122. Giro d'Italia: jesteśmy tylko ludźmi
Dwudziesty etap był etapem, który przetrwali tylko najsilniejsi. Już pięćdziesiąt kilometrów przed metą zaczął padać śnieg, a temperatura była bliska zeru stopni Celsjusza. Sporo zawodników postanowiło odpuścić i już wtedy jechać swoim tempem, ale faworyci nie mogli tego zrobić - wciąż trwała walka o zwycięstwo w całym wyścigu.
Castiel nie miał wielkiego problemu z takimi warunkami, co w połączeniu z rozmową z psychologiem ekipy przed startem, wzbudziło w nim większą pewność siebie. Trzymał się czołówki i czuł się pewnie. Widział, że odpadło kilku faworytów, którzy nie poradzili sobie z pogodą. To dobrze - znowu otworzyła się przed nim szansa na ukończenie tego wyścigu w pierwszej dziesiątce.
Gorzej, że utrzymał się z nim tylko Sasha, bo reszta kolegów z ekipy nie radziła sobie w takich warunkach. Ale jakoś dali radę i obaj dojechali w siedmioosobowej czołówce, na mecie czekając na ostateczne wyniki, które potwierdziły piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Giro d'Italia przed ostatnim etapem, którym była jazda indywidualna na czas. Wypadnięcie z pierwszej dziesiątki wydawało się na ten moment nierealne.
Novak dawno tak się nie cieszył. Gdy tylko Pedro poinformował ich o tym wyniku, rzucił się w ramiona Sashy dziękując mu za wszystko, co zrobił dla niego na tym wyścigu.
Od razu po wejściu do autobusu zadzwonił do Deana i rozmawiał z nim cały transfer z trzyminutową przerwą na prysznic. W głosie Winchestera było słychać radość i ulgę - po wczorajszym bał się o ich związek, teraz znowu był spokojny. Jednocześnie Dean był dumny z Casa za to, co udało mi się osiągnąć.
- Chciałbym być przy tobie jutro - wyznał Winchester, gdy znowu rozmawiali wieczorem.
- Sam jutro startujesz - zauważył Cas.
Dean westchnął.
- Wiem. Swoją drogą dotarło tu to z czapkami. Tylko z trzech ekip nikt tak nie zrobił, bo Gornel nie mieli czapek, w Formixie wszyscy żonaci, no i THC. Gadalismy z Felixem i podobno Crowley powiedział, że ktokolwiek tak zrobi, wycofa go z wyścigu, ma zapomnieć o Tourze i o jakimkolwiek starcie do końca kontraktu. Podobno ogólnie w THC jest trzech, którzy boją się cokolwiek powiedzieć i może pięć osób o nich wie... Przejebane...
Castiel westchnął.
- Cieszę się, że już nas tam nie ma.
- Nie tylko ty - odparł Dean. - A ta... czekaj chwilę - poprosił i Cas słyszał tylko urywki słów, z których niewiele wynikało. - Wybacz, Adam i te jego kiepskie docinki... - westchnął Dean.
- Co powiedział?
- Nie chcesz tego wiedzieć - odparł. - Tydzień z nim w jednym pokoju... Nie przeżyję tego.
- Kiedyś zawsze byłeś z nim w pokoju - zauważył. - No i to twój brat.
- Wtedy nie byłem w związku i nie musiałem słuchać jego docinek w związku z tym...
- On mnie nie lubi czy co? - spytał zdezorientowany Cas.
- Lubi - powiedział od razu. - Teraz zażartował czy to sekstelefon, bo jeśli tak to mam iść do kibla.
Novak wywrócił oczami.
- Za rzadko go ostatnio widzę, żeby pamiętać jaki irytujący czasem jest.
- O czyli jednak mnie rozumiesz. Dziękuję - zażartował Dean. - A tak poważnie to jesteś cudowny, Cas. Jesteś wspaniałym chłopakiem, wybitnym kolarzem... a o wczoraj zapomnij, każdemu może się zdarzyć. Jesteśmy tylko ludźmi, nie maszynami. Ważne jest to, że się podniosłeś. I jestem naprawdę dumny z tego, co dzisiaj pokazałeś.
- Wiem - przyznał Cas, uśmiechając się. - Widziałem twój wpis.
Dean milczał, ale Novak wiedział, że się uśmiecha, potrafił to już wyczuwać.
Winchester po zakończeniu rozmowy z Casem po zakończeniu etapu Giro wrzucił ich zdjęcie ze wspólnego treningu z podpisem: Dawno nie byłem z kogoś tak dumny jak dzisiaj z Ciebie. Pokazałeś, że jesteś wojownikiem i się nie poddajesz. Jestem dumny, że mogę być Twoim chłopakiem ❤️
Post spotkał się z dużym i pozytywnym odzewem wielu fanów i innych kolarzy. Oczywiście kilku musiało się przyczepić, jak Balthazar, ale to się nie liczyło. O tweecie swojego chłopaka Cas dowiedział się od Rico, bo starał się nie wchodzić na media społecznościowe w trakcie wyścigów wieloetapowych - to go rozpraszało. Ta cała homofobia go dobijała, a on tego nie potrzebował. Jednak kiedy zobaczył dzisiaj te wszystkie pozytywne komentarze, był po prostu szczęśliwy. To go pocieszało.
- Musiałem to napisać. Po wczoraj ludzie byli okropni.
- Więc dobrze, że nie czytam takich rzeczy.
- Zdecydowanie - odparł Dean, po czym ziewnął.
Cas uśmiechnął się delikatnie.
- Idź spać, skarbie - powiedział prosząco.
Dean westchnął.
- Nie chcę się rozłączać - wyznał.
- Ale musisz się wyspać.
- Tak, ty też - westchnął.
- Zostańmy na linii dopóki jeden z nas nie zaśnie - zaproponował Cas.
- Jestem za - zgodził się.
N/A
Next jutro. Jeśli są jakieś błędy i je wyłapiecie to dajcie proszę znać, bo nie spałam prawie i zmeczenie etc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro