59. Zrobił ci coś?
Dean wpatrywał się z uśmiechem w oczy leżącego obok Casa i bawiąc się jego włosami. Uwielbiał ten błękit jego oczu. Uwielbiał każdy milimetr jego ciała. Uwielbiał jego usta, uszy, włosy... Cas był po prostu idelany.
- Zero seksu na zawodach, hm? - zaśmiał się Winchester.
- Myślisz, że nas słyszeli?
Dean powoli pokiwał głową, lekko na boki, niby się zastanawiając.
- Mogłem być trochę głośno, ale mnie skutecznie uciszałeś, więc... - wzruszył ramionami.
- Kupię ci smoczek na następny raz - zażartował Cas.
- Podniecałoby cię to? Wyglądałbym jak niemowlak? - spytał z uniesionymi brwiami.
- Niemowlaki są brzydkie. Ty jesteś przystojny.
- Tak?
- Yhm.
- A mi się wydaje, że byłeś całkiem uroczym niemowlakiem, skarbie.
Cas wywrócił oczami.
- No co? - spytał Dean, uśmiechając się szeroko i muskając delikatnie skórę na jego ramieniu.
Novak spojrzał na niego z uśmiechem. Chciał zatrzymać ten widok na zawsze - szczęśliwego Deana. Przez moment miał ochotę mu powiedzieć o szantażu Johna, ale bał się. Dean wydawał się zaczynać dogadywać z ojcem - co jeśli mu nie uwierzy? Wiedział, że jest na to mała szansa, ale mimo wszystko się bał.
- Nic - odparł Cas, splatając ich palce. - Lubię gdy jesteś na dole, wiesz?
- Bardziej niż wtedy, gdy jestem na górze czy mniej niż wtedy, gdy jestem na górze? - spytał, patrząc mu w oczy.
- Chyba bardziej - wyznał. - Lubię gdy jęczysz pode mną, lubię widzieć jak na mnie reagujesz...
- Mogę być częściej na dole - zaproponował. - Ale nie dam się zepchnąć całkowicie, zapomnij.
Cas zaśmiał się cicho.
- Nie chciałbym tak, lubię też jak ty dominujesz.
- Ah tak? - spytał Dean, z uniesionymi brami.
- Yhm - odparł z uśmiechem Cas.
- Więc... - przekręcił się tak, że leżał teraz nad swoim chłopakiem. - To ci się podoba? - spytał, po czym musnął jego szyję.
Novak przygryzł wargę.
Cholerny Winchester!
Przecież miał go zostawić, złamać mu serce i odejść... A wystarczył jeden uśmiech Deana, aby Cas czuł się uwiązany, jakby ktoś skuł mu ręce i przywiązał łańcuchem do Winchestera, tylko jemu jednemu dając klucz. Sama myśl o tym, że miałby odejść od Deana, bolała go tak mocno, że nie wyobrażał sobie takiego życia. Nie chciał go tracić. Chrzanić Johna. Chrzanić konsekwencje. Nie odejdzie od Deana. Powie mu o wszystkim. Tu i teraz.
- Dean? - spytał poddenerwowany Cas.
Deana zaniepokoił ton głosu chłopaka.
- Tak?
- Chodzi o wczoraj - powiedział, przełykając ciężko.
- Cas, nie chcę do tego wracać. Chciałeś czasu, rozumiem...
- Nie - odpowiedział przyostro Cas. - Chodzi o twojego ojca.
- Co z nim? - spytał zaniepokojony Dean.
Novak wziął głęboki oddech.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć...
- Zrobił ci coś? - spytał, mając ochotę jechać w tym momencie do Lawrence i obić ojcu mordę. A potem jeszcze kopnąć w krocze i tak dla pewności, że bolało po nim poskakać, kopnąć w żebra i raz na zawsze wyrzucić go ze swojego życia.
- Szantażuje mnie. Powiedział, że albo z tobą zerwę, albo pokaże całemu światu nasze zdjęcia.
Dean zamarł.
- Robił nam zdjęcia?
Cas przytaknął.
- Pokazał mi je, więc na pewno zrobił.
- Okej... - chłopak zamyślił się na chwilę. - Dobra, mam plan. Ale przyda się dobra gra aktorska.
- Mam się bać? - spytał Cas.
- Po przedostatnim etapie udamy, że się kłócimy. Ja się wkurzę i pójdę na imprezę, wcześniej dzwoniąc do mamy, że zerwaliśmy i nie umiem się teraz odnaleźć i nie wiem co robić. Wrzucę filmik na Instagrama, jak całuję się z randomową dziewczyną. Tata śledzi mnie na Instagramie, więc to zobaczy i pomyśli, że odreagowuję nasze zerwanie. Nie przystąpię do ostatniego etapu. Ty wrzucisz jakieś stare zdjęcie z Pontiac, którego wcześniej nie publikowałeś. Masz takie?
- Nie.
- Okej, inaczej - odparł Dean. - Pojedziemy do ciebie. Do Pontiac. Przy okazji dokończysz formalności ze szkołą osobiście. Ja będę robił kilka dni trenażer, aby nikt mnie nie zobaczył i czasem nie napisał, że jestem u ciebie. Jeden z nas pojedzie Grand Prix Cycliste de Saguenay zamiast Criterium du Dauphine. Ściągnę ojca na mistrzostwa, poproszę Adama, żeby go śledził i nagra waszą rozmowę, do której na pewno tam dojdzie. Znam go. Pomyśli, że wygrał i się do czepie przyczepi, jest zbyt dumny. Wtedy pokażemy wszystko mojej mamie i gdy ten kretyn wróci do domu, zastanie walizki pod drzwiami i wymieniony zamek.
Cas zmarszczył brwi.
- Ale po co tyle zachodu?
- On pogrywa z nami, to niech poczuje jak to jest - stwierdził Dean. - Pomyśl o satysfakcji, Cas.
Novak uśmiechnął się lekko.
- Nie jesteś na mnie zły?
- Byłbym wściekły, gdybyś przez to odszedł - wyznał. - Nie wiem, czy zdołałbym ci wybaczyć. Musisz mi mówić o takich rzeczach, kochanie. Jesteś dla mnie ważny. Ważniejszy niż cokolwiek. Nie chcę cię stracić, ile muszę cię o tym uświadamiać?
- To w takim razie cieszę się, że ci powiedziałem.
- A spróbowałbyś nie - powiedział z groźbą w głosie, choć nieco żartobliwie, Dean i złączył ich usta.
A Cas? Cas cieszył się, że sytuacja się wyjaśniła, że nie straci Deana. Po chwili jednak odsunął się na chwilę.
- A co jeśli po tym wszystkim opublikuje te zdjęcia?
- Poradzimy sobie - zapewnił Dean. - Jeśli będą mieć problem, zrobimy szum i dopniemy swego. Damy radę, kochanie, zobaczysz.
Novak uśmiechnął się szeroko i teraz to on przyciągnął do pocałunku Winchestera. To był moment, w którym uwierzył, że poradzą sobie ze wszystkim, co ich czeka.
N/A
Dobra, stwierdziłam, że nie będę dla nich taka okrutna... jeszcze 😈
Ale zachowajcie chusteczki na później.
Dziś jeszcze jeden rozdział, ale to tak koło północy. A jutro? Celuję w 5 rozdziałów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro