Rozdział I
ADRIEN
Siedzę z najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. Marinette jest piękna, mądra, miła i co najlepsze wolna!! Po lekcjach idę do jej domu. Właśnie zadzwonił dzwonek, który uświadomił nam, że już koniec lekcji.
- Marinette!!!
- Tak?- spytała słodkim głosikiem. To możliwe że się tak szybko zakochałem?!
- Yyy... bo.. o której.. u ciebie?
Uff opamiętałem się.
- Możesz o 16?
- Jasne!- uśmiechnąłem się delikatnie. Jaka ona jest piękna.
MARINETTE
Mam jeszcze pół godziny do przyjścia Adriena. Okej... książki- są, ciastka- są, sok- jest. No dobra.
- Tikki!!
Wspominałam, że mam labradora? Jak nie to teraz to mówię. To moja kochana suczka, którą mam praktycznie od małego. Nasypałam jej karmy do miski i psinka zaczęła jeść. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Dobrze, że rodziców nie ma... Zeszłam na dół i otworzyłam.
- Cześć Marinette!- Boże jaki On cudny!! Dobra Mari ogarnij się.
-Hejka, zapraszam.
Poszliśmy na górę. Nieśmiało podałam mu szklankę soku pomarańczowego.
- Coś się stało?- zapytał Adrien. Ja przestraszyłam się, podskoczyłam i wylałam na siebie sok. Bardziej zbłaźnić się nie mogłam!!
- Ojjjj wybacz!
- To nie twoja wina- delikatnie się uśmiechnęłam. Wzięłam czystą koszulkę i poszłam do łazienki. Jak można być takim nieudacznikiem!!
- Mari, wszystko dobrze?
- Yyy tak w porządku.
Wyszłam z łazienki, jak się okazało w trochę za dużej, starej koszulce mojego taty. Adrien cały czas się na mnie patrzył. Nie powiem miło mi się zrobiło, ale i tak na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec.
- To co? Najpierw historia?
Po 2 godzinach mieliśmy już zrobioną połowę. Powiem szczerze, że szybko nam to poszło.
- Idziemy na spacer?- zapytał Adrien. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Po 20 minutach byliśmy już pod Wierzą Eiffla. Usiedliśmy na jednej z ławek znajdujących się obok drzew. Rozmawialiśmy ze sobą przez chyba godzinę.
- Marinette?
Popatrzyłam na niego i zatopiłam się w pięknych oczach chłopaka.
- T...
Nie zdążyłam nic opowiedzieć, bo poczułam jego usta na swoich. Byłam tak zszokowana, że nie umiałam odwzajemnić pocałunku. Po chwili Adrien z rumieńcem odsunął się ode mnie i popatrzył sie w moje oczy.
- Przepraszam...yyy..
Patrzyłam na niego przez chwilę i nie wiedzieć czemu, zerwałam się z miejsca i uciekłam do domu.
ADRIEN
Chwilę nie wiedziałem co się stało, jednak po krótkim czasie ruszyłem za Mari. Gdy już byłem pod jej domem zatrzymałem się i zamyśliłem. Postanowiłem, że dam jej spokój do jutra... w szkole będzie musiała ze mną porozmawiać, nie ma wyjścia bo siedzimy ze sobą na wszystkich lekcjach... co mnie naszło żeby ją całować!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto pierwszy rozdział tej książki😊 mam nadzieję że sie podoba😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro