Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

99. Zostałem swatką

W środku nocy obudził ich telefon Casa. Novak odebrał, widząc na wyświetlaczu imię swojego ojca.

- Cześć tato - mruknął zaspany.

- Obudziłem was?

- Tutaj jest trzecia w nocy.

- Oh, wybaczcie - powiedział speszony. - W takim razie oddzwoń jak wstaniecie.

- Nie no, mów już - poprosił.

Mężczyzna westchnął.

- Wiesz, że u nas średnio z pieniędzmi, więc... mógłbyś przelać mi jakieś dwieście dolarów na nowy stół? Sklep jest do jedenastej, więc może zdążyłbym jeszcze dzisiaj kupić.

- A co stało się ze starym?

- Miał cienkie nogi, a wasz pies lubi gryźć i przegryzł nogę, stół się złamał... Spokojnie, Amor jest cały.

- Jezu... - jęknął zrezygnowany Cas. - Już ci przelewam, tato.

- Dziękuję, synu. Nie będę cię zagadywał w środku nocy, odpoczywaj.

- Dobranoc, tato.

- Dobranoc, Cas.

Rozłączyli się i Novak momentalnie wziął się za wysyłanie przelewu.

- Co jest? - spytał zaspany Dean.

- Amor przegryzł nogę od stołu rodziców. Robię tacie przelew, żeby mógł kupić nowy.

- Mówiłem, że ten pies to zło wcielone - zażartował, a Cas szturchnął go za to ramieniem. - No co? Prawdę mówię!

- Tak tak - mruknął Novak, wysyłając przelew. - Wracajmy spać.

Dean przytaknął i objął swojego chłopaka, który wtulił się w niego. Szybko zasnęli, jednak długi sen nie był im damy, bo krótko po czwartej zadzwonił telefon hotelowy. 

- Winchester - wymamrotał Dean, odbierając telefon. 

- Kontrola antydopingowa, proszę otworzyć drzwi.

- Już wstaję i otwieram - odparł, a gdy tylko odłożył słuchawkę, zaklął.

Nienawidził tego, że mogli sobie przyjść, kiedy chcieli. Gdyby kiedyś przeszkodzili mu tak w randce, zabiłby.

Szturchnął Casa, który wymamrotał coś tylko, widocznie nie mając zamiaru wstawać.

- Cas, wstawaj - potrząsnął nim lekko. - Wkładaj bokserki i wstawaj. 

- Jeszcze pięć minut, mamo - wymamrotał.

- Cas, kurwa, kontrola - powiedział zirytowany, ściągając z niego kołdrę. - Wstawaj no.

Założył swoje bokserki i rzucił Casowi jego bieliznę, kiedy usłyszał pukanie do drzwi.

- Ubierz się, błagam - powiedział błagalnie, bo nie chciał, aby ktokolwiek zobaczył jego chłopaka nago.

- Już już - wymamrotał Novak, wkładając bokserki na drugą stronę. - Kurwa... chwila.

- Cas, szybciej.

- Proszę otworzyć! - rozległo się za drzwiami.

- Minutka! - poprosił błagalnie Dean, po czym spojrzał na Casa, któremu w końcu udało się prawidłowo nałożyć bieliznę.

Otworzył drzwi i ujrzał wkurzone twarze kontrolerów, których wpuścił do środka. 

- Minuta dłużej i wpisalibyśmy ominięcie kontroli - ostrzegł go jeden z mężczyzn. - Na przyszłość proszę bardziej uważać.

- Tak jest, sir - burknął zaspany Dean.


Rano obaj byli półprzytomni, przez co reszta żartowała, że sami siebie tak wykończyli uprawiając seks przez pół nocy, albo i dłużej. Raul protestował mówiąc, że ma pokój obok tej dwójki i żadnych dziwnych dźwięków nie słyszał.

- Dwa razy nas budzili w środku nocy, to dlatego - odparł Dean, siadając przy stole, po chwili Cas usiadł obok niego.

- Kto wam nie daje spać? - spytał Esteban.

- Mój tata i kontrola antydopingowa - odpowiedział Cas.

- Mnie też naszli - poskarżył się Rico. - W sumie lepiej, że nachodzą nas w nocy teraz niż na wyścigach.

- Uważaj, bo wykrakasz i nas zaczną też na zawodach nachodzić - zażartował Dean.

- Nie miałeś nigdy kontroli w środku nocy na zawodach? - spytał zaskoczony Jannik, a Winchester pokręcił głową. - Zazdroszczę, stary. Mnie naszli przed czasówką na Tourze. Godzinę przed budzikiem. Nie opłacało się wracać spać. 

- Nie można zaapelować do UCI, żeby wprowadzili jakieś regulacje co do godzin? Przecież jak będą chcieli komuś odebrać szansę na zwycięstwo w Tourze to wbiją mu do pokoju trzy noce z rzędu w kluczowych dniach i powodzenia wtedy.

- Jak to nagłośnisz, będę z tobą - stwierdził Jannik.

- Czemu ja mam to nagłaśniać?

- Bo jesteście z Casem jednymi z najbardziej wpływowych kolarzy - wtrącił Esteban. - A to tacy zawodnicy powinni poruszać takie tematy, jeśli chcemy rozgłosu w danej sprawie.

- Poruszę przy następnej takiej kontroli - stwierdził Dean.

- Trzymam za słowo.

Dalej jedli rozmawiając o mniej ważnych sprawach, typu: kto co dzisiaj jedzie na treningu.

Po śniadaniu Cas zaczepił Raula, który miał wczoraj wieczorem porozmawiać z Hernanem. Spojrzał na przyjaciela poważnie.

- Gadaliście?

- Tak.

- I?

- Gadaliśmy o tym, że nie ma nic w telewizji... - powiedział, a Novak przejechał dłonią po twarzy.

- Dlaczego nie o tym, o czym chciałeś z nim gadać?

Raul opuścił wzrok.

- Mam wrażenie, że wciąż jest na mnie zły...

- Dlatego miałeś go przeprosić i z nim pogadać. Cholera, Raul. Czujesz coś do niego tak? Hernan jest nieśmiały, więc to ty musisz wykonać pierwszy krok i gdzieś go zaprosić, jeśli cokolwiek ma z tego wyjść.

Raul oparł się o ścianę.

- Ale ja jestem nieśmiały jeśli chodzi o niego - odparł.

Cas miał ochotę się załamać. 

- Weź się w garść.

- A ty powiedziałeś Deanowi, że co czujesz? Tak łatwo było?

- Nie, on powiedział, co czuje pierwszy. 

- Widzisz? Więc może Hernan powie pierwszy.

- Wierzysz w to? Naprawdę, Raul?

Chłopak westchnął zrezygnowany.

- Nie.

- Więc z nim pogadaj. Bo będziesz żałował, jeśli będzie z kimś innym. 

- Przecież mnie kocha, tak? Więc jak mógłby być z kimś innym?

- Żeby zagłuszyć uczucia do ciebie, na litość boską! - niemal krzyknął. - Pogadaj z nim, serio.

- Muszę? - spytał zrezygnowany.

- Albo z nim pogadasz, albo zapomnij o tym, co do niego czujesz. Wybór należy do ciebie. 

Raul skinął głową i ruszył smętnie w stronę swojego pokoju. Gdy tylko odszedł, Cas poczuł ramiona Deana oplatające jego tors i głowę chłopaka opadającą na jego ramię.

- O co chodziło? - spytał, muskając jego szyję.

- Zostałem swatką dwóch idiotów - westchnął Cas.

- Raul i Hernan? - spytał Dean, a Novak przytaknął. - Mam pomysł. Ufasz mi?

- Zawsze. Co to za plan?

- Zobaczysz wieczorem.

N/A

Kto tęsknił?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro