Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Przepraszam

Aby uwiarygodnić całą historię, Dean postanowił zmienić swoje nastawienie od następnego dnia, argumentując wszystko tym, że po prostu ma gorszy okres w życiu rodzinnym. Miał nadzieję, że chłopak w to uwierzy.

Swój plan wdrożył w życie od razu po pobudce, gdy zobaczył przerażony, wpatrujący się w niego wzrok Castiela. W sumie nie dziwił się, że Novak się go bał - wieczorem Dean wciąż jeszcze zachowywał się jak ostatni dupek, na siłę wpychając się jako pierwszy do łazienki, siedząc tam ponad godzinę do późna, a wcześniej jeszcze wykłócał się, że to on chce mieć łóżko przy oknie i nie ma nawet dyskusji. Castiel poczuł się jak taka mała szara myszka, którą ktoś przyparł miotłą do ściany. Czuł się jak w jakimś więzieniu. A najgorsze było to, że nie miał do kogo zadzwonić, bo w momencie kiedy Dean poszedł się kąpać, w jego domu było już po drugiej nad ranem.

- Cas? - zaczął, gdy Novak jako pierwszy ruszył w stronę łazienki, aby się przebrać na poranne ćwiczenia. Chłopak stanął jak sparaliżowany, w obawie, że Dean znowu na niego nakrzyczy o to, że on, jako starszy i bardziej doświadczony, ma pierwszeństwo.

- Tak? - spytał niepewnie, niemal niesłyszalnie Castiel.

Dean wziął głęboki oddech. Nigdy nie uważał się za dobrego aktora, ale teraz to wydawało się być najlepszym rozwiązaniem - grać dobrego, podejść Novaka i go zniszczyć. Plan idealny.

- Chciałbym przeprosić za wczoraj - powiedział cicho Dean, udając skruchę. - Miałem naprawdę kiepską atmosferę w domu przez całe Święta i musiałem odreagować. Padło na ciebie. Głupio wyszło. Wybacz.

Winchester był zaskoczony tym, jak przekonująco brzmiał - prawie sam siebie nabrał na to, że to prawda i nie ma nic do Novaka.

Castiel skinął słabo głową.

- W porządku - odparł cicho. - Po prostu... - westchnął i przymknął oczy. - Jestem w tej drużynie przez ciebie i wczoraj odniosłem wrażenie, że popełniłem błąd podpisując ten kontrakt i...

- Chwila - przerwał mu Dean. - Jak to jesteś tu przeze mnie?

Novak przygryzł wargę i opuścił głowę. Po tym, co spotkało go wczoraj, minie naprawdę dużo czasu, zanim zaufa Deanowi. Jeśli w ogóle kiedykolwiek mu zaufa.

- Dostałem osiem ofert, z czego sześć z drużyn World Tour - wyznał, a Dean spojrzał na niego zszokowany.

- Więc dlaczego jesteś tutaj?

- Zainteresowałem się kolarstwem półtorej roku temu, kiedy zaczęło się robić o tobie głośno. Srebro Igrzysk Olimpijskich dla dwudziestojednolatka... brzmiało dumnie dla całej Ameryki. Obserwowałem cię od tamtego czasu, sam zacząłem jeździć... Odnosić sukcesy... ale mimo to cały czas patrzyłem na ciebie, bo jesteś moim idolem, Dean. I moim marzeniem było jeździć z tobą w jednej drużynie.

Dean zamarł i nagle poczuł się winny. Ten dzieciak był jego fanem. Był pewien, że któraś z ofert była lepsza od oferty tej ekipy, jeśli nawet nie wszystkie, ale Castiel je odrzucił, bo chciał jeździć z nim w jednej drużynie? To wyznanie sprawiło, że zrobiło mu się cieplej na sercu i jednocześnie narosło w nim ogromne poczucie winy. Zupełnie jakby zawiódł tego chłopaka, który przecież naprawdę wydawał się być w porządku.

Ale nie! Nie mógł przecież polubić Castiela. Byli konkurentami. Chłopak mógł go wygryźć z roli lidera. A co jeśli zmyślił tę historyjkę? Co jeśli THC złożyło mu jedyną ofertę? Dean nie zamierzał zmieniać teraz swojego planu.

- Nie wiem co powiedzieć... - postanowił grać, że w to uwierzył. Wydało mu się to najlepszym rozwiązaniem.

- Wiem co Crowley mówił wczoraj w autobusie, ale ja nie chcę cię wygryźć z roli lidera, Dean - powiedział spokojnie Cas. - Nie chcę, żebyś byli konkurentami, wrogami... Chcę żebyśmy po prostu byli kolegami z drużyny. Nawet gdybym był od ciebie mocniejszy, w co wątpię, to nie jestem na to gotowy mentalnie. Na mniejsze wyścigi może, ale nie na Tour de France. Litości, mam siedemnaście lat, na Tourze miałbym osiemnaście. To za wcześnie. Mój czas jeszcze nadejdzie.

Właśnie tak powiedziałby ktoś, kto chce zostać liderem i zmydlić ci oczy - pomyślał Dean.

- Jeśli stwierdzi, że to ty będziesz liderem, nie będziemy mieli nic do gadania. Po prostu będziemy jechać na ciebie i tyle - zauważył Winchester.

- Mogę odmówić - zaprotestował Castiel.

- A co masz w kontrakcie? Daj spokój, Cas. Idę o zakład, że ty będziesz liderem, bo Crowley chce mnie zdenerwować. Jest na mnie cięty odkąd zobaczył jak rozmawiam z szefostwem Team Remoni*. Uważa, że i tak tam przejdę, więc szkoda na mnie czasu.

- A przechodzisz?

Dean parsknął.

- Szczerze to nie chcę. Tam byłbym jednym z wielu. Tutaj jestem liderem. No i lubię chłopaków. Adam jest dla mnie jak brat, a ma kontrakt do końca przyszłego sezonu.

Castiel przytaknął.

- Czyli zostajesz?

- Jeśli Crowley mnie nie wkurwi to chcę przedłużyć kontrakt o rok, a potem ewentualnie poszukać kontraktu dla mnie i Adama. No i wciąż zostaje jeszcze kwestia Charlie.

- Kto to Charlie?

- Zobaczysz.

- Okej... - westchnął Castiel, po czym spojrzał na zegar. - Naprawdę powinniśmy się zbierać. Kto pierwszy zajmuje łazienkę?

- Idź ty, skoro już wstałeś - odparł Dean.

Castiel skinął głową i ruszył w stronę łazienki.

Winchester sięgnął natomiast po telefon i wybrał numer brata, który odebrał już po trzech sygnałach.

- Życie ci niemiłe, że wydzwaniasz o ósmej rano? - odezwał się wciąż jeszcze zaspany głos w słuchawce.

- Ciebie też miło słyszeć braciszku i dla pocieszenia powiem ci, że u mnie jest dopiero szósta - odparł z lekkim uśmiechem Dean, słysząc jakieś pomrukiwanie po drugiej stronie słuchawki. - Pozdrów Gabriela.

- Gabe, masz pozdrowienia od Deana... tak, mojego brata Deana. Znasz innego Deana? ... Dobra, wracaj spać, kochanie.

Dean nadal uśmiechał się lekko. Lubił Gabriela i uważał go za odpowiedniego chłopaka dla swojego brata. Wydawał się porządny i widocznie dbał o Sama, a to było dla Deana kluczowym kryterium. Jedyną wadą Gabriela było to, że był śpiochem.

- Śpicie razem?

- Aktualnie razem mieszkamy - wyznał Sam. - Wczoraj wieczorem mieliśmy iść z Gabem na randkę, więc przyszedł pod dom, no wiesz, jak to chłopaki na randki, ale niestety to tata otworzył drzwi i zrobił mu awanturę, że żadnej randki nie będzie. Zszedłem już gotowy i zobaczyłem jak się kłócą, więc chciałem po prostu odciągnąć Gabriela, aby mu się nie dostało. No i wtedy...

- Wtedy co? - spytał nieco przestraszony Dean. Bał się, że stało się coś złego.

- Uderzył mnie i powiedział, że nie ma już syna, więc Gabe stwierdził, że zabiera mnie do siebie.

Dean nie mógł uwierzyć w to, co się stało.

- Ja pierdolę... Mam z nim pogadać?

- Wątpię czy to dobry pomysł. Może mama ma rację, że on po prostu potrzebuje czasu, Dean? Dajmy mu parę dni, może sam przeprosi za to co zrobił. Przecież nie jest złym ojcem.

W tym momencie z łazienki wyszedł Castiel, co oznaczało, że Dean musiał się zbierać.

Swoją drogą Winchester był pod wrażeniem tempa chłopaka. Naprawdę szybko się ogarnął w łazience.

- Może. Ale i tak do niego zadzwonię po śniadaniu. A teraz muszę kończyć, Sammy. Trzymaj się.

- Ty też. Pogadamy później jak będziesz miał więcej czasu?

- Jasne. Trzymaj się, brat.

Castiel kończył zawiązywać buty, gdy Dean ruszył w stronę łazienki widocznie podminowany. Z początku Novak chciał zapytać o to chodzi, ale bał się, że jedynie go sprowokuje, dlatego wolał siedzieć cicho.

Sięgnął po telefon, skoro miał kilka minut i wysłał wiadomość do swojego chłopaka, Jimmy'ego.

Castiel, 06:13:
Dzień dobry, kochanie 😘

Byli z Jimmym razem trzy lata - od początku liceum. To on zmotywował Castiela do wzięcia udziału w mistrzostwach krajowych, które wygrał i dzięki temu został odkryty. To on był największym fanem Castiela i jego największą podporą, a jednocześnie jego największą tajemnicą - Novak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nikt w drużynie, ani w ogóle nikt związany z kolarstwem nie może dowiedzieć się o jego orientacji. Dlatego jego związek z Jimmym miał pozostać tajemnicą. Prawdopodobnie mieli ukrywać się do końca sportowej kariery Novaka, no chyba, że coś się do tego czasu zmieni w sporcie i homoseksualizm nie będzie już niczym zaskakującym.

Nie musiał czekać długo na odpowiedź.

Jimmy, 06:16:
Już wstałeś? Jak drużyna? Jak twój idol? Opowiadaj!

Castiel, 06:17:
Generalnie jest ok. Zakolegowałem się z Balthazarem Shurleyem, reszta chłopaków też wydaje się być w miarę spoko. Ale z Deanem jest problem

Jimmy, 06:18:
Czemu?

Castiel, 06:18:
Bo to skończony dupek. Niby przeprosił mnie za wczoraj, ale boję się, że to tylko po to, aby zmydlić mi oczy i znowu coś kombinuje

Jimmy, 06:18:
Teraz to zaczynam się bać... Co było wczoraj?

Castiel, 06:19:
Na samym początku kłócił się, że nie mam prawa być w drużynie, bo jestem za młody, a potem podrzucił mi EPO do walizki, żeby mnie wywalili

Jimmy, 06:19:
JPRDL, CO?! Typ jest jakiś nienormalny

Castiel, 06:20:
To zdążyłem zauważyć. Balthazar twierdzi, że ma problem do mnie, bo zagrażam jego pozycji lidera. Powiedziałem mu, że nie chcę być liderem, ale chyba mi nie uwierzył

Jimmy, 06:21:
Przykro mi, bo wiem ile dla Ciebie znaczyło poznanie go 😞

Castiel, 06:21:
Czasem lepiej wiedzieć, że podziwiamy dupków

Jimmy, 06:21:
A czasem lepiej w ogóle nie poznawać idoli i wierzyć, że są dobrzy tak, jak ich widzimy

Castiel, 06:22:
Wolę wiedzieć, że jest dupkiem, serio. Chociaż nie wyglada na takiego. Może udaje, żeby nikt nie wiedział, że tak naprawdę jest wrażliwy?

Jimmy, 06:22:
Zawsze widzisz w ludziach samo dobro, mimo wszystko. To Twoje przekleństwo, Cassie

Castiel, 06:22:
Ludzie nie są z natury źli, Jimmy. Życie kształtuje ich na złych

Jimmy, 06:22:
A Ty za to jesteś za dobry. Boję się, że ucierpisz. Martwię się o Ciebie

Castiel, 06:23:
Mam wytrzymać z nim tylko 3 tygodnie w jednym pokoju. Nic mi nie będzie. Zresztą pewnie będę spędzał w pokoju mało czasu, bo będę się wymykał na plażę, żeby do Ciebie dzwonić

Jimmy, 06:23:
Obiecaj, że powiedz mi  jakby coś się działo. Przyjadę i wpierdolę temu dupkowi

Castiel, 06:23:
Wtedy się o nas dowiedzą. Nie możesz

Jimmy, 06:23:
Podam się za przyjaciela. Nikt się nie domyśli. Oni nawet nie podejrzewają, że wśród nich może być ktoś nie-hetero

Castiel, 06:24:
Nie wiadomo co Dean by wymyślił. Nie chce ryzykować. Ale to kochane, że chcesz mnie bronić ❤️

Jimmy, 06:24:
Kocham Cię i zawsze będę Cię bronił. Wiesz o tym. To mój obowiązek jako Twojego chłopaka

Castiel, 06:24:
Też Cię kocham ❤️

Jimmy, 06:25:
Wiem ❤️ Kiedy masz pierwszy trening?

Castiel, 06:25:
O 10. Ale o 6:30 mamy ćwiczenia ogólnorozwojowe

Jimmy, 06:25:
To zaraz. Nie przeszkadzam w takim razie. Miłego dnia, skarbie 😘

Castiel, 06:26:
Nie przeszkadzasz. Miłego dnia 😘

- Cas, idziesz? - spytał Dean, gotowy do wyjścia na ćwiczenia.

Widział jak Novak uśmiecha się do telefonu i zaskoczyło go to. Odkąd chłopak wsiadł do autobusu, nie widział go takiego szczęśliwego.

- Tak, już - odparł Novak, dźwigając się z łóżka. Rozmowa z Jimmym zdecydowanie poprawiła mu humor. Zawsze poprawiała. Nie ważne o czym pisali, sama świadomość, że jest ktoś kto go kocha, sprawiała, że dzień od razu stawał się lepszy.

Dean przepuścił go w drzwiach, samemu biorąc klucz od pokoju.

- Masz dobry humor - zauważył Dean.

Castiel wzruszył ramionami.

- Zdarza się. Za to ty widzę, że nie bardzo.

- Sytuacja w domu się popierdoliła. Tata wyrzucił brata z domu - odparł Dean, postanawiając się trzymać tego, że to przez to wczoraj naskoczył na Castiela.

Chłopak zamarł na to. A co jeśli Dean mówił prawdę i naprawdę nie miał złych intencji? Co jeśli Winchester naprawdę miał gorszy okres w życiu i przez to to wszystko?

- Przykro mi - powiedział skruszony Castiel.

- Tsa... ogarnę to potem. Zniknę po śniadaniu, bo muszę do niego zadzwonić, w sensie do ojca i pewnie będę krzyczał, a nie chcę żeby chłopaki to słyszeli.

- Spoko - rzucił Castiel, wewnętrznie ciesząc się z faktu wolnego pokoju na jakiś czas.

Dotarli na salę minutę przed czasem, jako ostatni. Dean po kolei witał się ze wszystkimi, więc Cas postanowił iść jego przykładem i zrobić to samo, lekko uśmiechając się podczas witania się z Balthazarem.

- Jak tam, młody? - spytał cicho Shurley, ewidentnie mając na myśli to, czy Dean mu czegoś nie zrobił.

Balthazar znał sztuczki Deana i wiedział, że prędzej czy później Winchester zrobi coś, co zrani Casa. Najgorsze, że miał na to trzy tygodnie.

- Jest w porządku - odparł cicho Castiel.

Balthazar skinął słabo głowa i patrzył na wchodzącą do sali Charlie Bradbury, która od razu na wejście przytuliła się z Deanem.

Charlie była rudowłosą szczupłą, dwudziestotrzyletnią pięknością. Była  ich fizjoterapeutką i prowadzała treningi funkcjonalne. Była ładna i zabawna. Wzdychała do niej połowa drużyny, ale fakt, że to przyjaciółka Deana z liceum skutecznie odstraszał wszystkich adoratorów. Swego czasu chodziły nawet plotki, że ta dwójka ma romans, ale oboje szybko temu zaprzeczyli i temat ucichł.

- Co to za dziewczyna? - spytał cicho Castiel, zwracając się do Balthazara.

- Nasza fizjoterapeutka. Ale jeśli ci się podoba, zapomnij. To przyjaciółka Deana. W zeszłym roku jeździł z nami taki jeden Nick. Spróbował poderwać Charlie i skończył w szpitalu pobity przez Deana. Oczywiście Dean wmówił wszystkim, że Nick praktycznie molestował Charlie, więc to Nicka wywalili z drużyny. Chłopak się załamał i skończył karierę.

Castiel skrzywił się i nagle zaczął się cieszyć, że jest gejem. Gorzej, że jego obraz Deana znów się pogorszył. Nie chciał wiedzieć jak bardzo pobił Nicka, skoro ten zrezygnował ze sportu.

- To w takim razie cieszę się, że Charlie nie jest w moim typie...

- A jaki jest twój typ?

Castiel nagle się speszył. Co miał powiedzieć? Że w jego typie są chłopaki? Bo na wygląd w ogóle nie patrzył - liczyło się dla niego serce.

Szybko postanowił, że nieco przekręci całą sytuację dotyczącą jego życia uczuciowego.

- Tak naprawdę nie patrzę na wygląd. Dla mnie liczy się charakter. Powiedziałem, że nie jest w moim typie, bo po prostu jestem zajęty.

- Długo?

- Trzy lata.

Balthazar zagwizdał z wrażenia.

- W tym wieku to jak wieczność. Jak ma na imię?

- Czy to ważne?

- Będzie jeśli kiedyś ją przyprowadzisz na jakieś zawody.

- Raczej wątpię, aby tak się stało.

- Czemu? - spytał zaskoczony Balthazar.

- Nie chcę mieszać osób, które kocham do sportu.

Balthazar skinął głową z uznaniem.

- Dojrzałe podejście - pochwalił go.

- Dobra, chłopaki, zaczynamy! - krzyknęła entuzjastycznie Charlie, przerywając rozmowę chłopaków.

- Przygotuj się na tortury - zażartował Balthazar.

N/A

Tak, wiem - rozdział miał być wczoraj, ale po prostu zasnęłam pisząc go (wyobraźcie sobie jakie było moje zaskoczenie, kiedy obudziłam się w pozycji półsiedzącej z laptopem zaplątanym gdzieś obok), a rano nie miałam prądu i musiałam pisać na telefonie, a że dawno tego nie robiłam to idzie mi Ro dużo wolniej. Myślę, że dziś pojawi się jeszcze jeden rozdział. Oprócz tego pojawi się też pierwszy rozdział „Przez Piekło do Nieba" i kolejny rozdział „Na Krawędzi".

*Tutaj fikcyjna drużyna World Tour, wzorowana na drużynie Team Sky, czyli najmocniejszej drużynie na wyścigi etapowe na świecie. W ciągu 9 lat istnienia grupy wygrali Tour de France 6 razy. Są dominatorami na wyścigach wieloetapowych. W drużynie Sky jeździ dwóch polskich zawodników - Michał Kwiatkowski i Michał Gołaś. Najmocniejszym liderem i zarazem swego rodzaju wizytówką drużyny jest Brytyjczyk Chris Froome.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro