Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

55. Co on tu robi?

Umówili się z rodzicami na lotnisku w Los Angeles. Wynajęli na tydzień dom letniskowy w Malibu, a dopiero potem Cas i Dean mieli ruszyć na zawody, po których wracali do Francji, gdzie mieli zostać aż do Tour de France, z kilkudniową przerwą na mistrzostwa krajowe.

Winchester uśmiechnął się, widząc mamę i Sama, jednak kiedy, po przytuleni mamy, przytulając brata, dostrzegł ojca, zamarł na moment.

- Co on tu robi? - spytał zaniepokojony i wściekły jednocześnie.

- Albo się zmienił, albo udaje - odparł Sam. - Ja bym mimo wszystko uważał.

Dean skinął słabo głową i spojrzał na Casa, przytulającego się ze swoimi rodzicami, uśmiechając się lekko na ten widok. Zazdrościł mu akceptacji obojga rodziców. Po chwili westchnął i ruszył w stronę ojca stojącego nieco z tyłu. Stanął przed nim i nie bardzo wiedział, jak powinien zareagować.

- Nie zaskoczę cię, jeśli powiem, że się ciebie tutaj nie spodziewałem? - spytał Dean.

John spojrzał na syna.

- Jestem ci winien przeprosiny - stwierdził.

Dean parsknął.

- No co ty nie powiesz...

- Synu - powiedział z politowaniem John. - To kogo kochasz, nie zmienia naszego pokrewieństwa. Rozmawiałem z mamą, uświadomiła mi, że postępowałem źle. Nie chcę cię stracić, Dean.

- I mam uwierzyć, że będziesz w spokoju patrzył jak całuje się z moim chłopakiem?

Mężczyzna skrzywił się lekko.

- To wciąż będzie dla mnie ciężkie.

Dean parsknął.

- To się przyzwyczaj, bo nie zamieszam się przy tobie powstrzymywać - ostrzegł.


Novakowie wynajęli busa, co pozwoliło na to, aby zabrali się w jedno auto - cała ich siódemka oraz bagaże i rowery Casa i Deana.

Chuck i Becky usiedli z przodu, Sam, Mary i John w drugim rzędzie, a Cas i Dean we dwójkę z tyłu. Nie była to długa podróż - nieco ponad czterdzieści minut, ale po takim długiem locie, obaj byli już tak zmęczeni, że po prostu zasnęli - Dean z głową na ramieniu Casa, a Cas z głową opartą na głowie Deana.

John powstrzymywał złość na ten widok, a Sam zrobił im zdjęcie i wysłał do Charlie i Gabriela.

- Kto ich budzi? - spytał Chuck.

- Ja. Chwila - poprosił chłopak, wyjmując z plecaka głośnik Bluetooth i podłączając go do telefonu, po czym na cały regulator puścił losową piosenkę Katy Perry.

Dean podskoczył, przebudzony i zdezorientowany.

- Co do...?

Cas natomiast założył bluzę na głowę i wtulił się w tors Winchestera, chcąc dalej spać.

- Dojechaliśmy, wysiadka - ogłosił Sam. - Wyśpicie się, jak się rozpakujemy.

- Cas, musisz podnieść się pierwszy - powiedział zaspanym głosem Dean.

Novak westchnął i dźwignął się niechętnie. Po chwili wstał też jego chłopak i wysiedli z auta.

Pierwsze wzięli walizki z rowerami, zanosząc je do swojego pokoju, który wybrali ze względu na dużą przestrzeń i podwójne łóżko.

Oczywiście John miał pretensje, że musieli przez to brać z Mary mniejszy pokój, ale nie mówił tego głośno. Przecież chciał naprawić rodzinę. Cóż, przynajmniej Cas i Dean mieli nieco oddalony pokój, więc miał nadzieję, że nie będzie musiał ich zbyt często oglądać razem.

Mary i Becky wzięły się za przygotowywanie kolacji, a Cas z Deanem dostali zgodę na drzemkę, co przyjęli z entuzjazmem. Chuck wyciągnął na rozmowę Johna, co skończyło się kłótnią między tą dwójką, a Sam wykorzystał czas dla siebie na rozmowę przez Skype z Gabrielem, który, mimo że chciał jechać, musiał zostać w domu ze względu na zaległości w szkole.

Kolacja minęła w nieco niezręcznej atmosferze, dlatego Dean ucieszył się, kiedy wreszcie ruszyli z Casem w stronę pokoju, argumentując to zmęczeniem, mimo wczesnej pory - przecież ostatnie miesiące spędzili w innej strefie czasowej.

Winchester padł na łóżko i przejechał dłońmi po twarzy.

- Ten wyjazd to będzie katastrofa. Na cholerę on tu?

- Będę zaskoczony, jeśli nie wyjedzie w ciągu dwóch dni - stwierdził Cas, kładąc się obok Deana i muskając jego usta. - Nie przejmuj się nim.

- To nie takie łatwe, to wciąż mój ojciec.

- Wiem - westchnął. - Ale masz wszystkich innych: mamę, Sama, mnie, moi rodzice też cię lubią...

- Wiem, kochanie - odparł, przejeżdżając palcami po włosach chłopaka i ziewnął.

- Idziemy spać? - zaproponował Cas.

Dean skinął głową.

- Myślę, że to dobry pomysł - odparł. - Pojedziemy na trening z rana i potem coś wymyślimy na resztę dnia.

- Brzmi jak plan.

Winchester musnął usta Casa, po czym wstał, aby rozebrać się do bokserek. Novak zrobił to samo. Po chwili leżeli już obok siebie pod kołdrą.

- Dobranoc, Cas.

- Dobranoc, Dean.

N/A

Usypiam pisząc, więc nie obiecuję dziś nic więcej, ale się postaram.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro