Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

59. Zrobił ci coś?

Dean wpatrywał się z uśmiechem w oczy leżącego obok Casa i bawiąc się jego włosami. Uwielbiał ten błękit jego oczu. Uwielbiał każdy milimetr jego ciała. Uwielbiał jego usta, uszy, włosy... Cas był po prostu idelany.

- Zero seksu na zawodach, hm? - zaśmiał się Winchester.

- Myślisz, że nas słyszeli?

Dean powoli pokiwał głową, lekko na boki, niby się zastanawiając.

- Mogłem być trochę głośno, ale mnie skutecznie uciszałeś, więc... - wzruszył ramionami.

- Kupię ci smoczek na następny raz - zażartował Cas.

- Podniecałoby cię to? Wyglądałbym jak niemowlak? - spytał z uniesionymi brwiami.

- Niemowlaki są brzydkie. Ty jesteś przystojny.

- Tak?

- Yhm.

- A mi się wydaje, że byłeś całkiem uroczym niemowlakiem, skarbie.

Cas wywrócił oczami.

- No co? - spytał Dean, uśmiechając się szeroko i muskając delikatnie skórę na jego ramieniu.

Novak spojrzał na niego z uśmiechem. Chciał zatrzymać ten widok na zawsze - szczęśliwego Deana. Przez moment miał ochotę mu powiedzieć o szantażu Johna, ale bał się. Dean wydawał się zaczynać dogadywać z ojcem - co jeśli mu nie uwierzy? Wiedział, że jest na to mała szansa, ale mimo wszystko się bał.

- Nic - odparł Cas, splatając ich palce. - Lubię gdy jesteś na dole, wiesz?

- Bardziej niż wtedy, gdy jestem na górze czy mniej niż wtedy, gdy jestem na górze? - spytał, patrząc mu w oczy.

- Chyba bardziej - wyznał. - Lubię gdy jęczysz pode mną, lubię widzieć jak na mnie reagujesz...

- Mogę być częściej na dole - zaproponował. - Ale nie dam się zepchnąć całkowicie, zapomnij.

Cas zaśmiał się cicho.

- Nie chciałbym tak, lubię też jak ty dominujesz.

- Ah tak? - spytał Dean, z uniesionymi brami.

- Yhm - odparł z uśmiechem Cas.

- Więc... - przekręcił się tak, że leżał teraz nad swoim chłopakiem. - To ci się podoba? - spytał, po czym musnął jego szyję.

Novak przygryzł wargę. 

Cholerny Winchester!

Przecież miał go zostawić, złamać mu serce i odejść... A wystarczył jeden uśmiech Deana, aby Cas czuł się uwiązany, jakby ktoś skuł mu ręce i przywiązał łańcuchem do Winchestera, tylko jemu jednemu dając klucz. Sama myśl o tym, że miałby odejść od Deana, bolała go tak mocno, że nie wyobrażał sobie takiego życia. Nie chciał go tracić. Chrzanić Johna. Chrzanić konsekwencje. Nie odejdzie od Deana. Powie mu o wszystkim. Tu i teraz.

- Dean? - spytał poddenerwowany Cas.

Deana zaniepokoił ton głosu chłopaka.

- Tak? 

- Chodzi o wczoraj - powiedział, przełykając ciężko.

- Cas, nie chcę do tego wracać. Chciałeś czasu, rozumiem...

- Nie - odpowiedział przyostro Cas. - Chodzi o twojego ojca.

- Co z nim? - spytał zaniepokojony Dean.

Novak wziął głęboki oddech.

- Nie wiem jak ci to powiedzieć...

- Zrobił ci coś? - spytał, mając ochotę jechać w tym momencie do Lawrence i obić ojcu mordę. A potem jeszcze kopnąć w krocze i tak dla pewności, że bolało po nim poskakać, kopnąć w żebra i raz na zawsze wyrzucić go ze swojego życia.

- Szantażuje mnie. Powiedział, że albo z tobą zerwę, albo pokaże całemu światu nasze zdjęcia. 

Dean zamarł.

- Robił nam zdjęcia?

Cas przytaknął.

- Pokazał mi je, więc na pewno zrobił.

- Okej... - chłopak zamyślił się na chwilę. - Dobra, mam plan. Ale przyda się dobra gra aktorska.

- Mam się bać? - spytał Cas.

- Po przedostatnim etapie udamy, że się kłócimy. Ja się wkurzę i pójdę na imprezę, wcześniej dzwoniąc do mamy, że zerwaliśmy i nie umiem się teraz odnaleźć i nie wiem co robić. Wrzucę filmik na Instagrama, jak całuję się z randomową dziewczyną. Tata śledzi mnie na Instagramie, więc to zobaczy i pomyśli, że odreagowuję nasze zerwanie. Nie przystąpię do ostatniego etapu. Ty wrzucisz jakieś stare zdjęcie z Pontiac, którego wcześniej nie publikowałeś. Masz takie?

- Nie. 

- Okej, inaczej - odparł Dean. - Pojedziemy do ciebie. Do Pontiac. Przy okazji dokończysz formalności ze szkołą osobiście. Ja będę robił kilka dni trenażer, aby nikt mnie nie zobaczył i czasem nie napisał, że jestem u ciebie. Jeden z nas pojedzie Grand Prix Cycliste de Saguenay zamiast Criterium du Dauphine. Ściągnę ojca na mistrzostwa, poproszę Adama, żeby go śledził i nagra waszą rozmowę, do której na pewno tam dojdzie. Znam go. Pomyśli, że wygrał i się do czepie przyczepi, jest zbyt dumny. Wtedy pokażemy wszystko mojej mamie i gdy ten kretyn wróci do domu, zastanie walizki pod drzwiami i wymieniony zamek.

Cas zmarszczył brwi.

- Ale po co tyle zachodu?

- On pogrywa z nami, to niech poczuje jak to jest - stwierdził Dean. - Pomyśl o satysfakcji, Cas.

Novak uśmiechnął się lekko.

- Nie jesteś na mnie zły?

- Byłbym wściekły, gdybyś przez to odszedł - wyznał. - Nie wiem, czy zdołałbym ci wybaczyć. Musisz mi mówić o takich rzeczach, kochanie. Jesteś dla mnie ważny. Ważniejszy niż cokolwiek. Nie chcę cię stracić, ile muszę cię o tym uświadamiać?

- To w takim razie cieszę się, że ci powiedziałem.

- A spróbowałbyś nie - powiedział z groźbą w głosie, choć nieco żartobliwie, Dean i złączył ich usta.

A Cas? Cas cieszył się, że sytuacja się wyjaśniła, że nie straci Deana. Po chwili jednak odsunął się na chwilę.

- A co jeśli po tym wszystkim opublikuje te zdjęcia?

- Poradzimy sobie - zapewnił Dean. - Jeśli będą mieć problem, zrobimy szum i dopniemy swego. Damy radę, kochanie, zobaczysz.

Novak uśmiechnął się szeroko i teraz to on przyciągnął do pocałunku Winchestera. To był moment, w którym uwierzył, że poradzą sobie ze wszystkim, co ich czeka.

N/A

Dobra, stwierdziłam, że nie będę dla nich taka okrutna... jeszcze 😈

Ale zachowajcie chusteczki na później.

Dziś jeszcze jeden rozdział, ale to tak koło północy. A jutro? Celuję w 5 rozdziałów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro