45. Paryż-Nicea: Etap 8
Castiel Novak i drużyna THC Pro Team rozstaną się po tym sezonie
Jak poinformowała dziś rano ekipa THC Pro Team, szefostwo drużyny doszło do porozumienia w sprawie zmian w kontrakcie najmłodszego profesjonalnego zawodnika w zawodowym peletonie - Castiela Novaka.
Niespełna trzy miesiące temu informowaliśmy o trzyletnim kontrakcie młodego kolarza z drużyną prowadzoną przez Fergusa Crowleya MacLeoda. Dzisiaj wiemy już, że przygoda Novaka z amerykańską drużyną drugą dywizji zakończy się wraz z końcem tego roku.
Ekipa nie chce ujawniać powodów tej decyzji, ale nieoficjalnie mówi się, że jest to konsekwencja plotek dotyczących orientacji seksualnej osiemnastoletniego kolarza. Przypominamy, że zaledwie dwa dni temu, tuż za linią mety 6. etapu wyścigu Paryż-Nicea, doszło do pocałunku między Castielem Novakiem i Deanem Winchesterem. Obaj zawodnicy tłumaczyli sytuację emocjami związanymi ze zwycięstwem etapowym młodego kolarza, jednak większość środowiska nie uwierzyła w to tłumaczenie i wciąż plotkuje się o rzekomym romansie tej dwójki zawodników. Możliwe jest, że negatywnie wpływa to na wizerunek drużyny wśród sponsorów i być może właśnie to było powodem decyzji. Są to jednak jedynie spekulacje.
Kontrakt Deana Winchestera również kończy się z aktualnie trwającym sezonie i według wstępnych rozmów, nie zostanie on przedłużony.
Nieoficjalnie mówi się o transferze obu zawodników do drużyny Letten Norex w zastępstwie za kończącego karierę Svena Bakkera, który do tej pory jest jedynym kolarzem holenderskiej ekipy zdolnym do rywalizacji w Wielkich Tourach.
Z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój tej sytuacji.
Tego typu artykuły krążyły po internecie jeszcze przed startem ostatniego etapu Paryż-Nicea. To oczywiście spowodowało zebranie się sporej ilości dziennikarzy przed autobusem THC, którzy chcieli uzyskać informację z pierwszej ręki. Zarówno Dean, jak i Cas oraz Crowley odmówili jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie, chcąc skupić się na starcie ostatniego etapu.
Był to krótki, stu-dziesięciokilometrowy odcinek, poprowadzony po pagórkowatej trasie, jednak nie przewidywano tu zmian w klasyfikacji generalnej.
I przewidywania tym razem się sprawdziły - wszyscy faworyci dojechali razem, co zapewniło zwycięstwo w całym wyścigu Svenowi Bakkerowi, drugie miejsce powędrowało do Francuza Thibaut Pinota*, a trzeci był Dean Winchester. Zwycięzcą etapowym został... Jack. W końcu. Zawsze było to jakieś pocieszenie dla ekipy.
Kiedy Dean stał na podium i widział jak Bakker stoi na nim ze swoją córeczkę, poczuł dziwne ukłucie. Wiedział, że jemu nigdy nie będzie to dane. Chyba, że wezmą z Casem ślub i adoptują dziecko jeszcze przed końcem kariery, co nie wydawało się teraz w najmniejszym stopniu realne. Potem żona Svena zabrała dziewczynkę i cała trójka tradycyjnie zaczęła otwierać szampany na znak świętowania. Cóż, jeśli Dean miał co świętować, to to, że wreszcie będzie mógł bez skrępowania być z Casem, dotykać go i całować. Tęsknił za beztroską w tej kwestii - w hotelach, na wyścigach cały czas musieli się pilnować. To męczące.
Zszedł ze sceny cały oblały szampanem, pożegnał się z chłopakami z zespołu i Charlie, po czym razem z Casem ruszyli w stronę Impali, którą Bradbury specjalnie przeparkowała, aby bez problemu mogli wrócić autem do domu.
Po kilku krokach dogonił ich Esteban.
- Chłopaki, czekajcie! - zawołał, zatrzymując ich i złapał Deana za ramię. - Stary, mam prośbę.
- Jaką? - spytał Winchester.
- Właśnie się dowiedziałem, że jednak jadę Mediolan-San Remo. Nie opłaca mi się wracać do Kolumbii. Mogę zostać u ciebie na tydzień? Jeśli nie, zapytam Micka...
- W porządku - zgodził się Dean. - Dam ci stary rower, chyba, że bierzesz wyścigowy od Crowleya.
- Wezmę swój, poczekacie chwilę?
- Spoko, ogarniemy jak zapakować auto...
- Przejadę się rowerem - przerwał mu Esteban. - Tylko torbę wam dam do auta.
- A, chyba że tak. To będziemy przy Impali.
- Okej. Wielkie dzięki - rzucił, po czym pobiegł do autobusu po torbę.
- Dean - powiedział stanowczo Cas, łapiąc go za ramię i nachylając się do jego ucha, żeby szeptać. - Miałeś iść na badania.
- Pamiętam, pójdę jutro - zadeklarował.
- A jemu co powiesz? Prawdę?
- Coś wymyślę, spokojnie.
Cas skinął głową.
- Dobrze. Ufam ci.
Dean uśmiechnął się lekko i miał ochotę go pocałować, ale wiedział, że nie może. Nie tutaj. Nie teraz.
Ruszyli w stronę Impali, gdzie na Deana czekała niespodzianka. A raczej czekał. John Winchester.
- Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył - zauważył mężczyzna.
- Co ty tu robisz?!
- Odwiedzam syna. Chyba mam jeszcze prawo.
- Na jak długo?
John wzruszył ramionami.
- Kilka dni. Aż się upewnię.
- Co do czego?
- Że to, co mówią o moim synu, nie jest prawdą.
Dean przełknął ciężko. Świetnie. To tyle jeśli chodzi o czułości względem Casa we własnym domu.
- Pożegnaj się z kolegą i jedziemy do ciebie - odparł John, wskazując na auto.
- Tato - zaczął niepewnie Dean. - Bo widzisz... Cas ze mną mieszka.
John spojrzał na Deana, jakby ten zrobił coś złego.
- Ty chyba sobie żartujesz - powiedział stanowczo.
- Nie. Cas mało zarabia, nie stać go na własne mieszkanie w Europie. Zresztą razem raźniej niż samemu.
- Tylko, że to on cię pocałował i rzekomo z nim masz romans, synu.
- On ma imię, tato.
- Guzik mnie to obchodzi. Jedziemy?
- Czekamy na jeszcze jednego kolegę - odparł Dean.
- Mam nadzieję, że nie kolejny gej. Jesteś jedynym synem, z którego jestem dumny, Dean. Nie zepsuj tego, proszę - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu syna.
Dean szybko strącił dłoń ojca i spojrzał na niego wściekłym spojrzeniem.
- Nigdy nie wybaczę ci tego, co zrobiłeś mamie. To, że ona dała ci drugą szansę, nie oznacza, że ja też ci ją dam - powiedział stanowczo.
- Chłopaki, jestem i... - zaczął Esteban, któremu Dean szybko nachylił się do ucha.
- To mój ojciec. Nic nie wie. Ani słowa o mnie i Casie - streścił sytuację bardzo cichym szeptem, a Kolumbijczyk spojrzał na mężczyznę nieco przestraszony. Skoro Dean bał się mu powiedzieć prawdy o sobie, musiał się go bać. A to nie wróżyło niczego dobrego.
- Oh, miło pana poznać, panie Winchester - powiedział nieco speszony Esteban, wyciągając dłoń w stronę mężczyzny.
- Mi również - odparł John, ściskając dłoń chłopaka, po czym znowu spojrzał na syna. - Czy możemy już jechać?
- Dwie minuty, tato - poprosił Dean, który starał się nie okazywać aż tak bardzo tego, że nie podoba mu się ta nagła wizyta ojca.
Wiedział, że jeśli powiedziałby mu prawdę, pozbyłby się go ze swojego życia. Ale tylko teoretycznie. Znał swojego ojca i wiedział też, że gdyby przyznał mu się do swojej orientacji, ten w ramach zemsty od razu pobiegłby z tym do mediów. Był w potrzasku.
N/A
Kto spodziewał się Johna?
2 wiadomości:
1. Dzisiaj jeszcze jeden rozdział.
2. Obiecałam 100 rozdziałów, teraz bardziej widzę coś koło 150... być może nawet 200 - czas pokaże. W każdym razie, do końca tej historii daleka droga.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro