknie. Skąd znasz to miejsce? – zapytałem, mojego przyjaciela. Tak myślę. Nie wiem jaka jest nasza relacja.
Nie umiem jej określić. Całowaliśmy się, to fakt, ale nie zrobiliśmy tego specjalnie. Tak wyszło. Byliśmy pijani.
– Często tu przychodze, żeby porozmyślać lub poprostu zaznać ciszy i spokoju. I jest tu pięknie. Znalazłem to miejsce przypadkiem, gdy jeździłem po mieście. Wjechałem w las i się zgubiłem – wzruszył ramionami. – Jesteś też pierwsza osobą którą tu zabrałem – dodał. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Zacząłem lekko drżeć, bo było dzisiaj dość zimno, jak na floryde.
– Zimno ci? – zauważył Dream.
– Nie – odpowiedziałem, kłamiąc. Nie chciałem żeby znów mi dawał mi bluze lub coś innego. Ale on nie zwrócił uwagi na moją odpowiedź tylko mnie do siebie przyciągnął, by później mnie przytulić do siebie. Byłem w lekkim szoku, ale po chwili oddałem uścisk. Wtuliłem się w ciepłe ciało Clay'a. Powiem, że pachnie nieziemsko. Staliśmy tak jeszcze trochę, aż postanowiliśmy się od siebie oderwać i pójść do środka altanki. Weszliśmy do niej. Było tam naprawdę pięknie i.. romantycznie. Clay wyjął telefon i puścił piosenkę.
– Czy bedzię pan tak hojny i ze mną zatańczy? – zapytał. Wyciągnął w moją strone swoją rękę. Zarumieniłem się lekko.
– Ależ oczywiście mój księciu – dygnąłem jak na "księżniczke" przystało i podałem mu swoją rękę. Dream przyciągnął mnie bliżej siebie, co nie powiem, ale mi się podobało. Przeniósł swoje dłonie na moje plecy, a ja zarzuciłem swoje na jego kark. Położyłem swoją głowe na jego barku
***
Przepraszam za taki krotki, ale nie mogłam napisać więcej z pewnych powodów:(.
Rozdział pisała Zuzia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro