10. Przyjaźń?
Słowniczek:
Rozjazd - spokojny trening trwający od 0,5h do 1,5h. Odbywa się on w przejażdżkowym tempie, ma charakter regeneracyjny dla mięśni.
NOTE: W drużynach zawodowych na jednego kolarza przypadają w najgorszym wypadku 3-4 rowery, czasem liczba ta wynosi 6 lub nawet więcej. Jeden to tzw. model aero, czyli rower na płaskie etapy, drugi to rower do jazdy na górach, trzeci służy do jazdy indywidualnej na czas, czasem jest też czwarty do jazdy po bruku (ma dodatkowe amortyzatory w ramie). Dodatkowo są też rowery treningowe (takie, na których zawodnik trenuje w domu, aby nie podróżować z rowerem) i rowery zapasowe. W związku z tym kolarze mogą bez problemu wychodzić na treningi od razu po podróży - na miejscu zazwyczaj czeka już któryś rower.
*******
Po męczącym locie, przede wszystkim psychicznie ze względu na uspokajanie Deana przez drugą połowę lotu, która zawierała aż trzy przesiadki, w końcu dotarli do San Luis. Castiel postanowił zapamiętać, że najlepszym sposobem na uspokojenie Deana jest zagadywanie go i opowiadanie historii ze swojego życia. Opowiedział mu trochę o sobie, oczywiście pomijając wszystko co związane ze swoją orientacją i Jimmym.
- Winchester i Novak - żadnego z nich nie zaskoczyło, kiedy Crowley ponownie umieścił ich w jednym pokoju.
Dean już nawet nie protestował, tylko ruszył w stronę korytarza, aby znaleźć numer podany na kluczyku.
Do pierwszego startu zostało pięć dni. Ostatni etap przypadał w tym roku na dzień urodzin Deana. Cóż... przyzwyczaił się, że urodzin nie spędza w domu, a za to spędza je z dala od rodziny. Trzeci rok z rzędu miał spędził urodziny za granicą i to na mało ważnym wyścigu. A po tym wyścigu jeszcze tygodniowe zgrupowanie tylko z Casem w Chile. Było zostać tym mechanikiem. Cóż, przynajmniej miał Charlie i Adama.
Zajął łóżko przy oknie i po prostu się na nim położył, patrząc jak Cas wchodzi do pokoju i zamyka drzwi. Novak rzucił torbę na łóżko i zerknął na Winchestera.
- Benny powiedział, że kto chce, to za pół godziny jest spokojny rozjazd po podróży. Idziesz? - spytał Cas.
- Chyba muszę, żeby dawać przykład, nie? - westchnął, nie podnosząc się z materaca.
- Dobrze się czujesz? - spytał Cas, zmartwiony stanem Deana.
- To po podróży, jutro mi przejdzie. Nie przejmuj się mną.
Novak przechylił głowę, starając się zrozumieć. Nie zrozumiał. Jak miał się nie przejmować, kiedy widział, że coś jest nie tak? No ale przecież nie mógł się narzucać. Szczególnie nie po tym, czego dowiedział się o Deanie. Winchester chciał go zniszczyć, Cas o tym wiedział. To, że Dean miał jakąś blokadę, która mu na to nie pozwalała zwyczajnie go nie interesowało. Udawał, że go toleruje, bo tak było lepiej, ale nie miał zamiaru być jego przyjacielem. Skąd miał mieć pewność, że gdy zaprzyjaźni się z Deanem, otworzy przed nim, powie o Jimmym... skąd mógł wiedzieć, że Winchester tego nie wykorzysta?
- Spoko - powiedział cicho. - To idę się pierwszy przebrać.
- Spoko.
Tak... to zdecydowanie nie był typowy Dean. Cas zastanawiał się co się stało.
- Ciągle na niego zerkasz - zauważyła Charlie, kiedy jechali małym busem w stronę hotelu. Castiel siedział trzy rzędy przed nimi, razem z Jackiem, rozmawiając o czymś.
Dean parsknął.
- Nie zerkam na niego - odpowiedział.
Rozmawiali szeptem, bo tak było bezpiecznie - mniejsza szansa, że ktoś ich usłyszy, a to jednak był bardzo delikatny temat.
- Gapisz się.
- Nie.
- Gapisz.
- Bo wciąż jest konkurencją, dobra? Dlaczego nie potrafię go nienawidzić? - westchnął.
Charlie spojrzała na niego poważnie.
- Chcesz szczerej odpowiedzi?
- Tak.
- Zakochałeś się w nim.
Dean spiorunował Charlie wzrokiem.
- Miało być poważnie, a to jakiś idiotyczny żart.
- Skoro to żart, to dlaczego się wściekasz?
Winchester wziął głęboki oddech, po czym wzruszył ramionami, jakby chcąc pokazać, że wcale się nie wścieka. Nic to nie dało.
- Nie wiem! - niemal krzyknął.
- Im wcześniej to zrozumiesz, tym lepiej. Dla wszystkich, Dean.
- Charls - powiedział ostro. - Nawet gdybyś miała rację...
- A mam?
- Nie! - znowu niemal krzyknął. Przerwał i wziął głęboki oddech, aby się uspokoić. Nie chciał, aby wszyscy ich słyszeli. Kontynuował szeptem. - Wiesz z czym to by się wiązało? Ukrywanie się. Przed wszystkimi. Obawa przed każdym gestem, słowem, nawet spojrzeniem... nie chcę tego, jasne? Dlatego tylko dziewczyny wchodzą w grę. Zresztą on widocznie nie jest zainteresowany.
- Bo źle zacząłeś waszą znajomość. I czy ty właśnie potwierdziłeś to, że jesteś bi?
Dean wywrócił oczami.
- Jest moją konkurencją. I nie, sam tego nie wiem jeszcze.
- Biedny ty... a mimo to mówiłeś mi, że nie chcesz, aby Cas zmieniał drużynę po tym roku. Więc o co ci chodzi?
Winchester przymknął oczy i opadł na siedzeniu. Prawda była taka, że sam się w tym wszystkim pogubił.
Patrzył się za Casem i westchnął. Ten chłopak był jego przekleństwem. Na Tour de France poprosi o pokój z Charlie, skoro i tak ktoś musiałby spać osobno. Tak, to zdecydowanie byłaby dobra decyzja...
Ruszył w stronę łazienki od razu, gdy Cas z niej wyszedł.
Oparł się o umywalkę, wziął głęboki oddech i spojrzał sobie w oczy w lustrze.
Po rozmowie z Charlie obiecał sobie, że spojrzy sobie w oczy i powie, że nic nie czuje do Casa. Problem w tym, że nie potrafił tego zrobić.
Miał ochotę coś rozwalić. Przecież Charlie nie mogła mieć racji!
Opuścił wzrok i w jego oczach pojawiły się łzy. Bał się. Odkąd jakiś czas temu Charlie zasugerowała, że może być biseksualny, a on, mimo że próbował zaprzeczać nawet przed samym sobą, w głębi duszy od początku wiedział, że to prawda, bał się, że nadejdzie dzień, w którym zakocha się w jakimś chłopaku. A zakochanie się w koledze z drużyny było najgorszą możliwa opcją.
Przemywał oczy zimną wodą, aż łzy przestały spływać mu z oczu i się uspokoił. Przebrał się szybko i już miał nacisnąć klamkę, aby wrócić do pokoju, kiedy usłyszał, że Cas z kimś rozmawia. Uznał, że może w ten sposób dowiedzieć się o tym chłopaku czegoś, czym go zniszczy, zapewniając sobie spokojną głowę na resztę sezonu i koniec rywalizacji wewnątrz drużyny. Musiał przecież jakoś pozbyć się myśli o nim. Musiał się go pozbyć. Inaczej jego własne myśli nie dadzą mu spokoju.
Wziął głęboki oddech i przyłożył głowę do drzwi, aby podsłuchać rozmowę.
-... proszę, nie rób tego - błagał Cas, łamiącym się głosem.
Dean zmarszczył brwi. To może być ciekawe...
- Jimmy, nikt więcej niczego nie wie i nikt się nie dowie, rozumiesz? Charlie jest taka jak my, ufam jej. Crowley będzie cicho dla reputacji, uciszy Balthazara. To nie wycieknie. Nie zniszczysz mnie zostając ze mną, zniszczysz mnie odchodząc. Zawsze byłeś przy mnie, kiedy cię potrzebowałem. Błagam...
Dean zamarł na chwilę. Kim do cholery był Jimmy? Podczas lotu i wcześniej, podczas pobytu w Santa Barbara, wyciągnął z Casa informacje o całej jego rodzinie i przyjaciołach, ale nie słyszał imienia Jimmy, a z rozmowy wynikało, że jest dla Casa kimś ważnym. Cholerny Novak musiał coś podejrzewać i pilnować co mówi.
- Kochanie, proszę. Nie możesz tego zrobić. Za dwa tygodnie wracam do domu. Porozmawiamy wtedy, dobrze?
KOCHANIE?! Dean przetarł twarz dłońmi. Nagle wszystko zrozumiał. Zrozumiał dlaczego Cas mówił, że nigdy nie miał dziewczyny, dlaczego nawet nie próbował żadnej podrywać, kiedy niemalże siłą zaciągnął go do klubu nocnego ostatniego dnia w Santa Barbara. Zrozumiał, dlaczego Novak trzymał się nieco z boku - musiał się bać, że jeśli zrobi lub powie coś odrobinę nie tak, coś co mogłoby rzucić podejrzenia, to jego orientacja może wyjść na jaw, a to zniszczyłoby go jako kolarza. W zawodowym peletonie nie było ani jednego jawnego geja, to po prostu był temat tabu, o którym nikt nie rozmawiał, to nie było akceptowane.
To pewnie tym Balthazar szantażował tego chłopaka. Teraz to wszystko miało sens - dlaczego Cas wybiegł z pokoju Crowleya. Musiał mu powiedzieć o co chodzi, a Crowley oczywiście nie przyjął tego dobrze. Pewnie dlatego Balthazar został jedynie zawieszony, mimo że według kontraktu powinien natychmiast zostać wyrzucony z drużyny. W końcu chodziło o geja, więc w czym problem? Ze strony Crowleya żaden. Aż dziwne, że nie wyrzucił Casa.
Wiedział, że mógłby wykorzystać tę wiedzę i zniszczyć Castiela raz na zawsze, ale kiedy tylko o tym myślał, widział Sammy'ego. Co jego brat zrobiłby, gdyby się o tym dowiedział? Przecież Sam był gejem, miał chłopaka. Dean wiedział, że brat by mu tego nie wybaczył.
Zresztą Dean nie wybaczyłby sam sobie. Nie od tak dawna sam przecież zastanawiał się nad swoją orientacją, ale uznał, że wiara w swoją heteroseksualność jest dla niego dobra jako zawodnika, bo przecież tylko hetero byli tolerowani w sporcie. Przymknął oczy i miał ochotę znienawidzić sam siebie za to, że nie potrafił skrzywdzić Novaka. Po prostu nie potrafił. Zamiast tego postanowił chronić tego chłopaka i naprawdę się z nim zaprzyjaźnić, a nie jedynie udawać, że chce to zrobić tak jak robił to do tej pory. Nie wiedział skąd ta nagła zmiana i to go przerażało. Przerażało go to co czuł względem tego chłopaka. Castiel powodował u niego jakiś chory emocjonalny rollercoaster. Dean miał dość. Chciał po prostu spokoju.
Ten cały Jimmy był chłopakiem Casa. Prawdopodobnie teraz zrywali i może i Dean powinien współczuć Casowi, ale prawda była taka, że jakaś jego część chciała, aby zerwali. Wiedział, że to egoistyczne, ale wtedy nie byłby zazdrosny. Bo teraz był. Nagle poczuł, że chce mieć tego chłopaka tylko dla siebie.
Cas wydawał się porządny i lojalny. Był dobrym zawodnikiem, sumiennym. Był niezwykle dojrzały emocjonalnie jak na swój wiek i to imponowało Deanowi, nawet jeśli nigdy nie powie tego głośno.
- Nie obchodzi mnie co ten skurwiel ci napisał! - krzyknął Cas, a Dean niemal podskoczył. - Jak on cię w ogóle znalazł? Znał tylko imię, mam ukrytą listę znajomych, nie mamy wspólnych zdjęć...
Nagle Dean poczuł jak źle mu z tym wszystkim. Ile ten chłopak wycierpiał przez ostatnie trzy tygodnie, aby to ukrywać? Nie chciał robić mu tego ponownie. O ile on może i mógłby zaryzykować, jemu nie chciał tego robić. Nawet jeśli Cas faktycznie zerwie z Jimmym, nigdy mu nie powie o tym, co czuje. Nie zrobi mu tego. Nie skrzywdzi go.
Przyjaźń może boleć, ale może za jakiś czas przejdzie? Jasne, że chciałby być dla tego chłopaka kimś więcej po tym co odkrył, ale wiedział, że to niezbyt możliwe w tym świecie. Nie w tym sporcie. Miał za dużo do stracenia. Obaj mieli.
- Nie chcę przyjaźni, Jimmy - powiedział łamiącym się głosem. - Nie chcę nic zmieniać. Kocham cię, rozumiesz? Mam w dupie konsekwencje, mam gdzieś co się stanie w przyszłości. Chcę być z tobą. Obiecałeś mi, że mój kontrakt nic między nami nie zmieni...
Dean przymknął oczy. Chciał tam wyjść i przytulić tego chłopaka, ale nie zrobi tego w trakcie rozmowy.
- Jimmy? Jimmy?!
Winchester domyślił się, że to sygnał, na który czekał - Jimmy się rozłączył. Szybciej niż Dean się tego spodziewał.
Wyszedł z łazienki i zobaczył załamanego Casa, skulonego obok łóżka. Telefon leżał na materacu.
Dean wziął głęboki oddech i usiadł obok Novaka, aby przyciągnąć go do siebie.
Castiel nie protestował. Wtulił się w Winchestera i zaczął płakać w jego tors. Dean zaczął gładzić go po plecach i próbował sobie przypomnieć jak uspokajał Sammy'ego po jego pierwszym zerwaniu, ale wspomnienia nie chciały z nim współpracować. Postanowił więc działać instynktownie.
- Jimmy to dupek, skoro cię zostawił - zaczął. - Proszę, Cas, nie załamuj się. Pokaż mu, co stracił.
Novak odsunął się i spojrzał na Winchestera przerażony.
- Ile słyszałeś?
- Końcówkę - powiedział spokojnie Dean. - Nie martw się, nikomu nie powiem.
- Chciałeś mnie zniszczyć, teraz masz okazję...
Dean pokręcił głową.
- Ale nie w taki sposób. Poza tym już tego nie chcę.
- Czemu?
- Solidaryzacja. Charlie jest lesbijką, mój brat jest gejem, Cas. Nie wykorzystałbym czegoś takiego. Wiem, że bywam dupkiem i że masz mnie za dupka, do czego masz prawo, ale nie jestem aż takim dupkiem.
Cas nie wiedział czy może mu ufać, ale było już po ptakach - Dean wiedział. Przez trzy tygodnie robił wszystko, aby Winchester się nie dowiedział. Wystarczył jeden telefon Jimmy'ego w nieodpowiednim momencie, aby wszystko poszło na marne.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - spytał niepewnie Novak.
- Bo wcale nie różnimy się aż tak bardzo - wypalił Dean, a Cas przechylił lekko głowę, starając się zrozumieć, o co chodzi Winchesterowi. - Jestem bi - wyznał, a Novak nie miał pojęcia jak ma na to zareagować. Otworzył usta i nie miał pojęcia co powiedzieć. Nie spodziewał się takiego wyznania. - Teraz ty też masz kartę przetargową. Nic nie powiem, dobrze? I obiecuję skończyć z bycia dupkiem.
- Akceptujesz mnie tylko dlatego, że jestem gejem? - spytał zdezorientowany Cas.
- I tak nie potrafiłem cię nienawidzić - wyznał, patrząc mu w oczy. - To przeważyło, abym przestał próbować cię znienawidzić.
Novak pogubił się w tym wszystkim. Ale miał nadzieję, że Dean mówi prawdę. Potrzebował teraz kogoś, kto go wesprze. Potrzebował przyjaciela, któremu mógłby się wygadać. Dean był najbliżej.
- Czyli... co teraz między nami?
- Przyjaźń? - zaproponował Dean, wyciągając dłoń w stronę chłopaka.
Cas spojrzał na niego niepewnie. Przyjaźń to duże słowo, ale jeśli komuś w drużynie naprawdę ufał, to mimo wszystko był to Dean. To on pomógł mu z Balthazarem. No i naprawdę był tolerancyjny, co słyszał z jego rozmowy z ojcem - nie kłamał teraz, aby go zmanipulować i zmydlić oczy.
- Przyjaźń - zgodził się po chwili, splatając ich dłonie.
Dean uśmiechnął się lekko.
- Masz przyjemną w dotyku dłoń - wypalił, nie wiedząc czemu.
- Sporo osób mi to mówi - przyznał Cas.
Winchester puścił jego dłoń i chwycił delikatnie za ramię, patrząc na niego czule, z troską.
- Wiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale jeszcze będzie dobrze. Po kolacji pójdziemy do Charlie, ona lepiej zna się na pocieszaniu. Co ty na to?
Cas uśmiechnął się lekko, bo lubił Charlie. To brzmiało jak dobry plan.
- Zgoda.
Dean uśmiechnął się pokrzepiająco i poklepał go po ramieniu.
- A teraz chodź na trening, bo się spóźnimy. Odreagujesz.
N/A
Kto śledzi mój fanpage, ten wiedział, że ta scena prędzej czy później nastąpi. Zwiastowała to ta oto grafika z fragmentem wrzucona jeszcze przed premierą pierwszego rozdziału:
Co prawda nieco pozmieniałam, ale scena i sam jej zamysł pozostał niezmieniony.
Co sądzicie o tym obrocie spraw?
Kolejny rozdział pewnie jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro