67. Critérium du Dauphiné i Tour of Slovenia
NOTE: Na wyścigach etapowych, na mecie (i czasem na premiach umieszczonych na trasie) przyznawane są bonifikaty dla najlepszych zawodników na mecie. Na Criterium du Dauphine przyznawane są one następująco:
1 miejsce - 10 sekund
2 miejsce - 6 sekund
3 miejsce - 4 sekundy
Prolog nie jest liczony jako etap.
*******
Ponieważ Dean już wcześniej wykupił dwa bilety powrotne do Nicei, Adam postanowił skorzystać z okazji i polecieć do Francji razem z bratem.
Przez dwa tygodnie razem trenowali, chodzili na plażę i oglądali filmy wieczorem. W wolnych chwilach Dean rozmawiał z Casem przez videorozmowę. Tęsknił za nim, jednak okazało się, że Novak nie da rady wrócić tak szybko, bo oblał jeden z egzaminów zaliczających przedmiot, na które umówił się z nauczycielami i musiał się uczyć do poprawy, którą zaliczył po nieco ponad tygodniu, wówczas pakując się do Nicei, gdzie Dean odebrał go z lotniska.
Zyskali jednak tylko cztery dni w trójkę, bo musieli jechać do Valence, gdzie odbywał się prolog wyczekiwanego przez Deana od początku sezonu Criterium du Dauphine.
Wyścig jechali w składzie: Dean, Cas, Balthazar (który musiał przecież coś jechać przed Tourem), Jack, Arthur, Esteban i Adam.
Ze względu na Balthazara, Cas i Dean nie robili niczego, co wskazywałoby na to, że łączy ich cokolwiek poza przyjaźnią.
Szybko okazało się, że tak długa przerwa nie wyszła Balthazarowi na dobre i w niespełna siedmiokilometrowym prologu, który jako czasowiec powinien pojechać dobrze, zajął dopiero szesnaste miejsce, dojeżdżając na metę z czasem aż o siedemnaście sekund słabszym od zwycięzcy. Cas był trzeci ze stratą czterech sekund, Dean jedenasty, tracąc... jedenaście sekund. Te same miejsce zajmowali w klasyfikacji generalnej.
Pierwszy etap wiódł z Valence do Saint-Just-Saint-Rambert i liczył sto siedemdziesiąt dziewięć kilometrów i mimo kilku hopek na trasie, o zwycięstwo powalczyli sprinterzy. Jack zajął trzecie miejsce, co w pewien sposób rozbawiło Deana, który zaczął się śmiać, że ich drużyna chyba lubi to trzecie miejsce.
Drugi etap z Montbrison do Belleville en Beaujolais to sto osiemdziesiąt kilometrów, po nieco większych podjazdach niż wczoraj, ale kolejna szansa dla sprinterów i kolejne trzecie miejsce Jacka.
Etap trzeci to licząca trzydzieści pięć kilometrów jazda drużynowa na czas z Pont-de-Vaux do Louhans-Chateaurenaud. Trasa niemal idealnie płaska, delikatne zakręty, sprzyjający wiatr... to wszystko sprawiało, że tempo każdej z drużyn było naprawdę szybkie.
Wygrała drużyna Team Remoni z czasem trzydziestu sześciu minut i trzydziestu czterech sekund, co dawało średnią powyżej pięćdziesięciu siedmiu kilometrów na godzinę. Oni dojechali w czteroosobowym składzie, a THC zameldowało się na mecie z minimalną ilością zawodników wymaganych do liczenia czasu, czyli w trójkę: Cas, Dean i Balthazar, wykręcając czas gorszy od Remoni o trzydzieści dwie sekundy, co dało im drugie miejsce, w końcu przełamując passę miejsc trzecich i dawało Deanowi bardzo dobry punkt wyjściowy w klasyfikacji generalnej - do Simsena, który po tym etapie przejął koszulkę lidera, tracił dwadzieścia osiem sekund. W klasyfikacji generalnej był szósty, Cas piąty.
Etap czwarty liczył sto osiemdziesiąt jeden kilometrów z Chazey-sur-Ain do Lans-en-Vercors i w końcu szansa dla faworytów.
Cała drużyna pracowała dziś na Deana. Adam i Esteban pracowali na podjeździe Col du Mont Noir, którego szczyt znajdował się trzydzieści osiem kilometrów przed metą. Na zjeździe została już tylko dwudziestotrzyosobowa grupa, w której jechali Cas i Dean. Novak dał z siebie wszystko na ostatnim podjeździe, robiąc różnicę i odpuszczając dwa kilometry przed metą i zostawiając Winchestera z jedynie czterema rywalami.
Dean wykorzystał to w końcówce i sięgnął po zwycięstwo etapowe, przesuwając się na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i przejmując prowadzenie w klasyfikacji młodzieżowej, w której do tej pory najwyżej z THC był Cas, nieustannie na drugim miejscu. Dzięki bonifikacie na mecie do Simsena, który dziś był piąty, tracił już tylko osiemnaście sekund.
Etap piąty był pozornie krótki, bo miał tylko sto trzydzieści kilometrów wiodąc z Grenoble do Valmorel. Początek trasy był w miarę płaski, jednak na końcu na kolarzy czekał dwunastokilometrowy podjazd, który mógł zrobić naprawdę spore różnice w klasyfikacji generalnej.
Tym razem THC postanowiło skorzystać z pracy Team Remoni, co oznaczało, że praktycznie cała drużyna mogła odpuścić już na początku podjazdu, aby oszczędzić siły na wsparcie Deana na kolejnych etapach.
Przy Winchesterze został jedynie Cas, który, zgodnie z tym, co ustalili przed etapem, zaatakował na siedem kilometrów do mety. W klasyfikacji generalnej tracił niecałą minutę, więc był groźny, co sprawiło, że drużyna lidera nie mogła odpuścić jego ataku i w ten oto sposób, ostatni z pomocników Simsena odpuścił, gdy tylko dogonił Novaka, co spowodowało przestój w grupie liderów.
I właśnie to wykorzystał Dean, atakując od razu po odbiciu kolarza Team Remoni. Nikt nie dał rady siąść mu bezpośrednio na koło. Dopiero gdy Winchester zyskał kilkanaście sekund przewagi, jego rywale zaczęli reagować, jednak cały czas oglądali się na siebie, nie do końca współpracujac. Dean nie oglądał się za siebie i jechał swoje, w ten sposób sięgając po drugie zwycięstwo etapowe, dojeżdżając na metę sześć sekund przed drugim Simsenem, który nie wytrzymał jazdy grupy faworytów i odskoczył od reszt rywali. Bonifikaty sprawiły, że w klasyfikacji generalnej Dean tracił już tylko osiem sekund.
Etap szósty to najkrótszy etap tegorocznej edycji wyścigu - sto dziesięć kilometrów z Frontenex do La Rosiere Espace San Bernardo i kolejna szansa dla faworytów.
Mocna praca obu drużyn - Remoni i THC sprawiła, że mimo, iż Dean planował przejechać ten etap spokojnie, oderwali się razem z Simsenem od pozostałych rywali i we dwójkę dojechali na metę. Dean pokonał rywala na finiszu, dzięki bonifikatom odrabiając kolejne cztery sekundy w klasyfikacji generalnej i sięgając po swój trzeci tryumf etapowy, co pokazało, że wśród faworytów do zwycięstwa w Tour de France, jest na razie zdecydowanie najsilniejszy - gdyby nie drużynowa czasówka, już trzeci dzień zakładałby żółtą koszulkę, a nie tylko białą.
Etap siódmy, zarazem ostatni, wiódł przez sto trzydzieści sześć kilometrów z Moutiers do Saint-Gervais Mont Blanc, a to oznaczał jedno - rywalizację między Deanem i Alim oraz próbę odrobienia strat przez resztę rywali, którzy wczoraj stracili do tej dwójki ponad minutę.
Na ostatni, siedmiokilometrowy podjazd, faworyci wjechali razem, sami, po selekcji zrobionej przez Team Remoni i THC.
Co chwila ktoś atakował, ale pozostali zawodnicy nie dawali nikomu szans na odjazd, co sprawiło, że na finisz dojechali wszyscy razem.
Dean wygrał po raz czwarty, tym samym zwyciężając w całym wyścigu o sześć sekund.
Cieszyła się cała drużyna - nawet Crowley.
Trzy dni później, w tym samym składzie, wystartowali w wyścigu Tour of Slovenia, gdzie z kolei liderem był Cas.
Pierwszy etap, sto pięćdziesiąt dziewięć kilometrów z Lendavy do Murskiej Soboty, to rywalizacja sprinterów, którą otworzył Jack, zgarniając koszulkę lidera. Utrzymał ją na drugim etapie z Maribor do Rogaska Slatina, na którym był trzeci.
Etap trzeci to już walka faworytów na pagórkowatym odcinku stu siedemdziesięciu kilometrów z Slovenske Konjice do Celje. Dean wjechał na finisz z grupą faworytów, wykorzystując swoją dynamikę, aby wygrać etap i przejmując koszulkę lidera. Jednak wszyscy wiedzieli, że to tylko na jeden dzień.
Etap czwarty z Ljubljany do Kamnik to sto pięćdziesiąt pięć kilometrów i dwadzieścia kilometrów chwały Casa, który zaatakował na ostatnim zjeździe, zdobywając przewagę, którą w sporej części obronił na płaskim odcinku, dojeżdżając na metę czterdzieści jeden sekund przed resztą rywali.
Na etapie piątym Cas nie mógł przegrać koszulki lidera. Był to dwudziestojednokilometrowy odcinek jazdy indywidualnej na czas z Trebnje do Novo Mesto. Trasa niemal płaska, jednak zabrakło najlepszych czasowców, dzięki czemu Cas, korzystając ze wskazówek Deana, których ten udzielił mu przez telefon, niemal od razu po przejechaniu linii mety, ukończył etap na drugim miejscu, tracąc trzy sekundy do najgroźniejszego rywala, co dało mu zwycięstwo w całym wyścigu.
Ze Słowenii polecieli bezpośrednio do Knoxville w stanie Tennessee, gdzie odbywały się mistrzostwa kraju, które były ich kolejnym celem i w trakcie których, czekała ich konfrontacja z Johnem Winchesterem.
N/A
Taki rozdział przejściowy, skrótowy, bo inaczej Tour byłby gdzieś w setnym rozdziale, a cała historia nie zamknęłaby w 300 rozdziałach. Dziś jeszcze jeden rozdział, albo nawet dwa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro