Rozdział 9| Odbicie Trostu.
Drużyna którą prowadził Jean wpadła przez okna rozbijając przy tym szyby, budynek do którego się dostali był kluczowy jeżeli chodzi o ich przeżycie. Zadowolona z siebie Natari zaczęła wypatrywać tych zdrajców z zaopatrzenia. Schyliła się pod biurko koło którego stał Jean. Oboje tam zajrzeli i zauważyli dwoje ludzi.
- Witam państwo.- powiedziała Natari łapiąc oboje za mundur i wyrzucając ich na zewnątrz, Jean spojrzał z obrzydzeniem na mężczyznę którego wziął za szmaty i zaczął mu mówić jakimi to są bezdusznymi tchórzami.- No suko pomówimy sobie teraz.- powiedziała Natari z psychopatycznym uśmiechem na ustach dziewczyna się zatrzęsła i skuliła.- Albo lepiej nie...- powiedziała rzucając dziewczynę z dala od siebie.
Przez dziurę w ścianie przyglądało im się dwoje tytanów, Jean stał w miejscu sparaliżowany strachem, a nastolatka spojrzała na nich z obrzydzeniem i czekała na rozwój wydarzeń. Nie spodziewali się tego co zaszło przed chwilą na ich oczach...
Tytan...
Walczy z innym tytanem...
-Co do chuja?- zapytała samą siebie Natari patrząc w miejsce gdzie znajdowała się twarz tytana który zabijał swoich.
- Ten tytan lubi zabijać swoich więc pozwólmy mu szaleć.- powiedział Armin.
Wyjaśnił nam sytuacje w jakiej się znajdujemy i nie powstrzymując chytrego uśmiechu Natari spojrzała na blondyna przed nią.
- Na dole znajdują się kilkumetrowce najprawdopodobniej siedmiu. Najlepsi zajmą się ich zlikwidowaniem po tym jak winda z ludźmi zjedzie i oślepią innych tytanów.- wyjaśnił swój plan Armin.
- Jesteś geniuszem Armin.- powiedziała Natari.
- Dziękuje.- powiedział nieśmiało Armin i wszyscy szykowali się do wykonania ich misji. Natari znajdowała się w grupie do zlikwidowania tytanów.
Stała na belce czekając aż usłyszy wystrzały jako star do działania. Spojrzała na osobę obok którą był Jean, uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco i skupiła się na swojej misji. Po chwili usłyszała strzał i zajęła się tytanem który był przed nią zgrabnie wycinając kark. Usłyszała słowa których nie chciała teraz słyszeć.
- Sasha i Conny nie zabili tytanów!- krzyknięto. Natari nie miała czasu do ataku bo już Annie i Mikasa się nimi zajęli.
- Jean widzisz udało nam się.- powiedziała Natari przytulając się do chłopaka.- Dzięki tobie tu jestem koniowaty.- powiedziała i pocałowała chłopaka w policzek.
- Nie ma za co.- powiedział li przytulił do siebie drobną brunetkę.
- Skończcie się obściskiwać tylko uzupełnijcie ostrza i gaz!- krzyknął Reiner.
- Tak jest szefuńciu!- odkrzyknęła mu dziewczyna i zajęła się przydzielonej jej misji uzupełnienia gazu i ostrzy.
Niektórzy już poszli ale nieliczni zostali i oglądali scenę przed nimi z otwartymi oczami i buziami.
- To... Eren?- zapytała Natari upadając na tyłek i łapiąc się za głowę.- Eren to człowiek-tytan... Co ty się dzieje.- powiedziała niedowierzając. Mikasa płakała z szczęścia.
Ale co z Erenem. Można uznać że jest wrogiem ludzkości, człowiek tytan może zagrażać ludzkości. Ale może być także pomocny, ma dwie strony monety.
- Kurwa... Wycofajcie się za mury zajmę się nimi.- powiedziała Natari ale powstrzymała ją ręka na ramieniu.- Jean idź, wiem co robię.- powiedziała nie odwracając się podleciała do trójki jej pierwszych przyjaciół. Nikt nie stawiał oporu i wrócili.
Czworo nastolatków stała przed żołnierzami celującymi do nich.
- Co możemy zrobić.- mówił do siebie Armin.
- Kurwa, nie chciałam tego robić ale te dupki są wierni rządowi. Armin, jestem wysoko postawioną szlachcianką i przedstawicielką mojego rodu, nie mogą mnie zabić bo to będzie bunt przeciwko królowi.- wytłumaczyła. Nie lubiła kierować się swoją władzą nad innymi i chciała być zawsze na równi ale teraz musiała to zrobić by ich ocalić.
- Na mój rozkaz strzelać!- krzyknął mężczyzna unosząc swoją dłoń.
- Żołnierzu!- krzyknęła do przełożonego przed nią.- Czy wiesz co zamierzasz zrobić?!- krzyknęła.
- Jestem twoim przełożonym nie masz prawa zwracać się do mnie w ten sposób!- odkrzyknął jej.
- Jestem przedstawicielką rodziny Korins!- krzyknęła a wszystkich zatkało. Nie mogą nic w tej sytuacji zrobić, nawet ją dotknąć.- Grożąc mi chcesz przeciwstawić się rządowi! Jesteś tego pewny żołnierzu?!- zapytała z kpiną w głosie.
- Nikt nie zapyta jak zginęłaś a powiemy że wywołałaś rebelię!- krzyknął i opuścił dłoń dając znak odstrzałowi. Poczuła szarpnięcie i wylądowała przed Erenem tak jak inni a on ugryzł swoją dłoń do krwi wywołując piorun i ręką tytana zatrzymując lecącą kulę z armaty.
Mężczyzna chciał ponownie wysłać w ich stronę kulę ale jego dłoń została złapana przez dowódce mężczyzny.
- Wystarczy. Teraz powinieneś błagać panienkę o wybaczenie.- powiedział dowódca Pixis. Starszy mężczyzna podszedł do czwórki nastolatków kłaniając się przed brązowowłosą.- Witaj panienko Korins.- powiedział i ciepło się uśmiechnął.
- Witaj Pixis.- odpowiedziała z uśmiechem ulgi.
- Wy czworo chodźmy się przejść.- powiedział do nastolatków kierując się na mur. Wykonali rozkaz i ruszyli za mężczyzną.
Na murze szli przez chwile w ciszy.
- Panienko Korins proponuję iść w bezpieczne miejsce, kiedy ja tu jestem nie mogę pozwolić by przedstawicielce tak wysoko postawionej rodziny była narażona na śmierć.- powiedział uprzejmie.
- Dziękuję za te propozycję, ale muszę odmówić.- powiedziała.
- Przepraszam was, ale muszę pomówić z panienką na osobności.- powiedział dowódca a trójka przyjaciół zasalutowała i odeszła kawałek by nie podsłuchiwać.- Panienko pewnie zdałaś sobie sprawę z tej sytuacji. Tamten chłopiec będzie skazany na śmierć i będzie toczyła się rozprawa o jego los.- powiedział
- Zdałam sobie z tego sprawę.- powiedziała.
- Nikt ci tego nie powie ale... Jesteś wysoko postawioną szlachcianką z rodu żołnierskich. Więc twoje zdanie w rozprawach o żołnierzach jest kluczowe.- powiedział i spojrzał na nastolatkę która się chytrze uśmiechnęła.
- Dziękuję dowódco wykorzystam tą wiadomość.- powiedziała i stanęła w miejscu patrząc na sylwetki tytanów.- A teraz przepraszam muszę iść się przygotować.- powiedziała i odeszła. Stanęła przed trójką przyjaciół.
- O czym rozmawialiście?- zapytał Armin.
- Muszę iść w pewne miejsce więc nie mam jak wam teraz pomóc, ale za niedługo się zobaczymy.- powiedziała zdawkowo i przytuliła całą trójkę idąc w stronę wyjścia.
- Panienko!- krzyknął Pixis zanim dziewczyna odeszła za daleko.- Na dole czekają dwójka żołnierzy pomogą ci się przedostać do bezpiecznego miejsca.-powiedział na tyle głośno że inni to usłyszeli a Eren to co pomyślał gdy to usłyszał było wyjaśnione ,,Tchórz''.
- Dziękuję Pixis.- powiedziała i udała się na dół gdzie rzeczywiście czekali żołnierze. Wraz z nimi u boku przechodzili przez dziedziniec zwracając uwagę innych. Razem z żołnierzami zmierzała w stronę powozu który zawiezie Natari zza mur Sina gdzie pojedzie do rezydencji jej rodziny.
- Czy to nie Natari?- zapytał się Conny Jeana.
- Tak to ona.- odpowiedział.
- Ale dlaczego idą za nią żołnierze?- zapytała Sasha. Zaraz dostali odpowiedź, gdy zza rogu wyjechała karoca a drzwi od niej zostały otwarte a ona weszła do środka a za nią żołnierze do ochrony.- Gdzie ona jedzie?- zapytała zszokowana Sasha.
- Za mur Sina.- powiedział wkurzony Jean. Stchórzyła a z jej rangą bez kłótni żołnierzy mogła się tam udać.
Nie rozumieli sytuacji nikt...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro