Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4. Śledztwo.

/Wiktor/

Już tydzień Zosia jest w śpiączce. Codziennie po pracy odwiedzam córkę. Czasem pod czas przerw w pracy widzę Nowego siedzącego przy Zosi. Obecnie siedziałem na ławce przed szpitalem. Martwiłem się o Zosie. Nagle podbiegła do mnie Anna. Wstałem szybko.

-Anna co się dzieje?- Spytałem kiedy Anna zaczęła ciągnąć mnie w stronę bazy. Pobiegłem z nią do bazy. To co zobaczyłem przed bazą przeraziło mnie. Nowy był trzymany przez Miśka. Jeszcze Nowy się szarpał. Kuba trzymał chusteczkę przy nosie.

-Chyba złamałeś mi nos idioto!- Krzyknął wkurzony Kuba.

-Przynajmniej oberwałeś za to co zrobiłeś Zosi!- Wykrzyczał Nowy. Nie wiedziałem o co im chodzi.

-Uspokójcie się!- Krzyknąłem, a wszyscy na mnie spojrzeli.- Po raz. Kuba był pod czas wypadku na wezwaniu. Coś mi tu nie gra.- Powiedziałem i zacząłem chodzić w tą i z powrotem.

-Chwila... Pamiętasz Wiktor jak mówiłem ci o tym jak Zosia miała gips?- Spytał się mnie Artur.

-Tak pamiętam, a co?- Spytałem spoglądając na niego.

-Myślisz, że to ten cały Tomek jej to zrobił?- Spytał się przez co Nowy zaczął się szarpać.

-Jeśli to on zabije go!- Krzyczał Nowy próbując się wyrwać. Ale Misiek mocno go trzymał nagle podbiegła do nas Lidka i Martyna.

-Chłopaki. Zosia się obudziła.- Powiedziała Lidka, a na te słowa Nowy się uspokoił. Misiek go puścił, a ten jak burza pobiegł do szpitala. Ja z pozostałymi pobiegliśmy za nim.

/Zosia/

Leżałam w sali po badaniach. Usłyszałam jak ktoś w biegł do sali ale przez bandaże na twarzy nie widziałam za dużo.

-Zosia jak się czujesz?- Usłyszałam głos Gabriela.

-G-Gabriel?- Spytałam ochrypłym głosem.

-Tak Zosia. To ja.- Odparł Gabriel kiedy poczułam jak łapie mnie za rękę.- Spokojnie. Dorwę tego co ciebie skrzywdził.- Poczułam jak głaszcze mnie po policzku.

-Gabriel nie... Proszę.- Powiedziałam czując jak mi łzy płyną.

-Ciii... Odpocznij Zosieńko. Będzie dobrze.- Usłyszałam głos taty. Cały czas czułam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Po czasie zasnęłam.

/Gabriel/

Wyszedłem ze szpitala. Następnie poszedłem do bazy. Przebrałem się w codzienne ciuchy. Chciałem już wyjść z bazy ale drogę za torował mi Artur.

-A ty gdzie idziesz?- Spytał się kiedy próbowałem przejść.

-Musze coś załatwić.- Powiedziałem i poszedłem do mieszkania Tomka. Wiedziałem, że ryzykuje. Jako pierwsze powinienem powiadomić o tym policje. Ale dla mnie to było by za łatwe. Potrzebowałem dowodów. Robię to dla Zosi. Dla dziewczyny która jest moim kluczykiem dla mojej kłódki. Dla niej wskoczył bym w ogień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro