125. Przymiarki
Dobry dobór garnituru na obecną sylwetkę Deana graniczył z cudem. Winchester miał metr osiemdziesiąt sześć wzrostu, a ważył zaledwie sześćdziesiąt osiem kilogramów. Wyglądał jak anorektyk. Albo i gorzej. Ta waga miała mu pomóc wygrać tegoroczny Tour de France, który miał mieć najcięższą trasę od lat, faworyzującą dobrych górali. A dobry góral musiał być szczupły i mieć poziom tkanki tłuszczowej przy najniższej dopuszczalnej wartości. Castiela nadal bolał ten widok, bo bał się o zdrowie swojego chłopaka, ale ufał, że wszystko jest pod kontrolą. Mimo wszystko nie było łatwo, bo irytacja Deana w każdym kolejnym sklepie z garniturami była coraz większa. I nawet jeśli Castiel nie rozumiał większości słów, bo jego chłopak rozmawiał ze wszystkimi po francusku, a ten język pozostawiał u niego sporo do życzenia, to po tonie głosu Deana wyraźnie słyszał, że jest on zdenerwowany.
- Czy pan widzi moją sylwetkę? - spytał Winchester sprzedawcę, a ten przytaknął. - Więc czy mógłby pan podać mi coś w czym nie wyglądam jak wieszak?
Mężczyzna pokręcił głową.
- Będzie za krótkie na rękawach - odparł. - Nie dopasuje pan marynarki inaczej niż na zamówienie z taką figurą.
Dean spojrzał na sprzedawcę zainteresowany taką propozycją.
- Na kiedy byłby wtedy odbiór?
- Do dwóch tygodni.
I tyle z całej nadziei...
- A jaj zapłacę więcej to da radę na piątek rano?
- Będzie ciężko. Jeśli mogę coś doradzić...
- Słucham - Dean zachęcił go do kontynuowania.
- Odpuściłbym marynarkę i postawił na koszulę, ewentualnie do tego kamizelkę.
Dean spojrzał na swojego chłopaka pytająco.
- Sama koszula, Cas?
Novak wzruszył ramionami.
- Jest ciepło, a to potrwa może dwie minuty. Równie dobrze moglibyśmy iść tam w zwykłych ubraniach.
Winchester wywrócił oczami.
- Chodzi o symbolikę, robię to dla ciebie. Na ślubie mielibyśmy garnitury i wszystko...
- W takim razie sama koszula naprawdę mi wystarczy - odparł, całując go delikatnie w policzek.
- Pokazałby pan jakieś eleganckie koszule - poprosił Dean sprzedawcę.
Nawet w samych koszulach Winchester wyglądał jak wieszak, ale nie było to aż tak tragiczne w wyglądzie jak z marynarką. Postawił na delikatnie błękitny kolor koszuli, gdyż ona jako jedyna nie była na nim aż tak bardzo luźna. Spodnie udało się kupić na miejscu z drobnymi poprawkami krawieckimi.
Castiel kupił koszulę w tym samym sklepie. Właściwie na niego znalazłaby się nawet marynarka, ale zrezygnował z tego, aby nie różnic się zbyt bardzo od Deana. Novak był niższy i ważył trochę więcej - przy stu osiemdziesięciu centymetrach wzrostu ważył obecnie siedemdziesiąt dwa kilogramy. To wciąż było mało, ale i tak było mu dużo łatwiej coś dopasować niż Winchesterowi. Castiel poszedł w prostotę i kupił białą koszulę, ale i tak nie zapłacił za nią mało, bo była naprawdę dobrej jakości. Do tego dobrał czarne spodnie, podobne do tych, na które zdecydował się Dean.
Na doborze odzieży, którą mieli założyć na zawarcie związku partnerskiego poświęcili niemalże sześć godzin. Dużo więcej niż następnego dnia musieli poświecić w Szwajcarii na mierzeniu strojów kadrowych. Na każdego zawodnika trzeba było tam poświecić trochę ponad godzinę. Jak na Deana to było długo na coś takiego, ale rozumiał, że te stroje naprawdę będą dopasowane. Widział jak pracują ci wszyscy ludzie i był pod ogromnym wrażeniem. Nawet większym niż to, że ich narodowy związek zdecydował się na zakup po dwóch kompletów strojów dla każdego zawodnika, podczas gdy jeden komplet kosztował w okolicach trzech tysięcy dolarów, ale mieli ubrania na każdą pogodę, które powinny na nich pasować aż do końca kariery, więc to nie miał być zakup na jeden start. Strój zawierał cienką koszulkę na upały, nieco grubszą na chłodniejsze temperatury oraz taką, która była ciepła niemalże jak kurtka zimowa i była nieprzemakalna. Do tego były również spodenki (również cieńsze, z większym kompresem i te nieco cieplejsze), spodnie zimowe, kurtka zimowa, kurtka przeciwdeszczowa, kurtka na wiatr, kamizelka, rękawki cienkie i rękawki, które miały sprawdzać się na deszczu i analogicznie z nogawkami - również były cienkie i takie, które bardziej sprawdzały się w mroźne dni. Do tego kilka par skarpetek, owiewki na buty, kilka par rękawiczek na każdą możliwą temperaturę, czapki pod kask - z daszkiem letnia, zimowa z daszkiem i zimowa bez daszka, ale za to z windstoperem. Dla czasowców były aż trzy rodzaje kombinezonów - z krótkim rękawem na gorące temperatury, z długim rękawem, które również sprawdzały się w lato i takie z dodatkową osłoną na klatkę piersiową na chłodniejsze dni, czy deszcz. Kadra zdecydowała się też zainwestować w potówki na lato, bieliznę przejściową i termiczną. Dodatkowo były też ciuchy codziennie, czyli właściwie zwykle ubrania z nazwą reprezentacji i logiem producenta, w których mogli na przykład zjeść śniadanie czy też kręcić się po terenie zawodów. Na ten komplet składały się: koszulka zwykła, koszulka polo, bluza rozpinana bez kaptura, bluza rozpinana z kapturem, spodnie dresowe, spodenki, czapka zimowa i czapka z daszkiem.
Jeśli Dean miał być szczery, nie widział sensu tego wszystkiego, bo większość z tych rzeczy miał w barwach Teamu Menerol. Wystarczyłaby mu tylko ta podstawowa część stroju i odzież codzienna. Ale widocznie związkowcom zależało na tym, aby wszyscy zawodnicy reprezentujący kraj mieli kompletny strój tylko w barwach kraju. A może to miało mieć też znaczenie psychologiczne? Inne kadry nie miały aż takiego budżetu. Niektóre ledwo było stać na stroje typu koszulka i spodenki. No i Dean musiał przyznać, że przymierzając stroje czuł się w nich naprawdę dobrze, nawet jeśli jeszcze nie były do końca dopasowane. Był pewien, że to wpłynie na psychikę w trakcie wyścigów.
Castiel został pupilkiem juniorskiej części kadry, zarówno u dziewcząt, jak i u chłopców, którzy widzieli w nim idola - był niewiele starszy od nich, a już osiągnął więcej niż większość amerykańskich kolarzy przez całą swoją karierę. Wypytywali go jak to jest osiągnąć tak dużo w tym wieku, jak wygląda zawodowy peleton, jaka jest różnica miedzy nim, a peletonem juniorskim w Stanach i jak wyglada życie w zawodowej ekipie. Novak był wdzięczny, że nie wypytywali o jego związek z Deanem, bo to co dzieje się w ich związku było to dla niego dość prywatną kwestia i nie lubił o tym rozmawiać z kimś, kogo ledwie zna.
Zarówno Cas jak i Dean czuli się dobrze w towarzystwie kolegów i koleżanek z kadry. Atmosfera była przyjacielska, niemalże rodzinna. Nikt nie czuł potrzeby wewnętrznej rywalizacji. Dean pamiętał kadrę sprzed dwóch lat, kiedy pierwszy raz poznał się z Castielem i gdy patrzył na kadrę teraz to widział różnicę. Wiedział, że to zasługa Benny'ego. Tak samo jak wcześniej jego zasługą była stosunkowo dobra atmosfera w THC. To co działo się z tą ekipą w tym roku, kiedy go zabrakło, bardzo go martwiło. Nie chciałby tam teraz wrócić. Ale cieszyło go to, że Benny przejął kadrę narodową. Traktował kadrę jak swoją własną drużynę i podobało mu się to. Dlatego nie zaskoczyło go, kiedy Benny poprosił go o prywatną rozmowę.
- Kiedy kończy ci się kontrakt z Menerol?
Dean zmarszczył brwi.
- Oficjalnie po przyszłym sezonie, ale Pedro już rozmawia z nami o ewentualnym przedłużeniu na kolejne pięć lat. A czemu pytasz?
Benny westchnął.
- Za rok chciałbym wystartować z własną drużyną. Mam już dwóch dużych sponsorów, teraz będę rozmawiał o sprawach sprzętowych. Co roku upada jakaś drużyna World Tour, plan jest taki, aby wykupić od kogoś licencję i paru dobrych zawodników. Pomyślałem, że bylibyście z Casem dobrym trzonem w drugim sezonie, gdy ekipa już się dotrze.
Dean skinął głową. Znał Benny'ego i wiedział, że jeśli uda mu się z własną ekipą, atmosfera tam będzie naprawdę dobra.
- O kimś jeszcze myślałeś?
- Jest paru chłopaków z THC, którzy często do mnie dzwonią z prośbą, abym skontaktował ich z Ryanem, aby mogli się stamtąd wyrwać. Adam. No i kilku chłopaków stąd - wskazał głową w stronę kadry juniorskiej, która wciąż „męczyła" Castiela. - Mają potencjał, ale może jeden z nich trafi do Europy. A sam wiesz jak wyglada teraz sytuacja z klubami w kraju. Szkoda, żeby się zmarnowali.
Dean skinął głową.
- A Esteban?
- Jestem otwarty na wasze propozycje z kim rozmawiać.
Dean skinął głową.
- Byłbym wdzięczny gdybyśmy wrócili do tej rozmowy za rok - stwierdził. - Wierzę, że to będzie dobry projekt, ale chcę zobaczyć jak ekipa się rozwinie, kto już tam będzie. Póki co chciałbym się skupić na obecnym sezonie. Zobaczyć jak mi się z tobą współpracuje w kadrze w tej roli, w której teraz siebie widzisz. Przed nami Igrzyska i mistrzostwa, Benny. Chcę teraz myśleć o tym.
Benny skinął głową.
- Pamiętasz co ci mówiłem w pierwszym sezonie w THC?
Dean zmarszczył brwi.
- Mówiłeś dużo rzeczy - odparł.
- Przebijesz Armstronga - przypomniał mu swoje słowa Benny. - Wciąż wierzę, że możesz to osiągnąć. I jakąkolwiek decyzję nie podejmiesz, będę cię wspierał. Jeśli zostaniesz w Menerol, zrozumiem to.
Dean skinął głową.
- Zobaczymy co czas przyniesie.
N/A
Dziś postaram się dodać jeszcze jeden rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro