109. Chcę, żeby to zostało między nami
Kiedy po treningu wrócili do hotelu, Cas od razu poprosił Sashę o rozmowę. Nie chciał tego odkładać. Jutro pierwszy etap - czasówka - chciał mieć czystą głowę, a nie myśleć o tym. Rosjanin chyba też miał tego świadomość, więc zgodził się na rozmowę teraz.
- Lepiej usiądź - poprosił, co trochę zaniepokoiło Novaka.
Chłopak usiadł na swoim łóżku, Sasha usiadł na swoim, na przeciwko niego.
- Jeśli po tej rozmowie uznasz, że nie chcesz być ze mną w pokoju, zrozumiem - zaczął, na co Cas zmarszczył brwi.
- Co? - spytał zdezorientowany i naprawdę zaczął się bać. Co takiego ukrywał Sasha, że obawiał się aż takiej reakcji?
- Na trasach możesz na mnie liczyć, niezależnie od wszystkiego. Przyjechałem tu, żeby ci pomagać, nie będę robił samowolki.
- Sasha, o co chodzi? - spytał widocznie przestraszony.
Sasha widocznie się stresował, denerwował, bał. Cas miał wręcz wrażenie, że kolega z ekipy zrobił coś strasznego i stąd to zachowanie. Coś naprawdę strasznego.
- Całe życie myślałem, że po prostu nie potrzebuję związku, dlatego dziewczyny nie interesują mnie jakoś bardzo... - zaczął niepewnie. - Mam prawie dwadzieścia siedem lat i byłem w jednym związku przez cztery lata, ale nie wyszło, bo przeszkadzało jej to, że prawie mnie nie ma w domu i... nie wiem, czemu ci to mówię...
- Jeśli chcesz się komuś wygadać, mi możesz zawsze - przypomniał mu Cas.
- Wiem i to problem.
Novak zmarszczył brwi.
- Nie rozumiem...
- Jesteś taki miły, uroczy, czarujący...
- Sasha, do rzeczy - poprosił Cas. Nie lubił tego typu komplementów od kogo innego niż Dean.
- Podobasz mi się - wyznał, a Novak zamarł. Że niby co?! - Spokojnie, nie zamierzam nic robić. Wiem, że jesteś z Deanem, że jesteście szczęśliwi, nie chcę tego psuć.
Cas ukrył twarz w dłoniach. Nie miał pojęcia, jak ma na to zareagować. Pierwszy raz wyznano mu uczucia, gdy był w związku. Pierwszy raz też musiał przyznać, że nic z tego, że on nic nie czuje. Nie wiedział, co ma zrobić.
- No to mnie zaskoczyłeś - przyznał. To było jedyne, co przyszło mu na język. Widział, że nie może nikomu o tym powiedzieć, bo Dean się wkurzy, a przy kolejnym spotkaniu z Sashą mógłby go nawet pobić. Cas nie chciał żadnych bójek w drużynie. Szczególnie tych z udziałem Deana.
- Tak jak powiedziałem, niczego nie oczekuję - kontynuował Sasha. - Chciałem tylko, żebyś wiedział.
Cas skinął głową i spojrzał na niego poważnie.
- Doceniam, że mi to mówisz - zaczął spokojnie. - Ale tak jak stwierdziłeś, to nie ma szans. Nie mogę powiedzieć, że czuję to samo i w tym momencie wątpię, aby to kiedykolwiek nastąpiło, ale chciałbym, żebyśmy byli przyjaciółmi. Wiem jak ciężko było ci przyznać to przed sobą ze względu na kraj, z którego pochodzisz i wiem, że potrzebujesz teraz przyjaciela i chcę nim być. Jeśli oczywiście ty też tego chcesz.
Sasha skinął głową.
- Chcę - powiedział cicho, szczęśliwy, że Cas zareagował na to wszystko dość dobrze.
- Więc między nami w porządku? - dopytał Novak.
Sasha przytaknął.
- Tak.
- Super. Mam tylko jedną prośbę.
Sasha spojrzał na Casa niepewnie. Bał się, że ten jednak wyrzuci go z tego pokoju.
- Jaką?
- Chcę, żeby to zostało między nami. Jeśli ktoś się dowie, co do mnie czujesz, to prędzej czy później dojdzie do Deana, a on dość źle reaguje na moich adoratorów, a nie chcę żadnych spięć w drużynie. Dlatego nikomu nie mów, proszę.
Sasha nieco odetchnął z ulgą, że chodziło o to. Szczerze mówiąc i tak nie chciał nikomu o tym mówić, więc mógł się na to zgodzić.
- Dobrze - zgodził się. - To zostanie między nami.
Cas skinął głową, po czym wstał, podszedł do Sashy, usiadł obok zdezorientowanego kolegi i przytulił go.
- Mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz kogoś, kto da ci to, czego ja nie mogę - powiedział cicho. - Przepraszam, że to nie mogę być ja.
Sasha uśmiechnął się lekko, obejmując Casa.
- Nie przepraszaj. Nie można nikogo zmusić do uczuć, ani przepraszać, że się tego nie odwzajemnia.
Novak też się uśmiechnął i poklepał go lekko po plecach, po czym się odsunął.
- Racja. Ostatnie pytanie.
- Jakie?
- Gej czy bi?
Sasha rozłożył lekko ręce.
- Nie wiem - przyznał. - Przed tobą nigdy nie patrzyłem tak na żadnego chłopaka, więc chyba po prostu potrzebuję czasu.
Cas przytaknął.
- Gdybyś kiedykolwiek chciał o tym pogadać, zawsze możesz na mnie liczyć. O tym, że w kimś się zakochałeś też. Ale o sposoby na podryw pytaj raczej Deana. Nie ugryzie cię za to.
Sasha zaśmiał się cicho.
- Dean jest w porządku - przyznał. - Dlatego nic nie zrobię. Gdyby był chujem, walczyłbym, żebyś go zostawił. Ale on jest dla ciebie dobry i chyba jesteście dla siebie stworzeni. Mam nadzieję, że będziecie razem do późnej starości.
Cas uśmiechnął się lekko.
- Też mam taką nadzieję - przyznał. - A teraz wybacz, ale idę pod prysznic, bo niezbyt lubię siedzieć w przepoconej koszulce.
- Spoko - odparł Sasha, kładąc się plecami na łóżku i patrząc z lekkim uśmiechem za Casem. Spodziewał się, że ta rozmowa pójdzie dużo gorzej.
N/A
Dziś jeszcze 2 rozdziały myślę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro