18. Pijana wiewiórka
Dean zasnął jeszcze w autobusie. Był wycieńczony i w sumie ciężko było się dziwić - dawał z siebie ile mógł, mimo osłabienia.
Crowley stwierdził, że on go nosić, ani budzić nie będzie, więc obowiązek ten spadł na Benny'ego, Charlie i Casa, którzy uznali, że nie będą go budzić i po prostu go zaniosą. Adam miał otworzyć drzwi do pokoju, aby im to ułatwić. We trójkę jakoś dali wnieść go do pokoju i położyć na łóżku.
- Co teraz? - spytał Cas.
- Dajmy mu odespać, obudzimy go na obiad za godzinę. Jakbyś znowu miał problem go dobudzić, to przyjdź do mnie - zaproponował Benny.
- Dobrze - zgodził się Novak, który pożegnał się z Bennym i Adamem, który jakoś dziwnie na niego patrzył, jakoś inaczej.
- Na pewno z tobą nie zostać? - spytała Charlie, kiedy zostali z Casem sami (no i jeszcze ze śpiącym Deanem).
- Nie trzeba, dzięki - odparł chłopak. - Ogarnę go, jakby się obudził, do tego czasu się pouczę.
Charlie uśmiechnęła się lekko.
- Czasem zapominam, że wciąż chodzisz do szkoły...
- Aż tak staro wyglądam? - spytał żartobliwie, za co Charlie wymierzyła mu kuksańca w ramię. - Ej!
- Cicho, bo go obudzisz - zwróciła mu uwagę dziewczyna. - Na razie.
- Pa.
Charlie wyszła, a Cas padł na łóżko i zerknął na śpiącego Deana. Westchnął po chwili i wstał, aby przykryć go kołdrą, po czym pierwszy raz od przyjazdu do Argentyny sięgnął po te przeklęte podręczniki. Cieszył się, że testy SAT ma już za sobą i może po prostu skupić się na ocenach. Pozaliczać wszystko i na kilka lat koniec z nauką, bo nie wykluczał, że pójdzie na jakieś studia po zakończeniu kariery - zależy kiedy ją zakończy, ile do tego czasu zarobi i tak dalej. Było dużo zmiennych. Nawet jeśli ostatecznie zrezygnuje ze studiów, chciał przynajmniej mieć skończoną szkołę. Tak po prostu - dla siebie.
Kiedy nadszedł czas, aby zbierać się na obiad, Dean nadal spał, więc postanowił spróbować go obudzić.
- Dean?
Nic.
- Dean? - spytał jeszcze raz, tym razem lekko nim potrząsając.
- Pięć minut, mamusiu... - wymamrotał Dean.
Cas wywrócił oczami.
- Dean! - krzyknął na całe gardło, wyrywając Winchestera ze snu.
Spanikowany Dean podskoczył i próbował zaatakować Casa, bojąc się, że ktoś go napadł.
Novak szybko się odsunął i wysunął ręce w obronnym geście.
- Spokojnie, to ja - powiedział, bojąc się, że Dean będzie wściekły.
Winchester rozejrzał się zdezorientowany po pokoju.
- Byliśmy w autobusie - zauważył.
- Tak - przyznał Cas. - Ale zasnąłeś, więc cię tu przenieśliśmy.
- Wybacz - powiedział widocznie speszony Dean. - Która godzina?
- Ta, o której trzeba iść na obiad - odparł Novak. - Wstawaj.
Winchester westchnął, ale dźwignął się łóżka i wciąż sennym krokiem, udał się w kierunku drzwi. Cas wyszedł za nim, zamykając pokój i ruszyli w stronę hotelowej restauracji, gdzie usiedli ze wszystkimi.
- O, wstała Śpiąca Królewna - skwitował Crowley.
- Też cię lubię, szefie - odparł Dean ze sztucznym uśmiechem, co zirytowało właściciela ekipy, który jednak postanowił nie ciągnąć dalej tematu i po prostu odpuścił.
Kiedy wszyscy zjedli, Benny poprosił Casa i Deana o pójście za nim do jego pokoju.
W głowie Deana krążyło wiele dziwnych myśli, które głównie były czarnymi scenariuszami. Czemu on ich zaciągał do pokoju? Czego on od nich chciał?
Weszli do pokoju trenera, który po chwili otworzył lodówkę, znajdującą się w pokoju hotelowym i podał im piwa - Deanowi półlitrowe, Casowi trochę mniejsze.
Obaj spojrzeli zdezorientowani najpierw po sobie, a potem na Benny'ego.
- W małych ilościach jest zdrowe - wyjaśnił, widząc dezorientację zawodników. - Pomoże wam się zregenerować na jutro. Ale nie mówcie reszcie, że wam to dałem, szczególnie ty, Cas, bo prawnie nie powinieneś jeszcze pić.
- To nie wkręta? - spytał niepewnie Novak.
- Nie, idźcie już z tym i najlepiej weźcie to schowajcie pod koszulki czy coś.
- Spoko - odpowiedział, wciąż przymulony Dean, wzruszając ramionami i udając się w stronę swojego pokoju.
Wciąż zaskoczony Cas poszedł przykładem starszego kolegi i ruszył w ślad za nim.
W pokoju Dean wziął obie butelki, aby otworzyć je o zamek w drzwiach łazienki, po czym podał Casowi jego butelkę.
- Na pewno powinniśmy to pić? - upewnił się Novak.
- Kiedyś czytałem, że piwo nawadnia i tak dalej, a Benny jest w porządku, więc raczej tak - stwierdził Dean. - Za owocną sportową przyjaźń? - zaproponował, unosząc butelkę w górę.
- Za przyjaźń - odpowiedział Cas, stukając swoją butelką o tą Deana, po czym upili pierwszy łyk.
Usiedli na kanapie i włączyli telewizor. Niewiele z czegokolwiek rozumieli, więc szybko się poddali i wyłączyli urządzenie, postanawiając pić, zwyczajnie rozmawiając.
Nie minęło zbyt wiele czasu nim Cas zaczął się zastanawiać czy Benny oby nie pomylił butelek i to nie Dean powinien dostać mniejszą. Bo o ile w niego alkohol w ogóle nie uderzył, miał naprawdę solidne wątpliwości co do Deana, który po wypiciu swojej butelki, zaczął się szczerzyć i gapić się na niego.
- Mam coś na twarzy? - spytał zdezorientowany Novak.
- Nie, po prostu jesteś piękny - odparł Dean, wciąż uśmiechając się, patrząc na chłopaka.
Cas nie miał pojęcia jak zareagować na to zachowanie Winchestera.
- Powinienem dziękować?
- Nie - zaprzeczył od razu Dean. - To ja powinienem ci dziękować za to, że pojawiłeś się w moim życiu.
- Zaczęło się robić ckliwie...
- Przeszkadza ci to, Piękny?
Cas opadł zrezygnowany na oparcie kanapy. Co on zrobił światu, że musi to znosić?
Błędem Novaka było to, że odsłonił szyję. Po chwili poczuł na niej usta Winchestera i spanikował. Odepchnął go i poderwał się z kanapy, odsuwając się na bezpieczną odległość, jaką stanowiło kilka kroków.
- Co ty kurwa robisz?!
Dean uderzył się w czoło i opuścił głowę.
- Przepraszam - powiedział słabo, widocznie nie panując nad sobą. - Nie chciałem, przepraszam. Głupi, głupi... - przy każdym słowie głupi bił się w czoło. Cas był na skraju rezygnacji i rozpaczy.
Podszedł do Deana i złapał go za rękę, aby się nie bił.
- Już dobrze, okej? - spojrzał na niego. - Nie jestem zły. Udawajmy, że to nie miało miejsca, dobrze?
Winchester skinął głową i przyciągnął go mocno do siebie. Cas westchnął i dał się przytulić.
Zapamiętać: Dean po pijaku to tuląca kuleczka pełna miłości.
Dean uspokajał się, tuląc Casa, ale to nie oznaczało, że alkohol przestawał działać.
- Jesteś taki uroczy...
- Dean...
- Kochany i uroczy...
- Dean...
- Mógłbym zostać dla ciebie gejem, wiesz, skarbie? Żadna dziewczyna by mnie nie tknęła...
Cas znowu odepchnął Deana i zmusił go do spojrzenia sobie w oczy.
- Przestań - poprosił. - Jesteś pijany.
- Słowa pijanych są myślami trzeźwych - odparł Dean, po czym czknął.
Novak westchnął.
- Chodź, położę cie spać.
- A mogę spać z tobą? - spytał proszącym wzorkiem Dean.
Cas znowu westchnął.
- Zdefiniuj - poprosił.
- Chyba nie zasłużyłem na więcej będąc dupkiem, więc po prostu się przytulając.
Oczy Deana zaświeciły się w geście błagania, a Novak przejechał dłonią po twarzy. Naprawdę - za jakie grzechy?
- Dobrze, ale zamknę pokój i napiszę do Charlie, żeby nie próbowali się dobijać, dobrze? - zaproponował chłopak.
Dean skinął głową i zaczął się szczerzyć.
Cas westchnął po raz kolejny i wyjął telefon, aby napisać krótką wiadomość do Charlie:
Dean PIJANY (proszę, nie pytaj). Chce się tulić. Nie będzie nas na kolacji. NIE WCHODZIĆ
Po wysłaniu wiadomości wyłączył telefon, aby dziewczyna nie zaczęła się do nich dobijać i zaciągnął Deana w stronę łóżka.
Położyli się tak, że Cas obejmował Dean na łyżeczkę. Novak bał się przyznać sam przed sobą, że to nawet całkiem przyjemne.
Po chwili Dean zaczął całować przedramiona chłopaka, który wzdrygnął się na to.
- Dean - zwrócił mu uwagę.
- Wybacz, kochanieńki - powiedział ze skruchą Winchester, po czym się uspokoił.
Chociaż uspokoił to dużo powiedziane, bo po prostu uciszył się na kilkanaście sekund tylko po to, aby zacząć śpiewać z przymkniętymi oczami.
- 'Cause baby you're a firework...
Cas wytrzeszczył oczy. NIGDY WIĘCEJ NIE DAWAĆ MU ALKOHOLU, GDY JEST ZMĘCZONY.
- Dean, co ty robisz?
- Śpiewam dla ciebie - odparł z uśmiechem Winchester. - Come on show 'em what your worth
- Dean...
- Make 'em go "Oh, oh, oh!"
- Dean! - Cas niemal krzyknął. - Zakochałeś się czy co?
- A co jeśli tak? - spytał Winchester.
Novak zamarł. Zapytał o to w ramach żartu, nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zaskakujące jak wiele by to tłumaczyło... Ale nie. Dean był pijany i po prostu gadał od rzeczy - na pewno.
- Jeśli tak to proszę cię, abyś zasnął i był grzecznym chłopcem.
- A mogę być twoim grzecznym chłopcem? - spytał z nadzieją Dean.
Cas wywrócił oczami.
- Możesz - powiedział to, mając nadzieję, że rano Winchester nie będzie niczego pamiętał.
N/A
Taki weselszy rozdział na rozweselenie.
Tak - piwo naprawdę ma właściwości zdrowotne. Nawadnia, odkwasza mięśnie, zawiera witaminy z grupy B, a nawet może wspomóc walkę z nowotworami, zapaleniami itd. I jeszcze jedna ciekawostka - wspomaga odchudzanie. Warunek to jednak odpowiednia ilość. Dla mężczyzn jest to 0,5l/dzień, dla kobiet 0,33l/dzień - NIE WIĘCEJ!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro