10
DREAM
W końcu piątek, a jutro weekend! Nie mogłem się doczekać tego dnia, ponieważ jutro, jak co roku jeździmy z uczniami na "obóz", oczywiście oni robią co chcą i my też, ale jeździmy tam, bo jest okazja. Oczywiście nie wszyscy jadą, tylko kto chce.
– Witaj, buraczku – przywitałem się z Georgem, który stał przy ekspresie do kawy.
– Przestań do mnie tak mówić. Nie znudziło wam się to? – zapytał naburmuszony. Historia tego przezwiska jest taka, że któregoś dnia jakaś uczenica zaczęła go podrywać na naszych oczach, a on się zrobił czerwony jak burak. Cóż może to głupie, ale razem z sapnap'em się śmialiśmy z niego jak z debila.
– Oczywiście, że nie buraczku – nagle z nikąd pojawił się Nick.
– Ugh. Nienawidzę was – odpowiedział biorąc gotową kawę do ręki i kierując się w stronę stołu.
– I tak wiemy, że nas kochasz – wydarłem się na cały pokój nauczycielski. Większość spojrzała się na mnie jak na debila, ale chuj z nimi. Włączyłem ekspres i też sobie zrobiłem kawkę, bo czemu nie?
– Tak. Masz racje, nigdy nikogo nie kochałem bardziej niż was. Wy moje Romea – odpowiedział sarkastycznie. Uśmiechnąłem się jak debil, bo kocham jego poczucie humoru, które zawsze poprawia mi dzień. Gdy kawa się już zaparzyła usiadłem pomiędzy sapnap'em, a brązowowłosym.
– A wy spakowani na jutro? – zapytałem, mając na myśli wyjazd ala szkolny.
– Pytasz dzika czy sra w lesie? – Odpowiedział Nick, patrząc się na mnie jak na debila.
– Na co? – zapytał buraczek.
– Ah, no tak, jesteś nowy więc nie wiesz. Jutro niektórzy z nas jadą z uczniami na taki jakby obóz. Oni śpią pod namiotami po jednej stronie, a my w domkach letniskowych po drugiej stronie jeziora Moon. Jakieś dwie godziny drogi stąd – zacząłem mu opowiadać.
– Brzmi całkiem nieźle – powiedział.
– Całkiem? Tam jest zajebiście. Musisz z nami pojechać zwiedzisz bardziej Orlando i się zabawisz, a nie tylko z tymi dzieciakami się użeramy – nie no musi się zgodzić. Ja już mam plan go wrzucić do wody.
– Dokładnie. Najebiemy się jak nigdy dotąd – dopowiedział Nick.
– Okej, namówiliście mnie – Powiedział, gdy akurat zadzwonił dzwonek.
***
GEORGE
Aktualnie jest ósma rano, sobota, a ja siedzę w autokarze i czekam, aż wszyscy do niego wsiądą. Rozglądam się za Clayem i Nick'iem, ponieważ mieli tu zaraz być.
DO: IDIOT
Gdzie jesteście?
OD: IDIOT
Spójrz do tyłu
Odwróciłem się i podskoczyłem w miejscu widząc kilka centymetrów przede mną, twarz Claya, na której widniał szatański uśmiech.
– Pojebało cie? – zapytałem.
– Gdybyś widział swoją mine – zaczął się śmiać.
– Pierdol się – odwróciłem głowę w stronę okna i założyłem ręcę na klatce piersiowej.
– Oj, nie denerwuj się misiu – powiedział i usiadł obok mnie.
– Zawału prawie przez ciebie dostałem, a ty śmiesz mi mówić, żebym się nie denerwował? – podniosłem głos.
– Ale żyjesz to najważniejsze – uśmiechnął się i uszczypnął mnie w czubek nosa. Pokazałem mu środkowy palec i spróbowałem usnąć. Tak wstałem 30 minut temu, ale się nie wyspałem, więc idę spać teraz.
***
Gdy dotarliśmy na miejsce wzięliśmy walizki i rozeszlismy się wraz z uczniami. My w stronę domków, oni w stronę obozowiska. Podczas podróży, której 3/4 przespałem, dowiedziałem się, że będę miał domek z dream'em, bo Sapnap będzie miał z Karlem. W tym roku podobno pojechało najmniej nauczycieli, bo tylko 8. Ja, Clay, Nick, Karl, Zak, Darryl, Nicki i Hannah. Większość kojarzyłem, ale niestety nie miałem możliwości z nimi porozmawiać, ale obstawiam, że to się po tym wyjeździe zmieni. Weszliśmy z Clayem do środka domku. Na przeciwko wejścia, była mini kuchnia ze stołkiem dla dwóch osób po lewej stronie. Po prawej stronie, była szara kanapa, za nią było okno z widokiem na jezioro, a przed nią niski stolik kawowy. Po lewej stronie były drewniane schody, prowadzące do dwóch sypialni i łazienki. Cały domek był urządzony w nowoczesnym stylu. A jego elewacja była drewniana.
– Jak tu pięknie – odezwałem się.
– Najlepiej jest w nocy, gdy tylko słychać odgłosy ludzi kąpiących się w jeziorze i śpiewających różne piosenki – odpowiedział zielonooki. – Możesz teraz się rozpakować i przespać jakąś godzinkę, bo o 11.30 idziemy przejść się do różnych budek.
– Oh okej. Dzięki... To ja idę się rozpakować – ruszyłem schodami w górę i wszedłem do pokoju po lewej stronie. Wypakowałem swoje ubrania, poszedłem do łazienki, która była naprzeciwko schodów, umyłem się i załatwiłem swoje potrzeby, a potem położyłem się spać (Tak znowu poprostu kocham spać).
***
CLAY
Była jedenasta dwadzieścia, ruszyłem w stronę pokoju Georga zobaczyć czy już jest gotowy. Wszedłem do pokoju i się zatrzymałem. No to są chyba kurwa jakieś jaja. Czy ten jełop nie umie sobie budzika ustawić. TAK DOKŁADNIE TO SPAŁ.
– George! Wstajemy – wydarłem się śpiewnym głosem.
– Tato jeszcze chwilka – odpowiedział brunet zaspanym głosem.
– Tato to ty lepiej na później zostaw, teraz się zbieraj masz 10 minut – odpowiedziałem ściągając kołdrę z jego ciała. Chłopak z nagłego zimna, wstał jak poparzony. – Za 7 minut masz być na dole, będziemy na ciebie czekać z chłopakami – Nie dając mu dojść do słowa zszedłem na dół i poszedłem w stronę domku Nicka.
***
– Gotowi moje gołąbeczki? – zapytałem wchodząc do środka i widząc ich namiętnie całujących się.
– Spierdalaj. – Odbruknąl Sapnap między pocałunkami. Nie robiąc sobie nic z jego słów, siadłem na kanapie i zacząłem przeglądać mój telefon. Domek był zrobimy praktycznie tak samo jak nasz tylko, że miał jedną wielką sypialnie. Gdy przyszedł George zgarnęliśmy innych i ruszyliśmy w stronę budek. Spędziliśmy tam bite 3 godziny, bawiliśmy się wyśmienicie, zjedliśmy pieczone kiełbaski i uwaga moje ulubione, KRĘCONE FRYTKI na takim patyczku. Poprostu kocham je, mógłbym je jeść na śniadanie, obiad i kolację. Około 15 wróciliśmy do domków, przebraliśmy się w stroje i poszliśmy popływać w jeziorze.
– Patrzcie co mam! – wydarł się Nick niosąc w ręce skrzynkę piw.
– Nie no stary postarałeś się – powiedziałem, bo jak można być na plaży beż żadnego procenta. Dziewczyny dostały zerówki, bo jak to one powiedziały, że będą nas pilnować
jakbyśmy coś odjebali. Po kilku piwach poszliśmy się kąpać. Pluskaliśmy się nawzajem wszyscy, zanurzaliśmy się, robiliśmy wyścigi, poprostu spędziliśmy razem zajebiście czas. Ale niestety, gdy już zaczęło się powoli ściemniać, zobaczyliśmy ogromną czarną chmurę, więc poszliśmy wszyscy do domku Karla i Nicka. Usiedliśmy wszyscy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać dopijając swoje piwa. Czułem jak alkohol krążył mi we krwi, więc bez zastanowienia zapytałem:
– Co wy na to, żeby zagrać w 10 minut w niebie? – spojrzałem na ich miny i zauważyłem, że większości się ten pomysł spodobał. – To jak?
– My nie gramy jesteśmy za trzeźwe, żeby w to grać – odpowiedziała Hannah.
– My wchodzimy – odpowiedział Karl i Sapnap jednocześnie.
– My też – powiedzieli Zak i Darryl.
– To jak wszyscy to i ja – odezwał się nagle George.
– Okej to dziewczyny możecie kontrolować czas, a my gramy 3 rundy, po 10 minut, żeby każdy mógł być chociaż raz w szafie. Dajcie kartkę i długopis zapisze imiona i 3 osoby wylosują po jednej kartce – powiedziałem zasady i zapisałem na kartce ich imiona. Dałem najpierw Zakowi – To Zak kogo masz?
– Nick – powiedział i popatrzył na niego.
– Tak więc zapraszam was panowie do Narnii – powiedziała Niki i ruszyli na
górę, gdzie Karl i Sapnap mają garderobę. Jako jedyni taką posiadają, ponieważ nie mają dwóch sypialni tylko jedną. Po 10 minutach zeszlia a ja kazałem Karlowi wylosowac i przeczytać kogo ma. Okazało się, że trafił Darryl'a więc ruszyli po schodach w górę i zniknęli na 10 minut. Cóż nie trudno się domyślić, że został tylko ja i George dlatego jak Karl i Darryl zeszli, my ruszyliśmy w stronę garderoby. Nie była ona duża, rozmiarem przypominała schowek na różne rzeczy w uczelni, tylko że pusty schowek. Weszliśmy i usiedliśmy na przeciwko siebie z rozłożonymi nogami przez co stykaliśmy się stopami.
– Zawsze chciałem się ciebie zapytać, czemu przyleciałeś tutaj na uczelnie, zamiast uczyć w UK? – podjąłem próbę rozmowy.
– Są różne powody dlaczego chciałem akurat tutaj uczyć – odpowiedział nie patrząc na moją twarz.
– A ten główny powód to? Jeśli nie chcesz nie musisz oczywiście odpowiadać – zapytałem. George wachał się z odpowiedzią, ale w końcu się przełamał.
– Rodzice nie zakceptowali tego że jestem gejem – usłyszałem cichy pomruk z końca szafy.
– Przykro mi – odpowiedziałem. Bo totalnie nie widziałem co mógłbym innego powiedzieć.
– A mi wcale nie. Jeżeli nie umieją tego zaakceptować to ich problem. Gdyby nie oni bym nie przyleciał tu i... – Powiedział powoli zbliżając się do mnie. Nagle zrobiło się gorąco. Brązowowłosy bez pośpiechu zaczął siadać w rozkroku na moich udach i szepnął. – I nie poznałbym ciebie – po czym zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyji. Nie wiem czy to przez alkohol czy nie. Ale coś pękło między nami. Jakaś niewidoczna bariera zaczęła się powoli burzyć. Odchyliłem głowę, żeby miał lepszy dostęp do mojej szyji. Nagle jego usta połączyły się z moimi. Przygryzłem jego wargę, żeby otrzymać dostęp do środka, co oczywiście zadziałało. Nasze języki walczyły, ze sobą o dominację, tworząc plątaninę. Musnąłem językiem jego podniebienie, a on mruknął w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie bo zabrakło nam tchu. Oparliśmy swoje czoła o siebie, próbując uregulować oddech. Nagle George zaczął zjeżdżać rękami w kierunku mojego paska. Powoli zaczął odpinać pasek patrząc mi w oczy. Chciał zobaczyć jakiś sprzeciw cokolwiek, ale nic nie zobaczył poza podnieceniem. Odpiął mi pasek i ściągnął mi spodnie razem z bokserkami do kolan. Zmienił swoją pozycję, żeby było mu wygodniej i wziął do ręki mojego penisa. Zaczął nie śpiesznie ruszać ręką a kciukiem zataczając kółka na główce. Pochylił się i zassał czubek potem zaczął go lizać aż w końcu wziął całego fiuta do buzi. Jedną rękę zakryłem sobie ust, żeby nie być głośno, a drugą wplątałem w brązowe włosy. Poruszał swoją głową w górę i w dół doprowadzając mnie do skraju wytrzymałości. W pewnym momencie poczułem przyjemne mrowienie, a po chwili spuściłem się do gardła Georga, a on to wszytko połknął. Przyciągnęłem go do pocałunku, gdy usłyszeliśmy zza drzwi.
– Koniec czasu – to był głos chyba Hannah, ale nie jestem pewny, bo jeszcze do końca nie doszedłem do siebie. Ubrałalem spodnie i poprawiłem swoją koszulkę i wyszedłem z garderoby, a za mną George. Zszedlismy na dół, gdzie wyłapałem dwuznaczne spojrzenie Nicka. Pokazałem mu środkowy palec i usiadłem na kanapie.
***
Witajcie buraczki. Jak wam się podobał rozdział? Niestety ale mam smutną wiadomość. Moon z pewnych przyczyn już nie będzie pisać z nami książki, ale to nic. Hej! My nadal tu jesteśmy.
Rodział pisała: Karolina
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro