Rozdział III
ADRIEN
Po tych słowach, Marinette zamurowało. Boję się co odpowie.
- Mari wybacz... Za szybko Ci to zaproponowałem iiii... yyyy. Nie musisz mi teraz odpowiadać, jutro albo kiedyś. Pa!
- Cz-cześć.
Oddaliłem się i praktycznie pobiegłem do domu. Co ja zrobiłem?!!
MARINETTE
Co to było?! Czemu ja mu nie odpowiedziałam?! Ale jestem głupia!!
- Tikki! No, dobry piesek, chodź.
Nasypałam jej karmy i poszłam się umyć. Zjadłam kolację i poszłam się położyć. Po paru minutach leżenia, oddałam się w krainę moich marzeń.
~RANO~
Wstałam równo z budzikiem.. dziwne. Zeszłam na dół i zabrałam się za robienie śniadania oraz drugiego do szkoły. Gdy skończyłam poszłam się umyć i ubrałam się w czerwony top do pępka, czarne spodnie z dziurami na udach i trampki tego samego koloru. Do tego czarny sweterek do kolan. Kurcze za dużo tego czarnego, muszę kiedyś nadać sobie więcej kolorów. Włosy uczesałam w niedbałego koka i wypuściłam z niego dwa kosmyki. Gotowa wzięłam torbę z rzeczami do szkoły i wyszłam. Po paru minutach byłam pod budynkiem. Przywitałam się z Alyą buziakiem w policzek. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy weszliśmy do klasy. Dziwne nigdzie nie widziałam Adriena. Pojawił się dopiero po 10 minutach. Cóż lepiej późno niż wcale.
- Hej- szepnęłam do chłopaka. On popatrzył się na mnie z tak pięknym uśmiechem jakiego nigdy nie widziałam. Lekcje minęły mi dość szybko. Po lekcjach czekałam na Alye, Nina i Adriena. Mieliśmy dzisiaj iść do tej nowej pączkarnii niedaleko mnie. W końcu zobaczyłam całą trójkę.
- No hej, to co idziemy?
-Jasne!!!-odpowiedzieli zgodnym chórkiem, na co się zaśmiałam. Szliśmy w ciszy, aż Alya zaczęła coś opowiadać. Nie słuchałam jej, byłam zapatrzona w Adriena. Pięć minut później byliśmy pod pączkarnią.
- To my z Mari idziemy zamówić, a wy idźcie znaleźć stół. Co chcecie?
- Dla mnie pączka z czekoladą i do tego kawę z mlekiem. - powiedział Nino.
- Ja pączka z wanilią i sok pomarańczowy. - poprosił Adrien. Poszłyśmy zamówić.
- Ej co jest? - zapytała Alya.
- Co... nic...
- Przecież widzę!
- Wczoraj Adrien zapytał mnie czy chcę z nim chodzić..
- CO?!!
- Alya! Cicho.
- No co!!? To wielka sprawa!! Powiedz, że się zgodziłaś!!
- Yyy... no wiesz byłam zszokowana iii..
- Marinette!! - Alya złapała się za głowę, a moje policzki stały się jak pomidorki. Gdy zamówiłyśmy i odebrałyśmy swoje zamówienie, Alya specjalnie usiadła obok Nina. No dobra. Zamówiłam pączka z marmoladą i do picia cappuccino, a Alya pączka z karmelem i gorącą czekoladę.
- Jak tam u WAS? - zapytała Alya, podkreślając słowo ,,was" i znacząco machając brwiami.
- W sensie? - zapytał Adrien.
- Adrien!! Przecież widać to na kilometr.
- Ale co?
- Pasujecie do siebie!!
Po tych słowach Adrien prawie zadławił się pączkiem, na co ja wybuchłam głośnym śmiechem. Siedzieliśmy tak jeszcze z godzinę, ale Alya i Nino musieli już iść. Ja z Adrienem postanowiliśmy iść na spacer. Szliśmy brzegiem Sekwany, przy zachodzie słońca. Szliśmy w ciszy, ale to nie była napięta cisza, czułam się dobrze. W pewnym momencie Adrien się zatrzymał. Ja popatrzyłam na niego zdziwiona.
- O co chodzi?
- Znasz już odpowiedź?
Podszedł do mnie wolnym krokiem i objął mnie w talii.
- Na co? - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. On szepnął mi do ucha:
- Wiesz co..
Przeszył mnie przyjemny dreszcz.
- Hmm muszę sobie przypomnieć.. - spróbuję jeszcze trochę.
- Mari, no nie bądź taka..
Adrien zaczął oddawać pocałunki na mojej szyji, łaskotało mnie to.
- Dobra Adrien... STOP!! - powiedziałam przez śmiech. On się tylko na mnie popatrzył i uśmiechnął.
- No odpowiedz, bo umrę z niewiedzy...
- Oj Adrien.. a jak myślisz - dobra dobra już kończę.
- Yyyy może..
Nie dałam mu dokończyć, bo złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Bardzo trafnie to ujęłaś. - zaśmiałam się tylko. Musiałam już się zbierać, więc On postanowił mnie odprowadzić. Przed wejściem przytulił mnie i pocałował a na pożegnanie powiedział:
- Do jutra, skarbie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Adrien i Marinette zamieniają się już w Adrienette😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro