124. Jadę do Japonii
Słowniczek:
rekonesans - zapoznanie się z trasą przed startem na tejże trasie
***
Dzień po powrocie z Criterium du Dauphine, Dean otrzymał telefon od mamy, która powiedziała, że wykonała przez ostatnie dni parę telefonów i jest możliwe, żeby chłopcy zawarli związek partnerski we Francji. Najbliższy termin, który pasował jej i rodzicom Casa przypadał na najbliższy piątek. Winchester wszedł do łazienki do Casa, który akurat brał prysznic, aby to z nim omówić. To byłoby dobre, bo mogliby szybko mieć informację o stanie drugiego już na Tour de France. Owszem, będzie ich to kosztowało trochę czasu w samolocie, ale będąc w THC nie raz w sezonie latali między kontynentami. Termin mieli za trzy dni, do Touru pozostawały ponad dwa tygodnie. Wierzyli, że to wystarczy. Gdy tylko Dean rozłączył się z mamą, wracając do kuchni, aby dokończyć robić obiad, który mieli zaraz jeść, zobaczył dwa nieodebrane połączenia od Benny'ego, co trochę go zaskoczyło, bo co mógł od niego chcieć? Zanim zdążył oddzwonić, mężczyzna zadzwonił po raz kolejny.
- Halo? - odebrał niepewnie.
- Cześć, Dean. Do końca tygodnia musimy potwierdzić wstępną kadrę na Igrzyska Olim...
- Mówiłem już, że nie jadę - odparł. - Jest płaska trasa...
- Czy ty kiedykolwiek patrzyłeś profil czy tylko powtarzasz to, co ludzie mówili o tych Igrzyskach na początku?
Dean zamyślił się na chwilę, bo szczerze mówiąc nie patrzył na profil trasy. Usłyszał, że trasa ma być płaska, a próbę przedolimpijską wygrał sprinter, więc od razu uznał, że nie ma czego tam szukać.
Winchester westchnął.
- Nie patrzyłem - wyznał. - Nawet nie wiem jaki jest dystans.
- Dwieście trzydzieści cztery kilometry, po podjazdach. Tylko ostatnie czternaście kilometrów jest płaskie, przed nimi zjazd. To podobna trasa to tej co cztery lata temu...
- Kiedy to jest? - spytał bojąc się, że nałoży się to z terminem ślubu jednego z jego braci. Nie orientował się nawet w tym, skoro uznał, że bez sensu tam jechać.
- Dwudziesty piąty lipca. To sobota - poinformował Bobby. - Wiem, że Adam nie jedzie, bo tydzień później ma ślub. Pytanie co z wami.
Na szczęście się nie nakładało - Sam miał ślub jeszcze tydzień później, więc to nie było problemem. Bardziej bał się o to, że nie da rady fizycznie po Tourze - gdy cztery lata temu zdobywał medal, nie jechał jeszcze Touru. Ale chciał być dobrej myśli.
- A Cas?
- Od początku mówił, że nie da rady, bo przed Igrzyskami będzie miał w nogach Giro i Tour. Potem chce bronić koszulki na ciężkiej trasie. Ma młody organizm, to mądra decyzja.
Dean skinął głową. Czasem zapominał o tym, w jakim wieku jest Cas przez to, co już osiągnął.
- W sumie racja...
- Chcesz czas do namysłu?
- Nie, poczekaj pięć minut, sprawdzę profil w internecie, dobra?
- Dobrze - zgodził się. - To w międzyczasie omówmy kolejną kwestię. Jak wiesz, mamy w tym roku rekordowe finansowanie. Stroje będziemy robić u Szwajcarów, w przyszłym tygodniu jedziemy do Lugano z zawodnikami, którzy chcą indywidualnie szyte stroje, domyślam się, że jesteście z Casem w tej grupie. Chciałbym się zapytać czy bilety zamawiać wam z Nicei?
- W jaki dzień to będzie?
- My wylatujemy jutro, bo to bardzo długi lot. Dla was to trzy godziny, patrzyłem loty, możecie wylecieć w środę rano.
- I ile o potrwa?
- Kilka godzin? W międzyczasie na pewno pójdziemy coś zjeść. Jeśli chcecie możemy was puścić na początek i pojedziecie na lotnisko po obiedzie. Samolotów mamy sporo, coś wam podpasuje.
- To wyślij mi potem proponowane loty i koszt...
- Związek nam wszystko opłaca - odparł Benny. - Jak mówiłem, mamy rekordowy budżet. Najlepsze stroje, obozy treningowe... Jeszcze w temacie obozów. W drugiej połowie sierpnia jedziemy na zgrupowanie kadry, całej kadry branej pod uwagę na Mistrzostwa Świata. Objedziemy trasę tak, aby wryła wam się w pamięć, potrenujemy trochę, popracujemy nad tym, co jest do dopracowania u niektórych, pozgrywacie się kadrami poszczególnych kategorii...
- Skąd nagle tyle kasy? - spytał Dean, który był podejrzliwy w tej kwestii, bo gdy zaczynał przygodę z tym sportem jako zawodowiec, ciężko było liczyć na jakiekolwiek fundusze poza tymi na średniej jakości stroje i opłacanie startów na mistrzostwach i Igrzyskach. A teraz mieli mieć najlepsze stroje, wyjazdy, zgrupowania kadry? Skąd niby ta zmiana?
- Nakręcacie rynek - odparł Benny. - Mamy Mistrza Świata, zwycięzcę Tour de France, medalistę olimpijskiego, kilku zawodników dobrze prosperujących na przyszłość. Ciężko, żeby nie było funduszy. Ale utną kasę, jeśli zawalimy ten rok. Dlatego tak naciskam, żebyś jechał Igrzyska. Nie żebym nie wierzył w resztę chłopaków, bo wierzę, że są w stanie pojechać dobrze, ale musiałby się stać cud, aby liczyli się w walce o zwycięstwo. O Mistrzostwa jestem spokojny, ale o Igrzyska naprawdę się boję.
- Właśnie sprawdzam profil - odparł Dean, który w międzyczasie zdążył uruchomić przeglądarkę i włączyć odpowiednią stronę.
- I jak? - spytał Benny.
- Ciężko zdecydować bez rekonesansu - stwierdził. - A teraz za bardzo wybije mnie to z rytmu, jeśli tam pojadę.
Benny westchnął, domyślając się już decyzji swojego prawdopodobnie najlepszego zawodnika.
- Czyli odpuścisz?
- Cztery lata temu też nie robiłem rekonesansu - odparł Dean. - Pojedziemy tam od razu po Tourze i wtedy objedziemy trasę. Samochodem. Potem podjechałbym ostatni podjazd i zjazd, no i ten finałowy kawałek, co nie?
- Czyli jedziesz?
- A mam wybór tak szczerze? - spytał, po czym przypomniał sobie, że powinien wyłączyć piekarnik, bo zaraz będą jeść węgiel na obiad, więc szybko wstał to zrobić. - Zawaliłem sprawę, mogłem sprawdzić to wcześniej. Jak mi trasa nie podjedzie to najwyżej pomogę chłopakom.
- Nie za wcześnie po Tourze?
- Mam ci przypomnieć co było trzy lata temu po moim pierwszym Tourze? Gdzie Crowley mnie zaciągnął? Na kolejną tygodniówkę? Dam radę, chociaż nie obiecuję, że wygram. Ale dam z siebie wszystko.
- To wpisać cię we wstępny skład?
- Tak.
- Super, cieszę się. W ciągu godziny wyślę wam proponowane loty.
- Ok, dzięki, Benny.
- I ostatnie pytanie.
- Wal.
- Wpisywać Casa jako osobę towarzyszącą na Igrzyska?
- Tak - powiedział bez zawahania. Nie wyobrażał sobie, żeby miał tam startować nie mając go obok.
- Dobra, to chyba wszystko - stwierdził Benny. - U was chyba popołudnie, więc miłego popołudnia. Pozdrów Casa.
- Pozdrowię. Miłego dnia, Benny.
Rozłączyli się, a Dean zaczął nakładać obiad na talerze. Cas pojawił się w kuchni chwilę później.
- Rozmawiałeś z kimś? - spytał, bo z łazienki słyszał głos Deana ale niestety nie słyszał słów.
- Z Bennym - odparł. - W środę jedziemy do Szwajcarii z kadrą na przymiarki strojów.
- Wrócimy do piątku?
- Tak, na spokojnie. Wrócimy późnym wieczorem w środę.
Cas skinął głową i oparł głowę na ramieniu Deana.
- Coś jeszcze?
- Dwie rzeczy.
- Jakie? - spytał, muskając jego szyję.
- Mamy zgrupowanie kadry przed Mistrzostwami Świata w drugiej połowie sierpnia.
- Yhm, a to drugie?
- Jadę do Japonii.
Cas zmarszczył brwi, kompletnie zaskoczony.
- Co?
- Jadę na Igrzyska. Jednak trasa nie jest taka płaska jak sądziłem, mogę coś ugrać. Pojedziesz ze mną jako osoba towarzysząca.
Do Casa nadal nie do końca to docierało.
- Jesteś pewien? Wielu rezygnuje, bo to tylko sześć dni po Tourze.
- Dam radę - odparł. - Nie jadę tam, żeby wygrać, nikt po Tourze tego nie wygra. Ale pierwsza piątka jest realna, a da nam solidne finansowanie dla kadry na kolejne lata. Poznałem tych młodych chłopaków kiedy tu przyjechali. Są ambitni, mają potencjał. Przed tobą też jeszcze wiele lat. Mi też trochę zostało. Szkoda by było to stracić, skoro już mamy takie możliwości.
- Będę ci kibicował, skoro będziesz startował - zapewnił. - I będę cię wspierać.
Dean uśmiechnął się i odwrócił, żeby pocałować Casa.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Zjemy i jedziemy po garnitury?
- Najpierw ty musisz się jeszcze wykąpać - odparł, bo Dean wciąż był w stroju kolarskim. Od razu jak tylko wrócili, wziął się za obiad, a Casa wygonił pod prysznic. - Ja przejrzę rowery w tym czasie.
Dean skinął głową i pocałował swojego chłopaka w czoło, po czym usiedli przy stole. Ciężko było mu uwierzyć, że za pięć dni formalnie będą razem. Ale wiedział, że to istotny krok - będą spokojniejsi.
N/A
Ktoś tęsknił? Dziś postaram się dodać jeszcze jeden rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro