82. Drugi tydzień Tour de France i modlitwa
Obrażenia Deana okazały się bardzo poważne i nie do końca była wiadomo, czy w ogóle z tego wyjdzie. Kiedy Cas o tym usłyszał, wybuchnął niekontrolowanym płaczem i nawet Charlie z pomocą Estebana, Mary i Sam, nie byli w stanie go ani trochę uspokoić.
U Winchestera stwierdzono złamanie kości czaszki (strach pomyśleć co by było, gdyby na początku dwudziestego pierwszego wieku nie wprowadzono przepisu o obowiązkowych kaskach), złamanie trzech żeber wraz z przebiciem lewego płuca, złamana ręka i kość udowa. Czekało go przynajmniej kilka operacji. Przez najbliższe dni Dean miał pozostawać w śpiączce farmakologicznej. Lekarze stwierdzili, że i tak miał ogromne szczęście, bo mogło być o wiele gorzej. To jednak nikogo nie pocieszało.
Cas postanowił ścigać się dalej i wygrać ten wyścig dla Deana. Właściwie to w tym momencie ciężko byłoby mu to przegrać - większość najgroźniejszych rywali została wyrzucona z wyścigu za homofobię i nad drugim obecnie kolarzem klasyfikacji generalnej miał blisko dziesięć minut przewagi. Sprawa wydawała się być przesądzona.
Mary i Sam zostali z Deanem w szpitalu, wiedząc, że szybko stąd nie wyjdą. Po dwóch dniach Sam znalazł im hotel kilkaset metrów od szpitala i od tamtego czasu się zmieni - jedno z nich szło tam spać i zjeść, a drugie czuwało przy Deanie. Codziennie rozmawiali z Casem, ale nie mieli mu zbyt wiele nowego do przekazania - informowali o kolejnych operacjach, o tym co mówią lekarze i jak wszyscy mają nadzieję, że chłopak się obudzi. Poinformowali też o planach na przetransportowanie Deana do lepszego szpitala w Paryżu.
Novak jechał zachowawczo - nawet nie miał siły atakować. Tracił po kilkanaście-kilkadziesiąt sekund na każdym etapie, ale mógł sobie na to pozwolić. Z każdym dniem jechało mu się coraz ciężej psychicznie i na trasie modlił się o uzdrowienie Deana, mimo iż nie był przecież zbyt religijny.
Miał wrażenie, że to tylko sen, z którego w końcu się obudzi. Jednak nie budził się i każdego poranka, budząc się samemu w pokoju hotelowym, upewniał się, że żyje w tej szarej i smutnej rzeczywistości, w której jego chłopak walczy o życie, a on nawet nie może przy nim przebywać, bo nie jest członkiem rodziny. Nikogo nie obchodziło, że się kochają. Pozostawało mu więc walczyć na kolejnych etapach i czekać na telefon od Mary i na prawdę miał nadzieję, że zadzwoni w końcu z dobrą wiadomością.
Media zauważyły, że Cas jest jakby przygaszony, a Novak nie ukrywał w wywiadach, że faktycznie tak jest, bo bardzo martwi się o Deana i boi się, że po dojechaniu na metę któregoś z etapów dowie się, że Winchester zmarł. Każdego dnia powtarzał, że gdy staje na podium, potrafi myśleć tylko o nim i że to on powinien tu teraz być. Każdy dzień w żółtej koszulce dedykował jemu.
Na media społecznościowe nie wchodził ani na chwilę. Nie chciał się denerwować, a bym pewien, że spotka się tam z masą nienawiści. Gdy tylko dojeżdżali do hotelu, szedł do Meg, brał środki nasenne i kładł się spać, aby odciąć się od tego wszystkiego. Każdej nocy śnił o Deanie.
Reszta drużyny współczuła Novakowi, ale nie mogli niczego zrobić. Cas upierał się, że w pokoju chce być sam, skoro i tak ktoś musi być sam, bo została ich piątka. Adam też to przeżywał, ale on był w stanie o tym rozmawiać, Novak niestety nie - dusił to wszystko w sobie.
Po zakończeniu piętnastego etapu, Casa zatrzymał Leon.
- Wiesz, co z nim? - spytał z troską w głosie mężczyzna, który nawet po tygodniu od tamtego wydarzenia, wciąż nie potrafił zrozumieć, czemu ktoś miałby zrobić coś takiego i popchnąć zawodnika na motor, wiedząc, że może się to skończyć tragicznie.
Novak pokręcił głową.
- Wciąż jest nieprzytomny. Mają transportować go do Paryża, żeby był pod lepszą opieką. To wszystko co wiem od jego mamy.
- Mówili, kiedy będą go wybudzać?
- Możliwe, że w przyszłym tygodniu, ale to nic pewnego. Zależy od kolejnych operacji.
Leon skinął głową.
- Wiem, że nie to ci teraz w głowie, ale dopiero wczoraj wszedłem na maila i zobaczyłem wiadomość od Deana. Wciąż jestem zainteresowany współpracą z wami w przyszłym sezonie, nie wiem czemu on w ogóle pomyślał, że mogłoby być inaczej. Gdy tylko się wybudzi, dajcie sobie czas i zadzwońcie do mnie, dobrze?
Cas przytaknął słabo.
- Jeśli będziemy jeszcze jeździć - odparł chłopak.
- Dlatego mówię, żebyście dali sobie czas. Póki co zablokuję budżet dla was, bo wiem, że reszta może mieć problem, aby was przyjąć, szczególnie Deana.
- Dzięki, Leon - powiedział, po czym na chwilę zapadła cisza. - Nie wiem czy jutro do niego nie pojadę. Ale pewnie i tak mnie nie wpuszczą, więc... - uśmiechnął się krzywo, z widocznym bólem i przygryzł wargę. To było zbyt ciężkie i nie rozumiał, czemu ich to spotkało. - Po prostu chcę, żeby już się obudził.
- Wiem, Cas. Domyślam się.
Leon miał ten problem, że umiał współczuć, ale nie umiał tego zbytnio okazać, bo ojciec uczył go, aby nie okazywał zbytnio emocji - kiedy chciał powiedzieć coś sensownego, adekwatnego do sytuacji, miał blokadę, której nie potrafił przełamać. Jednak kiedy zobaczył łzy w oczach tego chłopaka, nie potrafił zachować się inaczej niż przyciągnąć go do siebie. Nie spodziewał się, że Novak się wtuli, ale jednak to zrobił, objął go więc mocniej i trzymał tak do czasu, aż się uspokoił.
Nie potrafił sobie wyobrazić jak bardzo Cas musiał teraz cierpieć, a przecież nie miał przy sobie tak naprawdę nikogo.
- Wyjdzie z tego, zobaczysz - powiedział Leon. - Jest silny, da radę.
Mężczyzna brzmiał przekonywująco, bo naprawdę chciał w to wierzyć, ale widział ten upadek na nagraniu i bał się, że Dean może przegrać walkę. A wtedy naprawdę bałby się o stan psychiczny Casa.
N/A
Kolejny rozdział możliwe, że dopiero w niedzielę - trochę bardziej zapchane dni obecnie mam, a od przyszłego tygodnia nie będzie lepiej...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro