Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

GEORGE

Z krainy Morfeusza, wybudził mnie dźwięk dzwonka z mojego telefonu. Przetarłem zaspanie oczy i sięgnąłem po telefon. Spojrzałem zamglonym wzrokiem na ekran, by sprawdzić, która godzina.

Momentalnie zerwałem się z łóżka. BYŁA JUŻ 8.34?! Jestem umówiony z dyrektorem, na to by oprowadził mnie po szkole i powiedział, co i jak. Szybkim krokiem podeszłem do szafy, by wyjąć z niej zwykłą czarną bluzkę z krótkim rękawem, tego samego koloru jeansy i białą bluze z kapturem. Poszedłem do łazienki, by wziąść szybki, zimny prysznic, by się orzeźwić.

Gdy wyszedłem już z kabiny prysznicowej, ubrałem się w wcześniej wybrane ubrania.

Wyszedłem z łazienki już w pełni ubrany i umyty. Podszedłem do komody i wziąłem z niej moje ulubione perfumy, marki Gucci (dop. aut. Flex normalnie) oraz telefon. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju i wyszłem szybkim krokiem na korytarz. Poszedłem do salono-kuchni i zabrałem z komody portfel. Pognałem już szybciej do przedpokoju, ubrałem moje czarne trapery i tego samego koloru płaszcz. Zabrałem jeszcze klucze z wieszaka, wyszłem na korytarz, i zamknąłem za sobą drzwi. Poszłem do windy i zjechałem na parter.

Jechałem właśnie zamówioną przeze mnie taksówką do szkoły, w której będę niebawem uczyć. Gdy byliśmy na miejscu, taksówkarz zatrzymał samochód, zapłaciłem wyznaczoną sumę pieniędzy i ruszyłem w stronę budynku.

Weszłem do środka, gdzie było strasznie opustoszało, jedynie była tam pani sprzątaczka, która gdy mnie zauważyła, troche sie przestraszyła i podskoczyła, po czym do mnie podeszła.

-O jejku, przestraszyłeś mnie. Pomóc ci w czymś? - zapytała uprzejmie pulchna kobieta, z czarnymi ściętymi do ramion włosami, oraz pieknymi brązowymi oczami.

-Tak, dziękuję. Mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie znajduję się pokój dyrektora? - zapytałem kobiety.

-Ależ jaka tam pani, mów do mnie Betty, słonko. - odpowiedziała miło kobieta i się uśmiechnęła, co również uczyniłem.

-Dobrze Betty. Więc powiedziała byś mi gdzie znajdę dyrektora? - zapytałem ponownie.

-Oczywiście, że tak. Musisz iść prosto korytarzem, skręcić na rozwidleniu w lewo i iść dalej prosto. Drzwi na samym końcu. - mówiąc pokazywała mi kierunek, w który mam iść.

-Dziękuję, Betty. - uśmiechnąłem się do kobiety.

-Nie ma za co skarbeńku. - również uśmiechnęła się Betty. Pożegnałem się z kobietą, i poszłem w kierunku, który mi wyznaczyła.

Gdy byłem już na końcu korytarza, ujrzałem ciemnobrązowe, drewniane drzwi, na których był napis "DYREKTOR". Zapukałem w nie, a po usłyszeniu proszę, wszedłem do środka.

W środku, za małym biurkiem siedziała kobieta. Miała ona, może z ok. 20 lat, blond włosy, związane w idealnego koka i okulary na nosie. Ubrana była ona w białą koszulę, na to czarną marynarke, materiałowe czarne spodnie i białe szpilki widniejące pod biurkiem.

Blondwłosa spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zalotnie.

-Dzieńdobry. - powiedziałem.

-Dzieńdobry. -odpowiedziała kobieta. - Dyrektor czeka na pana w gabinecie. - powiedziała i pokazała ręką na drzwi niedaleko jej biurka, po prawej stronie. Skinąłem jej głową, w podziękowaniu, i poszłem w stronę drzwi. Zapukałem i po usłyszeniu proszę, wszedłem do gabinetu.

W środku czekał na mnie siwowłosy, postawny mężczyzna, siedzący za już o wiele większym biurku, od tamtego, za którym siedziała kobieta. Ubrany był on w białą koszulę, czarną marynarkę, oraz tego samego koloru spodnie od garnituru. Był ubrany bardzo podobnie, do blondwłosej kobiety, z drugiego pokoju.

-Dzieńdobry, i przepraszam za spóźnienie, zaspałem. Obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy. - zacząłem się tłumaczyć. Mężczyzna się tylko do mnie uśmiechnął, z lekkim rozbawieniem na twarzy.

-Spokojnie, nic się nie stało, każdemu się zdarza. - odpowiedział mężczyzna. - proszę, usiądź. - wskazał na miejsce przed sobą.

Usiadłem na fotelu, wskazanym przez siwowłosego.

-Nazywam się David Beckham, jestem dyrektorem tej szkoły, ty jesteś George Davidson, jak mniemam? - spojrzał na mnie.

-Tak, to ja. - kiwnąłem głową.

-Dobrze, a więc, wyjaśnie ci co i jak, a po tym przejdziemy do oprowadzania. - powiedział David.

Kiwnąłem głową, na znak że się zgadzam.

-Dobrze, a więc tak...

***

A więc tu sie kończy właśnie drugi rozdział, tej książki. I jeżeli zauważycie, gdziekolwiek jakiś błąd to proszę śmiało pisać, zostanie on poprawiony.
Chce jeszcze dodać, że nie umiem jeszcze za bardzo pisać książek, więc z góry przepraszam. I do następnego rozdziału. Kocham xx <3.

Książkę piszą 4 osoby. Ja-Zuzia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro