Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#8 -Dobry plan.

Czułam swoje mocne bicie serca, zacisnęłam oczy by nie uronić ani jednej łzy. Obudziłam się przepocona, przetarłam swoje czoło i odetchnęłam z ulgą. Byłam szczęśliwa, patrząc na zegar, który wskazywał czwartą nad ranem. Na zewnątrz panował mrok. Nie mogłam uwierzyć, że znowu miałam koszmar senny i to dokładnie taki sam, jaki mnie męczy od lat.

Od pamiętnej imprezy i pocałunku z McLate minęło pięć dni. Unikałam go jak ognia i jak na razie udawało mi się. Wstałam i przygotowałam sobie ubrania na dzisiejszy dzień, firmowa koszulka, spodnie z wysokim stanem i czarne trampki były dobrym wyborem, gdyż pogoda dziś miała nie być zbyt ciekawa. Położyłam wszystko na swoim łóżku i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, umyłam włosy, podkreśliłam brwi i rzęsy. Ubrałam się w przyszykowane ubrania, na zewnątrz założyłam czarną, jeansową kurtkę i zabrałam czapkę z daszkiem w kolorze koszulki.

Wzięłam torebkę i telefon, po czym wyszłam z mieszkania. Była piąta, co oznaczało, że miałam jeszcze godzinę na dojście do pracy, postanowiłam przejść się piechotą i zahaczyć o jakiś park, który w tych godzinach tętnił pustką.

Usiadłam na ławce i odblokowałam telefon, uśmiechnęłam się czytając wiadomość.

Mama: Dzień dobry Skarbie, zapewne jeszcze śpisz, a ja już muszę wstawać do pracy.. Z Naomi wszystko w porządku, tęskni za Tobą, lekarz mówi, że jej stan się polepsza. Już za parę miesięcy skończy się leczenie i przylecimy do Nowego Yorku na stałe. To dzięki Tobie, kocham Cię.

Ja: Cieszę się bardzo! Ja Ciebie też kocham i nie mogę się doczekać momentu, aż was zobaczę! Miłego dnia ♡

Naomi to moja młodsza o osiem lat siostra, ma dziesięć lat i jest wesołą dziewczynką, której pasją są konie i książki. Od siódmego roku życia choruje na białaczkę, z której powolutku wychodzi. Jest już duża i bardzo dzielna, ale dla mnie zawsze będzie małą siostrzyczką. 

Mama (Merry Elizabeth Black- Johnson) pracuje jako nauczycielka matematyki w jednej ze szkół prywatnych w Manchesterze, ma trzydzieści osiem lat i jest moim światełkiem w tunelu. Od kiedy pamiętam nigdy nie chciała brać pieniędzy od swojej rodziny (chyba, że było to konieczne), od dziecka pragnęła spełniać się w zawodzie, w którym jest i naszym dodatkowym przychodem były pieniądze z akcji, które mama posiada w firmie swojego bliźniaka.

Moim ojcem jest Peter Johnson, czterdziestoletni potomek Robert'a i Zoe Johnson, którzy są bardzo wpływowymi ludźmi w Walii. Obecnie moi rodzice nie są razem, rozwiedli się za porozumieniem stron, oboje twierdzą, że ich miłość wypaliła się, lecz potrafią ze sobą rozmawiać i nie mam do nich żalu.

Z tatą często spotykałam się jeszcze gdy mieszkałam w Anglii, pomaga mi finansowo, choć zbyt wiele nie może dać ze względu na kryzys, który ponoszą jego rodzice w swojej wypożyczalni jachtów. Operacje i leczenie Nao sa bardzo kosztowne i nasi dziadkowie sfinansowali ją po równo, za co będę wdzięczna do końca życia obu stronom.

Brzmi jak życie idealne, lecz takim nie było ze względu na brata. Jak mama mówi, był to błąd młodości mojego ojca. Pojawił się stosunkowo niedawno, krótko po rozpoznaniu choroby Naomi, był wtedy już pełnoletni i zapewnił, że zrobi mojej rodzinie piekło.

-Emily, mówię do Ciebie trzeci raz.- ktoś dotknął mojego ramienia, a ja odskoczyłam jak przerażona. Spojrzałam na wysoką postać i odetchnęłam z ulgą. Wstałam z ławki i schowałam telefon do torebki.

-Cześć Sam.- powiedziałam, przytulając chłopaka.

-Spóźnimy się.- powiedział, a ja przyśpieszyłam kroku. Niestety moje nogi były zbyt krótkie i musiałam prawie biec, żeby za nim nadążyć.

Sam'a poznałam w kawiarni, w której pracuję. Przysięgam, jeszcze nigdy nie widziałam nikogo tak beznadziejnego w podrywaniu. Gdy mieliśmy przerwę opowiadał mi o swoich słodkich mamuśkach, które sponsorowały go za seks. Ma ich trzy i żadna o tym nie wie.

Był wysokim, czarnowłosym chłopakiem, miał tunele i tatuaże, był wysportowany. Swoim wyglądem przypominał trochę bliźniaków Brooks. Głównie utrzymywał się ze sponsoringu, ma swoje mieszkanie, a pracę w kawiarni utrzymuje tylko po to, by jego rodzina nie domyśliła się jego działalności. Jak stwierdził, "będę to robił dopóki nie kupię willi z basenem i samochodu wartego więcej niż sto tysięcy dolarów". Dodam, że ma dwadzieścia pięć lat i nie ukończył nawet liceum, ale bardzo go lubię.

-Cześć Sam, cześć Em!- przywitała się Olivia, potocznie nazywana Liv. Pracowała tu od liceum i była na trzecim roku studiów weterynaryjnych.- Zakładajcie czapeczki, zdejmujcie kurteczki i do roboty! Emily dzisiaj stoi na kasie i parzy kawę, Sam robi desery i podaje ciasta, a o siódmej przyjdzie Kate, dziewczyna na zmywak i będę ją uczyć, a jak zauważę, że sobie radzi to pójdę na drugą kasę. Poradzicie sobie?

-Tak jest.- powiedzieliśmy wspólnie, a dziewczyna zaśmiała się i poszła przetrzeć stoliki. Z samego rana zazwyczaj był mniejszy ruch, wszystko zaczęło sie rozwijać koło ósmej, gdzie ludzie na dziewiątą zaczynali pracę.

***

Chris Pov:

-Co robisz?- zapytał Liam, siadając obok mnie na kanapie w salonie.

-Przeglądam samochody, muszę coś wybrać, bo nie wytrzymam tutaj.- powiedziałem, wciąż przeglądając strony.

-Na pierwszym roku samochód?- zaśmiał się chłopak, a ja spojrzałem na niego spod byka.- Bogate gwiazdeczki Cię rozniosą, lepiej powstrzymaj się na jakiś czas.

-Czemu mieliby mnie roznieść?- zapytałem, pokazując samochód, który mnie interesuje.

-Daj sobie spokój z internetowymi sprzedażami, chodź. Zabiorę Cię do komisu, w którym znalazłem moją bestię.

-Teraz?

-A masz coś lepszego do roboty?- zapytał, a ja pokręciłem głową.- Jaki jest Twój budżet?

Zalogowałem się na stronie banku i przygryzłem wargę.

-Do pięciu dych coś znajdę?- zapytałem, a on popatrzył na mnie jak na wariata.

-Skąd masz tyle?

-Sprzedałem swój stary samochód.

-Ze złota był?

-Czarny, matowy z370. Malutka bryczka, ale żarła za trzech.- zaśmiałem się, będąc na stacji benzynowej śmiali się, bo byłem tam praktycznie codziennie.

-A teraz co masz na oku?- zapytał, a ja musiałem się zastanowić.

-Audi a6 c7, ale zobaczymy.- powiedziałem, ubierając buty. Wziąłem ze sobą portfel i telefon, po czym ruszyłem za chłopakiem. Jechaliśmy długo, gdzieś ponad godzinę. Droga prowadziła przez autostradę, a później przez kręte drogi, aż w końcu się zatrzymaliśmy.

-Liam!- krzyknął mężczyzna w koszulce i jeansach. Był dobrze zbudowany, średniego wzrostu i zdecydowanie mógł być moim ojcem.- Jak dobrze Cię widzieć synu.

-Cześć tato.- powiedział chłopak, przytulając go. Uniosłem brwi i przywitałem się.- To jest Chris, szuka samochodu.

-Jakiego?- zapytał, mierząc mnie wzrokiem.

-Audi a6, powyżej dziesiątego.- powiedziałem, a mężczyzna klasnął w dłonie i poszedł do biura, gdzie my musieliśmy iść za nim.

Mijaliśmy różne samochody- sportowe, miejskie, terenowe i nie mogły mieć one więcej niż siedem/osiem lat.

-Na stanie nic nie ma, jest możliwość sprowadzenia z Kanady, ale to potrwa.- powiedział, przeglądając coś w swoim komputerze.

-Nie chcę czekać.- powiedziałem, a mężczyzna wyprostował się, jego twarz przybrała uśmiech.

-To się ceni.- powiedział, a ja uniosłem brwi.- Mam do zaoferowania a siódemkę, szesnasty rocznik, chodzi jak marzenie. Pakiet wewnętrzny s-line, z resztą co ja Ci będę mówił. Na pewno się znasz.

-Nie stać mnie.- powiedziałem, a mężczyzna krzywo na mnie popatrzył.

-To nie Anglia, tutaj sprowadzenie dobrego samochodu to grosze i są skupowane po taniości od bogatych właścicieli. Musisz pamiętać o tym, kupując tutaj samochód.

-Mogę go zobaczyć?- zapytałem, a mężczyzna skinął głową. Liam jedynie uśmiechał się podekscytowany, a ja nie mogłem się doczekać aż go zobaczę. Chwilę później byliśmy w drodze do audi.- Proszę.- powiedział mężczyzna, wręczając mi kluczyk.

-Wow.- powiedziałem, wsiadając do środka. Przyciskiem odpaliłem silnik, zauważyłem, że był w automacie, co trochę mnie zasmuciło, bo byłem zwolennikiem manualnej skrzyni biegów.- Ile?

-Sześćdziesiąt.- powiedział mężczyzna, a ja zmierzyłem go wzrokiem.

-Nie dam tyle.

-Pięćdziesiąt pięć?

-Pięćdziesiąt.

-Dobra, wygrałeś.

-Od zawsze byłeś słaby w negocjacjach.- powiedział Liam, a starszy przyznał mu rację.

-Raty?

-Przelew.- uśmiechnąłem się, a następnie złożyłem podpis na umowie kupna-sprzedaży.

-Jaki był Twój prawdziwy budżet?- zapytał Liam, gdy zostaliśmy sami.

-Mój samochód poszedł za czterdzieści koła, choć wart był dwa razy tyle, osobno sprzedałem akcesoria, kolejne dziesięć, zwrot z ubezpieczenia siedem, bo właściciel wykupił swoje i trzymałem te pieniądze na właśnie ten moment. Mogłem jeszcze wyłożyć ze swojej kieszeni, ale nie po to inwestowałem, by po sprzedaży i kupnie nowego samochodu być z niczym.

-Będziesz miał za co żyć?- zapytał, unosząc brew, na co uniosłem kącik ust.

-Zdaje się, że po zapłacie ubezpieczeń i rejestracji nie bardzo, ale przeżyję.- przyznałem, a ten zaczął się śmiać.

-Kiedy załatwisz rejestrację?- zapytał, a ja parsknąłem śmiechem.

-Dzisiaj.

-Moja matka ma biuro ubezpieczeniowe, pogadam z nią.

-Dobry plan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro