Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

76. Tour de France: Etap 5

Następnego dnia czekał ich nieco cięższy etap. Dwieście cztery kilometry z Lorient do Quimper po pagórkowatej trasie, co było szansą dla ucieczki i klasykowców.

Trasa sprawiała, że od początku etapu były liczne próby odjazdów, których jednak nikt nie chciał odpuszczać, co powodowało jeden wielki chaos. Dean pilnował się z Casem, aby mieć pewność, że nic mu nie będzie. Od startu było wyjątkowo nerwowo. Niektórzy zachowywali się jakby ich opętało i to spowodowało liczne kraksy, które dziś wyeliminowały z wyścigu dwóch faworytów, wysyłając ich do szpitala. Jedna z kraks wydarzyła się tuż obok nich i Dean prawie spanikował, jednak odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że razem z Casem są cali.

Po sześćdziesięciu kilometrach i braku zainteresowania kolegów z drużyny, Dean, mocno zirytowany, podjechał na czoło grupy i kazał się wszystkim uspokoić. Miał pogłos w peletonie, więc to podziałało i po chwili pozostali kolarze zaczęli jechać dużo spokojniej i przede wszystkim: zwolnili. Te sześćdziesiąt kilometrów, ze względu na sprzyjające warunki, przejechali w czasie godziny i dwunastu minut, co dawało średnią ponad pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.

Krótko po interwencji Deana odjechała czteroosobowa ucieczka i etap wreszcie zaczął odbywać się normalnie.

Kolarze z ucieczki stopniowo powiększali swoją przewagę nad grupą zasadniczą, peleton jechał względnie spokojnie, jednak kontrolując przewagę, aby nie wynosiła ona więcej niż trzy minuty. Zawodnicy prowadzili miedzy sobą rozmowy, mogli na spokojnie coś zjeść, zjechać po bidony... Taki stan rzeczy utrzymywał się przez kolejne sto kilometrów.

Kiedy Dean znalazł się blisko Balthazara, Shurley, z kpiącym uśmieszkiem, pokazał mu trzy palce.

- Co to niby ma znaczyć? - spytał zdezorientowany.

- Wkrótce zrozumiesz - stwierdził, po czym ruszył na czoło peletonu.

Finałowe pagórki porwały grupę, w której zostało zaledwie czterdziestu zawodników, którzy dogonili ucieczkę na osiem kilometrów przed metą.

Drużyna THC zjechali na dalsze pozycje, gdy tylko usłyszeli od Crowleya, że Jack nie utrzymał tempa telefonu i jechał za czołową grupą. MacLeod kazał zostać do pomocy wszystkim z wyjątkiem Deana i Casa - Winchester był przecież liderem drużyny na ten wyścig, a potrzebował kogoś do pomocy, tak na wszelki wypadek, więc Novak wydał się najlepszym rozwiązaniem.

- Co robimy? - spytał Cas. Do mety było blisko, zostali sami i musieli ustalić co dalej.

- Przejedźmy to spokojnie, koszulka i tak zostanie w drużynie - stwierdził Dean.

- Dobra.

Cas wziął na siebie ciężar osłaniania Deana na ostatnich kilometrach, dzięki czemu Winchester dojechał na metę spokojnie w połowie grupy.

Goniący ich kolarze stracili blisko pół minuty, co równało się zmianie lidera. Ponieważ Cas i Dean mieli identyczny czas w klasyfikacji generalnej, o prowadzeniu w wyścigu zdecydowała suma miejsc na dotychczasowych etapach. Dean na praktycznie każdym etapie dojeżdżał wyżej niż Cas, więc to Winchesterowi przypadł zaszczyt założenia żółtej i białej koszulki. Cas był drugi w obu tych klasyfikacjach, co oznaczało, że do kolejnego etapu ponownie, już jako vice-lider wśród młodzieżowców, wystartuje w białej koszulce.

Zieloną koszulkę klasyfikacji punktowej oraz biała koszulkę w czerwone grochy dla lidera klasyfikacji górskiej, założyli dziś zawodnicy z innych zespołów.

Ekipa THC utrzymała prowadzenie w klasyfikacji drużynowej.

Dla Deana przejęcie żółtej koszulki na tak wczesnym etapie wyścigu, nie było zbyt komfortowe w kontekście całego wyścigu, ale pozostawało mu się cieszyć z tego, co ma. Założenie żółtej koszulki na Tourze zawsze było czymś wyjątkowym i zazwyczaj połączone było z ogromną radością. Dean też, mimo wszystko, miał szeroki uśmiech, kiedy wywoływano go na podium.

Wyścig układał się na razie dobrze. Jedynym, którego Dean się obawiał i który ciągle jechał w wyścigu, był znienawidzony Ali Simsen, nad którym miał bezpieczną przewagę. Perspektywa założenia żółtej koszulki w Paryżu była coraz bliższa. A to sprawiało, że Dean był po prostu szczęśliwy, bo chciał już mieć za sobą to całe ukrywanie się - chciał, aby inni wiedzieli, kto skradł jego serce.

N/A

Pobawię się w Balthazara: 3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro