Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

75. Tour de France: Etap 4

Następnego dnia nastroje w drużynie wciąż były dobre. Kiedy Cas z Deanem zeszli na śniadanie, szybko zobaczyli, że w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło - przez kolegów z drużyny i cały sztab ekipy wciąż byli traktowani tak samo. To ich budowało.

Jedynie Balthazar wydawał się nie być zbyt optymistyczny - trzymał się nieco na uboczu i tak właściwie to w ogóle z nikim nie rozmawiał. Dean chciał wierzyć, że to jego zwycięstwo nad Shurleyem, ale nie chciał cieszyć się przedwcześnie. Czuł, że Balthazar tak łatwo się nie podda.

Etap czwarty znowu był teoretycznie odpoczynkiem dla Deana, a praktycznie wciąż było nieco nerwowo, chociaż układ sił w peletonie był już bardziej ułożony.

Jack wystartował tego dnia w żółtej koszulce lidera wyścigu, a Castiel w białej, przeznaczonej dla lidera klasyfikacji młodzieżowej. Co prawda w klasyfikacji tej wciąż przewodził Kline, ale koszulka musiała być widoczna na trasie, więc przypadało wieść ją drugiemu w klasyfikacji, czyli w tym wypadku Deanowi, który jednak miał prawo odmówić jazdy w koszulce, która do niego nie należy, ze wzgląd na jazdę w koszulce mistrza kraju, co wiązało się z tym, że finalnie w koszulce wystartował trzeci w klasyfikacji młodzieżowej, czyli młody Novak. Winchester nawet nie próbował ukrywać przed drużyną tego, że zrobił to celowo, aby Cas wystartował w tej koszulce póki jeszcze może, bo nie miał strat - gdyby nie to wszystko, bez wahania wystartowałby w białej koszulce. Dodatkowo cała drużyna wystartowała z żółtymi numerami startowymi, świadczącymi o prowadzeniu w klasyfikacji drużynowej. Założyli też specjalnie przygotowane na tę okoliczność żółte kaski, zamiast tradycyjnych czerwonych, w których na co dzień jeździli w THC.

Na początku etapu, jak praktycznie zawsze, wytworzyła się ucieczka, a pomysłem Benny'ego było puszczenie odjazdu pod warunkiem, że THC będzie miało tam swojego przedstawiciela. Tak też się stało, bo w ucieczkę tego dnia zabrał się Balthazar. Był najwyżej sklasyfikowany ze wszystkich kolarzy w czołowej grupie, co sprawiło, że drużyna nie musiała brać na siebie odpowiedzialności gonienia ucieczki przez peleton, a wręcz zmotywowała do pracy inne ekipy. Dzięki temu mogli oszczędzać siły na cięższy, piąty etap. I taki był cel tego zagrania - poświęcić siły jednego kolarza zamiast pięciu, a nawet sześciu.

Reszta drużyny asekurowała Deana i Jacka.

Pokonanie stu dziewięćdziesięciu pięciu kilometrów z La Baule do Sarzeau zajęło kolarzom cztery godziny, dwadzieścia pięć minut i sekundę.

Jedenaście sekund za szybko dla historycznego zwycięstwa Balthazara, który pięć kilometrów przed metą zdecydował się na solowy atak z ucieczki, z nadzieją na etapowy tryumf. Został doścignięty sześćset metrów przed metą.

Wtedy też przypływu adrenaliny dostał Arthur, który wyszedł na czoło z piątej pozycji, licząc na to, że Jack utrzyma jego koło. Zjechał na bok, kończąc swoją pracę na sto pięćdziesiąt metrów do mety, przestając kręcić korbą i modlił się o to, aby serce przestało mu tak walić - nigdy nie jechał tak szybko. Spojrzał na licznik i zobaczył sześćdziesiąt osiem kilometrów na godzinę, a przecież i tak nieco zwolnił.

Gdyby nie był aż tak zajechany tym, co właśnie zrobił, uniósłby ręce do góry, widząc, że pozostali sprinterzy zagubili się nieco tym atakiem i nie mieli już szans dogonić Jacka. Zrobił to jednak Dean, jadący spokojnie w okolicach dwudziestego miejsca. Kline uniósł ręce do góry dopiero dwa metry przed linią mety, kiedy upewnił się, że nikt nawet nie próbuje go wyprzedzać.

Po czwartym etapie drużyna THC miała dwa zwycięstwa etapowe, żółtą, białą i zieloną koszulkę oraz prowadzenie w klasyfikacji drużynowej. Dodatkowo zarówno Cas, jak i Dean mieli bardzo dobrą pozycję do walki w klasyfikacji generalnej, co pozwalało im zagrać na dwie karty na najważniejszych etapach. To wszystko wyglądało naprawdę dobrze.

Znowu był szampan, gratulacje i ogromna radość. Przyjechali tu wygrać, a póki co wszystko układało się w tym kierunku.

Transfer ponownie nie był tego dnia długi - znowu trwał zaledwie godzinę, ale wszyscy kąpali się sprawnie i w momencie odjazdu niewykąpany byli już tylko Jack. Cas i Dean, mimo żartów kolegów, nie zdecydowali się na wspólny prysznic.

- Żebyście robili zakłady co się będzie działo pod tym prysznicem? - spytał Winchester, rozbawiony sytuacją i szczęśliwy, że mogli o tym normalnie rozmawiać, jakby to było coś zwyczajnego, bo przecież było (chociaż wciąż wiele osób na całym świecie wierzyło inaczej). - Podziękuję. Pójdziemy osobno.

- Zawsze możemy robić zakłady, co się dzieje w waszym pokoju - zażartował Adam, na co Dean spojrzał na niego spode łba.

- Dzięki brat. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć... - powiedział żartobliwie.

Adam też czuł się lepiej po coming oucie Deana, bo dzięki temu nie musiał się już obawiać tego, że powie o jedno słowo za dużo, albo ktoś podsłucha ich rozmowę. Podobnie zresztą czuł się Esteban - jakby kamień spadł mu z serca. Cieszyła ich też reakcja reszty chłopaków. Bali się, że skończy się to inaczej - że będą problemy, spięcia... że będą musieli wybierać między Casem i Deanem, a resztą. Tymczasem zapowiadała się naprawdę dobra atmosfera podczas tegorocznego Tour de France. Byli ciekawi, jak to dalej się potoczy i kiedy Winchester z Novakiem zdecydują się na powiedzenie całemu światu o swoim związku.

N/A

Mało dialogów (wybaczcie). Balthazar wciąż jeszcze spokojnie.

Następny rozdział jutro, albo pojutrze. Wcześniej kolejny rozdział Na Krawędzi.

Jutro pomiędzy 18:30, a 19:00 rozpocznie się zapowiadany od lutego live. Poprowadzę go na moim fanpage na Facebooku. Uprzedzając pytania - nie zapisuję relacji, więc obejrzeć będziecie mogli jedynie na żywo. Link do profilu na moim koniec na Wattpadzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro