Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9| Odbicie Trostu.

Drużyna którą prowadził Jean wpadła przez okna rozbijając przy tym szyby, budynek do którego się dostali był kluczowy jeżeli chodzi o ich przeżycie. Zadowolona z siebie Natari zaczęła wypatrywać tych zdrajców z zaopatrzenia. Schyliła się pod biurko koło którego stał Jean. Oboje tam zajrzeli i zauważyli dwoje ludzi.

- Witam państwo.- powiedziała Natari łapiąc oboje za mundur i wyrzucając ich na zewnątrz, Jean spojrzał z obrzydzeniem na mężczyznę którego wziął za szmaty i zaczął mu mówić jakimi to są bezdusznymi tchórzami.- No suko pomówimy sobie teraz.- powiedziała Natari z psychopatycznym uśmiechem na ustach dziewczyna się zatrzęsła i skuliła.- Albo lepiej nie...- powiedziała rzucając dziewczynę z dala od siebie.

Przez dziurę w ścianie przyglądało im się dwoje tytanów, Jean stał w miejscu sparaliżowany strachem, a nastolatka spojrzała na nich z obrzydzeniem i czekała na rozwój wydarzeń. Nie spodziewali się tego co zaszło przed chwilą na ich oczach...

Tytan...

Walczy z innym tytanem...

-Co do chuja?- zapytała samą siebie Natari patrząc w miejsce gdzie znajdowała się twarz tytana który zabijał swoich. 

- Ten tytan lubi zabijać swoich więc pozwólmy mu szaleć.- powiedział Armin. 

Wyjaśnił nam sytuacje w jakiej się znajdujemy i nie powstrzymując chytrego uśmiechu Natari spojrzała na blondyna przed nią.

- Na dole znajdują się kilkumetrowce najprawdopodobniej siedmiu. Najlepsi zajmą się ich zlikwidowaniem po tym jak winda z ludźmi zjedzie i oślepią innych tytanów.- wyjaśnił swój plan Armin.

- Jesteś geniuszem Armin.- powiedziała Natari.

- Dziękuje.- powiedział nieśmiało Armin i wszyscy szykowali się do wykonania ich misji. Natari znajdowała się w grupie do zlikwidowania tytanów. 

Stała na belce czekając aż usłyszy wystrzały jako star do działania. Spojrzała na osobę obok którą był Jean, uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco i skupiła się na swojej misji. Po chwili usłyszała strzał i zajęła się tytanem który był przed nią zgrabnie wycinając kark. Usłyszała słowa których nie chciała teraz słyszeć.

- Sasha i Conny nie zabili tytanów!- krzyknięto. Natari nie miała czasu do ataku bo już Annie i Mikasa się nimi zajęli.

- Jean widzisz udało nam się.- powiedziała Natari przytulając się do chłopaka.- Dzięki tobie tu jestem koniowaty.- powiedziała i pocałowała chłopaka w policzek.

- Nie ma za co.- powiedział li przytulił do siebie drobną brunetkę. 

- Skończcie się obściskiwać tylko uzupełnijcie ostrza i gaz!- krzyknął Reiner. 

- Tak jest szefuńciu!- odkrzyknęła mu dziewczyna i zajęła się przydzielonej jej misji uzupełnienia gazu i ostrzy. 

Niektórzy już poszli ale nieliczni zostali i oglądali scenę przed nimi z otwartymi oczami i buziami.

- To... Eren?- zapytała Natari upadając na tyłek i łapiąc się za głowę.- Eren to człowiek-tytan... Co ty się dzieje.- powiedziała niedowierzając. Mikasa płakała z szczęścia.

Ale co z Erenem. Można uznać że jest wrogiem ludzkości, człowiek tytan może zagrażać ludzkości. Ale może być także pomocny, ma dwie strony monety. 

- Kurwa... Wycofajcie się za mury zajmę się nimi.- powiedziała Natari ale powstrzymała ją ręka na ramieniu.- Jean idź, wiem co robię.- powiedziała nie odwracając się podleciała do trójki jej pierwszych przyjaciół. Nikt nie stawiał oporu i wrócili.

Czworo nastolatków stała przed żołnierzami celującymi do nich.

- Co możemy zrobić.- mówił do siebie Armin.

- Kurwa, nie chciałam tego robić ale te dupki są wierni rządowi. Armin, jestem wysoko postawioną szlachcianką i przedstawicielką mojego rodu, nie mogą mnie zabić bo to będzie bunt przeciwko królowi.- wytłumaczyła. Nie lubiła kierować się swoją władzą nad innymi i chciała być zawsze na równi ale teraz musiała to zrobić by ich ocalić.

- Na mój rozkaz strzelać!- krzyknął mężczyzna unosząc swoją dłoń.

- Żołnierzu!- krzyknęła do przełożonego przed nią.- Czy wiesz co zamierzasz zrobić?!- krzyknęła.

- Jestem twoim przełożonym nie masz prawa zwracać się do mnie w ten sposób!- odkrzyknął jej.

- Jestem przedstawicielką rodziny Korins!- krzyknęła a wszystkich zatkało. Nie mogą nic w tej sytuacji zrobić, nawet ją dotknąć.- Grożąc mi chcesz przeciwstawić się rządowi! Jesteś tego pewny żołnierzu?!- zapytała z kpiną w głosie.

- Nikt nie zapyta jak zginęłaś a powiemy że wywołałaś rebelię!- krzyknął i opuścił dłoń dając znak odstrzałowi. Poczuła szarpnięcie i wylądowała przed Erenem tak jak inni a on ugryzł swoją dłoń do krwi wywołując piorun i ręką tytana zatrzymując lecącą kulę z armaty.

Mężczyzna chciał ponownie wysłać w ich stronę kulę ale jego dłoń została złapana przez dowódce mężczyzny.

- Wystarczy. Teraz powinieneś błagać panienkę o wybaczenie.- powiedział dowódca Pixis. Starszy mężczyzna podszedł do czwórki nastolatków kłaniając się przed brązowowłosą.- Witaj panienko Korins.- powiedział i ciepło się uśmiechnął.

- Witaj Pixis.- odpowiedziała z uśmiechem ulgi.

- Wy czworo chodźmy się przejść.- powiedział do nastolatków kierując się na mur. Wykonali rozkaz i ruszyli za mężczyzną.

Na murze szli przez chwile w ciszy.

- Panienko Korins proponuję iść w bezpieczne miejsce, kiedy ja tu jestem nie mogę pozwolić by przedstawicielce tak wysoko postawionej rodziny była narażona na śmierć.- powiedział uprzejmie.

- Dziękuję za te propozycję, ale muszę odmówić.- powiedziała.

- Przepraszam was, ale muszę pomówić z panienką na osobności.- powiedział dowódca a trójka przyjaciół zasalutowała i odeszła kawałek by nie podsłuchiwać.- Panienko pewnie zdałaś sobie sprawę z tej sytuacji. Tamten chłopiec będzie skazany na śmierć i będzie toczyła się rozprawa o jego los.- powiedział 

- Zdałam sobie z tego sprawę.- powiedziała.

- Nikt ci tego nie powie ale... Jesteś wysoko postawioną szlachcianką z rodu żołnierskich. Więc twoje zdanie w rozprawach o żołnierzach jest kluczowe.- powiedział i spojrzał na nastolatkę która się chytrze uśmiechnęła.

- Dziękuję dowódco wykorzystam tą wiadomość.- powiedziała i stanęła w miejscu patrząc na sylwetki tytanów.- A teraz przepraszam muszę  iść się przygotować.- powiedziała i odeszła. Stanęła przed trójką przyjaciół.

- O czym rozmawialiście?- zapytał Armin.

- Muszę iść w pewne miejsce więc nie mam jak wam teraz pomóc, ale za niedługo się zobaczymy.- powiedziała zdawkowo i przytuliła całą trójkę idąc w stronę wyjścia.

- Panienko!- krzyknął Pixis zanim dziewczyna odeszła za daleko.- Na dole czekają dwójka żołnierzy pomogą ci się przedostać do bezpiecznego miejsca.-powiedział na tyle głośno że inni to usłyszeli a Eren to co pomyślał gdy to usłyszał było wyjaśnione ,,Tchórz''.

- Dziękuję Pixis.- powiedziała i udała się na dół gdzie rzeczywiście czekali żołnierze. Wraz z nimi u boku przechodzili przez dziedziniec zwracając uwagę innych. Razem z żołnierzami zmierzała w stronę powozu który zawiezie Natari zza mur Sina gdzie pojedzie do rezydencji jej rodziny. 

- Czy to nie Natari?- zapytał się Conny Jeana.

- Tak to ona.- odpowiedział.

- Ale dlaczego idą za nią żołnierze?- zapytała Sasha. Zaraz dostali odpowiedź, gdy zza rogu wyjechała karoca a drzwi od niej zostały otwarte a ona weszła do środka a za nią żołnierze do ochrony.- Gdzie ona jedzie?- zapytała zszokowana Sasha.

- Za mur Sina.- powiedział wkurzony Jean. Stchórzyła a z jej rangą bez kłótni żołnierzy mogła się tam udać. 

Nie rozumieli sytuacji nikt...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro