24. Zakochałem się w nim
Dean czuł się dziwnie wchodząc do szkoły Casa. Nie chodziło nawet tylko o fakt, że to szkoła Casa, a o fakt, że to po prostu szkoła - nie był w żadnej odkąd skończył swoją prawie pięć lat temu. No a to, że to była szkoła Casa sprawiało, że dodatkowo czuł się tak, jakby odbierał chłopaka ze szkoły czy coś. To było dziwne.
Cóż... nie mniej dziwne niż noc i poranek. Na szczęście obyło się bez komentarza.
Rozmowa z dyrektorem poszła dobrze. Przeanalizowali wszystkie możliwe opcje i wreszcie ustalili, że Cas spróbuje sam przerobić materiał, który pozostał do końca roku, a jeśli będzie miał problem, z którym Dean też nie da rady mu pomóc, nauczyciele pomogą mu za pośrednictwem Skype. Na początku maja, kiedy mieli wrócić do Stanów na wyścig Amgen Tour of California, Novak miał stawić się w szkole, aby pozaliczać sprawdziany z całego materiału. Właściwie testy jednokrotnego wyboru - osobny z każdego przedmiotu.
Dla Deana brzmiało to dobrze, bo niczego nie musiał opłacać - dyrektor zaproponował, że taka pomoc nauczycieli będzie całkowicie bezpłatna, jako że Cas jest chlubą szkoły.
- Porozmawiam jeszcze z twoją mamą i podpiszemy pozostałe dokumenty - powiedział dyrektor, zwracając się do Casa. - Wy możecie już iść.
- Poczekamy na korytarzu - zaproponował Dean, wstając krzesła. - Dziękuję panu za rozmowę.
- To zaszczyt, panie Winchester - odparł dyrektor, po czym uścisnęli sobie dłonie.
Mężczyzna życzył jeszcze im obu sukcesów, po czym wyszli na korytarz.
- Masz spoko dyrektora - stwierdził Dean.
- Nie jest zły - przyznał Cas.
- To teraz jedziemy do ciebie i... są jakieś dwa stopnie, więc proponuję trenażer lub siłownię, a jutro... piękna, słoneczna Francja.
Novak uśmiechnął się szeroko.
- Nie mogę się doczekać.
- Znowu wylatujesz? - odezwał się jakiś chłopak, który nagle pojawił się obok.
Był brunetem, o nieco jaśniejszych włosach od Casa. Oczy miał niebieskie, znowu podobnie jak Cas. Rysy twarzy miał za to inne i był nieco wyższy.
Dean w ogóle go nie kojarzył, ale nie podobało mu się to, jak diametralnie na jego widok, zmienił się Cas.
- Nie powinno cię to obchodzić - warknął Novak.
- Chcę porozmawiać.
- O czym?! O tym, że mnie zdradziłeś?! Że będziesz mieć dziecko?! - w tym momencie Dean zrozumiał, kto stoi przed nimi. Cóż... musiał przyznać, że Jimmy był przystojny, więc wpisywał się do stereotypowego dupka. Zresztą wyglądał na cwaniaczka.
- Upiłem się wtedy, dopiero rano zorientowałem się co się stało - próbował bronić się Jimmy. - Proszę, wybacz mi...
- Dobra, dzieciaku - warknął Dean. - Masz trzy sekundy, aby stąd odejść, albo rozjebię ci ryj.
Jimmy parsknął i spojrzał na niego zirytowany.
- Ciebie to nie dotyczy, gwiazdeczko.
Dean przechylił lekko głowę.
- I... trzy sekundy minęły - powiedział, po czym pchnął Jimmy'ego na szafki po drugiej stronie korytarza. - Nie zbliżaj się do niego więcej - powiedział ostrzegawczo.
Jimmy spojrzał wściekle na Winchestera.
- O ile dobrze pamiętam to ty chciałeś wrobić go w doping i go zniszczyć.
- To było dawno i nieprawda - odparł Dean. - Żałuję tego.
- Ah tak? Co się zmieniło? Bo jak dla mnie to po prostu na nim żerujesz. Udajesz, że ci zależy, wyciągniesz z niego ile możesz, a potem to wykorzystasz i go zostawisz.
Dean nie wytrzymał i wymierzył mu prawego sierpowego, po czym mocniej przycisnął do szafek i nachylił do ucha.
- Powiedz coś takiego jeszcze raz, a cię zapierdolę.
- Nienawidziłeś go, co się zmieniło?
- Zakochałem się w nim - wypalił ostrym szeptem Dean. - Powiedz o tym komuś, a cię znajdę i zapierdolę, zrozumiałeś?!
Jimmy spojrzał na niego zszokowany.
- Jesteś gejem?
- Bi - poprawił go Dean. - Tak jak ty widocznie.
- Jesteście razem?
- Nie. On nawet nie wie, że coś czuję.
- Nie podrywasz go? Normalnie nie w twoim stylu - parsknął chłopak.
Dean mocniej przycisnął go do szafek.
- Nawet nie masz pojęcia co mu zrobiłeś, prawda? - warknął, znowu szeptem, Dean. Naprawdę nie chciał, żeby Cas słyszał tę rozmowę. - Gdyby nie ja, byłby przez ciebie zniszczony. Chciał zerwać kontrakt i wracać do ciebie, bo wierzył, że jedyny problem to odległość, ty tchórzliwy dupku. Złamałeś mu serce i nienawidzę cię za to, bo Cas jest ostatnim, który by sobie na to zasłużył. Jesteś dla mnie zwykłym śmieciem. A śmieci się wyrzuca, więc wypierdalaj z jego życia. A jeśli się do niego zbliżysz, policzymy się inaczej.
- Grozisz mi? - spytał Jimmy.
- Nie grożę, a obiecuję - odparł Dean. - Zamierzam bronić Casa. W przeciwieństwie do ciebie.
- Wciąż go kocham - wypalił Jimmy.
Dean parsknął.
- No jakbym słyszał swoją byłą... Gdybyś go kochał, to byś go nie zdradził. A jeśli faktycznie go kochasz, to daj mu odejść, bo obaj wiemy, że tak będzie dla niego lepiej.
- Żebyś ty mógł z nim być? - parsknął Jimmy. - To twój problem, Winchester? Chcesz go dla siebie?
- Nie - odparł spokojnie Dean. - Jeśli zakocha się w kimkolwiek innym, zrozumiem. Będzie bolało, ale zrozumiem. Ale nie zamierzam pozwolić na to, abyś próbował głupot. Dzisiaj w nocy obudził mnie płacz Casa, bo miał koszmary przez to, że bał się spotkania z tobą. Jutro zabieram go do Nicei. Wrócimy tu w połowie maja, na krótko, może trzy dni, potem czeka nas Kalifornia. Od razu po wyścigu znowu wracamy do Francji i od tej pory będziemy wracać do domów tylko na święta. Takie jest życie kolarza. Więc jeśli dla ciebie problemem jest odległość, to i tak nie masz już czego szukać, bo nie przetrwacie tego, a zranisz go jeszcze bardziej.
Jimmy odepchnął Deana i spojrzał na niego wściekle, po czym spojrzał na płaczącego Casa i zrozumiał, że nawet gdyby udało mu się zwalczyć tęsknotę spowodowaną odległością, to nie ma co liczyć na drugą szansę - za bardzo go zranił. A w dodatku okłamał, o czym Cas dowiedział się od kogoś innego. To był koniec. Tu nie było nawet po co walczyć o przyjaźń - było za późno. Źle to rozegrał. Gdyby od razu powiedział prawdę... Wiedział, że nigdy sobie tego nie wybaczy.
Pocieszało go jedynie to, jak Dean bronił Casa i że widocznie mu na nim zależało. Wątpił, aby Winchester go skrzywdził, mimo tego, jak zaczęła się ich przyjaźń. Może on będzie lepszy dla Casa?
- Chcę tylko, żebyś był szczęśliwy - powiedział widocznie skruszony Jimmy, po raz ostatni podchodząc do Casa. - Wiem, że nie ma wytłumaczenia na to, co zrobiłem i wiem, że bardzo cię skrzywdziłem... Dlatego chciałbym, abyś spotkał kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto będzie dla ciebie dobry, kto będzie o ciebie dbał. Bo na to zasłużyłeś, Cas.
Novak przejechał dłonią po twarzy, ocierając łzy. Widział całą tę scenę z Deanem i Jimmym, ale nie był w stanie zareagować. Nie słyszał wszystkich słów, ale po tym, co przypadkiem usłyszał wczoraj w domu, domyślał się, co mogło paść - chciałbym więcej, ale wątpię, abym był dla niego odpowiedni. Poza tym wciąż cierpi po rozstaniu z Jimmym... - Cas doskonale wiedział, co oznaczają te słowa i przestraszyły go trochę, bo kompletnie się tego nie spodziewał. Ale teraz wszystko układało się w całość i już nie mógł sobie wmawiać, że Dean niczego nie czuje - przecież wyraźnie usłyszał, że jest inaczej. Problem w tym, że nie bardzo wiedział jak na to zareagować, bo nie był gotowy na kolejny związek. Jeszcze nie teraz.
Spojrzał smutno na Jimmy'ego.
- Naprawdę wierzyłem, że jesteś tym jedynym - powiedział z bólem w głosie.
- Wiem - odparł smutno Jimmy.
- Życzę ci dobrze, Jimmy - kontynuował Cas. - Ale naprawdę mam nadzieję, że dzisiaj widzimy się po raz ostatni.
Po tych słowach ruszył w stronę wyjścia, a Dean udał się w ślad za nim. Miał nadzieję, że Becky domyśli się, gdzie są.
Jimmy natomiast patrzył jak odchodzą i dopiero teraz zaczął płakać. Dotarło do niego, ile stracił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro