2.
GEORGE
Z krainy Morfeusza, wybudził mnie dźwięk dzwonka z mojego telefonu. Przetarłem zaspanie oczy i sięgnąłem po telefon. Spojrzałem zamglonym wzrokiem na ekran, by sprawdzić, która godzina.
Momentalnie zerwałem się z łóżka. BYŁA JUŻ 8.34?! Jestem umówiony z dyrektorem, na to by oprowadził mnie po szkole i powiedział, co i jak. Szybkim krokiem podeszłem do szafy, by wyjąć z niej zwykłą czarną bluzkę z krótkim rękawem, tego samego koloru jeansy i białą bluze z kapturem. Poszedłem do łazienki, by wziąść szybki, zimny prysznic, by się orzeźwić.
Gdy wyszedłem już z kabiny prysznicowej, ubrałem się w wcześniej wybrane ubrania.
Wyszedłem z łazienki już w pełni ubrany i umyty. Podszedłem do komody i wziąłem z niej moje ulubione perfumy, marki Gucci (dop. aut. Flex normalnie) oraz telefon. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju i wyszłem szybkim krokiem na korytarz. Poszedłem do salono-kuchni i zabrałem z komody portfel. Pognałem już szybciej do przedpokoju, ubrałem moje czarne trapery i tego samego koloru płaszcz. Zabrałem jeszcze klucze z wieszaka, wyszłem na korytarz, i zamknąłem za sobą drzwi. Poszłem do windy i zjechałem na parter.
Jechałem właśnie zamówioną przeze mnie taksówką do szkoły, w której będę niebawem uczyć. Gdy byliśmy na miejscu, taksówkarz zatrzymał samochód, zapłaciłem wyznaczoną sumę pieniędzy i ruszyłem w stronę budynku.
Weszłem do środka, gdzie było strasznie opustoszało, jedynie była tam pani sprzątaczka, która gdy mnie zauważyła, troche sie przestraszyła i podskoczyła, po czym do mnie podeszła.
-O jejku, przestraszyłeś mnie. Pomóc ci w czymś? - zapytała uprzejmie pulchna kobieta, z czarnymi ściętymi do ramion włosami, oraz pieknymi brązowymi oczami.
-Tak, dziękuję. Mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie znajduję się pokój dyrektora? - zapytałem kobiety.
-Ależ jaka tam pani, mów do mnie Betty, słonko. - odpowiedziała miło kobieta i się uśmiechnęła, co również uczyniłem.
-Dobrze Betty. Więc powiedziała byś mi gdzie znajdę dyrektora? - zapytałem ponownie.
-Oczywiście, że tak. Musisz iść prosto korytarzem, skręcić na rozwidleniu w lewo i iść dalej prosto. Drzwi na samym końcu. - mówiąc pokazywała mi kierunek, w który mam iść.
-Dziękuję, Betty. - uśmiechnąłem się do kobiety.
-Nie ma za co skarbeńku. - również uśmiechnęła się Betty. Pożegnałem się z kobietą, i poszłem w kierunku, który mi wyznaczyła.
Gdy byłem już na końcu korytarza, ujrzałem ciemnobrązowe, drewniane drzwi, na których był napis "DYREKTOR". Zapukałem w nie, a po usłyszeniu proszę, wszedłem do środka.
W środku, za małym biurkiem siedziała kobieta. Miała ona, może z ok. 20 lat, blond włosy, związane w idealnego koka i okulary na nosie. Ubrana była ona w białą koszulę, na to czarną marynarke, materiałowe czarne spodnie i białe szpilki widniejące pod biurkiem.
Blondwłosa spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zalotnie.
-Dzieńdobry. - powiedziałem.
-Dzieńdobry. -odpowiedziała kobieta. - Dyrektor czeka na pana w gabinecie. - powiedziała i pokazała ręką na drzwi niedaleko jej biurka, po prawej stronie. Skinąłem jej głową, w podziękowaniu, i poszłem w stronę drzwi. Zapukałem i po usłyszeniu proszę, wszedłem do gabinetu.
W środku czekał na mnie siwowłosy, postawny mężczyzna, siedzący za już o wiele większym biurku, od tamtego, za którym siedziała kobieta. Ubrany był on w białą koszulę, czarną marynarkę, oraz tego samego koloru spodnie od garnituru. Był ubrany bardzo podobnie, do blondwłosej kobiety, z drugiego pokoju.
-Dzieńdobry, i przepraszam za spóźnienie, zaspałem. Obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy. - zacząłem się tłumaczyć. Mężczyzna się tylko do mnie uśmiechnął, z lekkim rozbawieniem na twarzy.
-Spokojnie, nic się nie stało, każdemu się zdarza. - odpowiedział mężczyzna. - proszę, usiądź. - wskazał na miejsce przed sobą.
Usiadłem na fotelu, wskazanym przez siwowłosego.
-Nazywam się David Beckham, jestem dyrektorem tej szkoły, ty jesteś George Davidson, jak mniemam? - spojrzał na mnie.
-Tak, to ja. - kiwnąłem głową.
-Dobrze, a więc, wyjaśnie ci co i jak, a po tym przejdziemy do oprowadzania. - powiedział David.
Kiwnąłem głową, na znak że się zgadzam.
-Dobrze, a więc tak...
***
A więc tu sie kończy właśnie drugi rozdział, tej książki. I jeżeli zauważycie, gdziekolwiek jakiś błąd to proszę śmiało pisać, zostanie on poprawiony.
Chce jeszcze dodać, że nie umiem jeszcze za bardzo pisać książek, więc z góry przepraszam. I do następnego rozdziału. Kocham xx <3.
Książkę piszą 4 osoby. Ja-Zuzia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro