107. Przed Giro
Rozdział zawiera sceny 18+
Castiel póki co jechał jeden wielki tour - zeszłoroczne Tour de France, co do którego miał mieszane uczucia. Z jednej strony wygrał ten wyścig, ale z drugiej... prowokacja Balthazara, wypadek Deana, kłamanie i coming out na koniec, gdy już nie wytrzymał - dużo się działo.
Miał wrażenie, że nie wygrałby tego wyścigu gdyby nie to, że kilku rywali zostało zdyskwalifikowanych za homofobię i niesportowe zachowanie.
Ale zwycięstwo w Tour de France to zwycięstwo w Tour de France. Dlatego Novak był faworytem do zwycięstwa w Giro, a to sprawiało, że czuł ogromną presję. Nie dziwił się - aktualnie byli z Deanem jedyną nadzieją Amerykanów na zwycięstwa w ważniejszych wyścigach. Wiedział, że na trasie będzie sporo kibiców ze Stanów i nie chciał ich zawieść, ale ciężko było mu uwierzyć w zwycięstwo - rywale byli mocni, a porażka na Tirreno-Adriatico tylko obawy o kolejną porażkę potęgowały. Co prawda kolejne wyścigi były lepsze - właściwie to dopiero co wrócił z Tour of the Alps, gdzie wygrał, ale to wydawało mu się za mało. Cóż, sam przecież stwierdził, że celuje w klasyfikację młodzieżową, w której będzie miał prawdopodobnie tylko jednego rywala.
Pakował właśnie drugą parę butów kolarskich do swojej walizki, kiedy poczuł dłonie Deana oplatające jego klatkę piersiową. Po chwili Winchester schował głowę w jego szyję i musnął delikatnie ustami.
- Chciałbym jechać z tobą - powiedział.
- Wiem - odparł łagodnie, obejmując jego ręce.
- Przyjadę na któryś etap. Podrzucę Amora wracając z Hiszpanii.
Plany startowe Deana uległy zmianie od tych pierwotnych, ustanowionych na zgrupowaniu na początku roku - zrezygnowali ze startu w Kalifornii, uznając, że tych wyścigów będzie w maju i czerwcu po prostu za dużo, a dodatkowo dwukrotna zmiana czasu w tym okresie może mu tylko zaszkodzić. Zamiast tego miał jechać Grand Prix de la Somme i Tour de l'Ain we Francji, Vuelta Aragón w Hiszpanii i stamtąd wracać do Francji na Critérium du Dauphiné. To sprawiło, że z Casem mieli nie widzieć się ponad miesiąc.
- Nie podrzucisz go, tylko wrócisz z nim do domu i twoja mama się nim zajmie na dwa dni.
Dean westchnął, a już liczył na to, że po niemal dwóch tygodniach pozbędzie się Amora. Do tej pory to Cas brał psa, gdy obaj mieli wyścigi w tym samy terminie. Teraz padło na Deana, aby nie męczyć Amora skokami temperatur we włoskich górach. No i Winchester miał w tym czasie tylko siedem dni wyścigowych, a Cas aż dwadzieścia jeden.
- Torturujesz nas...
- Was?
- Mnie i Amora. Pozabijamy się.
Cas wywrócił oczami.
- Ten pies jest całkowicie niegroźny.
- Tak sobie wmawiaj...
- Wyolbrzymiasz.
Dean westchnął i znowu musnął jego szyję.
- Wygrasz tam.
- Klasyfikację młodzieżową, tak.
- Za nisko się cenisz.
- Wolę być ostrożny w celach niż wszystkich zawieść.
- Nikogo nie zawiedziesz. Młody jesteś, kariera przed tobą. I tak dużo osiągnąłeś.
- Ludzie wiele oczekują.
- Wiem, czytam komentarze. Ale nie myśl o tym. Skup się na tym, co umiesz najlepiej.
Cas obrócił się przodem w stronę Deana i spojrzał na niego.
- Myślisz, że dam radę wygrać?
- Jestem pewien, że stać cię na to. Na podium w najgorszym wypadku. Nawet jeśli założysz koszulkę lidera na jeden dzień, już będziesz bohaterem. Uwierz mi.
Novak uśmiechnął się lekko i musnął jego usta.
- Chciałbym, żebyś był tam ze mną.
Dean uśmiechnął się smutno.
- Wiem, też bym chciał. Ale będziesz miał Estebana, Rico, Raula, Hernana...
- Ta... i będę patrzył jak Raul i Hernan się całują myśląc o tym, jak bardzo tęsknię.
- Wynagrodzę ci to po Dauphiné - obiecał.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Cas uśmiechnął się i wtulił w Deana.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, Cas.
Novak uśmiechnął się łobuzersko i pociągnął Deana na łóżko. Winchester uśmiechnął się na to i przyciągnął go do pocałunku, wkładając dłoń pod jego koszulkę.
- Ostatni wspólny wieczór na kolejny miesiąc, hm? - spytał Cas, przerywając pocałunek, a Dean uśmiechnął się szerzej.
- Yhm... I do tego jesteśmy sami. Amor na dworze. Adam w Stanach, Esteban już we Włoszech...
- Trzeba wykorzystać - stwierdził, szybko pozbywając się koszulki Deana. - Znowu schudłeś - powiedział z niezadowoleniem.
- Mogę zrzucić jeszcze dwa procent tkanki tłuszczowej do Touru.
- To zdrowe?
- Na granicy zdrowia, ale podniesie moje wyniki. Muszę to wygrać, Cas. To mój priorytet, skarbie, wiesz o tym.
Cas westchnął.
- Ile ważysz?
- Psujesz nastrój...
- Dean...
- Sto pięćdziesiąt dwa funty*.
Novak spojrzał na Deana zaniepokojony.
- Martwię się.
- Nic mi nie będzie. Zresztą sam ważysz mniej o jedenaście funtów**.
- Ale jestem niższy.
- Przelicz wzrost na wagę, jesteś szczuplejszy.
Cas wywrócił oczami.
- Zmieńmy temat - zaproponował, znowu przyciągając Deana do pocałunku.
Winchester uśmiechnął się i odwzajemnił pocałunek. Przekręcił Casa na plecy, kładąc się nad nim i zaczął konsekwentnie pozbywać się jego ubrań. Novak nie pozostawał mu dłużny i sam zdejmował ubrania Deana.
Gdy obaj byli już nadzy, Winchester uznał, że tego wieczoru nie chce się śpieszyć. Chce się nacieszyć bliskością z Casem, której tak bardzo będzie mu brakowało przez kolejne dni.
Dotykał go, macał, cieszył się tym, że ma go przy sobie. Cas poszedł jego przykładem i musiał przyznać, że to było bardzo uspokajające i w jakimś stopniu nawet sprawiało, że poczuł, że naprawdę jest ważny dla Winchestera. Zazwyczaj się śpieszyli, ale taki wyjątek od reguły zdecydowanie był czymś miłym.
Po bardzo długim czasie takich delikatnych pieszczot, Dean uznał, że chce już czegoś więcej i przeniósł dłonie na pośladki Casa, aby mu je rozluźnić. Novak doskonale wiedział, co to oznacza i uśmiechnął się lekko.
Kiedy Dean sięgnął do szafki po lubrykant, Cas zrobił mu malinkę na ramieniu, na co Winchester się uśmiechnął.
- No proszę... zostawiasz pamiątkę po sobie? - spytał z uśmiechem.
- Coś musi ci o mnie przypominać.
- Mam poduszkę - zażartował Dean, wskazując na poduszkę w kształcie ramienia, którą dostał od chłopaka na Święta.
Cas zaśmiał się cicho.
- Obawiam się, że poduszka nie starczy na tak długo.
- Malinka też zniknie - zauważył Dean.
- Ale będziesz pamiętał, że tam była.
Winchester zaśmiał się cicho i odwdzięczył, robiąc Casowi malinkę na szyi.
- Będzie widać na prezentacji.
- Zamalują ci ją. A jak nie, to niech ludzie widzą, że jesteś mój, skarbie.
Dean znowu go pocałował i po chwili ostrożnie wsadził między jego pośladki palec nawilżony lubrykantem, aby przygotować go do stosunku. To dziwne - od ponad roku spał tylko z nim. Nigdy nie miał jednego partnera ani partnerki tak długo. Ale nie nudził się. Z Casem to za każdym razem było wyjątkowe. Miał wrażenie, jakby każdy seks był ich pierwszym razem.
Kiedy wszedł w Casa, patrząc mu w oczy nie potrafił się nie uśmiechnąć. Naprawdę miał szczęście, że trafił na kogoś takiego. Wiedział, że może mu ufać, że zawsze może na niego liczyć. Wiedział, jak bardzo Cas go kocha i to było wszystko, czego potrzebował.
Novak patrzył na Deana z miłością i pojękiwał na każdy jego ruch, szybko jednak przymknął oczy, oddając się rozkoszy. Przed Winchesterem spał tylko z Jimmym i musiał przyznać, że Dean był o niebo lepszy w łóżku. Miał wrażenie, że bardziej zależy mu na jego doznaniach niż swoich. Kochał go za to jeszcze bardziej.
Błądził po jego plecach, po jego ciele i starał się nie myśleć o tym, że rano Dean zawiesie go na lotnisko i nie będą się widzieć niemal dwa tygodnie, a potem prawie trzy kolejne. Skupiał się na tym co tu i teraz. A tu i teraz był szczęśliwy. Cholernie szczęśliwy. Nawet jeśli okazywał to szczęście jęcząc pod swoim chłopakiem, którego kochał nad życie i dla którego byłby gotowy poświęcić wszystko.
N/A
Pierwszy raz opisuję scenę łóżkową bez jej typowego zakończenia, ale uznałam, że tak będzie tu lepiej.
Next jutro, być może nawet 2 rozdziały.
*152lb = 69kg, Dean ma tu wzrost Jensena, czyli 1.86m
**czyli 141lb=64kg, Cas ma tu wzrost Mishy, czyli 1.8m
Uprzedzając pytania - tak, kolarze tyle ważą. Wzorowałam się na wagach kolarzy specjalizujących się w jeździe po górach, którzy mają tyle samo wzrostu co Jensen i Misha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro