Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#19 -To było tak kurewsko bezczelne, Johnson.

Siedziałam wieczorem przy biurku i przemywałam swoje powiększone usta, nucąc utwór High Enought- K. Fly, którego dźwięki echem odbijały się po wnętrzu pokoju. Byłam już przygotowana do snu, kiedy drzwi pokoju otworzyły się, a w nich stanął Chris. Uniosłam brew, kiedy chłopak wszedł do środka niemal taranując doniczkę stojącą przy drzwiach. Na twarzy miał głupi uśmieszek, skąd domyśliłam się, że był w stanie upojenia alkoholowego.

-Cześć, kochanie.- wydukał, a następnie stawiał powolne kroki w stronę łóżka. Obserwowałam go, jak opada na materac i przymyka oczy. Włosy Chris'a były roztrzepane, policzki zaczerwienione od panującego na zewnątrz chłodu, a buty i kurtka wskazywały, że nie odwiedził jeszcze swojego pokoju.- Jestem taki pijany. I zjarany.

Zaśmiałam się i uśpiłam laptop. Wstałam od biurka i zdjęłam szlafrok, który położyłam na obrotowym krześle i ukazałam swoją piżamę w postaci dłuższego t-shirtu. Podeszłam do chłopaka i pokręciłam głową, ponieważ jego miarowy oddech wskazywał na to, że był blisko snu. Nie mogłam pozwolić na to, aby usnął w ubraniach, dlatego też weszłam kolanami na łóżko i przeszłam kawałek, aby następnie znaleźć się na jego udach. Pochyliłam się i odpięłam kurtkę chłopaka.

-Chris, musisz się podnieść.- powiedziałam szeptem do jego ucha, muskając dłonią zimny policzek chłopaka. Ten jęknął i usiadł, nie odbierając sobie przyjemności złapania w swoje dłonie moich pośladków. -Grzeczny chłopiec.

Kurtkę, a następnie koszulkę zrzuciłam na krzesło, gdzie wcześniej położyłam swoje okrycie.

-Teraz możesz się położyć.- poleciłam, chcąc podnieść się z ciała bruneta, lecz ten przytrzymał mnie i podciągnął wyżej moją koszulkę. Przygryzłam wargę, kiedy palcami zahaczył o gumkę, trzymającą luźno moje włosy. Zdjął ją, a te niesfornie opadły na moją twarz.

-Jesteś najlepszą osobą na świecie, Emily.- mruknął głębokim głosem i westchnął głęboko, zaciskając palce na moim biodrze. - Poczekałaś na mnie.

-Właściwie to miałam zamiar..- zaczęłam, lecz chłopak uciszył mnie, napierając mocno swoimi ustami. Jęknęłam krótko, ponieważ moje wargi zdobiły nowe siniaki, a że było to świeże, bolało. Nagle dłoń chłopaka znalazła się na moim podbródku odsunął się ode mnie, patrząc badawczo na usta. - Co się z nimi zmieniło?

-Są większe?- zapytałam, odruchowo oblizując dolną wargę. Widziałam jak chłopak obserwuje każdy ruch mojego języka, a ja? Nie mogłam się powstrzymać.- I idealne dla Twojego kutasa.

-Wyjęłaś mi to z ust.- poczułam jak chłopak podciąga jeszcze wyżej moją koszulkę. Patrzyłam z góry jak jego język tworzył mokrą ścieżkę po dekolcie, a następnie wziął w usta mój sutek i zataczał na nim kółka. Odchyliłam się do tyłu, ponieważ to było dobre. Jedną dłonią gładził i co jakiś czas zaciskał palce na moim udzie, drugą podtrzymywał mnie w talii.- To jest, kurwa, takie cudowne. Marzyłem o tym od kiedy zobaczyłem cię w tej sukience.

-Na zakończeniu?- westchnęłam, przekładając włosy na drugą stronę. Moje oddechy były urwane przez przyjemność, którą mi dawał.- Marzyłeś o tym, aby mnie lizać?

-Aby cię mieć, Emily. Chciałem cię mieć. Mam cię, kochanie? Powiedz to.

-Nie masz mnie.- szepnęłam, choć moje ciało mówiło coś innego. Podniecenie rosło we mnie jak szalone i nie mogłam zrozumieć dlaczego praktycznie samą rozmową ten chłopak potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu.

-Twoje sutki mówią coś innego.- mruknął, a następnie opuścił moją koszulkę. Objął swoimi ramionami ciasno moją talię i przycisnął do swojej nagiej klatki piersiowej, kładąc się do poprzedniej pozycji.- Która godzina?

-Prawie północ.- odparłam, chowając twarz w zagłębiu jego szyi. Jakim cudem nadal pachniał tak dobrze? Zapach jego perfum, papierosów oraz whisky zawładnął w moich nozdrzach, a ja nie chciałam być w żadnych innych ramionach. Nigdy.

-Dostałem zaproszenie na imprezę w dzień przed sylwestrem z naszego rocznika. Chciałabyś pójść ze mną?- zapytał, na co spięłam się, co od razu wyczuł.- Oczywiście, mam to gdzieś. Tak pytam. Nie musimy nigdzie iść.

-Nie sądzę, że nadaję się na licealne imprezy z tymi ludźmi. Jeśli chcesz iść, możesz przecież zabrać ze sobą Dree jak zawsze.- powiedziałam zachęcająco z uśmiechem, a ten pokręcił głową.

-Jebać to. Wolę oglądać cię półnagą w moim ogromnym łóżku jak czytasz kolejną ze stosu książek, które masz do przeczytania w tych swoich gorących okularach. Przedostatniego dnia tego roku będziemy palić trawkę i zamawiać jedzenie do domu, a potem zrobię ci minetkę o jakiej nie miałaś pojęcia. W moim łóżku. A potem pooglądamy śmieszne koty na youtube i dam ci najwięcej pocałunków.

Nie odpowiedziałam na to, ponieważ miałam nadzieję, że będzie kontynuować. Cisza jednak zawładnęła całym pomieszczeniem i miałam wrażenie, że oboje boimy się głębiej odetchnąć.

-Myślisz, że jak wrócimy i spotkamy ich wszystkich to będzie jak teraz?- zapytałam cicho. Z jego ust wydostał się chichot.

-Nie. Będzie jeszcze lepiej. Każdy będzie wiedział, że jesteś moja.

-I nie będziesz się wstydził? Wyjść ze mną?

-Dlaczego tak myślisz?- zapytał ciekawy, poruszając się pod moim ciałem. Jego dłonie gładziły delikatnie moje plecy.

-Byłam.. jakby zerem. Wiesz, saldo moich znajomych z liceum wynosi może jakieś dwa procent populacji całego rocznika. To coś znaczy. Dlaczego taki chłopak jak ty umawia się z kimś takim jak ja?

-Oh, powodów jest wiele. Jesteś piękna. Zabawna i mądra. Masz cudowną osobowość i charyzmę, którą ukrywałaś przed ludźmi. Masz wielkie serce i kocham to, jak dobra dla mnie jesteś. I naprawdę byłem głupi, że wcześniej nigdy nie porozmawiałem z tobą. Tyle lat mijaliśmy się na korytarzach. A pamiętasz to jak kiedyś na mnie wpadłaś?

-Wpadłam na ciebie?- zapytałam zdziwiona, podnosząc głowę by spojrzeć na twarz Chris'a. Była rozmarzona, a rumieńce i uśmiech towarzyszyły mu jakby co najmniej odtwarzał tą scenę w głowie tysiąc razy i był ja moim miejscu. Nie mogłam zaprzeczyć temu, że moje policzki od dobrych trzydziestu minut też były rozgrzane przez jego słowa i czyny.

-Tak sądzę. Miałaś taką białą bluzę, dużą. I jeszcze czarne rurki i vansy. I twoje czerwone włosy wychodziły spod kaptura, kiedy musiałaś znaleźć klucze, które spadły pod szafki. Nawet na mnie nie spojrzałaś tylko kucnęłaś przy szafkach i szukałaś ich, a wtedy spojrzałem na twój tyłek. Pierwszy raz spóźniłem się na trening, bo musiałem zająć się przez ciebie swoim kutasem.

-O mój Boże, nie wiedziałam, że to byłeś ty!- rzuciłam, czując jak moje policzki mocno pieką.- Byłam takim dziwakiem.

-Gorącym.- zaśmiał się, ciągnąc swoje włosy.- Muszę się wykąpać. Zaraz do ciebie wracam.

Chłopak pocałował mnie w czoło i ułożył na boku, a następnie wstał i wyszedł z pokoju, zbierając swoje rzeczy. Zgasiłam światło i zapaliłam lampkę przy łóżku, podłączyłam do ładowarki telefon i ułożyłam się wygodnie. Pięć minut później usłyszałam otwierające się drzwi. Poczułam uginające się łóżko i obejmujące mnie od tyłu ramiona. Mokre krople spływały z włosów chłopaka wprost na moją rozgrzaną skórę twarz, a wspólny sen to było to, co kochałam w tym związku najbardziej.

Gdybym miała wybrać co jest dla mnie bardziej intymne, sen czy seks, odparłabym bez zbędnego myślenia, że to pierwsze. Choć wiedziałam, że seks także jest intymną rzeczą, to jednak sen sprawia, że stajemy się podczas niego bezbronni. Nasze klatki piersiowe unoszą się i opadają, nie słyszymy złych zamiarów i nie czujemy zagrożenia. To niesamowite mieć tak wiele zaufania do człowieka, przy którym zasypiamy, ponieważ jeśli ta osoba jest zła, jest w stanie zrobić z nami wszystko. Może nas podczas snu zabić lub zrobić krzywdę. Ja wiedziałam, że następnego ranka obudzę się, będąc w gorących ramionach osoby, którą pokochałam.

-Dobranoc, Chris.

-Dobranoc, Emily.

***

-Cześć, pomyślałem sobie, że mogłabyś pomóc mi w Mikroekonomii? Mam poprawę ostatniego kolokwium, a ty dostałaś bardzo dobrą ocenę.- zagadał wysoki blondyn, pochylając się nad stolikiem, przy którym czekałam na Chris'a, Dylan'a oraz Dree, którzy zamawiali jedzenie w bufecie. Była akurat przerwa obiadowa między zajęciami.

-Jeśli podasz mi maila, mogę wysłać ci moje notatki.- odparłam, czując się nieswojo. Niemal czarne, przekrwione oczy chłopaka z roku wpatrywały się we mnie tajemniczo, a jego twarz była blisko mojej. Nie dałam jednak po sobie poznać, że coś jest nie tak i spojrzałam w kierunku kolejki.

-Mam na myśli, może wpadniesz do mnie po zajęciach na naukę? Mam notatki, po prostu tego nie rozumiem.- nalegał, a ja westchnęłam głęboko i spojrzałam na niego.- Oferuję pięćdziesiąt dolców za godzinę korepetycji.

Przygryzłam wargę i zastanowiłam się. Prawda była taka, że byłam spłukana. Jakby, na moim koncie zostało sto dolarów, ponieważ okazało się, że mamie podniesiono czynsz za mieszkanie, leki Nao wyszły w tym miesiącu drożej, a mój stary to bankrut i dopiero w grudniu mógł dostarczyć mamie pieniądze. Spojrzałam na chłopaka i przełknęłam ślinę, oceniając jak wiele godzin musiałabym z nim spędzić na nauce i uznałam, że spokojnie wystarczy mi na przeżycie do końca listopada i zaoszczędzę na drobne, bożonarodzeniowe prezenty. Gównianie jest stracić dwie prace i nie potrafić znaleźć kolejnej.

-No dobra.- zgodziłam się i wyjęłam serwetkę z naczynia. Napisałam na niej swój numer telefonu.- Odezwij się po zajęciach.

-Dobrze, kochanie.- powiedział, składając serwetkę. Schował ją do przedniej kieszeni jeansów i odszedł, zostawiając mnie w spokoju. Chwilę później dołączył do mnie mój chłopak, jego przyjaciółka i mój kuzyn. Odebrałam swojego hot doga i sok pomarańczowy. Chris zamówił frytki i burgera, tak samo jak Dylan, a Dree zadowoliła się puszką napoju energetycznego i tortillą.

-Chris, musimy szybko zarezerwować bilety do Manchesteru lub Londynu zanim przyjdzie grudzień i ceny będą koszmarne.- skrzywiła się Rivera, wyjmując z obrzydzeniem krewetkę je swojego jedzenia. Chris jak gdyby od zawsze wiedział co ma robić, zabrał ją z jej palców i zjadł. Popatrzeliśmy rozbawieni z Dylan'em na parę przyjaciół i pokręciliśmy głowami.

-To poszukamy ich dziś po zajęciach? Wpadniesz na stancję?- zapytał, kończąc swoje frytki. W międzyczasie pożarł jeszcze dwie, obrzydliwe dla Dree krewetki. Ja sączyłam przez słomkę sok.

-Nie, dzisiaj nie dam rady, bo wychodzę z Dylan'em, ale chyba możesz ogarnąć to sam? I błagam, tylko nie w klasie ekonomicznej, bo nie chcę nikogo pobić ani zabić.- rzuciła z przekąsem, na co brunet przewrócił oczami.

-Jak sobie życzysz.- mruknął. Popatrzył błagalnie na mój napój, a ja podałam mu kubeczek i wzięłam gryz mojego jedzenia.- Dylan, chcesz się wybrać z nami?

-Nah, moi rodzice organizują galę charytatywną w sylwestra i jeśli chcę być tak bogaty jak mój stary, to muszę na niej być.- rzucił ciemnowłosy, a ja przyznałam mu rację. I pomyśleć, że moja mama wyparła się takiego życia.

-Szkoda.- mruknęła smutno Dree.- Mógłbyś poznać moich rodziców i poszedłbyś z nami na imprezę z naszego rocznika z liceum!

-Wiesz, nie mam zakazu wylotu z Ameryki.- udawał, że się zastanawia.- Może po prostu wrócę wcześniej?

-Wiedziałam, że się zgodzisz!- pisnęła zadowolona czarnowłosa, przytulając swojego chłopaka.

-To może kupmy bilety teraz?- zapytał Chris, a wszyscy oprócz mnie ochoczo pokiwali głowami. -Coś nie tak?

-Właściwie to mama nie wysłała mi jeszcze pieniędzy na bilet, więc muszę poczekać.- zgniotłam papierek i rzuciłam go na swoją tackę.- A jeśli mi już wyśle, na pewno polecę klasą ekonomiczną.

-Jezu, dziewczyno! Nie masz pojęcia o czym mówisz.- Dree złapała się dramatycznie za serce, na co zmarszczyłam brwi.- Sześć godzin z ludźmi, którzy kopią w twoje krzesło, płaczące dzieci, płatne wi-fi i herbatka zrobiona z wody ze zbiornika, który zapewne nie był czyszczony od dziewiczego lotu samolotu?

-Przeżyję.- uśmiechnęłam się i podsunęłam pod swoją brodę kubeczek z sokiem.

-Mogę kupić ci bilet.- powiedział Chris, wzruszając ramionami. Jego dłoń wylądowała na moim udzie i co jakiś czas zaciskał na nim palce.

-Nie.- odparłam, patrząc na ekran telefonu.- Jeśli zjedliście, możemy wyjść na chwilę na patio zapalić, aby nie umrzeć z nudów na tym uniwersytecie.

-Jasne.- powiedzieli wspólnie, zbierając swoje tacki.

-Dzisiaj jest impreza w domu bractwa.- odparł Dylan, skanując wzrokiem stronę bractwa na Facebooku. Uniosłam brwi.

-We wtorek?- zapytałam, na co ten skinął głową.- I jesteśmy zaproszeni?

-Każdy jest zaproszony.- odparł, jakby to było oczywiste. Studiowaliśmy już ponad miesiąc, a pierwszy raz słyszę o takiej imprezie.

-Jak to możliwe? Nie robili wcześniej imprez?

-Mieli zakaz, który zdjęli im po zmianie kapitana drużyny futbolowej.- odparła Dree, wyjmując elektronicznego papierosa z torebkę.- Gdzie ty żyjesz?

-Na stancji.- mruknęłam, na co dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech.- Ona żyje na swoich zasadach.

-Na szczęście mieszkam w akademiku, a tam plotki rozchodzą się szybciej niż pandemia.- rzuciła, a następnie zaciągnęła się i wypuściła gęsty dym ze swoich płuc. Przybliżyła się do mnie i popatrzyła sugestywnym wzrokiem na moje usta.- Pieprzył je już?

-Jezu, nie.- poczułam jak na moje policzki wpływa rumieniec, ponieważ Dree NIE była dyskretna. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Chris'em, który oblizał językiem swoją dolną wargę. Jezu.

-Myślę, że nie powinnaś nosić takich krótkich spódniczek na wykłady, kiedy siedzisz w nim.- mruknęła, tym razem ciszej.

-Dlaczego?- zapytałam, a ta przejechała dłonią po nagiej części mojego uda, którego pończochy nie obejmowały.

-Bo może cię na nich pieprzyć palcami.-  rzuciła, a następnie odsunęła się, pocałowała Dylan'a w usta i zaczęła odchodzić mówiąc, że ma laboratorium w najdalszym punkcie uczelni.

Ale to nic.

Christian faktycznie tego dnia pieprzył mnie swoimi palcami. Na wykładzie z Mikroekonomii. Wśród studentów i wykładowców. W ostatniej ławie.

***

Nieznany: W takim razie umawiamy się na 17? Nie mogę się doczekać :)

-Będę miała gościa.- powiedziałam, zdejmując płaszcz w przedpokoju kiedy wróciliśmy z zajęć. Chris zaprzestał swoich ruchów i spojrzał na mnie, unosząc brwi, kiedy pisałam wiadomość. Nie byłam głupia i nie miałam zamiaru zapuszczać się z tym typem gdziekolwiek indziej niż na moim terenie.

Ja: Tak, 17. Wyślę lokalizację.

-Kto przyjdzie?- zapytał, gdy chowałam buty do szafki. Ubrałam kapcie i poszłam do kuchni, ponieważ dziś był dzień, kiedy miałam przygotować obiad dla współlokatorów.

-Malcolm potrzebuje pomocy z Mikroekonomii, zaproponował mi fajne pieniądze za naukę.- odparłam, myjąc ręce. Spojrzałam do lodówki i wyjęłam mięso mielone i farsz, który przygotowałam wczorajszego wieczoru.

-Oh, on jest ćpunem?- zapytał z niesmakiem, a ja przewróciłam oczami i wyjęłam z szuflady spore naczynie żaroodporne.

-Dopóki mogę zarabiać pięćdziesiąt funtów na godzinę, mogę uczyć nawet trupa.- przyznałam szczerze. Chłopak ułożył się na krześle barowym, podczas gdy ja wiązałam swój różowy fartuszek.- Widziałeś gdzieś makaron do lasagne?

-Podam ci.- rzucił, wstając z krzesła. Okrążył wyspę i wyciągnął rękę, otwierając wiszącą szafkę. Z samej góry wyjął to, czego potrzebowałam i wcale nie przeszkadzał mi widok jego napiętych mięśni podczas wykonywania tej czynności. Wyjęłam dłoń po makaron, lecz ten zamiast podać mi go, schował go za plecami.

-Jezus, Christian McLate! Masz pięć lat?

-Tak.- odparł głosem przypominającym dwulatka, marszcząc przy tym twarz. Przewróciłam oczami i zmrużyłam oczy na jego poczynania, kiedy wystawiał rękę z makaronem, a gdy tylko chciałam go zabrać, ten uciekał ramieniem. Jęknęłam przy piątym razie i udawałam, że się poddaję.

-Okej, w takim razie będziemy głodować.- zagroziłam, uśmiechając się przebiegle.- W końcu mogę odpocząć.- wzięłam głęboki oddech, odwracając się na pięcie. Gładziłam rąbek swojego golfu.- Pamiętaj, relaks przed pracą to podstawa.

Zwinnym ruchem zdjęłam bluzkę, idąc wolnym krokiem w stronę wyjścia z kuchni. Nie miałam pojęcia czy któryś z chłopców był aktualnie w swoim pokoju, a nawet jeśli to nie byłby pierwszy raz, gdyby widzieli dziewczynę w bieliźnie. Po kolei odpięłam pasek i zdjęłam go, a następnie zajęłam się rozpinaniem guzików dolnej odzieży. Nie miałam odwagi odwrócić się, dlatego z premedytacją zatrzymałam się i wypięłam tyłek, wychodząc z krótkiej spódniczki. Wtedy usłyszałam głośne przełykanie śliny McLate'a, a następnie jego szybkie kroki, przez co uśmiech satysfakcji zawitał na mojej twarzy i w pełni swoich sił tak szybko jak mogłam, podniosłam spódniczkę, co spotkało się z soczystym ,,kurwa" goniącego już mnie chłopaka. Pędziłam ile sił w nogach po długim, oświetlonym korytarzu, zauważając, że jedne z drzwi otwierają się, a w nich stanął Jason Martin, pocierający swoją twarz. Nie miałam czasu nawet na przywitanie, ponieważ dotarłam do drzwi swojego pokoju i szybko wbiegłam do niego, próbując zamknąć go zamknąć, lecz odziana w czarną skarpetkę od Nike dostała się między skrzydło drzwi, a futrynę. Zrzuciłam swoje rzeczy na podłogę i naparłam na drzwi.  Spojrzałam rozbawiona na czerwoną twarz chłopaka i puściłam buziaka w powietrzu, sięgając dłonią do zapięcia stanika. Pozbyłam się go, nadal przytrzymując drzwi i zakryłam sutki swoim przedramieniem.

-Kochanie, oddasz mi makaron?

-Nie ma, kurwa, mowy.- wysyczał, a następnie zwilżył usta i wolną dłonią przeczesał włosy, które sterczały mu z każdej strony. Zauważyłam, że nie miał go już przy sobie i nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym lasagne poszła w zapomnienie.

-Nie dorwiesz mnie, McLate.- wyszeptałam w szparę, a następnie spojrzałam ukradkiem na wzburzone krocze chłopaka, co oczywiście zauważył.

-Jesteście pojebani, pary powinny mieć zakaz mieszkania w promieniu dwustu mil ode mnie!- krzyknął z korytarza Martin, na co zmarszczyłam brwi.

-Spierdalaj!- krzyknęliśmy wspólnie, lecz mój chłopak wykorzystał chwilę nieuwagi i rozszerzył drzwi, wpychając się do środka. Odeszłam na kilka kroków i nagle poczułam się jak idiotka. Czy właśnie rozebrałam się na jego oczach, uciekałam przed nim i nie chciałam wpuścić go do pokoju? Jestem pojebana.

-To było tak kurewsko bezczelne, Johnson.- zaczął niskim tonem McLate, wypuszczając z siebie świst. Gdyby kreskówkowe animacje działałyby w prawdziwym życiu, z jego nosa oraz uszu właśnie ulotniłby się dym.- Nie masz pojęcia co robisz.

Chłopak podszedł do mnie powoli przez co odsuwałam się, a gdy tył moich ud poczuł krawędź łóżka, on był już bardzo blisko mnie. Omiótł wzrokiem moje piersi, których już nie zasłaniała, a jego oczy pociemniały i czułam, jak bardzo mnie pragnie. Przygryzłam wargę. Moje dłonie wolno zmierzały w stronę jego bluzy, której szybko się pozbyłam. Jego koszulka również spotkała się z podłogą, a wtedy usiadłam na krawędzi i moje dłonie zajęły się rozpięciem jego jeansów. Opuściłam je w dół, a Christian wyszedł z nich i kopnął je na bok. Przewróciłam się na czworaka i przemieściłam się na poduszki, podczas gdy ten obserwował mnie z głośnym oddechem. Z szuflady wyjęłam swój futerał z różowym wibratorem. Na kolanach wróciłam w poprzednie miejsce i wyciągnęłam je w jego kierunku. Gdy je przyjął, położył mnie delikatnie na plecach i nowością dla mnie było to, że pozbył się swojej bielizny. Z fascynacją patrzyłam jak penis odbija się o jego wyrzeźbiony brzuch. Jego kolano znalazło się między nogami, kiedy zdejmował moją  bieliznę. Włączył urządzenie i podsunął różową końcówkę do moich ust. Possałam ją przez kilka sekund, nie mogąc się doczekać jej w sobie. Chris nie czekał na ostatnią chwilę i jemu nie trzeba było mówić tego, co ma robić. On doskonale wiedział. On wyczytał to w moich myślach. Jęknęłam głośno, kiedy powoli zanurzał urządzenie w moim ciele. Nakładkę ułożył idealnie na moją łechtaczkę. Jego mokry język również się tam znalazł. To, jak jego długie, mocne palce dociskały moje biodra do materaca. To, jak jego gorący oddech sprawiał gęsią skórkę w wewnętrznej części moich ud. To wtedy zapragnęłam do końca życia tylko i wyłącznie jego usta na swojej kobiecości. Tylko i wyłącznie jego kutasa chciałam widzieć, a gdy po orgazmie go posmakowałam- tylko jego chciałam czuć w swoim gardle.

I oto kolejny rozdział ,,Na Stancji" za nami! Dziś powietrze pachnie jak ostatni dzień wakacji? Już nie dla mnie. Na szczęście jeszcze miesiąc wolnego do października, ale wszystkim uczącym się osobom życzę powodzenia w nowym roku szkolnym! Mam nadzieję, że przeczytacie wszystkie lektury na Język Polski (żart), będziecie zdobywać cudowne ocenki i oczywiście spędzicie kolejny cudowny rok szkolny w gronie przyjaciół ♡

Zanim zacznę kolejny rok studiów, wrzesień poświęcę na czas postępu w poprawie tego opowiadania oraz na odpoczynku, którego pilnie potrzebuję po dość intensywnych wakacjach.

Absolutnie kocham osoby, które nadal tu są i czekają ja kolejny rozdział NS ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro