12. Sesja 1
Dean podszedł do Gartha po śniadaniu z pytaniem, kiedy Fitzgerald ma wolne terminy. Okazało się, że nikt nie zapisał się na sesję rano, więc zaproponował Winchesterowi, aby przyszedł do niego od razu.
- Cas - Dean zatrzymał chłopaka, który spojrzał na niego pytająco i dał Novakowi klucz do pokoju. - Lecę teraz do Gartha, więc trzymaj.
Castiel wziął klucz i skinął głową.
- Zostawię otwarte jak coś.
- Dobra - odparł Dean i ruszył za Garthem do jego pokoju.
- Rozgość się - powiedział mężczyzna, wpuszczając Deana do środka.
Winchester zajął wygodne miejsce na kanapie i czekał, aż Garth do niego dołączy.
Fitzgerald wziął krzesełko ze stolika i postawił je naprzeciwko kanapy, po czym spojrzał na Deana.
- Znowu presja przed pierwszym startem? - zasugerował, wiedząc już z doświadczenia, że to problem, który co roku występował u Winchestera. Dean zawsze chciał zacząć sezon dobrym wynikiem i narzucał sobie przez to ogromną presję, która zaczynała go blokować na kilka dni przed startem.
Winchester pokręcił jednak głową, przygryzając lekko wargę.
- Nie tym razem - wyznał. - Teraz to... bardziej skomplikowane.
- Okej - Garth spojrzał na niego niepewnie i postanowił dać Deanowi czas, aż ten sam powie o co chodzi.
Widział, że sprawa jest poważna i zapewne delikatna. Wiedział, że w takich sytuacjach nie powinno się nalegać. Dean potrzebował czasu, aby zebrać się na powiedzenie, co się dzieje. Jeśli będzie potrzebował na to i godziny milczenia, Garth da mu godzinę. Jeśli będzie potrzebował nawet pięciu godzin, Garth da mu te pięć godzin.
Dean układał sobie w głowę co po kolei mówić. Od czego zacząć. Czy mówić o Samie? O Charlie? O ojcu? O uczuciu do Casa? Powinien podawać imię czy powiedzieć, że chodzi jedynie o jakiegoś chłopaka? Był zagubiony. Czuł się jak dziecko, które trzeba prowadzić za rączkę.
- Ojciec od zawsze wmawiał mi homofobię - zaczął po blisko kwadransie milczenia. - Kiedy zacząłem uprawiać kolarstwo powtarzał, że to pedalskie, że przynoszę mu wstyd... - wziął głęboki oddech. - Mówiłem mu, że tak nie jest, pokazałem mu jak wygląda kolarstwo i zmienił zdanie, pozwolił mi trenować. Rok później poszedłem do liceum i poznałem Charlie. Pół roku później powiedziała mi o swojej orientacji i myślę, że to zmieniło moje zdanie na temat środowiska LGBT. Lubiłem Charlie, nie wydawała się nienormalna, chora, gorsza, nie była zagrożeniem, jak to próbował przedstawiać mój ojciec, a po prostu wolała dziewczyny. Przez miesiąc toczyłem wewnętrzną walkę, bo z jednej strony miałem Charlie, a z drugiej wciąż miałem w głowie to co mówił mi ojciec. W końcu uznałem, że ojciec się myli, ale jakaś część uprzedzeń została. Pod koniec szkoły Charlie zaczęła sugerować, że mogę być biseksualny, ale przez te uprzedzenia uparcie to wypierałem. Latami. W międzyczasie mój brat wyszedł z szafy i przedstawił mi swojego chłopaka. Wtedy Charlie zaczęła się śmiać, że Sammy odziedziczył więcej mądrości niż ja. Wiesz, takie przyjacielskie żarty, nie obraźliwe, ani nic. W minione Święta brat powiedział ojcu o tym, że jest gejem i rozpętało się istne piekło. Pierwszego dnia zgrupowania dowiedziałem się, że Sammy mieszka u Gabriela, bo ojciec go wyrzucił. Próbowałem z nim rozmawiać, ale twierdził, że Sam jest chory i albo pójdzie się leczyć, albo nie jest już jego synem. To dlatego tak mocno zacząłem wtedy podjazd na tamtym treningu. Musiałem się jakoś wyładować, pozbyć się tej całej złości, a uznałem, że to będzie dobry sposób. No i w tym samym czasie pojawił się Cas. Pewnie wiesz, co mówi Crowley i co próbuje osiągnąć. Dlatego od razu potraktowałem Casa jako potencjalne zagrożenie dla mojej pozycji w drużynie, mimo że ten dzieciak niczego mi nie zrobił. Najpierw go nienawidziłem, potem próbowałem nienawidzić, ale nie potrafiłem i nie wiedziałem czemu. A wczoraj to we mnie uderzyło: jestem bi, czuję coś do Casa. Może powinienem się cieszyć, bo wszystko zrozumiałem, ale prawda jest taka, że nie wiem co robić. Nie wiem jak mam zaakceptować sam siebie. Latami odrzucałem to kim jestem, bo tak było bezpieczniej. Wiesz jaki jest sport, Garth. Nie ma miejsca dla takich ja ja, jak Cas. Uznałem, że bycie hetero jest po prostu prostsze. A teraz? Boję się, że próbując to dalej odrzucać, wykończę się psychicznie, a przyjmując to do siebie, akceptując to, wystawiam się na odstrzał. W tym roku kończy mi się kontrakt, jeśli wyciekłoby coś takiego, będę miał po karierze. Może i jakaś mniejsza drużyna by mnie przyjęła, ale to tyle. Media ciągle by o tym mówiły, komentatorzy w telewizji ciągle by podkreślali "Winchester, czyli ten gej", bo przecież dla nich nie ma różnicy czy jestem bi, czy gejem...
- Zatrzymam cię tu - przerwał mu Garth. - Boisz się odrzucenia, Dean - podsumował. - Wykreowałeś sobie bezpieczny świat, w którym jesteś niezagrożonym liderem drużyny i jesteś hetero, więc nie masz niczego do ukrycia, jesteś bezpieczny. Nagle w krótkim okresie wszystko się zmieniło: pojawił się ktoś, kto ci zagraża w pozycji lidera, a dodatkowo stwierdziłeś, że jednak nie jesteś hetero. Tylko teraz pozostają dwie kwestie. Pierwsza: masz rację, w tym roku kończy ci się kontrakt, ale obaj wiemy ile drużyn jest tobą zainteresowanych, a Crowley widzi Casa w roli lidera od przyszłego roku. Jeśli odejdziesz, nie będzie zagrożeniem. Będzie dla ciebie po prostu rywalem z innej drużyny, takim jak inni zawodnicy, z którymi rywalizujesz. Po drugie: nie jestem do końca pewien co do tego, co tobie się wydaje, że wiesz na pewno. Twierdzisz, że jesteś bi, ale jakaś część ciebie próbuje to tłumić. Otaczasz się osobami LGBT: Charlie, twój brat, Cas. Dodatkowo może dojść odczucie buntu przeciwko ojcu.
Dean zmarszczył brwi.
- Chyba nie rozumiem...
- U przyjaciół i bliskich osób LGBT czasem pojawia się syndrom... jak ci to powiedzieć w prostym języku... taki głos, który namawia ich do spróbowania bycia takimi, jak oni. Weźmy na przykład ciebie. Z poprzednich sesji wiem, że z bratem zawsze byłeś blisko. Charlie to twoja najlepsza przyjaciółka. Myślę, że jakaś część twojej podświadomości ma wrażenie, że będąc bi, co de facto jest bezpiecznym pośrednik między gejem i hetero, będziesz z nimi bliżej, że będą cię bardziej akceptować.
- Czyli? - spytał Dean, nie do końca rozumiejąc.
- Spora część osób deklarujących się jako biseksualne tak naprawdę nie jest biseksualna. Zazwyczaj są to osoby homoseksualne, które wskutek doświadczeń z dzieciństwa, najczęściej homofobii, uznają biseksualizm za bezpieczną przystań między tym, kim naprawdę są, a tym, kim ich bliscy chcieliby ich widzieć. Druga spora grupa to osoby heteroseksualne, które wskutek otaczania się osobami ze środowiska LGBT lub podążając za modą na homoseksualizm, wmawiają sobie, że są częścią tego środowiska. Po jakimś czasie zdają sobie sprawę, że jednak nie są bi i wracają do deklarowania się jako hetero. To właśnie przez takie osoby bierze się potem przekonanie, że LGBT da się leczyć, że można te osoby zmienić.
Dean zmarszczył brwi.
- Czyli możliwe, że jestem hetero, ale sobie wmówiłem, bo Sammy jest gejem, a Charlie lesbijką?
Garth przytaknął.
- Myślę, że jest na to szansa. Oczywiście nie sugeruję, że tak jest na pewno, bo możliwe, że jesteś biseksualny, nie jestem seksuologiem, aby to stwierdzić, ale myślę, że warto się temu przyjrzeć, przynajmniej na razie. Poproszę cię jednak, żebyś po powrocie do Stanów poszedł do seksuologa, bo tak naprawdę tylko seksuolog jest w stanie ci pomóc, jeśli nie jesteś w stu procentach pewien tego, jakiej orientacji jesteś. Jeśli seksuolog stwierdzi, że jesteś bi, będziemy się tego trzymać i będziemy kontynuować kolejne rozmowy pod tym kątem. Na razie jednak, ze względu na start za cztery dni i to, że powinieneś mieć spokojną głowę, proponuję trzymać się tej drugiej wersji, która myślę, że jest lepsza dla twojej głowy.
- Jest - przyznał Dean, czując jakby lekką ulgę. Co jeśli się mylił? Co jeśli Charlie się myliła i to Garth miał rację? Uśmiechnął się lekko. To dużo by rozwiązywało. Wstał z kanapy, gotowy do wyjścia. - Dzięki, Garth.
Fitzgerald spojrzał na Deana zdezorientowany.
- Tylko tyle? - spytał, nieco zagubiony.
- Tak - stwierdził Dean. - Uspokoiłeś mnie, dziękuję, jesteś najlepszy.
Garth spojrzał na Winchestera zdezorientowany. Nie sądził, że to faktycznie uspokoi Deana, ale cieszył się, że podziałało. Zaczynał się jednak poważnie bać o to, co stanie się z Deanem, jeśli jednak okaże się być biseksualny.
N/A
Dzisiaj już niczego więcej się nie spodziewajcie - zaraz lecę na trening stacjonarny niecałe 2h (więc prawdopodobnie będę Wam odpisywać na komentarze), a od razu po nim lecę spać, bo na 9 jadę na trening grupowy, więc wypadałoby się wyspać. Nie wiem jaki dystans jutro będzie i ile potrwa trening, ale raczej wrócę po 12:00, więc kolejnego rozdziału nie spodziewałabym się wcześniej niż 15:00-16:00.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro