66. Ile to trwa?
- To nie tak jak myślisz... - próbował bronić ich Dean, ale co to tak naprawdę miało dać? Okłamie go, że miał halucynacje? Że się wygłupiali? Nie uwierzy w to. Poza tym, nie chciał go okłamywać. Nie jego. To Benny był tym, który zrobił dla niego najwięcej podczas jego kariery w THC, załatwił mu menadżera w postaci swojego brata, doradził mu zmianę drużyny, powiedział o zainteresowaniu Leona. A on miałby go okłamać? Teraz? Nie chciał być dla niego dupkiem.
- Wiem co widziałem - odparł zszokowany Benny. - I wszystko nagle stało się jasne... Macie pojęcie jakie to cholernie nieprofesjonalne?!
Dean skrzywił się i opuścił głowę. Podobnie zareagował Cas.
- Ile to trwa? - spytał po chwili Lafitte.
- Trzy miesiące.
Mężczyzna przejechał dłonią po twarzy. Nie miał bladego pojęcia, jak na to zareagować.
- Ryan wie? - spytał, mając na myśli swojego brata, który był menadżerem Winchestera.
- Nie - odparł Dean.
- Musisz mu o tym powiedzieć - stwierdził. - Musi o tym wiedzieć, żeby odpowiednio reagować.
- Powiem mu - obiecał Dean.
- Ile osób wie? Tylko szczerze.
- Nasi rodzice, mój brat i jego chłopak, Adam, Esteban, Charlie, Garth, Crowley, Leon i Lars.
- Twój brat też ma chłopaka? - spytał zaskoczony.
- Tak wyszło...
- Adam i Esteban z drużyny tak?
- Tak.
- A Leon i Lars?
- Lars jest w fundacji wspierającej sportowców LGBT, a Leon to ten od Letten Norrex.
- Mówisz właścicielowi obcej ekipy o tym, że jesteś gejem, ale nie wspomniałeś o tym słowem mojemu bratu?
- Bisekualny jak już - poprawił Dean. - A Leon sam się domyślił, nie musiałem nic mówić.
- A ty, Cas? - spytał Benny. - Twój menadżer wie?
- Nie.
- Też dobrze by było, gdybyś mu powiedział. Nie można zatajać czegoś takiego, na litość boską.
- Powiem - obiecał smętnie chłopak.
- Nie wyglądacie na pokłóconych - zauważył. - Więc co to było wczoraj wieczorem i dzisiaj rano?
Dean opuścił głowę.
- Mój ojciec nas szantażuje. Chcieliśmy, żeby myślał, że zerwaliśmy. To musiało być wiarygodne, no i nie chciałem, aby chłopaki się domyślili, że coś nas łączy, więc trochę przekłamałem. To nasza wina, nie powinniśmy mu ufać... a tak zrobił nam zdjęcia i...
- Przecież to prędzej czy później wycieknie, na litość boską - uniósł się Benny. - Jak mogliście być tak nieodpowiedzialni?
- Wiemy o tym, dobra? - próbował bronić się Dean. - Wiemy, że zawaliliśmy, uwierz mi. I wiemy czym to grozi, bo przerabialiśmy to, tak?
- Będzie gorzej - wtrącił Cas. - Wtedy były tylko plotki, następnym razem będzie pewność.
- Niekoniecznie musi być gorzej - odparł Benny, wyjmując komórkę. - Usiądźcie, pokażę wam coś.
Cas z Deanem spojrzeli po sobie zdezorientowani, po czym usiedli, patrząc jak Lafitte szuka czegoś w swoim telefonie.
- O, proszę - powiedział po chwili, podając im urządzenie. - Kodeks Etyczny Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Każdy zawodnik startujący w Igrzyskach Olimpijskich, musi stosować się do zapisanych tam punktów. Przeczytajcie punkt czwarty artykułu pierwszego.
Obaj spojrzeli na urządzenie i przeczytali punkt, który wskazał Benny:
4. Poszanowanie międzynarodowych konwencji w sprawie ochrony praw człowieka w zakresie, w jakim mają one zastosowanie do działalności prowadzonej w trakcie Igrzysk Olimpijskich, które to konwencje zapewniają w szczególności:
– poszanowanie godności ludzkiej;
– wyeliminowanie wszelkiej dyskryminacji niezależnie od jej powodu: rasy,koloru skóry, płci, orientacji seksualnej, języka, religii, poglądów politycznych lub innych, pochodzenia narodowego lub społecznego,statusu majątkowego, cenzusu urodzenia lub jakiegokolwiek innego;
– wyeliminowanie wszelkich form prześladowania: fizycznego,pracowniczego lub seksualnego, oraz wszelkich urazów fizycznych lub psychicznych.*
- Przeczytaliście? - spytał, gdy zobaczył lekkie uśmiechy ulgi na ich twarzach.
- Tak - odparł Dean, oddając mu telefon.
- Cytuję - zaczął Benny. - Wyeliminowanie wszelkiej dyskryminacji niezależnie od jej powodu: rasy, koloru skóry, płci i to co ważne dla was, orientacji seksualnej. Wystarczy przypomnieć o tym zawodnikom i z ich strony nie będziecie nękani. Co zrobią kibice, sponsorzy, właściciel ekipy, w której wówczas będzie, to zależy od nich. Ale jeśli inni kolarze będą wam dokuczać, skreślą sobie szansę na udział w Igrzyskach. Myślę, że Unia** też się pod tym podpisze i będzie wyciągać konsekwencje, bo to przecież idea sportu: walka bez względu na różnice.
- Więc może nie będzie tak źle - odparł Winchester.
- To zależy, jak wy do tego podejdziecie. Jeśli to wycieknie, ludzie będą patrzeć na to, jak wy się zachowujecie, jak na to reagujecie. Ale to już nie moja praca. Także proszę was, nie bójcie się, że to będzie oznaczało koniec kariery. Owszem, większość sportowców po coming oucie kończy swoje kariery, ale nie wszyscy. Większość jest po prostu słaba i to jest powód tej rezygnacji. A ja was znam, chłopcy. Jesteście cholernie silni. Obaj. Dlatego wierzę, że dacie radę. I jeśli mogę wam doradzić, najlepiej by było, gdybyście sami to ujawnili, nie ktoś. Ale dopiero, gdy będziecie na to gotowi.
- I w stu procentach pewni, że to jest na poważnie - dodał Dean. - Trzy miesiące to wciąż krótko. Mimo wszystko.
- Rozsądne podejście - pochwalił Benny. - Zostawię was - stwierdził, chowając telefon. - A i jeszcze informacja od naszego ukochanego szefa Crowleya: obaj jedziecie Critérium du Dauphiné i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu.
Cóż, to nie pomagało w ich planie, ale jakoś musieli sobie z tym poradzić. Spojrzeli po sobie ze swego rodzaju ulgą. Benny zawsze był wobec nich w porządku, więc mieli pewność, że nikomu o nich nie powie. A z resztą musieli uporać się sami.
N/A
* - Kodeks Etyczny MKOl, Rozdział A, Artykuł 1, Punkt 4. Źródło tłumaczenia: Polski Komitet Olimpijski
Link: http://www.olimpijski.pl/Media/files/Kodeks_Etyczny_MKOl.pdf
** Unia - tu UCI (Union Cycliste Internationale - Międzynarodowa Unia Kolarska)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro