60. Amgen Tour od California: Etapy 2-7
Etap drugi z South Pasadena do Santa Clarita - etap ciężki i przez to trudno było przewidzieć jakikolwiek scenariusz - czy o zwycięstwo powalczą sprinterzy, czy puncherzy, a może nawet górale. Ostatecznie do mety przed główną grupą dojechała dwuosobowa ucieczka z Eliotem, który zajął drugie miejsce, ale przejął koszulkę lidera. Peleton ze wszystkimi faworytami dojechał razem do mety. Dean odpuścił na ostatnich kilometrach, tracąc niecałe trzy minuty w klasyfikacji generalnej, co było celowym zagraniem taktycznym.
Etap trzeci z Thousand Oaks do Santa Barbara to etap, na który Dean i Cas czekali od początku wyścigu. Etap pozornie prosty, ale z ciężkim, dwunastokilometrowym finałowym podjazdem do moty. Z podjazdem, który doskonale znali ze zgrupowania w Santa Barbara na przełomie grudnia i stycznia.
W ucieczkę oprócz Theo zabrał się Dean, co było strategicznym rozwiązaniem, aby pomóc Casowi w końcówce. Peleton trzymał ucieczkę na niewielką odległość, dzięki czemu uciekinierzy rozpoczęli finałowy podjazd z przewagą nieco ponad minuty. Wtedy też Dean przestał pracować, po prostu czekając na to, co miało się wydarzyć na tym podjeździe według ich założeń.
W tym samym czasie drużyna robiła wszystko, aby utrudnić życie rywalom, robić selekcję, dając z siebie więcej niż sto procent. Kiedy pracę zaczął Adam, w peletonie zostało już tylko około czterdziestu zawodników. Milligan dyktował mocne tempo przez kolejne dwa kilometry, wykruszając grupę mniej więcej o połowę. Odbił, gdy zobaczył atakującego Casa, oblał się wodą z bidonu i spokojnym tempem ruszył w stronę mety.
Novak miał niecałe czterdzieści sekund straty do ucieczki, w której jechali Theo i Dean, kiedy zdecydował się na przyśpieszenie. Tempa dotrzymali mu tylko główni rywale do zwycięstwa w całym wyścigu.
Kiedy Theo i Dean otrzymali informację, że Cas goni, zjechali na koniec grupy, aby od razu móc mu pomóc.
Kiedy Novak, wraz z czterema rywalami, utrzymującymi jego tempo, dogonili ucieczkę, Theo momentalnie przyśpieszył, aby pracować na rzecz swojego kolegi. Dean jechał na drugiej pozycji, Cas na trzeciej, a za nim rywale. Również zawodnicy z ucieczki starali się utrzymać w czołówce.
Theo jednak nie był dobrym góralem, więc po kilkuset metrach, zjechał na bok, prawie spadając z roweru ze zmęczenia.
Wtedy prowadzić zaczął Dean. Założenie było takie, aby dojechali tak do finiszu, chyba że Cas zdecyduje się na wcześniejszy atak. Nie zdecydował się. Nikt inny też nie zdecydował się na żaden atak, więc spokojnie dyktował równe tempo.
Winchester szarpnął mocniej na ostatnim kilometrze, urywając wszystkich po kolei. I nie byłoby w tym nic złego, o ile nie urwałby również Casa. Zwolnił nieco, odwracając się w jego stronę, jednak Cas pokazał mu ręką, żeby jechał. Wiedział, że drugiego miejsca już nie straci, a chciał, aby Dean coś wygrał, bo w tym sezonie miał dość mało zwycięstw jak na niego. Winchester ruszył więc samotnie w stronę mety, wygrywając etap, drugi dla Amerykanów i drużyny THC w tym wyścigu.
Cas dojechał drugi, kilka sekund za nim, tym samym zapewniając sobie żółtą koszulkę, która mimo że po raz kolejny zmieniła właściciela, to od początku wyścigu nie opuściła drużyny.
Przytulili się na mecie i obaj mieli się dziś z czego cieszyć. Od razu pojawili się przy nich Charlie i Benny, dając im colę i prowadząc kilka metrów dalej na ustawione rolki, aby mogli spokojnie zrobić rozjazd po tym ciężkim podjeździe.
Etap czwarty wiódł z Morro Bay do Monterey Country. Trasa liczyła dwieście siedemnaście kilometrów - najwięcej w tegorocznym wyścigu i była raczej prosta, jednak zawierała dwa krótkie podjazdy w końcówce, co odbierało szansę klasycznym sprinterom i pozostawiało pole do popisu puncherom. Wygrał Słowak Peter Sagan^*. Cas przyjechał bez strat, asekurowany w końcówce przez Deana.
Etap piąty z Lodi do South Lake Tahoe liczył dwieście siedemnaście kilometrów - a więc znowu dużo, jednak tym razem był zdecydowanie trudniejszy - na samym początku, około pięćdziesiątego kilometra, trasa zaczynała piąć się do góry, tworząc najdłuższy podjazd, jaki Dean kiedykolwiek jechał - kolejne sto kilometrów było prawie cały czas pod górę, z dwoma krótkimi zjazdami. Końcówka etapu była raczej zjazdem z krótkim podjazdem, ale nie dawano tu żadnych szans sprinterom.
Peleton znowu odpuścił ucieczkę, w którą dziś zabrał się Eliot, po raz kolejny walcząc o zwycięstwo etapowe i znowu kończąc etap na drugim miejscu.
Adam i Dean pracowali na rzecz Casa, rozrywając peleton i sprawiając, że Jack, razem z resztą sprinterów, modlili się o dojechanie w limicie czasu.
Cas dojechał bez strat w grupie faworytów, utrzymując koszulkę lidera. Dean odpuścił w końcówce, tracąc niemal półgodziny do zwycięzcy etapu, aby zaoszczędzić siły przed jutrem.
Etap szósty to dwudziestokilometrowa czasówka w Folsom. Trasa z lekkimi hopkami, ale raczej płaska.
Dean startował mniej więcej w połowie stawki, osiągając na mecie najlepszy rezultat z zawodników, którzy już przekroczyli linię mety. Opisał Casowi trasę, przekazując mu najwięcej informacji, jak tylko mógł.
- Jest trochę otwartej przestrzeni i strasznie zawiewa z prawej strony, ale masz tam kibiców przy drodze. Można jechać z metr od nich, to trochę cię osłonią. Ale wiadomo, że trzeba uważać, żeby nikt ci nie wybiegł. Są trzy ostre zakręty. Jeden krótko po starcie i tym samym krótko przed metą. Jeden gdzieś koło czwartego kilometra i potem szesnastego, a kolejny po ośmiu i dwunastu, one będą oznaczone. Nawrót jest nieco pod górkę, więc zrzuć tam na lżejsze przełożenia. W pierwszą stronę masz sprzyjający wiatr, w drugą niesprzyjający, więc nie przesadź w pierwszą stronę, bo zapłacisz w drugiej.
- Ile jechałeś w pierwszą stronę? W sensie średnia.
- Pięćdziesiąt trzy, w drugą czterdzieści siedem. Ale myślę, że jak pojedziesz nieco wolniej to też będzie okej. Wszyscy faworyci są zmęczeni, więc na pewno lepiej niż ja nie pojadą.
Cas skinął głową, podziękował Deanowi i znowu wsadził słuchawki do uszu, wracając do koncentracji nad rozgrzewką. Dean natomiast udał się na fotel lidera, na którym siedział prawie do samego końca - przegrał tylko z mistrzem świata na czas i to tylko o dwie sekundy, więc w sumie nie było tak źle, chociaż nie ukrywał, że chciał dziś wygrać - po to odpuścił wczoraj niemal półgodziny. Czuł lekki niedosyt.
Novak zameldował się na trzecim miejscu, tracąc do Deana szesnaście sekund i nadrabiając pół minuty nad drugim kolarzem klasyfikacji generalnej i ponad minutę nad każdym innym faworytem, tym samym praktycznie wygrywając wyścig.
Etap siódmy to kolejny pagórkowaty etap, liczący sto siedemdziesiąt pięć kilometrów z Santa Rosa do Santa Rosa, jednak z płaską końcówką faworyzującą sprinterów. Prawie cała drużyna ustawiona była więc pod Jacka, który tym razem jednak zajął dopiero drugie miejsce.
Po etapie Dean wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Casem, znaczące jedno: pora rozpocząć teatrzyk, który zaplanowali po pierwszy etapie.
N/A
^* - aby nie mylić nazwisk z moimi definicjami i odnośnikami, od dziś nazwiska prawdziwych kolarzy oznaczam ^, a nie gwiazdką jak wcześniej
Obiecałam dziś rozdziały 60-65, ale znowu długo spałam (odsypianie po wycieńczeniu organizmu w niedzielę xD) i nie wiem czy nie skończy się dziś na 3 rozdziałach, ale będę próbować
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro