Rozdział 11| Witaj Eren.
Nie był to czas na spoufalanie się z sobą, wiedziały to więc czekały aż chłopak się obudzi.
- Gdzie jestem?- zapytał lekko szarpiąc za łańcuchy którymi został przykuty.
- Jesteś w więzieniu.- odpowiedział szczerze Erwin Smith patrząc na chłopaka przed nim. Nastolatek spostrzegł znane mu szare oczy co go wkurzyło, stchórzyła w kluczowym momencie a teraz śmie przyjść i się z nim zobaczyć? Żałosne...
- Po co tu jesteś?- zapytał patrząc na nastolatkę a żołnierze się spięli, nikt nawet dowódcy nie mają prawa na takie odważne i pełne kpiny w stronę takiego człowieka jakim jest ta dziewczyna.
- Dowódco mogę pierwsza z nim porozmawiać?- zapytała patrząc na dowódce zwiadowców, a ten kiwną potwierdzająco głową.- Dziękuje. Eren nie mam czasu na zbędne wyjaśnienia, powiem ci tyle że wyciągnę cię stąd żywego.- powiedziała i podeszła do krat.- Wiedz także że wtedy nie stchórzyłam.- powiedziała i odwróciła się do chłopaka tyłem ukazała herb i ruchem głowy nakazała jej towarzyszce z którą przybyła poszła za nią.
- Panienko gdzie teraz się udamy?- zapytała idąc za nastolatką.
- Nigdzie musimy zaczekać na zwiadowców mam im coś powiedzieć.- powiedziała i oparła się o betonową ścianę czekając na żołnierzy.
Długo im zajęło a raczej w przekonaniach dziewczyny która na nich czekała. Zobaczyła jak z drzwi przechodzi troje żołnierzy z skrzydłami wolności na mundurach. Gdy ją zobaczyli zaskoczyli się, że czekała na nich.
- Erwinie musimy pomówić.- zaczęła i odbiła się od ściany.- Wiedz, że zrobię wszystko by Eren przeżył ten proces, a także zdaję sobie sprawę z tego że ty go chcesz u siebie całego.- zaczęła wyjaśniać.
- Prawda.- odpowiedział jej a Levi i Karoline patrzyli na nastolatkę zdziwieni że tak szybko ich przejrzała.
- Pomogę wam, na ten moment mam wiele spraw do załatwienia więc nie mogę dłużej zostać.- powiedziała i odwróciła się do żołnierzy ale zanim odeszła powiedziała.- Miło było cię zobaczyć Karoline.- powiedziała i ruszyła pewnym krokiem przed siebie.
- To jest ta twoja siostra?- zapytał czarnowłosej Levi.
- Tak.- odpowiedziała i z uśmiechem patrzyła na oddalającą się jej sylwetkę.
- Mądrzejsza od ciebie.- stwierdził zaczepnie Levi patrząc na kobietę.
- Nieprawda!- krzyknęła przecząco, a mężczyzna jak zawsze poczochrał jej czarne włosy.
- Nie jest do ciebie podobna.- powiedział.
- Jako jedyna z naszej rodziny w dzieciństwie miała blond włoski prawie, że białe ale pociemniały, do tego szare oczy które porównywaliśmy do wilka.- powiedziała i uśmiechnęła się na dawne wspomnienia.
Nastolatka weszła z powrotem do gabinetu i zasiadła na skórzanym fotelu by zobaczyć na nim stos papierów które przywieźli wojskowi gdy ona oznajmiła, że będzie uczestniczyła w rozprawię Erena.
Studiowała kolejny z dokumentów gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejść!- krzyknęła i podpisała dokument. Przez drzwi zobaczyła wysokiego bruneta o ciemnych włosach i ciemnych oczach. Ubrany był w strój jeździecki a sam ciężko dyszał jakby przebiegł kilometry.
- Natari... Wróciłaś.- powiedział biegnąc do starszej siostry by ją przytulić. Rzucił się jej na szyje i nie chciał puścić.
- Cześć Mark.- powiedziała i odwzajemniła przytulasa.- Wybacz, że nie przyjeżdżałam ale byłam zajęta w korpusie treningowym. A teraz też nie będę tu za długo.- powiedziała a Mark odsunął od siebie siostrę.
- Dlaczego?- zapytał.
- Zajmuję się sprawą kolegi, i będę tutaj tylko do czasu rozprawy i dzień może dwa po.- wyjaśniła wracając do wypełniania papierów.
- Szkoda.- powiedział zawiedziony i usiadł na skórzanym fotelu i spojrzał na Violet stojącą przy drzwiach.
- Mark nie chcę ciebie wyganiać czy coś, ale jestem zajęta będziesz się nudził tutaj.- powiedziała nie odwracając wzroku znad papierów.
- Dobrze, dobrze... Do zobaczenia Natari.- powiedział i wyszedł.
- Jest bardzo żywy.- stwierdziła Violet.
- Racja.- potwierdziła szybko jej słowa szlachcianka i wróciła do roboty.
Skończyła wypełnianie papierów późno w nocy gdzie na nogach ledwo trzymała się Violet a jej samej kleiły się oczy.
- Violet idę spać, wybacz ale to jedyny nasz pokój do dyspozycji musisz spać na kanapie.- powiedziała Natari i wstała z krzesła kierując się do drzwi sypialni.
- To nic pewnie jest wygodniejsza od nie jednego łóżka.- powiedziała i położyła się się na nim- Miałam rację jest.- powiedziała.
Nastolatka położyła się w ciuchach na wygodnym łóżku i odpłynęła od razu.
Następnego dnia też nie miała łatwo, do rezydencji wrócił Max z papierami które Pixis uznał za pomocne w rozprawie i je mu dał. Do tego musiała przeanalizować co powinna powiedzieć na rozprawie by wyszło na korzyść Erena.
- Potrzebujemy świadków.- powiedziała Natari i analizowała którzy z jednostki treningowej mogli by się nadać, musiała wziąć sprzymierzeńców.- Armin i Mikasa... Violet, Max.- zawołała do siebie żołnierzy.- Dajcie żandarmom te papiery pod moim nazwiskiem. Za około dwie godziny jest rozprawa więc powiedzcie by jak najszybciej jako świadków zwołali Armina Arleta i Mikasę Ackerman.- powiedziała i wstała z miejsca dając im zadanie a sama musiała udać się przygotować na rozprawę.
Zeszła na dół rezydencji i zapukała do biura jej matki. Po usłyszeniu potwierdzenia na wejście weszła do środka i nie ociągając się poprosiła o to co miała.
- Matko potrzebuję oficjalnej peleryny naszej rodziny.- powiedziała i spojrzała na matkę. Ta uśmiechnęła się wstając i idąc do szafy stojącej w rogu. Wyjęła z niej Czerwoną suknie która symbolizuje ich rodzinę i białą pelerynę na której znajdowało się niedźwiedzie futro, a całość była ozdobiona jakby kolcami róży w kolorze czerni a na plecach wielki herb.
Poszła do swojej sypialni i stanęła przed lustrem czekając na służki w takich sytuacjach one muszą zająć się wyglądem ich pani. Suknia którą miała na sobie była w kolorze krwi symbolizując krew z godnej walki, jej rękawy były koronkowe. Była przylegająca do pasa a później była rozłożysta i ciągnęła się po ziemi, a dekolt tak samo jak rękawy był zrobiony z czerwonej koronki. Wyglądała jak królowa chodź nią nie była. Jedna z służek podniosła pelerynę jedna stojąca naprzeciw nastolatki zapięła ją.
- Jest panienka gotowa.- powiedziała jedna z kobiet.
- Dziękuje. Muszę już iść zaraz będzie rozprawa.- powiedziała do siebie i udała się na dwór gdzie znajdował się powóz którym miała pojechać do sądu.
Powóz stanął przed wielkim budynkiem a dziewczyna wysiadła z pomocą żandarma. Szła korytarzami aż dostała się przed sale w której będzie odbywał się cały proces. Drzwi zostały przed nią otwarte a ludzie będący już na sali spojrzeli w ich stronę i zauważyli dumny wilczy wzrok szlachcianki.
- Natari Korins, będę uczestniczyć wydaniu wyroku czy Eren Jaeger zostanie przyznany Żandarmom czy też Zwiadowcą.- przedstawiła się i zasiadła obok siwego mężczyzny który będzie miał ostateczny głos w rozprawię.
- Witaj panienko.- powiedział do niej mężczyzna a ta kiwnęła do niego głową w geście powitania. Rozglądnęła się po sali i zauważyła patrzących na nią Mikasę i Armina.Wzięła głęboki wdech i wydech i spojrzała na swoje notatki które przyniosła z sobą.
Do sali został wprowadzony Eren który spojrzał tak samo zdziwionym wzrokiem na dziewczynę siedzącą obok sędzi który będzie go osądzał. Przypomniał sobie jej słowa ,,Nie pozwolę by cię zabili'', dziękował wszystkim że miał tak wysoko postanowioną przyjaciółkę.
- Rozpoczynam rozprawę Erena Jaegera!- powiedział i stuknął młotkiem oznajmiając o rozpoczęciu wojny pomiędzy żandarmami a zawiadowcami.- Wysłuchajmy wpierw co ma do zaproponowania żandarmeria.- powiedział i wraz z nastolatką spojrzał w storę żołnierzy.
- Dowódca Żandarmerii Nile Dok. Chcemy przejąć Erena Jaegera by rozpocząć nad nim eksperymenty o jego mocy, a później gdy dowiemy się kluczowych rzeczy pozbędziemy się zagrożenia dla ludzkości.- powiedział dowódca żandarmerii Nile Dok. Już wiedziała, że nie poprze żandarmów.
- Teraz proszę o propozycje zwiadowców.- powiedział i wszyscy spojrzeli na dowódce Erwina Smitha.
- Dowódca Zwiadowców Erwin Smith. Chcemy użyć mocy jaką ma Eren do odbicia muru Maria i dowiedzieć się prawdy o tytanach którą skrywa pewnie piwnica w rodzinnymi domu Jaegerów w Shinganshinie.- powiedział. Uśmiech wdarł się na twarz dotychczas obojętną szlachcianki.
- Erwinie skoro brama którą zawsze opuszczaliście podczas zwiadów w Trostcie została całkowicie zablokowana to jak macie zamiar udać się do Marii?- zapytał się zaciekawiony mężczyzna.
- Użyjemy sąsiedniej bramy w ....- powiedział Erwin i spojrzał prosto w oczy mężczyźnie.
- Co w tej sprawie ma do powiedzenia panienka?- zapytał mężczyzna prowadzący rozprawę zwracając uwagę zebranych na nastolatce.
- Jetsem przedstawicielką rodu Korins, Natari Korins. Myślę, że propozycja złożona przez oba korpusy jest słuszna.- zaczęła a wszyscy byli w szoku, przecież to było jasne jedna z nich zaproponowała śmierć a druga życie, więc co ona sobie myśli?
- Dlaczego tak uważasz panienko?- zapytał.
- Już wyjaśniam.- powiedziała wstając z miejsca by powolnym krokiem podejść do Erena.- Zachowujemy się jakby oskarżony był na poziome tym samym co nasz wrodzony wróg, tytan. A przecież on jest człowiekiem który potrafi kontrolować jednego z nich.- zaczęła wyjaśnienia kucając naprzeciw przyjaciela, i dotknęła jego ramienia.- Jego moc przysłużyć może się ludzkości w sprawię jaką zaproponował generał Erwin Smith, ale nie nieuniknionym jest że trzeba przeprowadzić eksperymenty na Erenie.- mówiła wstając z swojego miejsca i odwróciła się twarzą do sądu.- Proponuje przydzielenie chłopaka do zwiadowców i im pozwolić prowadzić eksperymenty.- powiedziała a zaraz wybuchły sprzeciwy. Jeden z żandarmów wykopał dawną sprawę w której Eren i Mikasa zabili troje przestępców.
- Czy panienka dalej myśli, że taki potwór ma prawo żyć?- zapytał pewny siebie Nile Dok.
- Pan pewnie nie raz oszukał dowództwo w niektórych sprawach do których mam pełen dostęp. A czy pan jest osądzany za to? Nie.- powiedziała chytrze a Karoline uśmiechnęła się, jednak każdy z jej rodziny nienawidzi żandarmów.
- Zgodnie z raportem Mikasa Ackerman została zaatakowana przez Erena gdy ten był w władaniu tytanem.- powiedział sędzia.- Czy na sali jest Mikasa Ackerman?- zapytał.
- Tak to ja.- powiedziała czarnowłosa i spojrzała na sędziego który teraz decyduje o losie jej ukochanego.
- Czy to prawda?- zapytał.
- Tak wysoki sądzie.- powiedziała a Eren nie mógł w to uwierzyć zranił bliską mu osobę.- Ale uratował mi dwa razu życie w formie tytana. Raz jak myślałam, że się poddałam i prawie zostałam pożarta przez innego tytana. A drugim razem uratował mnie od lecącej kuli armatniej.- powiedziała i spojrzała błagalnie na sędziego.
- Może ta dziewucha także jest tytanem?!- krzyknął ktoś i zaczęła się rebelia.
- Ona nie jest takim potworem jak ja! Zostawcie ją w spokoju!- krzyczał Eren ale nikt go nie słuchał.- Do cholery! Ona nie jest taka jak ja!- krzyknął i pociągnął za kajdanki przy tym sprawiając ciszę na sali.
- Wycelować broń! Nie pozwolić by zranił panienkę Korins!- krzyknął Nile Dok. Zestresowana nastolatka umówionym ruchem ręki z zwiadowcami nakazała działać.
Do Erena podszedł Levi i kopnął go. Zrobiła się ponownie cisza i słuchali jak Eren dostaje kopniaki od nadziei ludzkości.
- Levi to jest niebezpieczne co jak się przemieni?- zapytał dowódca żandarmów.
- Myślałam że Żandarmeria chciała zabić Erena, nie baliście się że on także mógł się wtedy przemienić?- zauważyła Natari.
- Moim zdaniem ból to najlepsza nauka dyscypliny.- powiedział Levi.
- Wysoki sądzie proponuję przydzielić Erena do zwiadowców a dokładnie do oddziału kaprala Levia, a jeżeli Eren nie bezie nad sobą panował ten się go pozbędzie jako najsilniejszy żołnierz ludzkości.- powiedziała szlachcianka i spojrzała na sędzie.
- Levi będziesz w stanie to zrobić?- zapytał.
- Boje się, że nie będę miał innego wyjścia niż go zabić ale tak zrobię to z zimną krwią.- powiedział i trzymał za głowę ledwo przytomnego Erena.
- Na nadaną mi władzę, oddaję Erena Jaegera w ręce zwiadowców.- powiedział sędzia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro