21. Biseksualizm, friendzone i rodzina
Obaj obudzili się z kacem, niewiele pamiętając z minionego wieczoru. Kiedy Charlie przypomniała im, co robili, zrobiło się niezręcznie. Po dwóch dniach, których właściwie jedynie się mijali, a na treningach niewiele ze sobą rozmawiali, ustalili, że to były tylko przyjacielskie wygłupy, nic więcej. Reszta zgrupowania w Chile minęła im w dobrej atmosferze. Głównie spędzali czas w czwórkę: Cas, Dean, Adam, Charlie.
Od razu po powrocie Dean udał się do umówionego wcześniej seksuologa, chociaż wiedział, czego się spodziewać po ostatnich wyczynach w autobusie. Nie było zaskoczeniem, kiedy seksuolog zasugerował Deanowi biseksualizm, jednocześnie sugerując, że prawdopodobnie traktuje dziewczyny jako przygody na jedną noc czy przelotne romanse, natomiast długotrwały związek dużo łatwiej będzie mu stworzyć z mężczyzną.
Dean miał wtedy pewność: kocha Casa. A utknął w cholernym friendzonie. Świetnie. Ale może tak będzie lepiej dla nich obu?
Jechał w stronę domu, aby zabrać swoje rzeczy, potrzebne mu do Nicei oraz spędzić kilka dni z rodziną i nie bardzo wiedział co zrobić. Chciał być szczery wobec mamy. Nie wiedział jak na to zareaguje. Ojciec na pewno się wścieknie. Trudno. No i cała sprawa z Adamem. Za dużo się pokomplikowało...
Z autobusu miejskiego miał jeszcze kilka minut pieszo do domu. Szedł tam powolnym krokiem, ciągnąc za sobą walizkę. Dopiero pod domem zorientował się, że przecież nie ma kluczy. Modlił się więc, aby drzwi otworzyła mu mama, a nie ojciec.
Zadzwonił domofonem i uśmiechnął się, widząc swoją mamę w drzwiach.
- Dean - powiedziała kobieta z uśmiechem, przytulając syna.
Dean wtulił głowę w ramię mamy. Tak rzadko się ostatnio widzieli... Na urodziny Dean dostał od niej jedynie SMSa, ze względu na koszty rozmów zagranicznych. Ale przyzwyczaił się do tego. Musiał ją wreszcie namówić na założenie Skype'a, albo Messengera, aby mogli rozmawiać ze sobą bezpłatnie, kiedy był poza domem rodzinnym, co stanowiło większą część roku.
- Wchodź - kobieta zaprosiła go do środka, zabierając mu walizkę. Dean nie mógł za bardzo zaprotestować, więc jedynie westchnął i ruszył za nią do środka.
Zaskoczyło go, kiedy w salonie nie zastał ojca, a Sama z Gabrielem, grających na konsoli. Zmarszczył brwi na ten widok i uśmiechnął się mimowolnie, nawet jeśli nie zrozumiał, co się stało.
- Ojca nie ma? - spytał zdezorientowany.
- Nie ma i nie będzie - odparł Sam, wstając z kanapy, aby przywitać się z bratem.
- Pojechał do Minnesoty - wyjaśniła Mary. - Wmówiłam mu, że jak załatwi tam sprawy to to coś zmieni, ale prawda jest taka, że wątpię, abym mu to wybaczyła.
- Powiedział o Adamie? - spytał zdezorientowany Dean.
- Wczoraj wieczorem. Pewnie bał się, że powiesz od razu jak wrócisz - stwierdził Gabriel. - Jak dla mnie dobrze, bo Sammy mógł wrócić do domu.
- Powinnam go wyrzucić od razu jak kazał ci się wynieść - stwierdziła Mary, patrząc na młodszego z synów.
- Miałaś nadzieję, że mu przejdzie, rozumiem - odparł Sam. - Naprawdę, mamo.
- Jak Adam to znosi? - spytała Mary.
- Był zaskoczony - odparł Dean. - Zresztą obaj byliśmy. Był tu parę razy, wiesz jak żartowaliśmy... to po prostu dziwne.
- Powiedz mu, że to nie zmienia tego, że może tu przychodzić - powiedziała kobieta. - Jasne, że to dziwne, sam o tym wiesz, ale to nie jego wina i...
W tym momencie zadzwonił telefon Deana. Winchester wyjął telefon i zmarszczył brwi, widząc imię Adama na wyświetlaczu.
- O wilku mowa... Muszę odebrać - stwierdził, odbierając telefon. - Tak?
- Wracam do domu i widzę Johna Winchestera pijanego na mojej kanapie - poskarżył się Adam. - Możecie jakoś go stąd zabrać?
- Twoja mama nie może go wyrzucić? - spytał Dean, nie bardzo wiedząc jak na to zareagować.
- Jest w pracy, wróci za kilka godzin.
Winchester zmarszczył brwi.
- To jak on tam wszedł?
- Może bym wiedział, gdyby nie leżał półprzytomny i schlany w trupa na mojej kanapie?! - krzyknął Adam. - Możesz po prostu przyjechać i go zabrać? Ty masz na niego jakikolwiek wpływ, ja go nawet nie znam.
- Mógłbym być najwcześniej za sześć godzin, raczej siedem. Twoja mama do tego czasu wróci...
- Racja. To co mam zrobić?
- Może spróbuj go olać? Idź do siebie, zabarykaduj się i nie wychodź dopóki mama nie wróci?
- Nie ma to jak być więźniem we własnym domu zaraz po powrocie z ponad miesięcznej nieobecności...
Adam miał wrócić tydzień temu jak większość zawodników, ale ze względu na złamanie obojczyka, wrócił dopiero teraz, razem z Deanem i Casem.
- Musisz to przetrwać, dobra? Ewentualnie z nim pogadaj, może przyjechał żeby cię lepiej poznać?
- Nie wiem czy chcę go lepiej poznawać - odparł Adam. - Zawsze sądziłem, że mój ojciec był po prostu tchórzem, a nie dupkiem, który zdradzał żonę, z którą miał w tym czasie rodzinę.
- Ja bym się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas uznał cię za jedynego syna.
- Po tym co mi dzisiaj napisałeś w sumie jest na to szansa - westchnął Adam. - Ale ja nie chcę mieć takiego ojca, więc nie spierdala i zostanie bez dzieci.
Podczas kilkugodzinnej rozmowy w szpitalu, Dean przyznał Adamowi, że nie jest pewien swojej orientacji. Fakt, że Milligan okazał się być jego bratem sprawił, że Dean był w stanie bardziej się przed nim otworzyć i mocniej mu zaufać. Dlatego to Adam był jedną z dwóch osób, którym wysłał wiadomość od razu po wyjściu od seksuologa. Drugą osobą była Charlie (którą odesłał do domu, bo chciała iść do poradni z nim). Casowi nie mówił o swoich wątpliwościach po tym, jak przedstawił mu się jako bi, więc nie widział sens, aby jeszcze raz mu to potwierdzać. Garthowi wolał powiedzieć to osobiście na kolejnym spotkaniu, uznając to za bezpieczniejsze wizerunkowo - SMSy mógł ktoś zobaczyć, przechwycić... Wolał być ostrożny.
- Dobra, Adam... Jestem teraz z mamą, a zaraz znowu wyjeżdżam, bo na środę mam samolot do Nicei, więc chciałbym się tym nacieszyć. Przepraszam, ale nie mogę ci inaczej pomóc. Mieszkamy za daleko od siebie.
- Chyba posłucham rady i zamknę się w pokoju - odparł Adam. - Pozdrów mamę. No chyba, że mnie znienawidziła.
- Nie zrobiła tego - zapewnił go. - Dopiero co mi powiedziała, że możesz tu przyjeżdżać.
- To bardzo miłe z jej strony.
- Wiem. Trzymaj się tam.
- Ty też. Na razie.
Adam się rozłączył, a Dean nie był pewien czy postąpił właściwie, ale Adama widywał dużo częściej no i naprawdę nie miał co na to poradzić. Oprócz tego był zmęczony podróżami, nieco rozbity tym co powiedział seksuolog i chciał spędzić czas z mamą i bratem. Poza tym jego jazda do Windom nic by nie dała.
- Adam? - spytała mama, a Dean skinął głową.
- Wysyła pozdrowienia. Tata się upił i leży u niego na kanapie.
Mary westchnęła.
- Może za mocno zareagowałam...
- Jestem pewien, że nie - odparł Dean, przytulając ją do siebie.- To nie twoja wina, mamo. I tak byłaś dla niego dobra.
Kobieta przytuliła syna mocniej. Kiedy on wyrósł na takiego mądrego młodego mężczyznę?
- Co miałeś na myśli mówiąc, że tata uzna Adama za jedynego syna? - spytał Sam. - Bo mnie nie akceptuje, to wszyscy wiemy. Ale ciebie?
Dean opuścił głowę i westchnął.
- Jest coś o czym chcę wam powiedzieć.
- Mam wyjść na chwilę? - spytał Gabriel.
Dean pokręcił głową.
- Zostań. Chcę żebyś wiedział.
- Zaczynam się bać - stwierdziła Mary.
- To nic strasznego. Chyba... - Dean położył dłoń na karku. - Jak wiecie, miesiąc temu w drużynie pojawił się Cas. Taki dzieciak spod Chicago...
- Ten, o którym mówili w wiadomościach sportowych?
- Pewnie tak - odparł Dean, coraz bardziej się stresując. - Na początku widziałem w nim wroga, nienawidziłem go... Crowley to zauważył i dlatego wcisnął nas do jednego pokoju na cały wyjazd, a na koniec zorganizował nam mniejsze zgrupowanie... Chciał, żebyśmy się zaprzyjaźnili i... podziałało, chyba nawet bardziej niż powinno.
- Chyba nie rozumiem... - stwierdził Sam.
- Zakochałem się w nim - wyznał Dean i nagle zapadła niezręczna cisza, podczas której wszyscy patrzyli po sobie zdezorientowani. - Byłem dzisiaj u seksuologa. Stwierdził, że łatwiej nawiązywać mi przelotne znajomości z dziewczynami, ale trwały związek lepiej zbuduję z chłopakiem... sam nie wiem co o tym sądzić...
- Doszło między wami do czegoś? - spytała Mary.
Dean skrzywił się.
- Całowaliśmy się po alkoholu i dobieraliśmy do siebie, ale to wszystko, do niczego nie doszło. Na następny dzień uznaliśmy, że to nic nie znaczyło i zostaniemy przy przyjaźni.
- Dałeś się zfriendzonować? - zaśmiał się Sam. - Ty?!
- To nie jest zabawne, Sammy.
- Nie mam nic do tego - zaczęła Mary. - Ale co z twoją karierą?
- Nic - odparł Dean. - W peletonie są geje i biseksualiści, po prostu się ukrywają. Mnie czeka to samo.
- A ty i Cas? - spytał Sam.
Dean wzruszył ramionami.
- Przyjaźń. Tak będzie lepiej.
- On też coś do ciebie czuje?
- Nie wiem - przyznał Dean. - Odwzajemnił pocałunek, ale był pijany, więc nie wiem. Nie pytałem go o to, nie rozmawialiśmy o tym.
- A rozmawialiście o swojej orientacji?
- Tak, ale wątpię, aby chciał, żebym o tym mówił. To dla niego ciężki temat.
- Czyli jest gejem - stwierdził Gabriel.
- Zamknij się, Gabe - parsknął Dean.
- Czyli trafiłem - zaśmiał się chłopak. - Spoko, ten sekret jest z nami bezpieczny. Zaproś go kiedyś, posiedzimy w naszym gejowskim gronie.
- Mieszka prawie siedem godzin drogi stąd.
- To niech zostanie na noc. Może się lepiej poznacie.
- Bardzo zabawne, Gabriel.
- Skoro i tak obaj się macie ukrywać i obaj coś czujecie, to łatwiej ukrywać to razem, co nie? Ja bym na twoim miejscu próbował go podrywać, Dean.
- Dwa tygodnie temu zerwał z nim chłopak. Nawet jeśli zdecydowałbym się na coś więcej, do czego nie dojdzie, nie stanie się to teraz.
- Jak tam wolisz... - westchnął Gabriel, po czym nachylił się do Sama. - Zakładamy się, za ile będą razem?
N/A
Dzisiaj jeszcze 2-3 rozdziały. Get ready!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro