11. Miałaś rację
Od razu po kolacji Dean zaciągnął Casa do pokoju z Charlie. Novak wciąż był w marnym humorze po zerwaniu z Jimmym. Wypisywał do niego, wydzwaniał, ale ten nie odbierał. Tuż przed kolacją Cas dostał wiadomość o następującej treści:
Dla mnie to też nie jest łatwe, uwierz. Chciałem wierzyć, że damy radę, ale boję się, że przeze mnie ucierpisz. Obaj wiemy, co się stanie, jeśli to by wyszło na jaw. Robię to dla Twojego dobra, Cas. Kiedy wrócisz, porozmawiamy. Ale nie licz na to, że ta rozmowa coś zmieni. Nie chcę Cię stracić, nie chcę udawać, że tego nie było, że się nie znamy, ale nie chcę też być tym, który stanie Ci na drodze. Chcę za kilka lat oglądać Tour de France i widzieć jak wygrywasz, bo nie wątpię, że to kiedyś nastąpi. Pomyślę wtedy, jaki jestem z Ciebie dumny. Ale pomyślę to jako Twój przyjaciel, mam nadzieję, że najlepszy przyjaciel. Ochłoń przez te dwa tygodnie, nie dzwoń do mnie z błaganiami o zmianę zdania, ale jeśli chciałbyś po prostu porozmawiać o tym, jak minął Ci dzień, będę pod telefonem. Myślę, że obaj potrzebujemy teraz czasu. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz
Cas nic na to nie odpisał. Starał się też udawać, że ta wiadomość nie wstrząsnęła nim tak bardzo, jak faktycznie to zrobiła. Wiedział, że Jimmy chce dobrze, ale wiedział też, że gdyby miesiąc temu dostał informację, że ten kontrakt zakończy jego związek z Jimmym, w życiu by go nie podpisał. Wolałby dalej ścigać się w juniorach i być z Jimmym, niż ścigać się na najwyższym poziomie i go stracić.
Smętnym krokiem ruszył za Deanem i Charlie, bo tak jakby nie dano mu innego wyboru. Kiedy Dean zaproponował, że pójdą do Charlie, początkowo się ucieszył, ale teraz najchętniej schowałby się pod kołdrą i odciął od całego świata.
Weszli do pokoju Charlie, która odpowiednio wcześniej poinformowana przez Deana, wszystko uprzednio przygotowała. Przez przygotowanie można rozumieć kupienie lodów, misek waflowych do lodów, chipsów, piwa i wybranie głupich komedii, bo zapamiętała jak Cas mówił, że poprawiają mu humor.
Cas usiadł na kanapie, Charlie poszła po lody, a Dean zajął się podpinaniem kabla HDMI do telewizora, aby wyświetlać na nim obraz z laptopa przyjaciółki.
- Waniliowe czy czekoladowe? - spytała Charlie. Dean nie odpowiedział, bo Charlie znała jego upodobania, a Cas z zamyślenia nawet nie usłyszał pytania. - Cas?!
- Tak? - spytał wyrwany z zamyślenia chłopak.
- Jaki smak lodów wolisz?
- Obojętnie.
Charlie wywróciła oczami i nałożyła mu trochę waniliowych i trochę czekoladowych, po czym podała mu lody, na co Cas średnio zareagował.
Naprawdę to w niego uderzyło. Szkoda było jej patrzeć na tego chłopaka w takim stanie. Jeszcze kilka godzin temu z uśmiechem mówił jej o Jimmym. Widać było, że Novakowi mocno zależy na tym chłopaku. Współczuła mu.
- Co tak właściwie się stało? - spytała, dosiadając się obok Novaka.
Cas przymknął oczy, aby zachować względny spokój. Nie chciał wrzeszczeć, ani się rozkleić, a aktualnie był gdzieś pośrodku wściekłością i rozpaczą, więc nie do końca był pewien jak zareaguje, jeśli zaraz się nie uspokoi.
- Balthazar do niego napisał.
- Zapierdolę chuja - wypalił Dean, a Cas spojrzał na niego zdezorientowany. Podobnie Charlie. - Są granice. Przekroczył je.
- Nienawidzę go tak samo jak ty, ale wątpię, aby to był dobry sposób. Jeśli powie, że go napadłeś...
- A kto powiedział, że on będzie wiedział, że to ja? - spytał Dean. - Po ciemku, w kominiarce? Nie pozna mnie.
Charlie spojrzała na przyjaciela widocznie zaniepokojona. Dean nie żartował i przerażało ją to.
- Dean, zgodzę się z Casem. Po za tym, szkoda nerwów na niego.
- Więc co? Zamierzamy mu to tak po prostu to odpuścić? - spytał zirytowany Dean, siadając obok nich.
Cas westchnął.
- A co to teraz zmieni? - spytał. - Jimmy nie zmieni przez to zdania. Balthazar osiągnął to, co chciał osiągnąć.
Dean wiedział, że Cas ma rację. Dokopanie Balthazarowi nic nie zmieni. Ale czuł się źle, nie mogąc zareagować. Czuł się tak, jakby w ten sposób dawał Shurleyowi przyzwolenie na ranienie Casa. Nie wiedział jeszcze co zrobi, ale był pewien, że znajdzie sposób, aby odegrać się na Balthazarze. Prędzej czy później.
- Może masz rację - powiedział ze smutkiem Dean. Naprawdę chciał jakoś pomóc Casowi. Czuł się winny, że wcześniej tak go traktował, że źle o nim myślał.
Charlie uznała, że moment ciszy będzie dobry na włączenie pierwszego filmu.
Cas czuł się dziwnie siedząc po środku nich, ale w sumie pasowało mu to. Zastanawiał się jak to teraz będzie. Dean wydawał się zmienić podejście, ale to nie dawało mu pewności, że tak zostanie. Jakie będą jego relacje z Jimmym? Przecież byli w ostatniej klasie szkoły średniej, niektóre przedmioty mieli razem, więc będą się widywać, kiedy Cas będzie na lekcjach. Zastanawiał się jak bardzo niezręczne to będzie. Przyjaźń po ponad trzech latach związku? Wątpił, aby było to możliwe. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie najbliższe miesiące.
Po lodach w ruch poszły chipsy i piwo. Pod koniec trzeciego filmu Cas zaczął przysypiać, więc Charlie uznała, że chyba koniec na dziś.
- Dzięki. Za wszystko - powiedział cicho Cas, przytulając dziewczynę.
Może i nie był radosny jak zwykle, ale czuł się trochę lepiej przez ten wieczór. Przede wszystkim wiedział, że ktoś go wspiera, że ma na kogo liczyć, a to było teraz dla niego ważne - świadomość, że nie jest sam.
- Nie ma za co, Cas - odparła Charlie. - Pamiętaj, że możesz na nas liczyć.
- Pamiętam - odpowiedział z lekkim uśmiechem, odsuwając się od dziewczyny i zerkając na Winchestera. - Dean, idziesz?
- Zaraz do ciebie dołączę - stwierdził, rzucając Novakowi klucz. - Pomogę Charlie posprzątać. Pięć minut, dobra?
Cas przytaknął i ruszył w stronę pokoju, nawet nie zastanawiając się nad tym, że Dean widocznie użył sprzątania jedynie jako wymówki.
- Mów o co chodzi - powiedziała Charlie, kiedy zostali sami, a Dean wyrzucał butelki po piwie, bo skoro zgłosił się do pomocy, to głupio było mu zostawić przyjaciółce cały bałagan, nawet jeśli nie był on spory.
Oparł się o komodę i skulił się nieco, patrząc na Charlie smutnym wzrokiem. W tym momencie dziewczyna zrozumiała, że to poważne.
- Miałaś rację - wyznał.
- Odnośnie...?
Naprawdę zaczynała się o niego martwić.
- Mnie. Tego co czuję do Casa, czemu nie potrafiłem go nienawidzić... wszystkiego.
Charlie spojrzała na Deana zaskoczona. Wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi, ale nie podejrzewała, że nastąpi to tak szybko. Przecież dopiero co się wypierał. Dopiero co krzyczał w autobusie, że nic nie czuje do Casa i nie jest biseksualny. Ile czasu minęło od tamtej rozmowy? Pięć godzin?
- Kochasz go?
Winchester przygryzł wargę i pokręcił lekko głową.
- Nie jestem pewien czy kocham czy się zauroczyłem - stwierdził. - Chyba za wcześnie, aby to stwierdzić.
- Dopiero co się kłóciłeś, że jesteś hetero. Co się zmieniło? - spytała zdezorientowana.
Dean wziął głęboki oddech.
- Usłyszałem jak rozmawia z Jimmym, jak płacze i coś we mnie pękło. A minutę wcześniej zastanawiałem się jak się go pozbyć. Nie wiem co się ze mną dzieje, Charlie - powiedział łamiącym się głosem.
Dziewczyna przytuliła go, a Dean wtulił się w przyjaciółkę i starał się uspokoić.
- Wiem, że się boisz - powiedziała cicho Charlie. - Ale to nic złego, Dean.
- Charlie, on jest pięć lat młodszy. To dzieciak, który jeszcze nie skończył szkoły.
- Wiek nie ma tu znaczenia. A Cas jest dojrzały jak na osiemnastolatka. Może i jest dzieciakiem, ale to dobry dzieciak.
- I dlatego on się nie może o tym dowiedzieć.
Charlie odsunęła się i spojrzała na Deana zdezorientowana.
- Co?!
Winchester opuścił głowę i westchnął.
- Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny tutaj, Charls. Jestem dupkiem, który nie nadaje się do związków. Dodatkowo sport, ukrywanie się i wszystko... Nie skrzywdzę go w ten sposób. Widziałem, że coś go wykańcza i nie wiedziałem o co chodzi. Teraz wiem, że wykańczało go ukrywanie prawdy o związku z Jimmym. Mam mu to zrobić ponownie? Po tym co już przeszedł? On na to nie zasłużył.
Charlie spojrzała smutno na przyjaciela. Z jednej strony podjął dorosłą decyzję postanawiając ukrywać swoje uczucia przed Casem, ale z drugiej strony, wiedziała, że to będzie wykańczać Deana, że będzie go to męczyć.
Nie chciała jednak podważać tej decyzji i postanowiła po prostu go wspierać. Dopiero co przyznał, że jest biseksualny, więc też logicznym było, że powinien przyzwyczaić się do tej myśli, bo zdawała sobie sprawę jakie to było dla niego ciężkie i jak długo to wypierał.
- Cokolwiek postanowisz, poprę to - powiedziała. - Ale proszę cię, abyś nie pozwolił na to, żeby cię to wyniszczało. Musisz myśleć też o sobie.
- Najpierw muszę sobie poradzić z tym, kim jestem - stwierdził. - Jutro pójdę do Gartha.
Charlie skinęła głową.
- On ci pomoże. Będzie dobrze, Dean.
Winchester uśmiechnął się smutno i jeszcze raz przytulił Charlie.
- Do jutra - powiedział, odsuwając się.
- Śpij dobrze.
Dean powolnym krokiem ruszył w stronę pokoju. Nie wrócił wcale dużo później od Casa, ale to wystarczyło, aby zastał Novaka już śpiącego w najlepsze.
Uśmiechnął się lekko na ten widok i po cichu sam zaczął się przygotowywać do spania, co jakiś czas zerkając na Novaka.
Był uroczy, kiedy spał.
Czemu on tak o nim myślał?!
N/A
Myślę, że jeszcze dzisiaj przed 22:00 pojawi się rozdział 12.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro