106. Pierwsza rozłąka
Od pierwszego wspólnego wyścigu, Cas i Dean nie wystartowali razem tylko na Mistrzostwach Świata, w których Novak zdobył dwa tytuły w elicie. Dołączając do Team Menerol wiedzieli, że większość startów pojadą osobno, podobne warunki proponował im Leon w Letten-Norex. Mimo wszystko wyjazd na dwa różne wyścigi w podobnym czasie był dla nich ciężki.
Dean z Adamem pojechali pod Paryż na wyścig Paryż-Nicea. Rok temu na tym wyścigu po raz pierwszy zaczęły krążyć plotki po tym jak Cas pocałował Deana po jednym z etapów, który wygrał. Winchester czuł się dziwnie będąc tu bez niego. Kiedy stał na scenie podczas prezentacji, czuł się dziwnie. Pierwszy raz od ponad roku Cas nie stał obok niego. W pokoju znowu był z Adamem - jak za starych czasów. Jeszcze w styczniu minionego roku cieszyłby się z tego, ale teraz tęsknił za tym chłopakiem obok niego. Czuł dziwną pustkę.
Cas i Esteban pierwszy etap obejrzeli w telewizji, a drugi na telefonie w hotelu we Włoszech. Na tych realizator nie pokazywał Deana zbyt często, bo to były jednak sprinterskie etapy. Oba padły łupem Ondreja.
Kiedy odbywał się trzeci etap Paryż-Nicea, Cas był na prezentacji wyścigu Tirreno-Adriatico, a następnie na konferencji prasowej zorganizowanej przez organizatora - jeden z obowiązków Mistrza Świata. Potwierdził tam stanowisko drużyny - nie będzie jedynym liderem, bo poprowadzą drużynę wspólnie z Estebanem, który również był na tej konferencji. Celem było zwycięstwo w wyścigu.
Podczas gdy odbywał się czwarty etap Paryż-Nicea, gdzie Dean, wspierany przez Adama, Filipa, Hernana, Raula, Rafaela i Ondreja, walczył o pierwsze różnice między faworytami w klasyfikacji generalnej, Cas i Esteban oraz reszta drużyny obecna we Włoszech mieli w głowie start w drużynowej czasówce. Mieli dobry skład na taki teren - Cas był Mistrzem Świata na czas, Esteban też nie jeździł czasówek najgorzej, a dodatkowo w barwach Team Menerol jechali Daniel, Julian i Mike, którzy byli dobrymi czasowcami. Nie najgorzej jeździli też Sasha i Rico. Startowali jako ostatni, bo organizatorzy przyznali Casowi pierwszy numer startowy, jako że był Mistrzem Świata - chcieli to uhonorować. To pozwoliło im na pełną kontrolę - wiedzieli, jak pojechali przeciwnicy. Ich celem było przejechać tę dwudziestojednokilometrową trasę nieco szybciej. Wygrali z czasem o osiem sekund lepszym od drugiej ekipy. Ponieważ Esteban jako pierwszy z drużyny przekroczył linię mety, to on założył granatową koszulkę lidera. W klasyfikacji młodzieżowej również przewodził Esteban, drugi był Daniel i to on miał wystartować do drugiego etapu w koszulce lidera klasyfikacji młodzieżowej.
Krótko po przekroczeniu linii mety otrzymali wiadomość, że Dean wygrał czwarty etap i został nowym liderem Paryż-Nicea. To był niezwykle udany dzień dla ich drużyny.
Dean obronił koszulkę lidera aż do Nicei, wygrywając cały wyścig. Po dekoracji wrócili z Adamem do domu, do którego mieli dość blisko. Winchester standardowo zadzwonił do Casa - rozmawiali codziennie, nawet jeśli te rozmowy trwały zaledwie kilka minut. Novak każdego dnia mówił, co głupiego zrobił Amor, który był wszystkiego ciekawy. Liderzy Tirreno-Adriatico dostawali trójząb. Po dzisiejszym etapie Amor uznał trójząb za patyk i złapał go za koniec, a Esteban musiał ciągnąć go tak po chodniku w stronę autobusu.
- Jedziecie na Estebana? - dopytał Dean.
- Póki co bronimy koszulki - odparł. - Jedziemy na zero, więc kiedy on będzie miał słabszy dzień, ja ją przejmę. A jeśli nie, to pewnie czasówka wszystko rozstrzygnie.
Następnego dnia to jednak Cas miał słabszy dzień. Kiedy grupa porwała się na pierwszych podjazdach, on został z tyłu. Nie wiedział co się dzieje - organizm po prostu odmówił mu posłuszeństwa. Chciał jechać szybciej, ale nie mógł. Pozostałe drużyny od razu zostały o tym poinformowane i dyktowały mocne tempo w grupie, aby Novak nie miał szans ich dogonić. To sprawiło, że Esteban ostatecznie został jedynym liderem ekipy na ten wyścig i dojechał do mety w zasadniczej grupie. Cas stracił tego dnia ponad piętnaście minut, tracąc jakiekolwiek szanse na dobry wynik w tym wyścigu.
- Co się stało? - spytał Markel, który towarzyszył drużynie we Włoszech jako dyrektor sportowy.
Cas pokręcił głową. Miał łzy w oczach i sam nie wiedział czy bardziej z bólu i tego, jak bardzo kosztowało go dojechanie dziś do mety, czy bardziej z poczucia, że zawiódł.
- Nie wiem - powiedział załamany. - Po prostu nie mogłem jechać. Nie wiem czemu. Nie mogłem.
- Jesteś młody, organizm może różnie reagować - oznajmił spokojnie trener. - Zerknę wieczorem na zapis i zobaczymy co się dzieje, dobrze?
Novak skinął głową. Był na siebie zły. Co zrobił nie tak, że nagle stracił aż tyle? Nigdy tyle nie stracił.
Dean pocieszał go przez telefon blisko godzinę. Cas płakał, a Winchester żałował, że nie może teraz być obok i go przytulić. To było najgorsze. Rozmowę przerwał im Markel, który poprosił Casa do siebie, zmuszając go do zakończenia rozmowy.
Po bardzo dokładnej analizie zapisu z pulsometra i miernika mocy oraz konsultacji z lekarzem, trener wyłapał u Casa osłabienie organizmu wynikające z początku jakiejś choroby. Najpewniej było to najzwyklejsze przeziębienie i normalnie nie odczułby tego aż tak bardzo, ale przy takim wysiłku organizm po prostu odmówił posłuszeństwa, skupiając energię na walce z chorobą, a nie na wysiłku. To miało sens, zważywszy na to, że Cas pokasływał w trakcie etapu i miał katar. nie uznał jednak, że to może mieć aż tak duży wpływ.
- Nie jesteśmy pewni czy powinieneś jutro wystartować - stwierdził Arsenio, lekarz obecny z ekipą na Tirreno-Adriatico. - Owszem, ukończenie wyścigu zawsze lepiej wygląda i jest lepsze dla psychiki, ale mając w perspektywie Giro i to, że jutro jest czasówka, na której na pewno pojedziesz najmocniej jak możesz i nie próbuj wmówić, że będzie inaczej, bo znamy cię, Cas, uważamy, że powinieneś odpuścić ten etap i skupić się na regeneracji organizmu. Dzisiejsza jazda kosztowała cię więcej niż kogokolwiek innego z ekipy, a dojechali przed tobą. To dużo mówi.
- A odwieziecie mnie dzisiaj na lotnisko? - spytał zrezygnowany.
- Sprawdzę loty - zadeklarował Markel, klepiąc chłopaka po ramieniu.
Organizm Casa był dla nich jedną wielką niewiadomą. Tak naprawdę powinien ścigać się w elicie od tego roku. Tymczasem miał w nogach cały poprzedni sezon, w którym rywalizował ze światową czołówką i z powodzeniem z nią wygrywał. To było ogromne obciążenie dla kogoś w tak młodym wieku. Wygrał Mistrzostwa Świata ze startu wspólnego i w jeździe indywidualnej na czas, wcześniej wygrał Tour de France i kilka innych kluczowych wyścigów, a dokonał tego wszystkiego mając zaledwie osiemnaście lat. Wcześniej nikt nie uważał, że jest to możliwe.
Odkąd Cas do nich dołączył, Markel obawiał się dnia, w którym organizm Novaka po prostu nie wytrzyma. To musiało kiedyś nastąpić. Tym razem chodziło o chorobę, ale wiedział, że któregoś dnia powodem będzie po prostu obciążenie. Sugerował Pedro, aby ten sezon był dla Casa luźniejszy, ale ten upierał się, aby Novak poprowadził drużynę na Giro. Markel osobiście uważał to za zły pomysł, szczególnie, że potem w planach było również Tour de France. Owszem, Cas miał wydolność dwudziestosiedmiolatka, ale organizm miał dziewiętnastolatka. Były tu tylko trzy rozwiązania: Cas wkrótce zacznie tracić na wyścigach przez obciążenie i odbuduje się po kilku latach, nie wiadomo czy będąc w stanie wrócić na szczyt, Cas wkrótce zacznie tracić na wyścigach przez obciążenie i nigdy się nie odbuduje, kończąc karierę w bardzo młodym wieku i ostatnia, najbardziej optymistyczna opcja to ta, w której organizm Casa jednak wytrzyma, jednak chłopak skończy karierę tuż po zakończenie kategorii młodzieżowej, bo to będzie moment, w którym jego organizm będzie już tak wyeksploatowany, że będzie tylko słabszy i słabszy.
- Najbliższy lot jest dopiero o dziewiątej rano - poinformował Markel. - Jeśli chcesz, mogę cię podrzucić na lotnisko zaraz po śniadaniu.
- Nie, to nie ma sensu - odparł. - W takim razie wrócę pojutrze, jak planowaliśmy.
- I będziesz siedzieć jutro w autobusie?
- Zrobimy inaczej - odparł Arsenio. - Do Nicei mamy stąd siedem godzin, podrzucę cię do domu, wrócę tu do rana.
Cas pokręcił głową.
- Nie chcę się narzucać - zaprotestował.
- Nie narzucasz się. Tak będzie dla ciebie lepiej. Idź się pakować, a ja przygotuję samochód.
Cas wrócił do domu, razem z Amorem o drugiej nad ranem. Poinformowany wcześniej Dean czekał na niego przed wejściem i podziękował Arsenio za to, co zrobił. Dostał parę wskazówek, co najlepiej zmienić w diecie, aby Novak szybciej doszedł do siebie i pożegnali się. Winchester co prawda proponował nocleg, ale Arsenio musiał być z drużyną na kolejnym etapie, więc nie mógł zostać.
- Jak się czujesz? - spytał zmartwiony Dean.
- Źle - odparł Cas, znowu kaszląc. Kaszlał praktycznie całą drogę, mimo leku na kaszel, który dostał od Arsenio.
- Chodźmy spać - zaproponował.
Novak skinął głową i niechętnie ruszył w stronę sypialni. Amor pobiegł za nimi.
Następnego dnia widzieli jak Esteban przegrywa cały wyścig o zaledwie sekundę. Współczuli mu, bo sekunda na takim wyścigu to przecież tyle co nic. Lopez jednak mimo wszystko wydawał się być zadowolony z drugiego miejsca. Może dlatego, że pierwszy raz realnie mógł walczyć na swoje konto w rywalizacji z najlepszymi i wywiązał się z tego tak, jak potrafił najlepiej.
N/A
Dziś jeszcze jeden rozdział. Przynajmniej jeden rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro