Epilog
Malibu, niedaleko Los Angeles, Kalifornia
8 lat później
Tabliczka oznaczająca dziesięć kilometrów do mety była dla Deana jednocześnie ulgą, bo wiedział, że jego wysiłek zaraz się skończy, ale z drugiej strony stresował się, bo nie wiedział co zrobi, jeśli to się nie uda.
To były najpewniej jego ostatnie Igrzyska Olimpijskie w karierze - miał już trzydzieści cztery lata, zbliżał się do końca kariery w ogóle. Ile mu zostało? Rok? Dwa? Nie więcej. A nawet jeśli się uweźmie i pociągnie karierę przez kolejne cztery lata to kolejne Igrzyska po pierwsze: nie będą już w Stanach Zjednoczonych, a po drugie: nie będzie miał szansy wygrać, bo pokolenie młodych i walecznych już zaczynało dominować nad kolarzami w jego wieku. Ale brakowało im doświadczenia, które jednak było ogromnym atutem starszego pokolenia w peletonie.
Dean jeszcze raz przeanalizował sytuację. Finałowy podjazd zaczyna się siedem kilometrów przed metą. Aktualnie jechali w piątkę, a właściwie to w czwórkę, bo Cas jechał jako pierwszy i od kilku kilometrów wypruwał żyły, żeby tylko zmęczyć rywali Deana i zrobić wystarczająco dużą przewagę, aby jadący dalej kolarze już ich nie dogonili. Pozostałą trójkę Winchester znał bardzo dobrze - był Rico Beltran, z którym kilka lat temu jeździł w barwach Teamu Menerol, jednak po trzech latach spędzonych w ekipie Pedro, Kolumbijczyk zmienił barwy. Był Aurelio Mercado - zdolny, dwudziestosześcioletni Hiszpan, któremu jednak nigdy nie było po drodze z Pedro i drużyną Team Menerol. Honoru młodego pokolenia bronił dwudziestodwuletni Włoch Enrico Rossi.
Tylko trzy osoby były wtajemniczone w plan Deana, który Adam określił mianem "oświadczyn z zaskoczenia". Winchester powiedział o swoim planie nielicznym. O wszystkim wiedziały tylko trzy osoby: Adam, Benny i jego mama, przy czym Adam dowiedział się o tym przypadkowo, bo po prostu podsłuchał rozmowę swojego brata z Bennym, ale Dean uznał, że skoro Adam już wie, to może się przydać.
Plan był prosty: Mary miała przy sobie pierścionek i miała dyskretnie przekazać go synowi, gdy będzie mu gratulować występu - czekała na mecie. Adam i Benny mieli dopilnować, aby Cas był na dekoracji gdzieś blisko.
Większość osób na jego miejscu pewnie by się tym stresowało, ale nie Dean. Wiedział, że nie ma czym się stresować, bo był pewien odpowiedzi Casa. Byli razem już prawie dziesięć lat, od ośmiu żyli w związku partnerskim. Chciał, aby wszystko było już tak, jak powinno być. Był nawet gotów na adopcję dziecka przez dzieciaki Adama. Uznał, że może jednak nie byłby takim złym ojcem...
Jego życie przez ostatnie lata niewiele się zmieniło, ale za to jego podejście do wielu spraw zmieniło się już znacząco.
Wciąż jeździli z Casem u Pedro, chociaż przez rok spróbowali odmiany i Novak jeździł w barwach Roger-Manic, a więc w drużynie Benny'ego. Zrobili show na Tour de France, zdobywając pierwsze i drugie miejsce w końcowej klasyfikacji generalnej, ale nie widzieli się prawie wcale - niewiele więcej niż na wyścigach. Drużyny nocowały w różnych hotelach, więc w sezonie bardzo rzadko razem spali - tylko kiedy byli w domu, a dni kiedy byli tam obaj można by policzyć na palcach. Dlatego Novak wrócił do Menerolu, w którym Winchester pozostawał głównie z powodów finansowych - Benny oferował mu niemal trzykrotnie mniej niż płacił mu Pedro, a że jako sportowiec nie miał zapewnionej emerytury - poza tym, co rząd wypłacał mu za zdobyty na początku kariery srebrny medal olimpijski nie będzie miał nic poza oszczędnościami. Dlatego chciał się dorobić, ile mógł, aby zapewnić sobie lepszą przyszłość. Benny to rozumiał i nie miał do Deana pretensji.
Z Casem miał wrażenie, że z każdym rokiem układało im się jeszcze lepiej - dojrzeli nieco, ich związek też dojrzał. Nie byli już naiwnymi dzieciakami, które najpierw chciały się ukrywać, a potem liczyli, że świat wybaczy im ich odmienność. Teraz byli jednymi z najważniejszych osobistości w sporcie w ogóle. Świat sportu też się zmienił - coraz większa ilość kolarzy przyznawała się do swojej orientacji. Zresztą nie tylko kolarzy - w innych sportach też było widać progres w tej kwestii. Homofobia zniknęła. Jedynie Rosjanie wciąż mieli problemy, ale i u nich coś powoli się ruszało. THC zniknęło z kolarskiego peletonu, podobnie jak Crowley, który teraz podobno miał jakąś drużynę piłkarską, ale Dean nie bardzo w to wnikał.
Winchester poczuł, że teren zaczyna się wznosić. Spojrzał na licznik, aby upewnić się co do dystansu i tak - właśnie rozpoczęli finałowy podjazd.
Castiel pracował jeszcze przez blisko kilometr, po czym zaatakował Aurelio. Dean bez zawahania ruszył za nim. Za Winchesterem już nikt się nie uchował, ale za to dzielnie próbowali gonić uciekającą dwójkę, nawet jeśli dobrze wiedzieli, że ich szanse są niewielkie.
Dean postanowił trzymać się za Włochem, aż zobaczył, że ten słabnie. Obejrzał się wtedy za siebie, aby się upewnić, że nikt ich nie dogania, po czy wyprzedził swojego rywala i samotnie ruszył w stronę linii mety, niesiony dopingiem amerykańskich (i nie tylko) kibiców, którzy stali przy trasie. Kilometr przed metą już wiedział, że wygra. Obejrzał się za siebie i dostrzegł, że rywale nadal walczą, ale tracili za dużo, aby odrobić to na tak krótkim dystansie - jechał po złoto Igrzysk Olimpijskich.
Dwanaście lat temu otarł się o złoto, ale musiał zadowolić się srebrem. Osiem lat temu został zmuszony do wycofania się z Igrzysk ze względu na złamaną rękę. Cztery lata temu pomógł Jackowi w zdobyciu brązu na stosunkowo płaskiej trasie, a teraz, po dwunastu latach, znowu miał szansę na wygraną.
Dwieście metrów do mety znowu się obrócił, ale tylko po to, aby się upewnić, że nikt nagle nie odżył niczym Superman, jadąc niemożliwie szybko. Wzniósł dłonie w geście tryumfu i musiał przyznać, że ze wszystkich jego zwycięstw, mimo wszystko to było dla niego najważniejsze. Od dziecka marzył o wygranej w Igrzyskach i teraz, prawdopodobnie w swojej ostatniej szansie, spełnił to dziecięce marzenie.
Na mecie czekała na niego mama. Wpadł w jej ramiona i gdyby był młodszy, pewnie by się tego wstydził, ale płakał i sam nie wiedział czy bardziej z bólu po wyścigu czy ze szczęścia. Nawet nie zorientował się, kiedy Mary wcisnęła mu pierścionek do kieszeni. Szczerze mówiąc na moment zapomniał o zaplanowanych oświadczynach - chciał się nacieszyć wygraną.
Kiedy tylko Cas dojechał na metę, przytulili się z Deanem, który wciąż miał załzawione oczy. Nic nie mówili. Żaden z nich. Nie musieli. Jednak musieli się rozdzielić, gdy Winchestera zabierano na kontrolę antydopingową.
Niespełna pół godziny później odbywała się dekoracja i dopiero wtedy Dean poczuł, że jednak trochę stresuje się oświadczynami. Nie byłby pierwszym, który oświadczał się na Igrzyskach - historia sportu widziała już takie przypadki, ale to miały być pierwsze oświadczyny pary niehetero. Wiedział, że w mediach będzie o tym głośno i przez moment zastanawiał się czy naprawdę tego chce. Ale w końcu stwierdził, że niech piszą co chcą.
Kiedy odbierał złoty medal obok srebrnego tego dnia Aurelio i brązowego Rico, kiedy grano hymn Stanów Zjednoczonych, nie potrafił ukryć wzruszenia. To było jak sen. I wiedział, że ten sen zaraz może stać się jeszcze lepszy.
Mieli już schodzić ze sceny dekoracyjnej, kiedy Dean nawiązał kontakt wzrokowy z Castielem i gestem ręki zaprosił go do siebie. Novak wahał się, ale Adam popchnął go w stronę Winchestera, więc Cas musiał tam iść. Kiedy tylko Novak pojawił się na scenie, Rico i Aurelio odsunęli się nieco, ale nie za daleko - byli ciekawi, co się wydarzy.
- Wiem, że możesz być zaskoczony, ale to chyba najwyższa pora - powiedział Dean, a Castiel spojrzał na niego zdezorientowany.
- Dean, co ty robisz?
Winchester wyjął z kieszonki w koszulce pudełeczko z pierścionkiem i klęknął przed Casem.
- Wiem, że zawsze powtarzałem, że tego nie chcę, ale to się zmieniło. Dojrzałem do tego... tak myślę. Jesteśmy w związku partnerskim, ale to daje nam tylko część uprawnień przysługujących małżeństwom i może i tego nie potrzebujemy, bo sobie radzimy, ale chcę żebyś tak naprawdę oficjalnie był mój, Cas. Te niemalże dziesięć lat, odkąd cię poznałem... to najlepsze lata mojego życia. Kocham cię i wiem, że to się już nie zmieni. Pewnie za rok skończę karierę. Chciałbym założyć z tobą rodzinę. Chciałbym dać ci wszystko, czego zawsze chciałeś, ale do tej pory zgadzałeś się na moje warunki. Chcę, aby to między nami było na zawsze. Chcę się z tobą zestarzeć, Cas. Chcę wychować z tobą dzieci, założyć rodzinę. I tak, mówię to ja, co naprawdę jest paradoksalne... Nie przemyślałem zmęczenia, pewnie będziemy się śmiać, że moja przemowa była beznadziejna do końca życia, ale wracając... Jeśli jesteś pewien tego tak bardzo jak ja, to proszę, odpowiedz mi na proste pytanie - otworzył pudełeczko z pierścionkiem - zostaniesz moim mężem?
Castiel nie wiedział co powiedzieć. Sam był zmęczony równie bardzo, jeśli nawet nie bardziej niż Dean - jego młodzieńcze błyski talentu zniknęły po trzech latach w peletonie, po czym przyszły kolejne trzy, słabsze lata, po których znowu odżył, ale był nieco słabszy niż mógłby być, gdyby spokojniej rozpoczął karierę. Nie miał jednak tego nikomu za złe, bo tak naprawdę najważniejsze, co zapamięta ze swojej kariery to ten chłopak, a właściwie już mężczyzna, klęczący przed nim i zestresowany oczekujący na odpowiedź na pytanie czy za niego wyjdzie.
Początkowo nie potrafił wydobyć z siebie słowa, więc przytaknął jedynie, żeby Dean już znał odpowiedź, po czym cicho dodał:
- Tak.
Dean wstał i przyciągnął go mocno do siebie, a publiczność zaczęła bić brawo. Winchester nigdy nie czuł się lepiej niż teraz. Był mistrzem olimpijskim. Był zaręczony. Jego kariera mogła powoli dobiegać końca, ale jego życie tak naprawdę dopiero się zaczynało.
- Prawie zapomniałem - powiedział niezręcznie, po czym nasunął Casowi pierścionek na palce i znowu go przytulił. - Kocham cię.
- Ja ciebie też - odparł Novak.
Dean znowu poczuł, że płacze, ale tym razem był pewien, że to ze szczęścia. Wierzył, że przed nim kolejne piękne lata, ale już nie w peletonie (bo ich zostało tyle co nic), a u boku Casa. Jako jego mąż.
N/A
No i dotarliśmy do końca.
Dziękuję Wam, że tu byliście. Wiem, że były lepsze rozdziały, gorsze, że czasem może trochę niepotrzebnie przedłużałam, że być może ta historia byłaby lepsza, gdyby miała tak z dwa razy mniej rozdziałów... Wiem, że momentami było za dużo kolarstwa, za mało Destiela, ale mam nadzieję, że mimo wszystko historia Wam się spodobała.
Koniec tej historii to klasycznie nie koniec moich publikacji - dzisiaj i jutro dokańczam Sekret 2: Pod Przykrywką, a potem zajmę się wszystkimi innymi historiami, łącznie z Na Krawędzi, gdzie czeka nas jeszcze spora dawka Destiela.
I na koniec pytanie: czy ktoś byłby zainteresowany tym, żeby z jakiś czas wrzucić drugą część tego opowiadania, jak już obaj skończą karierę i będą małżeństwem? Czytalibyście to?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro