85. Tour de France: ostatnie dni
Kolejne etapy Cas jechał już dużo lepiej. Startował ze świadomością, że Dean go ogląda, że wszystko z nim w porządku i że niedługo się zobaczą.
Etap osiemnasty nie wymagał od niego zbyt wiele - płaska trasa, finisz dla sprinterów. Normalnie dzisiaj drużyna pracowałaby dla Jacka, ale ten był już poza wyścigiem, więc ci, którzy wciąż brali udział w Tourze, dostali za zadanie, aby po prostu bezpiecznie przejechać ten etap w peletonie, co wykonali perfekcyjnie - nikt nie zaplątał się w kraksy i wszyscy dojechali w głównej grupie, asekurując swojego lidera.
Po dekoracji Cas od razu pobiegł do autobusu, aby zadzwonić do Deana. Prowadzili wideorozmowę przez całą drogę do hotelu, czyli nieco ponad godzinę. Novak ucieszył się na informację, że jego chłopak jest w stanie już normalnie chodzić. To, że kość była nadłamana, a nie złamana było szczęściem w nieszczęściu. Mimo wszystko lekarze upierali się, że Winchester nie powinien wsiadać na rower przez kolejne miesiące, aż w pełni dojdzie do siebie po złamaniu żeber i uszkodzeniu płuca, bo teraz niedoleczony uraz mógłby utrudniać oddychanie przy wysiłku. Oprócz tego przez niemal dwa miesiące nie mógł latać samolotem, co zmuszało go do zostania we Francji.
Etap dziewiętnasty to natomiast popis Novaka i jego umiejętności jazdy po górach oraz na zjazdach. Trasa liczyła tego dnia dwieście kilometrów, zawierała trzy ciężkie podjazdy i kilka mniejszych. To prawdopodobnie najważniejszy etap tegorocznego wyścigu.
Podczas gdy rywale do końca mieli nadzieję na słabość Casa, co otworzyłoby im szansę na walkę o żółtą koszulkę, ten, mimo licznych ataków, dał radę utrzymać się w grupie faworytów aż do szczytu, a następnie zaatakował na zjeździe. Dokładnie tak, jak uczył go tego Dean, który nie posiadał się z dumy, oglądając transmisję w telewizji.
- Dawaj, Cas - powtarzał pod nosem, aby nie denerwować staruszki, która leżała na łóżku obok.
Novak dojechał na metę z przewagą dziewiętnastu sekund nad drugim kolarzem, wygrywając swój drugi etap na tegorocznym Tourze i umacniając się na pozycji lidera.
- Dzisiejsze zwycięstwo chciałbym zadedykować Deanowi - powiedział w wywiadzie. - To on nauczył mnie tak zjeżdżać, atakować w ten sposób. Bardzo cieszę się, że się wybudził i że wszystko z nim w porządku. Wiem, że nas dziś ogląda, więc chciałbym go pozdrowić i życzyć powrotu do pełni zdrowia.
- Odniesiesz się do plotek, że to ty jesteś jego chłopakiem? - spytał dziennikarz. - Łączy was coś więcej niż przyjaźń?
- Nie zamierzam odpowiadać na to pytanie.
W drodze do kolejnego hotelu Cas musiał przerwać rozmowę z Deanem ze względu na telefon od menadżera, który doniósł, że dziś pojawiły się aż trzy oferty od drużyn World Tour, na całkiem dobrą kwotę. Novak poprosił, aby w kontrakcie uwzględnić również transfer Deana. Miał nadzieję, że przynajmniej jedna z drużyn zgodzi się na ten układ i że przyszłość będzie dla nich dobra.
Etap dwudziesty to ponownie jazda indywidualna na czas, na którą Cas dostał jedno zadanie: przejechać te trzydzieści jeden kilometrów bez upadku. Miał przewagę, której nie było szans tu odrobić - musiałby nie zmieścić się w limicie czasu.
Novak postanowił jednak pokazać, że zasłużenie zdobył tytuł mistrza Stanów Zjednoczonych w tej specjalności i wygrał etap o dwie sekundy nad drugim kolarzem, odnosząc swój trzeci indywidualny tryumf etapowy na tym wyścigu. Może i konkurencja faktycznie była mocno wykruszona, ale to nie odbierało mu zwycięstwa. Crowley nie posiadał się z radości. Drużyna pokazała, że ma aspiracje do World Touru - pięć zwycięstw etapowych, wygrana koszulka lidera i klasyfikacja młodzieżowa. Klasyfikację drużynową ostatecznie przegrali, ale to nie miało teraz znaczenia.
- Nie jedźcie rano do szpitala, wynegocjowałem z lekarzami przepustkę na kilka godzin, będę tam jutro. Chcę zobaczyć cię na żywo, kiedy będziesz wchodził na podium - powiedział przez rozmowę Dean po tym, jak przez pierwszą godzinę rozmowy powtarzał, jak bardzo jest z niego dumny.
Dzisiejszy transfer trwał siedem godzin, więc większość zawodników postanowiła spać w autobusie. Cas też, ale dopiero po rozmowie ze swoim chłopakiem, która równie dobrze mogłaby trwać te siedem godzin.
Nie krył szczęścia po tych słowach, chciał, aby Dean tam był. Bardzo tego chciał.
- Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne.
- Właśnie, że wiem. To dlatego przez dwa dni kłóciłem się z lekarzem prowadzącym. Ale po tym mam wrócić do szpitala jeszcze na parę dni. Wolą się upewnić, że wszystko jest pod kontrolą. No i podczas wyjścia moja mama cały czas będzie obok i w razie czego ma dzwonić po karetkę.
- Ale nic ci nie będzie?
- Daj spokój, Cas. Jestem cały i zdrowy. Mam wrażenie, że po prostu chcą pilnować, żebym nie wsiadł na rower.
- Jak przyjedziesz?
- Mama wypożyczy auto, zawiezie mnie na Pola Elizejskie.
I faktycznie Mary tak zrobiła. Ale wpierw, zawiozła syna do Houilles, gdzie znajdował się start etapu. Dean, w towarzystwie mamy, wszedł do autobusu klubowego, gdzie został entuzjastycznie przywitany przez kolegów.
- Nie przytulać - poprosił od razu. - Żebra jeszcze się nie zrosły.
- A płuco? - spytał Esteban.
- Wiem, że lekarze podali, że jest przebite, ale żebro nie przebiło go na wylot, jedynie podrażniło. Trochę boli, ale z czasem będzie okej. Przesadzili w komunikatach, tak samo z nogą. Jedynie ręka była złamana, co widać po temblaku. Wczoraj wyjęli mi śruby.
- W każdym razie, dobrze cię znowu widzieć - powiedział Adam, wyciągając uniesioną dłoń do brata. Przybili sobie piątki, a Dean spojrzał po drużynie.
- Ale będzie mi was brakowało...
- Daj spokój, jeszcze nie raz się zobaczymy - powiedział Mick.
- Tak... chyba, że faktycznie nie dostanę kontraktu. Wczoraj rozmawiałem z moim agentem i nie wygląda to dobrze. Wszystkie zainteresowane drużyny cofnęły oferty. Wyjątkiem jest Letten Norex, ale wszyscy wiemy, jaka jest z nimi sytuacja.
- Oficjalnie rozmawiać można dopiero za tydzień - przypomniał Esteban. - Na pewno ktoś się odezwie.
- Szczerze to w to wątpię, bo miałem siedem ofert z World Touru. To prawie połowa drużyn. W pozostałych są stali liderzy i raczej nawet nie będą chcieli rozmawiać. Większość drużyn prokontynentalnych z góry zakłada, że ich na mnie nie stać. Crowley podpisał kontrakt z Simsenem, więc nawet nie mam ochoty z nim gadać, bo nie będę jeździł z tym homofobem w drużynie. A o kontynentalnych nawet nie ma co rozmawiać. Dlatego obawiam się, że to moje pożegnanie ze sportem zawodowym.
W autobusie zapadła niezręczna cisza.
- Tak nie powinno być. Jesteś jednym z najlepszych na świecie, czemu to, że masz chłopaka wpływa na to, że nikt nie chce cię w drużynie? - spytał Esteban.
- Takie życie - westchnął Dean, zerkając na Casa. - Dacie nam chwilę?
N/A
Kolejny rozdział myślę, że w ciągu godziny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro