Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44. Chcę, żebyście byli ze mną szczerzy

Po kolacji zwyczajowo zawodnicy powinni odpoczywać i nie przejmować się niczym innym poza regeneracją. Esteban postanowił jednak przeprowadzić z Casem i Deanem rozmowę, którą chciał przeprowadzić już wczoraj, a nie było mu to dane ze wzgląd na to, że ta dwójka nocowała poza hotelem.

Zapukał do drzwi pokoju chłopaków i spojrzał na Winchestera, gdy ten mu otworzył.

- Mogę wejść?

- Jasne - odparł Dean, wpuszczając kolegę do pokoju. - Co jest?

- Chcę z wami pogadać - stwierdził, siadając na krześle w rogu pokoju. - Chcę żebyście byli ze mną szczerzy, chłopaki. 

- W kwestii? - spytał Cas, który podniósł się z łóżka. Dean celowo usiadł na drugim łóżku, mimo że wcześniej leżał obok swojego chłopaka.

- Waszej relacji - odparł Esteban, a obaj momentalnie zesztywnieli. - Słuchajcie, wiem, że to nie jest dla was łatwe przez to, co się dzieje, ale jesteśmy kumplami, tak? Jeśli coś jest między wami, chcę wiedzieć. 

- Ale po co?

- Bo was szanuję jako kolegów i chcę, żebyście wy też mnie szanowali - odparł. - Nie chcę robić za głupka. Cokolwiek jest prawdą, między nami nic się nie zmieni, nie z mojej strony. Eliot, Jack i Mick też to zaakceptują, możecie nam powiedzieć. Jeśli jesteście razem, chcę, żebyście wiedzieli, że przy nas nie musicie się kryć. Nie mamy z tym problemu.

- Wy nie - zauważył Dean. - Ale przyzwyczaimy się, że możemy to okazywać przy was, potem dołączą Arthur, Balthazar... jeśli pokażemy coś przy nich, będzie po nas. 

- Arthur tylko tak gada, bo wkurzył się, że nie dowiedział się tego od was. Tylko Balthazar jest problemem, zapewniam was.

- My naprawdę wolimy zachować to w małym gronie - odparł Cas. - Widziałeś co zrobili dziś Deanowi. Jeśli potwierdzimy wam, że jesteśmy razem, a potem z którymś z was się pokłócimy i on to rozpowie, zniszczą nas obu. O ile niby przypadkiem nie dojdzie do tragedii.

- Ja taki nie jestem. Jack i Eliot też nie, za resztę nie ręczę, ale...

Dean podszedł do Casa i objął go ramieniem, po czym pocałował delikatnie w głowę.

- Zachowaj to dla siebie - poprosił Estebana. - Cas już wystarczająco dużo przeszedł. 

Kolumbijczyk skinął głową i spojrzał na nich poważnie.

- Więc to prawda? 

- Tak - potwierdził Cas.

- Jak długo? W Santa Barbara czy...

Dean pokręcił głową.

- Dopiero w Nicei - odparł Winchester. - Nieco ponad miesiąc. 

- Czyli to jeszcze świeże? - spytał Esteban, a obaj skinęli głowami. - Jak to się stało?

Dean westchnął.

- Pokłóciliśmy się, bo byłem zazdrosny o jakiegoś chłopaka na imprezie i kazałem mu się wynosić. Ale zrozumiałem, że nie mogę pozwolić mu odejść, więc zatrzymałem go, gdy chciał już wychodzić z torbami i wyznałem, że go kocham. No i wtedy mnie pocałował.

- Wiedzieliście wcześniej o swoich wzajemnych orientacjach?

- Tak - odparł Cas. - Dean dowiedział się o mnie przypadkiem, kiedy zerwałem z moim poprzednim chłopakiem na zgrupowaniu w Santa Barbara. Nienawidziliśmy się wtedy, bałem się, że to wykorzysta, więc jakby na potwierdzenie tego, że nikomu nie powie, wyznał mi prawdę o sobie. 

- Którą przyznałem sam sobie chwilę wcześniej, mimo, że Charlie wiedziała to od dawna  - westchnął.

- To poważne?

- Tak. 

- Więc cieszę się waszym szczęściem - odparł, podchodząc do nich, aby ich przytulić.

Kolumbia uchodzi za jeden z najbardziej tolerancyjnych krajów Ameryki Łacińskiej i Estebana tak właśnie wychowano - mówiąc, że ludzie są różni: że mają różny kolor skóry, że jedni kochają mężczyzn, a inni kobiety, że ludzie mają różne wierzenia i że trzeba ich szanować za to, jakimi są ludźmi, a nie za to, w co wierzą, jaki mają kolor skóry i kogo kochają. I tego się trzymał jako dorosły. Dlatego nie widział niczego złego w tym, że jego klubowi koledzy zakochali się w sobie i byli parą, a wręcz cieszył się tym, że tak się stało i że odnaleźli siebie nawzajem. Kibicował ich związkowi z całego serca.

Dean uśmiechnął się, kiedy Esteban go przytulił. Nie ukrywał, że poza Adamem, to właśnie Kolumbijczyk był tym, kogo najbardziej lubił z drużyny, jeśli chodzi o zeszłoroczny skład. Bo teraz jednak na pierwszym miejscu był Cas i wątpił, aby to się zmieniło. 

Novak też przytulił Estebana, uśmiechając się lekko. Lubił tego chłopaka i uważał go za dobrego kolegę, na którego może liczyć. I Kolumbijczyk udowodnił właśnie, że nie mylił się co do niego.

- Nie powiesz nikomu? - upewnił się Dean.

- Jeśli nie chcecie to nie - zapewnił ich. - Ktoś jeszcze wie?

- Adam, Charlie, Garth i Crowley.

- Tylko?

- No i nasi rodzice, mój brat i jego chłopak.

- Jedenaście osób - podliczył Esteban.

- I Leon - dodał Cas.

- Kto to Leon?

- Właściciel Letten Norex - odparł Dean.

- Ten co ci dzisiaj pomógł na trasie?

- Tak. 

- Co on ma do was? Nie jeździcie dla niego.

- Ale w przyszłym roku prawdopodobnie będziemy - odparł Dean. - Złożył bardzo dobrą ofertę, akceptuje to, kim jesteśmy. Myślę, że to dobry kierunek. 

Esteban skinął głową.

- Ja chyba przejdę do Merenol - odparł Kolumbijczyk. - Chciałem zostać, podobnie zresztą jak ty. Ale to co robi ostatnio Crowley... nie chcę go dłużej reprezentować.

- Złożyli ci ofertę?

Esteban skinął głową.

- Zatrzymali mnie przed chwilą, jak do was szedłem. Oferują mi ponad dwa razy więcej niż zarabiam tutaj i dużo lepsze warunki. Więcej szans na siebie. Crowley na pewno nie dałby mi takiej podwyżki.

- To nie ulega wątpliwości - przyznał Dean, akurat w momencie, w którym otworzyły się drzwi i wszedł przez nie Crowley ze stertą papierów.

No to wywołali wilka z lasu...

- Pukać nie łaska? - spytał Dean. 

- A co? Trójkąt jakiś tu robicie? - parsknął MacLeod, podchodząc do Casa. - Aneks do kontraktu. Wyższa kwota i koniec z tym sezonem. Podpisz szybko, bo naprawdę nie mam ochoty was oglądać i domyślam się, że z wzajemnością.

Novak zerknął na kartki, które dał mu Crowley i szybko zobaczył, że coś tu nie pasuje.

- Umawialiśmy się na sześćdziesiąt, nie trzydzieści - zaprotestował.

- Zmieniłem zdanie - odparł MacLeod. - Albo to, albo będziemy się wspólnie męczyć jeszcze dwa kolejne sezony za dwadzieścia siedem tysięcy, jak aktualnie masz w kontrakcie.

- Poważnie, Crowley? - spytał zirytowany Dean.

- Jedno słowo i cię zawieszę, Winchester - ostrzegł Crowley.

- Coño* - parsknął Esteban, który momentalnie poczuł na sobie wściekły wzrok szefa.

- Myślisz, że nie znam hiszpańskiego, Lopez? Chcesz wylecieć razem z nimi po tym sezonie?

- Milion i w górę może się zastanowię czy w ogóle jeszcze chcę dla ciebie jeździć - odparł Kolumbijczyk.

- Oszalałeś?!

- Mam propozycję na dziewięćset tysięcy i bycie liderem na niektórych wyścigach. Przypomnę ci, że u ciebie zarabiam czterysta tysięcy jako pomocnik.

- Nawet on zarabia więcej?! - spytał Cas.

- Mówiłem, że ta kwota jest śmieszna - odparł Dean.

- Ale nikt wam więcej nie zapłaci za to, kim jesteście - parsknął. 

- Nawet nie wiesz w jak wielkim błędzie jesteś - powiedział ostro, Dean. - Wyobraź sobie, że nie wszyscy są takimi dupkami jak ty. Podpisz to Cas, przynajmniej będzie pewne, że szukamy drużyny razem.

Novak podpisał aneks i podał go Crowleyowi, drugi zachowując dla siebie, na wypadek, gdyby ten coś odpalił i zaczął się kłócić, że żadnego aneksu nie było.

- Zadowolony? - spytał Novak.

- Bardzo - parsknął Crowley. - Czyli cała wasza trójka odchodzi po tym sezonie?

- Tak.

- Świetnie - stwierdził, po czym wyszedł, zostawiając tę trójkę samą.

- Proponuję obejrzeć jakiś film na rozluźnienie atmosfery - zaproponował Esteban. - Chyba, że chcecie pobyć sami.

- Film brzmi dobrze - przyznał  Dean, ruszając w stronę laptopa.

N/A

*-kolejne hiszpańskie przekleństwo. Tłumaczenie na polski: pizda

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro