94. Powiedz proszę, że to żart
Zasada pierwsza posiadania szczeniaka: nie pozwalaj mu spać na łóżku, chyba że chcesz mieć pościel do wyrzucenia. Młode pieski nie do końca kontrolują jeszcze wypróżnienie się, dlatego najlepiej trzymać je w jakiś prowizorycznych kojcach wyłożonych gazetami, co ułatwi sprzątanie.
Cas i Dean tego nie przemyśleli i przez to, gdy obudziły ich drepczące po nich małe psie łapki, czekała ich śmierdząca niespodzianka na pościeli.
- Powiedz proszę, że to żart - poprosił Cas.
- A jeśli nie to przestaniesz go kochać?
Novak odnalazł wzrokiem Amora, który piszczał cicho, jakby przepraszająco. Ten szczeniak był zbyt uroczy, aby się na niego gniewać.
- Nie.
Dean westchnął zrezygnowany.
- Pomógłbym ci, ale nie ma opcji, że tego dotknę - stwierdził.
- Spoko, poradzę sobie. Obiecałem się nim zajmować, tak?
Pocałował krótko swojego chłopaka i poszedł do toalety po papier toaletowy, który jako tako zniwelował śmierdzącą substancję, po czym spuścił to w sedesie, a następnie zdjął poszewkę pościeli i wrzucił ją do prania.
Dean, domyślając się, że to tyle ze spania, przebrał się w tym czasie, piorunując wzrokiem śpiącego jak aniołek szczeniaka. Jeśli to będzie się powtarzać, to naprawdę coś zrobi temu psu.
Kiedy Cas wrócił do pokoju, Dean podszedł do niego, przytulił mocno, przyciągając go do siebie i pocałował w głowę.
- Kocham cię - powiedział cicho.
- Ja ciebie też - odpowiedział Novak, muskając szyję swojego chłopaka. - Zrobisz śniadanie?
- Ale najpierw otwórz swój prezent - poprosił Dean, wskazując na dwie paczki, które grzecznie spoczywały na komodzie.
Szczerze mówiąc Winchester bał się, co wymyślił mu Cas, bo paczka dla niego była dość spora.
- Dobrze - zgodził się Novak, muskając delikatnie jego usta i podchodząc do komody.
Otworzył paczkę, w której był dwa mniejsze pudełka. Jedno okazało się zawierać buty. Konkretniej trampki. Czarne z bokiem zadrukowanym w kolory flagi LGBT.
- Narzekałeś, że nie masz fajnych butów na dekorację, więc uznałem, że te będą idealne. No i będą się wyróżniać - stwierdził Dean, na co Cas uśmiechnął się szerzej.
- Na pewno wkurzą homofobów.
- Pieprzyć ich - stwierdził Winchester. - To nie koniec.
Novak wyjął drugie pudełeczko i spiorunował Deana wzrokiem.
- Nowy telefon? - spytał niedowierzając.
Żeby to jeszcze był tani telefon, ale nie! Dean musiał kupić najnowszy model iPhone'a.
- Stary ci się psuje, sam mówiłeś - powiedział obronnym tonem. Bał się reakcji Casa na prezent urodzinowy...
- Czuję się teraz jak głupek, bo wydałem dużo mniej - westchnął. - Za rok ustalamy przedział cenowy.
- Ale nie obiecuję, że będę się go trzymał - stwierdził.
- Twoja kolej - stwierdził Cas.
Dean dobrał się do swojej paczki, w której znalazł... Dość dużych rozmiarów poduszkę w kształcie połowy tułowia człowieka ubranego w koszulę i ręką. Na nadrukowanej kieszonce, było napisane "Zastępca Casa". Zaśmiał się cicho i spojrzał na swojego chłopaka rozczulony.
- Przyda się jak będziesz we Włoszech.
Winchester miał tu oczywiście na myśli wyścig Giro d'Italia, w którym Cas miał jechać jako lider Team Menerol. To trzytygodniowy wyścig, nieco mniej prestiżowy niż Tour de France, ale równie ciężki, jeśli nawet nie cięższy.
- Dużo czasu będziemy spędzać osobno, więc pomyślałem, że to trafiony prezent, bo nie będziesz czuł się do końca sam.
- Oprócz tego, że poduszka nie jest równie ciepła jak ty - stwierdził Dean, po chwili orientując się, że jego prezent to nie tylko poduszka, bo było tam coś jeszcze.
Wyjął małe pudełeczko i wybuchnął śmiechem, widząc na nim dwa króliki w jednoznacznej sytuacji.
- Co to? - spytał rozbawiony.
- Ostatnio zbiłem ci przyprawniki, więc to twoje nowe przyprawniki na sól i pieprz.
- W kształcie ruchających się królików? Sam nie da mi żyć, jak to zobaczy.
- Chciałem być oryginalny - stwierdził.
- I ci się udało, nigdy nie widziałem takich przyprawników.
- Podoba ci się? - spytał Cas.
- Yhm - odparł Dean, zakładając sobie koszulkę na szyi i kładąc się z nią na łóżku. - Wygodne.
Novak uśmiechnął się i skorzystał z okazji, aby wtulić się w tors swojego chłopaka. Winchester momentalnie go objął, uśmiechając się szeroko.
- Cieszę się, że tu jesteś - odparł Cas.
- Ja też. Tęskniłem za tobą.
- Byliśmy osobno tylko dwa tygodnie - przypomniał mu Novak.
- Bardzo długie i ciężkie dwa tygodnie - stwierdził, muskając jego usta. - Przebierz się, a ja zrobię omlety.
- Jesteś kochany.
- Po prostu lubię mieć cię przy sobie i o ciebie dbać - wyznał. - Kocham cię, Cas. Mocniej niż sądziłem, że kiedykolwiek kogokolwiek pokocham. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Gdybym nie uważał, że to za wcześnie, jako trzeci prezent dostałbyś dziś pierścionek zaręczynowy.
Novak przytaknął.
- Za wcześnie na oświadczyny - zgodził się. - Dwa, trzy lata związku... to będzie optymalny czas.
- Też tak uważam - odparł Dean. - A teraz się przebieraj, a ja idę gotować śniadanie. Twoi rodzice lubią omlety?
- Raczej tak.
- Świetnie. Więc cztery omlety.
Cas spojrzał na niego z uśmiechem.
- Będziesz gotował też dla moich rodziców?
Winchester wzruszył ramionami.
- Trzeba się przypodobać przyszłym teściom, co nie? - spytał z uśmiechem, po czym wesołym krokiem ruszył do kuchni.
N/A
Nowe buty Casa:
Pojemniki na przyprawy Deana:
Pudełko:
+ przyprawniki:
Poduszka dla Deana:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro