Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53. Plotki i Lars

- Dean! - usłyszał Winchester, kiedy ruszał w stronę autobusu klubowego, którym miał wrócić do domu.

Odwrócił się i zobaczył biegnącego w jego stronę Leona, który po chwili się przy nim zatrzymał.

- Po pierwsze, gratulacje - zaczął Leon, po czym przybili sobie piątkę.

- Dzięki - odparł z uśmiechem Dean.

- A po drugie, zawołaj Casa i chodźcie ze mną na chwilę. Chcę was komuś przedstawić. To zajmie chwilę.

- Pięć minut - poprosił.

- Spoko, poczekam.

Dean pobiegł w stronę autobusu i odetchnął z ulgą, widząc, że jego chłopak jest w środku - nie będzie musiał go szukać. Zostawił na swoim siedzeniu trofeum, które dostał na dekoracji i podszedł do Casa, niemalże leżącego siedzenie dalej i szturchnął go lekko, bo chłopak przysypiał.

- Cas, chodź na chwilę - poprosił. - Leon chce z nami gadać.

Novak zmarszczył brwi, westchnął i wstał, ruszając z Deanem w stronę wyjścia z autobusu.

- A wy dokąd? - spytał Benny, zatrzymując ich przy drzwiach.

- Kilka minut - poprosił Dean. - To ważne.

- Dobra, i tak czekamy na Estebana. Ale kilka minut, albo odjedziemy bez was, znając Crowleya.

- Spoko. Dzięki - rzucił, ruszając dalej.

- Idą się ruchać? - zażartował Arthur.

Adam wywrócił oczami, powstrzymując się, aby mu nie przyłożyć.

- Raczej ugadują transfer, kretynie zidiociały - parsknął Milligan.

- Już teraz?

- Zaraz kwiecień, o tym, że kończą im się kontrakty jest głośno. Każdy chce gadać wcześniej. Zresztą było słuchać. Mówił coś o Leonie. 

- Jansenie? - wtrącił się Jack.

- Jeśli to ten, o którym mi mówił wcześniej to tak - odparł. 

Kline zaklął.

- Co? - spytał Arthur.

- Masz pojęcie, jakie tam mają wysokie kontrakty? - odpowiedział pytaniem Jack. - Tam wszyscy zarabiają przynajmniej milion rocznie, a liderzy to już w ogóle... Jeśli serio z nimi gada, to na sto procent tam przejdą i pytanie co z drużyną. Bo Esteban też odchodzi. Ja jeszcze nie wiem. Miał być World Tour, a najmocniejsi odchodzą. To nie wróży dobrze.

- Crowley chce ściągnąć Remiego Semena - odparł Adam. - Podobno on ma być liderem. Myślę, że z dwóch pomocników ze sobą tu przyprowadzi. Ale jeśli mam być szczery to nie trawię typa. Podobno straszny dupek, więc atmosfera będzie napięta. Wiem, jak to działa u nich w drużynie. Wszyscy pod niego, a reszta jest właściwie nikim i tylko dostają kasę za to, że mu pomagają. Zero własnej ambicji, zero szans dla siebie. Jeśli taka mentalność przeniesie się do nas, to mamy przejebane i ja się stąd za rok ewakuuję.

- Adam, bo ty zorientowany pewnie - zaczął znowu Arthur. - Te plotki o Casie i Deanie to prawda?

- Ty znowu z tym?

- Novak ma malinki na szyi - wypalił. - Zakrył je jakimś makijażem pewnie, żeby nikt nie gadał, ale po prysznicu mu się to zmyło. 

- Może jakaś dziewczyna mu zrobiła. Weź odpuść, co?

- Wygląda zbyt niewinnie na podrywacza.

- To może Dean mu pomógł? Masz pojęcie ile jest klubów w Nicei? Codziennie imprezy. Jak w zeszłym roku mieszkałem z Deanem to chodziliśmy na imprezy średnio dwa razy tygodniowo. I z jego strony chodziło tylko o seks. 

- Sprowadziłby Casa na złą drogę? Dajże spokój - wtrącił się Mick.

- O czym mowa? - spytał Esteban, który właśnie wrócił do autobusu cały w bandażach.

- O, ty z nimi mieszkałeś ten tydzień, to może pomożesz - zwrócił się do niego Arthur. - Skąd Cas ma malinki na szyi?

Kolumbijczyk uniósł brwi.

- Jakie malinki? - spytał, udając głupka.

- Na szyi. Przynajmniej dwie. Zakrył je czymś na wyścig, zmyły mu się po prysznicu.

Esteban wzruszył ramionami.

- Nie wiem, serio. Nie zwróciłem uwagi może.

- A wychodzili na jakieś imprezy czy coś?

- Gdzieś wychodzili, ale nie wiem gdzie.

- On wyraźnie nic nie wie - stwierdził Mick, a Arthur westchnął zrezygnowany.

- Zakrywałby je, gdyby zrobiła mu je dziewczyna? - spytał Ketch.

- Sądząc po tym, co ludzie o nich gadają to tak - stwierdził Adam. - Bo zobacz co ty robisz. Widzisz u niego malinkę i od razu myślisz, że to Dean. Jak myślisz, ile osób pomyślałoby tak samo? 

- Wszyscy, albo prawie wszyscy - odparł Jack. - Adam ma rację. A gdyby Dean zrobił tę malinkę, to pewnie ukrywałby ją też przed nami, a nie tylko publicznie.

Arthur miał ochotę wybuchnąć.

- Ale skoro to nieprawda, to czemu nie napisali żadnego oświadczenia?

- A to coś złego, żeby się z tego bronić? - spytał Esteban. - Woleli, żeby temat sam ucichł i powoli cichnie. Jakiekolwiek oświadczenie tylko by to opóźniło.

- Uważasz, że pedalstwo jest w porządku?!

- Tak mnie wychowano, więc tak.

- Może sam też jesteś gejem, co?

- Mam dziewczynę. Zejdź ze mnie...


Podczas gdy koledzy z drużyny zastanawiali się, kto zrobił Casowi malinki i kłócili się o słuszność homofobii, Novak i Winchester weszli za Leonem do autobusu drużyny Letten Norex, witając się z zawodnikami tej drużyny i udając się do tylnej kabiny, gdzie czekał na nich łysy mężczyzna w średnim wieku.

- Witajcie, miło mi was w końcu poznać - zaczął od razu. - Jestem Lars z LGBTSportFundatie. Leon dużo mi o was opowiadał, zresztą media też nie próżnowały...

Dean skrzywił się.

- To prawda - westchnął. - Jestem Dean, to Cas, ale pewnie pan już to wie.

- Wolałbym, żebyśmy mówili sobie po imieniu - stwierdził mężczyzna. - Po prostu Lars.

- W porządku, Lars.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko.

- A przechodząc do rzeczy. Postąpiliście wzorowo nie mieszając się w dyskusję. To daje odpowiednie pole manewru w przyszłości.

- Zasługa Leona - stwierdził Cas. - My chcieliśmy pisać oświadczenia, że to nie prawda.

- I to byłby błąd - zauważył. - Gdyby kiedyś stało się coś, co zmusiłoby was do wyznania prawdy, nikt by was już nie słuchał, bo bylibyście kłamcami. Nie wolno wam zaprzeczać. Ale przyznawać się też nie, bo z kolei ktoś inny może to wykorzystać.

- To co mamy robić?

- Utrzymywać odpowiednią równowagę, spokój i odpowiedni wizerunek. Nad tym będziemy pracować. Wiem, że dzisiaj nie macie zbyt wiele czasu, ale możemy się spotkać w tym tygodniu. Zazwyczaj przyjeżdżam do domu, aby zapewnić dyskrecję i mieć pewność, że nikt nie podsłuchuje. Ale jeśli wolicie gdzie indziej...

- Nasz dom będzie w porządku - zgodził się Dean. - Kiedy możemy się spotkać?

N/A

Postaram się napisać jeszcze dzisiaj rozdział 54, ale nie obiecuję, czy nie zasnę w trakcie.

Jeśli zaś chodzi o jutro - jeśli coś się pojawi to dopiero wieczorem. A to, czy się pojawi, zależy od mojego stanu zmęczenia po wyścigu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro