Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

110. Giro d'Italia: dzień pierwszy

Gdy tylko dojechali na miejsce i zawodnicy startujący na początku poszli się rozgrzewać, Cas wyjął telefon i wybrał numer Deana.

- Halo? - usłyszał lekko zdyszany głos Deana nieco zagłuszony gdzieś na wietrze.

- Hej, to ja - powiedział. - Przeszkadzam?

- Ty? Nigdy - stwierdził Dean, śmiejąc się cicho. - Ale mogłeś uprzedzić, że dziś zadzwonisz to bym później wyszedł na trening.

- Na pewno nie przeszkadzam?

- Nie. Dziś mam nudny tlen. Pięć godzin wolnej jazdy. Jeżdżę od godziny, nikogo nie spotkałem, żeby się podpiąć, więc przerwałeś nudę.

Cas uśmiechnął się. Tęsknił za nim, a minęła dopiero doba odkąd się rozdzielili. Chyba przerażała go wizja tego miesiąca przerwy, bo to czy Dean pojawi się na którymś z etapów wciąż było pod znakiem zapytania.

- Wybacz, miałem dzwonić wczoraj, ale sam wiesz jak to jest w dniu prezentacji. Niby spokój, ale odprawa, trening, fizjo i wszystko... No i poszedłem wcześniej spać przez podróż. Niby krótka, ale i tak zawsze jestem senny po locie, zresztą sam wiem.

- Wiem, pamiętam jak mi zasnąłeś na kolanach w samolocie po powrocie z Mistrzostw Świata - powiedział rozbawiony. - To było urocze.

- Wtedy nie zmęczyła mnie tylko podróż, ale wysiłek życia.

- Wiem, ale i tak to było urocze. A wracając do Giro. Oglądałem prezentacje i mam jedno zastrzeżenie.

Cas zmarszczył brwi.

- Jakie?

- Czemu tak rzadko nosisz czapkę w tył naprzód? Wyglądasz przeuroczo. Po prostu aż chce się ciebie przytulić.

Cas uśmiechnął się szeroko. Zawsze tak reagował na takie słowa od swojego chłopaka.

- Cóż, będę tak chodził częściej, bo przez to, że chłopaki zrobili to samo, coś zapoczątkowaliśmy.

- Tak myślałem, że o to chodzi, ale zmyliło mnie, że zrobił to też Sasha.

- Mówiłem ci, że jest krypto. Wczoraj na kolacji potwierdził to przed drużyną.

- Wow - skomentował Dean. - To co, teraz czekamy aż Filip zrobi to samo?

- Myślę, że tutaj możemy poczekać nieco dłużej.

- Zobaczymy. Jak nastrój przed startem?

- Chyba dobrze.

- Chyba?

- To tylko osiem kilometrów z podjazdem. Mogą się zrobić jakieś sekundowe różnice...

- I możesz dziś zrobić to, na co wszyscy w Ameryce liczą.

- Czyli?

- Zgarnąć koszulkę, Cas. Jesteś Mistrzem Świata na czas, a trasa nie jest płaska. Możesz wygrać etap i zostać pierwszym liderem.

Cas westchnął.

- Wiesz, że pojadę jak najlepiej potrafię. Jeśli to da zwycięstwo, to super. Ale nie chcę, żeby ludzie byli rozczarowani, jeśli będę drugi.

- Cas, jesteś najmłodszym zawodnikiem w historii. Z twojego rocznika w peletonie jest tylko sześciu kolarzy, z czego trzech w naszej drużynie: ty, Rico i Hernan. Kariera przed tobą. Ważne, żebyś nie dał się teraz presji i sławie. Bo jeśli to zrobisz, możesz wszystko stracić. Ale jesteś mądry, więc wiem, że tak nie będzie. Ale na starcie pomyśl o tym, żeby wygrać ten etap. To cię uskrzydli, zaufaj mi.

Cas zaufał Deanowi i stojąc na rampie startowej miał w głowie jedną myśl: wygrać dla Deana.

Zaczął szybko, ale spokojnie, aby nie zakwasić sobie od razu mięśni. Jeśli zacznie się za mocno, do mięśni już na początku dostanie się kwas mlekowy i będzie po jeździe. Taka sytuacja zdarzyła się Casowi raz na jego pierwszej w życiu czasówce. Nigdy już nie powtórzył tego błędu.

Po około dwustu metrach w korbach rozkręcił się do docelowej prędkości i usiadł na siodełku, kontynuując szybką jazdę przez pierwsze pięć i pół kilometra trasy po płaskim. Na pomiarze czasu po tym odcinku miał najlepszy czas, ale praktycznie wszyscy pozostali zawodnicy, którzy mieli walczyć tu o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej startowali po nim - tylko jeden startował wcześniej, więc niewiele mu to dawało. Nie miał żadnego odniesienia jak jadą lub pojadą jego rywale. Mimo wszystko to go podbudowało, bo przed nim startowało kilka dobrych nazwisk i to sprawiło, że kiedy zaczął się podjazd, zaczął dokręcać. Jechał dość sporo ponad to, co teoretycznie był w stanie jechać jego organizm, ale nie myślał o tym i nie czuł tego - po prostu się wyłączył i skupił na trzymaniu rytmu. Wyprzedził dwóch zawodników, którzy startowali przed nim i stanął w korby dokręcając ile tylko mógł na ostatnich metrach, wpadając na metę z czasem o niemal dwie minuty lepszym od dotychczasowego lidera i... gdy tylko zwolnił, spadł z roweru, próbując złapać oddech. Przesadził. Miał przymknięte oczy, próbował łapać powietrze i modlił się, aby nie zemdleć. 

Od razu podbiegli do niego Jacob i Adam - masażysta. 

- Żyjesz, młody? - spytał Jacob, ale Cas nie był w stanie nic powiedzieć, więc pokazał tylko kciuk w górę, wierząc, że dojdzie do siebie.

Mężczyźni pomogli mu zdjąć kask i odpędzali dziennikarzy. Jeden z organizatorów stanął nieco przed nimi, aby ostrzec zawodników wpadających na metę, aby czasem nie wjechali na leżącego na asfalcie Casa.

Chłopak podniósł się po blisko dwóch minutach, a Jacob pomógł mu wstać. Adam szybko dał mu bluzę, aby nie zmarzł. Jednak pot szybko stygnie i nawet w upalne dni można się od tego przeziębić, a na takim wyścigu to nie wchodziło w grę.

- Wygrałem? - spytał.

- Wygrywasz na razie, ale jest dobrze. Chodź - podsumował i poprosił Adam, prowadząc Casa w stronę fotelu, na którym tradycyjnie siedział aktualny lider czasówki. Jacob szybko podstawił obok trenażer, aby Novak mógł rozkręcić nogi po tak wyczerpującej jeździe.

- Co ci strzeliło do głowy? - spytał Adam, patrząc na podsumowanie zapisu. - Średni puls z ponad jedenastu, prawie dwunastu minut dwieście jeden. Dzieciaku...

- Żyję, tak? - stwierdził Cas. - Widocznie mogłem.

- Obgadaj to po z Markelem po etapie, dobra?

Novak skinął głową, sięgając po colę, którą dał mu Jacob. Marzył już tylko o tym, aby znaleźć się w łóżku i odpocząć. Wiedział, że przesadził, ale miał nadzieję, że nie na tyle, ale zapłacić za to na kolejnych etapach i stracić szansę na generalkę. Chciał zająć dobre miejsce w tym wyścigu.

Każdy kolejny kolarz tracił do Casa około minuty. Najbliżej zbliżył się Fabio van der Sar, który miał walczyć o klasyfikację generalną - stracił do Novaka trzydzieści dziewięć sekund.

Cas stanął na podium trzy razy - jako zwycięzca etapu, lider całego wyścigu i lider klasyfikacji młodzieżowej. 

Cóż... Dean wykrakał.

N/A

Dziś jeszcze jeden rozdział. Tym razem w rolach głównych Dean i Amor. Stay tuned!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro