Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

111. Sam z Amorem

Dean był chyba w najgorszej sytuacji jeśli chodzi o zajęcie sobie czasu. Cas i Esteban byli na Giro, więc na nudę nie narzekali. Podobnie Adam, który ścigał się w Kalifornii. Winchester co prawda mógł ścigać się teraz w Madrycie, ale uznał, że to nie jest wyścig, który jakoś bardzo mu odpowiada, więc dał szansę na wykazanie się innym zawodnikom.

Adam był w innej strefie czasowej, podobnie jak cała rodzina Deana, więc rozmowa z nimi była problematyczna. A Cas i Esteban mieli dziennie po kilka minut wolnego, co sprawiało, że resztę dnia poza rozmowami z nimi spędzał sam... z psem.

Dean jeszcze nigdy nie musiał wyprowadzać Amora na spacer. Do tej pory jakoś udawało mu się z tego wykręcić i jeśli już zdarzyło się, że on został z Amorem, zazwyczaj swoim marudzeniem zmuszał do tego Adama. Teraz pierwszy raz nie miał nikogo, kto mógłby wyjść z psem na spacer, więc wreszcie padło na niego.

Wziął smycz i patrzył na nią nieufnie.

- Jak obsługuje się to cholerstwo? - zastanawiał się, a w tym momencie Amor wyczuwając spacer zaczął na niego skakać, już ciesząc się na wyjście. - Uspokój się, pchlarzu - powiedział zrezygnowany, ale nie podziałało, więc krzyknął. - Spokój, Amor, kurwa!

Pies momentalnie przestał skakać, usiadł naprzeciwko Deana i zaczął cicho piszczeć.

- Ja pierdolę no... stul pysk.

Winchester w końcu opanował sztukę blokowania i odblokowywania smyczy, po czym przypiął psa i niechętnym krokiem ruszył z nim na plażę lekkim truchtem. Skoro już musiał wyjść z tym czworonogiem to chociaż zrobi przy tym poranny rozruch.

Dobiegli na plażę, po drodze robiąc jeden postój, gdyż Amor musiał załatwić potrzebę fizjologiczną. Pies był szczęśliwy z tej przebieżki. Zerkał na Deana jakby z wdzięcznością, ale Winchester o to nie dbał. Właściwie to nawet nie spojrzał na psa. Wyszedł z nim na spacer tylko dlatego, że Cas go o to prosił. Na dowód wysłał mu zdjęcie z plaży.

Kiedy wrócili do domu, Dean zrobił szybkie śniadania, odpoczął godzinę i zaczął zbierać się na trening. Podczas treningu zadzwonił do niego Cas i to w sumie jedyny dobry moment tego dnia. Reszta zleciała nudno i rutynowo.

Kolejne dni były takie same - poranne bieganie z Amorem, śniadanie, odpoczynek, trening, obiad, oglądanie Giro z małym piwem w celu regeneracyjnym, kolacja i sen. A przed snem próby zaśnięcia, bo Amor dobijał się jak opętany do pokoju. Dean nie zamierzał go wpuścić.

- Spadaj! Daj mi spać! - krzyczał do psa. Nienawidził go.

W weekend ścigał się we Francji, zabierając Amora ze sobą. Zajął drugie miejsce na klasyku, przegrywając na finiszu tylko z zeszłorocznym Mistrzem Świata, który specjalizował się w wyścigach jednodniowych i był bardzo dobrym sprinterem, więc Dean i tak był zadowolony.

Po dwóch dniach, które spędził poza domem ze względu na wyścig, wrócił z psem do domu. Znowu zaczęły się spacery, a Dean coraz bardziej tęsknił za Casem. Amor też zachowywał się jakby brakowało mu jego pana.

Dlatego kolejnego wieczoru w końcu uległ i wpuścił psa do sypialni, a nawet pozwolił mu spać na łóżku, tuląc się do niego i głaszcząc go. Amor tymczasem wąchał poduszkę, na której zwykle spał Cas.

- Też za nim tęsknię - westchnął Dean, głaszcząc psa. - Ale za tydzień się z nim zobaczymy - obiecał mu.

Zasnął tego dnia wyjątkowo szybko. Był to też dzień, kiedy Adam wracał z wyścigu w Kalifornii i gdy tylko Milligan wrócił nad ranem do domu Deana i nie zobaczył Amora biegającego po dworze, ani w ogóle nie znalazł psa po przeszukaniu podwórka, ruszył biegiem w stronę pokoju Deana, aby czym prędzej powiadomić brata, że ktoś chyba ukradł im psa lub Amor uciekł, ale gdy tylko otworzył drzwi pokoju, zobaczył śpiącego Deana i skulonego w kłębek obok niego Amora. Uśmiechnął się lekko i wiedział, że Dean będzie wściekły, ale wyjął telefon i zrobił zdjęcie od razu wysyłając je Casowi. Następnie ostrożnie i cicho zamknął drzwi, po czym spokojnym krokiem ruszył w stronę kuchni. Zastanawiał się, co się stało, że Dean nagle polubił tego psa i pozwolił mu spać na łóżku.

N/A

W końcu jest ten rozdział. Na dzisiaj koniec. Next w poniedziałek.

Na rekompensatę za kiepską częstotliwość przez ten weekend zostawiam Wam zdjęcie mojego psa, który nie dawał mi oglądać wczoraj Vuelty próbując wymusić spacer.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro