Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7| Kolosalny...

Natari wraz z innymi kadetami została przydzielona na mury gdzie mieli pilnować działa i je czyścić. W parze była oczywiście z jej ukochanym Jeanem. 

- Nie możesz iść do stacjonarki Natari?- zapytał dla pewności po raz setny Jean.

- Nie, za nudno tam a ja chce poczuć adrenalinę. A zwiadowcy są dumnymi i najsilniejszymi żołnierzami.- odpowiedziała mu Natari. Usłyszeli krzyk Sashy i odwrócili się w tamtą stronę. 

Jak to ona znalazła żarcie... Ale nie byle jakie, mięso! Jak Natari dawno go nie jadła. Gdy Sasha rozdawała mięso przed nimi uderzył piorun ogłuszając nie jednych.

- Cholera.- powiedziała do siebie Natari, domyślała się co to może być, ale to było niemożliwe. 

Kolosalny znów się pojawił. Parą jaką wytworzył zdmuchnął żołnierzy z muru. Natari zareagowała błyskawicznie używając sprzętu, spojrzała w dół i na szczęście wszyscy byli cali. Ale Eren jak to on wyrwał się do walki.

Westchnęła i używając sprzętu udała się za chłopakiem by pomóc mu zabić kolosalnego. 

-Eren!- krzyknęła za chłopakiem, była za daleko widziała jak ten się zamachał a tytan... Znikł. 60 metrowy tytan znikł! Tak samo jak tamtego dnia.

Chłopak wylądował i zaczął przepraszać że nie dał rady. Natari się nie odezwała czuła chorą ekscytacje z tego co się dzieje. Chciała już zatopić z gniewu miecze w karku obleśnych istot jakimi są tytani. Nienawidziła uczucia jakie miała w tym momencie gdy musiała się cofać po rozkazy. Nienawidziła tych tytanów którzy lada moment pojawią się z wyrwy którą stworzył kolosalny. Nienawidziła...

Stała na baczność z napełnionymi butlami i pełnym magazynkiem ostrzy. Czekała aż pozwolą jej pójść zabić tą kupę gówna. Była niecierpliwa. Gdy usłyszała te dwa słowa ,,rozejść się!" w podskokach udała się do drużyny do której została przydzielona. Była z Erenem i Arminem.

Zastała kłócących się chłopaków, prawie że się okładających. Jeana i Erena, odwiecznych wrogów. Podeszła bliżej i łapiąc tyły ich głów przybiła z całej siły do siebie.

- Wiecie, że kłócąc się nie pozbędziecie się tytanów czy też nie sprawicie że ludzie przestaną ginąć?- zapytała i puściła chłopaków odwracając się do nich plecami.- Dorośnijcie.- powiedziała i udała się do innych ludzi z drużyny. Ale zanim to nastało została chwycona za ramię.

- Natari.- zaczął Jean.- Nie zgiń tam, mam ochotę cię jeszcze trochę powyzywać od kurduplów.- powiedział z cynicznym uśmiechem.

- Postaram się.- powiedziała i przytuliła go i odeszła słysząc że teraz jej drużyna ma iść walczyć na froncie.

- Założymy się kto zabije więcej tytanów?- zapytał Eren patrząc na kolegów z drużyny.

- Jasne.- powiedzieli wszyscy i ruszyli na front.

Natari była pewna swoich umiejętności wiedziała co robi, a oczy miała dookoła głowy tak jak i w tym wypadku.

- Odmieniec!- krzyknęła i szybko puściła linki od budynku spadając w dół by złapać się budynku niżej. Niestety nawet jeżeli ostrzegła ludzi w odpowiednim momencie w paszczy tytana znalazł się jeden z nich.- Cholera.- powiedziała Natari i chciała wrócić do innych, ale jej drogę zastał ok. 14 metrowiec. Wyciągał do niej swoją łapę którą zgrabnie ominęła i poleciała zza tytana. 

Poruszała się szybko wykorzystując mało gazu, co było jej wyszkolonym talentem jeszcze gdy byli w kadetach. Potrafiła na oparach przeciąć jeszcze dwa do trzech karków. W tym przypadku poszło jej szybko wycięła idealny kawałek mięsa a martwy tytan padł na ziemie. Teraz miała czas by ruszyć do reszty grupy. Zastała okropny, wręcz makabryczny widok przez który jej nogi odmówiły posłuszeństwa. Na dachu leżał Eren bez nogi a wszędzie była krew. Zaczęła rozglądać się za Arminem. Jego ciało zostało wrzucone do gardła tytana. Nawet nie zauważyła jak Eren użył sprzętu i wydostał chłopaka z jamy tytana, a po nim samym została jedynie ręka.

- Armin!- krzyknęła podlatując do chłopaka który cały się kleił i nie ruszał. Potrząsnęła nim ale to na nic się zdało. Usłyszała ciężkie kroki za sobą, zobaczyła dwóch tytanów którzy zobaczyli dziewczynę i chłopaka chcąc ich pożreć tylko dla ich chorej chęci krwi, której nie potrzebują.- Zajmę się nimi a ty się ogarnij Armin.- powiedziała i ruszyła do dwóch uśmiechniętych tytanów.- Obrzydliwe.- powiedziała niewzruszona. 

Z nadzwyczajną szybkością przybliżyła się do karku dziesięciometrowca i go załatwiła. Chciała oddalić się od miejsca gdzie znajdował się Armin by chodź jemu nic się nie stało. Odwróciła się by zobaczyć czy piętnasto-metrowiec za nią idzie, i tak było. Zobaczyła przed sobą budynek i chwile czekając pozwoliła tytanowi się z nią zderzyć a sama wykonała obrót w powietrzu wbijając haki od sprzętu w jego ramiona przybliżyła się by odciąć jego kark. Udało się jej i szybko ruszyła z powrotem do jej przyjaciela. Była poplamiona krwią tytanów która powoli znikała. 

Na miejscu zastała nadal kucającego Armina a przed nim Connego który go ocuca.

- Natari!- krzyknęła Christa rzucając się dziewczynie na szyje.

- Hej.- powiedziała i odwzajemniła przytulasa.

- Dlaczego nie byłaś z Arminem?- zapytała Ymir.

- Wcześniej zaatakował nas odmieniec, a później zostałam oddzielona od drużyny przez innego tytana którego załatwiłam a teraz musiałam zająć się dwoma tytanami.- wyjaśniła. Usłyszeli krzyk Armina że jest bezużyteczny i mógł zginąć. Szarooka podeszła do chłopaka i złapała jego ramię.- Armin wycofamy się na tyły.- powiedziała i wraz z chłopakiem ruszyli na tyły.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro